Kiedy zdarza mi się rozmyślać nad ogromem wszechświata, doświadczam czegoś, co mógłbym nazwać kontaktem z Transcendencją. Za każdym razem odczuwam szok i niedowierzanie. Wielkość wszechświata mnie przytłacza. Jest niemożliwa do ogarnięcia rozumem.
Natknąłem się niegdyś na interesującą próbę obrazowego ukazania odległości między kosmicznymi obiektami. Gdybyśmy mogli zmniejszyć Słońce do wielkości piłki futbolowej (o średnicy 20 cm) i w tej samej skali zmniejszylibyśmy wszystkie rozmiary i odległości, po umieszczeniu piłki-Słońca na środku Stadionu Narodowego w Warszawie, Ziemia (pyłek o średnicy 2 mm) znajdowałaby się wówczas w odległości około 20 metrów od piłki, a najdalsza planeta – Neptun – ponad 600 metrów od niej. Po takim przeskalowaniu najbliższa gwiazda (czyli kolejna piłka