Aniołowie przynaglający do powrotu do Pana

„Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z najemników». Wybrał się więc i poszedł do swego ojca” (Łk 15, 17-20). Istnieje smutek, który jest łaską, a którego doświadcza się wtedy, gdy się jest daleko od Boga.

Jest pierwszy grudnia 1916 roku. Karol de Foucauld od wielu lat żyje już na pustyni Saharze, na maleńkim jej skrawku, należącym do Algierii. Modli się, żyje w skrajnym ubóstwie i do wszystkich bez wyjątku odnosi się z miłością. Żyje wśród muzułmanów, w krainie Tuaregów. W latach 1910-1911 buduje pustelnię Asekrem, położoną na wysokości 2700 m.n.p.m. w górach Hoggaru. Zajmuje się pracą fizyczną i pracami lingwistycznymi nad językiem tuareskim, które w 1915 roku zaowocowały powstaniem słownika francusko-tuareskiego oraz przetłumaczeniem Ewangelii na język tuareski. Ale czasy są niespokojne. W 1915 roku na południu trypolitańskim wybuchły zamieszki, które doprowadziły do ataków Senussów na region zamieszkiwany przez Tuaregów… i od tego momentu Karol de Foucauld jest dla nich tylko Francuzem, a nie kimś kto ich kochał jak braci i zasiewał wśród nich dobroć i miłość. Tak oto pierwszego grudnia 1916 roku w Tamanrasset zostaje zastrzelony przez Senussów, podczas gdy adorował Najświętszy Sakrament.

Wczesne sieroctwo i utrata wiary

Karol de Foucauld urodził się we Francji w Strasbourgu 15 września 1858 roku w arystokratycznej katolickiej rodzinie. W szóstym roku życia został sierotą i był wychowywany przez dziadków Morlet. Po maturze wybrał karierę wojskową. W tym to czasie Karol traci wiarę i zaczyna wieść życie beztroskie i hulaszcze. Podczas powstania Bou Amama w Algierii, które wybucha w 1881 roku, Karol de Foucauld bierze udział w kampanii w południowym Oranie.W styczniu 1882 roku Karol odchodzi z armii i udaje się w podróż do Maroka, które przemierzał w latach 1883-1884. Podczas swoich prac badawczych zostaje głęboko poruszony widokiem modlących się muzułmanów. Patrzy na nich, jak pięć razy na dzień padają na twarz przed Bogiem i zanoszą do Niego swoje modły. Słyszy, jak w ich rozmowach imię Allah pojawia się prawie nieustannie. Zaczyna wyrzucać sobie: „A ja żyję bez Boga, bez Bożych przykazań, bez religii!”. Tak oto ziarno niepokoju pojawiło się w jego sercu. W tym czasie de Foucauld pisał także książkę pt. Rozpoznanie Maroka, za którą otrzymał Złoty Medal od Francuskiego Towarzystwa Geograficznego.

„Boże, jeśli istniejesz, daj mi się poznać!”

Rok 1886 Karol de Foucauld spędzał w Paryżu. Zamieszkał w pobliżu swojej ciotki i kuzynki Marii De Bondy. W połowie tego roku Karol zaczyna chodzić do kościoła. Wspominając o tym napisze w 1890 roku: „Zacząłem chodzić do kościoła, ale tylko ze względu na ciszę i pokój serca, który jedynie tam odzyskiwałem. Ale byłem wtedy jeszcze niewierzącym człowiekiem. W kościele spędzałem długie godziny, powtarzając dziwną modlitwę, którą czułem w mym sercu: «Boże, jeśli istniejesz, daj mi się poznać». Gdy przebywałem w swoim mieszkaniu, Bóg dawał mi odczuć bolesną pustkę i ogromny smutek, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Zresztą, ten smutek towarzyszył mi wszędzie. Chociaż organizowałem różne imprezy, rozrywki i spotkania z kolegami, wcale to nie pomagało”.

29 października 1886 roku Karol wyznał szczerze swojej kuzynce Marii De Bondy: „Ty masz szczęście, gdyż jesteś osobą wierzącą; ja, natomiast, szukam światła, ale go nie znajduję!”. Kuzynka Maria, o czym on jeszcze nie wiedział, była jego „miłosierną duchową matką”. Od wielu lat modliła się o nawrócenie swojej „biednej błądzącej sieroty”, jak go sobie zwykle nazywała. Karol był pod wrażeniem jej pogody ducha, dobroci i życzliwości. Nie prawiła mu kazań. Nie nawracała. Starała się mu jedynie okazać, jak bardzo go ceni i jak wiele on dla niej znaczy. Miało to dla niego szczególną wymowę.

I oto następuje kolejne, opatrznościowe spotkanie, z drugą taką samą osobą. Tym razem jest to kapłan, ks. Huvelin, proboszcz kościoła św. Augustyna w Paryżu. Ceniony bardzo jako spowiednik. Wśród jego penitentów był m.in. Ludwik Pasteur, wybitny chemik, odkrywca szczepionki przeciwko wściekliźnie i cholerze. Ks. Huvelin zwykł mawiać: „Jeśli pragnie się nawrócić jakąś osobę, to nie potrzeba jej przekonywać; nie jest także najlepszym sposobem prawić jej kazania, ale pozwolić jej zrozumieć i odczuć, że się ją kocha”

Niespodziewana łaska nawróceniaI oto następnego dnia, 30 października, dzieje się coś nadzwyczajnego. Następuje nieoczekiwane spotkanie, jakiego w głębi duszy Karol de Foucauld pragnął i potrzebował. Wstępuje on do kościoła św. Augustyna i kieruje swoje kroki prosto do konfesjonału, w którym spowiadał ks. Huvelin. Nie klęka przy konfesjonale, ale zatrzymuje się na wprost kapłana i mówi mu: „Czcigodny ojcze opacie, ja jestem człowiekiem niewierzącym. Przyszedłem po to, by się dowiedzieć nieco o wierze katolickiej”. Ks. Huvelin, patrzy mu wnikliwie prosto w oczy i czyta w nich gorące pragnienie Boga, toteż zwraca się do niego słowami: „Klękaj, spowiadaj się, a uwierzysz!”. Karol wzbrania się, mówiąc: „Ale ja nie przyszedłem po to!”. Kapłan delikatnie ale zdecydowanie powtarza: „Klękaj, spowiadaj się, a uwierzysz!”. Karol posłuchał, ukląkł i szczerze otworzył swoją zbolałą duszę przed kapłanem. I otrzymał przebaczenie, które niczym cudowna ręka artysty, zaczęło kształtować w nim nowe serce i nowe oblicze. Karol wreszcie znalazł się w objęciach Miłosiernego Ojca, Boga, który od zawsze czekał na niego!!! Po spowiedzi, ks. Huvelin pyta go: „Czy jesteś na czczo?”. Karol odpowiada twierdząco. „A więc chodź ze mną, to ci udzielę Komunii Świętej”. Tak oto Karol de Foucauld, który wchodził do kościoła z sercem pełnym rozterki, teraz znajduje się na kolanach, z oczami pełnymi łez… i otrzymuje swoją prawdziwą „Pierwszą Komunię”.

Nie potrafię żyć inaczej, jak tylko dla Niego

Wspominając ten pamiętny dzień, ten niebywały dar Nieba, Karol napisał w jednym z listów 14 sierpnia 1901 roku: „Jak tylko uwierzyłem, że Bóg istnieje, zrozumiałem, że nie potrafię żyć inaczej, jak tylko dla Niego. Moje powołanie narodziło się w tym samym momencie, co moja wiara. Jaki Bóg jest wielki i wspaniałomyślny! Istnieje ogromna różnica pomiędzy Bogiem, a tym wszystkim, co Nim nie jest”.Te słowa w sposób syntetyczny przedstawiają cudowną przygodę, która rozpoczęła się w czasie spowiedzi – Karol de Foucauld w momencie spowiedzi zakochuje się w Bogu i pragnie odpowiedzieć miłością na Miłość. Od tego momentu nie chce on utracić ani kruszyny czasu, nie chce zmarnować żadnej okazji, by Bogu okazać miłość. Nie chce okradać Boga z miłości, jaka Mu się należy. Przenika go gorące pragnienie wynagradzania Bogu, za wszystkie dotychczasowe zbłądzenia życiowe. Pali go od wewnątrz ogień miłości tak wielki, że nie pozostaje mu nic innego, jak rzucić się w objęcia Miłości Odwiecznej i tam pozostać na zawsze. W jego życiu nie będzie już odtąd miejsca na połowiczność, czy na oziębłość w służbie Panu.

Doskonale pasują tutaj do niego słowa św. Augustyna:

„Późno Cię umiłowałem,

Piękności tak dawna, a tak nowa,

Późno Cię umiłowałem.

W głębi duszy byłaś, a ja się po świecie błąkałem

i tam szukałem Ciebie, bezładnie chwytając rzeczy piękne, które stworzyłaś.

Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą.

One mnie więziły z dala od Ciebie – rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były.

Zawołałaś, krzyknęłaś, rozdarłaś głuchotę moją.

Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją.

Rozlałaś woń, odetchnąłem nią – i oto dyszę pragnieniem Ciebie.

Skosztowałem – i oto głodnym jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie – i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim”

(Wyznania).

„Ceni się to, co się kocha”

Wkrótce po jego nawróceniu, ks. Huvelin, który odtąd stał się jego kierownikiem duchowym, powiedział mu: „Ceni się to, co się kocha”. „Ale gdzie możemy nauczyć się miłości?” – pyta Karol de Foucauld. Odpowiedź ks. Huvelina jest zdecydowana i precyzyjna: „Od Eucharystii! W Eucharystii, nasz Pan daje wszystko, daje siebie całego. Eucharystia jest tajemnicą daru. Jest dającym się Bogiem. Od Eucharystii musimy nauczyć się być darem, dawać siebie samego, ponieważ o prawdziwym darze możemy mówić dopiero tylko wtedy, gdy się daje samego siebie”. Te słowa uderzyły bardzo Karola de Foucauld, jak również inne, które otrzymał w tym samym okresie czasu: „Musimy zwrócić nasz wzrok, na ten nieustanny dar Boga, na ten bezcenny dar, jakim jest Eucharystia. Czy mogę się znudzić, czy zmęczyć dając samego siebie, widząc jak Jezus daje się nam nieustannie? To Eucharystia uczy nas stawać się darem z samego siebie i mówi nam: «Czyń to, czyń to zawsze, aż do końca!» Ty nie możesz dać tyle, ile Jezus daje tobie, nie potrafisz tak się uniżyć, jak On się uniża, dając się tobie”.

I oto Karol de Foucauld pozostawia wszystko i wstępuje do trapistów. Jest styczeń 1890 roku. W lutym 1893 roku rozpoczyna studia teologiczne na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W lipcu 1893 roku pojawiły się pierwszy idee założenia wspólnoty nazaretańskiej, których szkice Karol konsultował z kierownikiem duchowym. W 1896 roku uzyskał zezwolenie ks. Huvelina na opuszczenie zakonu trapistów, przełożeni uznali powołanie Karola w 1897 roku. 14 lutego 1897 roku został on zwolniony ze ślubów prostych i złożył dwa śluby prywatne: czystości oraz nieposiadania niczego poza narzędziami potrzebnymi do pracy fizycznej. 24 lutego 1897 roku przybył po raz drugi do Ziemi Świętej, gdzie podjął służbę służącego przy klasztorze Klarysek w Nazarecie. Dwa lata później podjął decyzję pozostania na zawsze w tym miejscu. Od 19 do 21 maja 1899 roku w czasie rekolekcji Karol skończył nową regułę Pustelników Najświętszego Serca i Regułę Konstytucji Małych Braci Jezusa. Rok później, za namową ks. Huvelina i sióstr klarysek, odbył serię rekolekcji przygotowujących do przyjęcia święceń kapłańskich, które otrzymał 9 czerwca 1901 roku we Francji.

28 października 1901 roku, już jako kapłan, Karol przybywa do Beni-Abbes w Algierii, gdzie odprawia swoją pierwszą Mszę Świętą. Miało to miejsce 30 października, w 15. rocznicę jego nawrócenia. Karol przebywał tam do 1904 roku, zajmując się pracą charytatywną, opatrywaniem rannych, walką z niewolnictwem i redagowaniem Reguły Małych Sióstr Jezusa. W 1904 roku udał się do Tamanrasset, gdzie żył wśród Tuaregów aż do swojej męczeńskiej śmierci. Proces beatyfikacyjny Karola de Foucauld na szczeblu diecezjalnym został zamknięty 4 marca 2003 roku w Mediolanie, a beatyfikacja odbyła się 13 listopada 2005 roku w Rzymie. Jego wspomnienie liturgiczne obchodzone jest 1 grudnia.

***

Aniołowie święci, w tym Roku Świętym Miłosierdzia, nie przestawajcie naprowadzać nawet największych grzeszników na drogi wiodące do Domu Miłosiernego Ojca. Budźcie w nich nadzieję, mówiąc im, że drzwi pokuty zawsze stoją otworem, a za nimi oczekują ich, kochające ramiona Ojca. Amen.

ks. Henryk Skoczylas CSMA

Artykuł ukazał się w marcowo-lutowym numerze „Któż jak Bóg” 2-2016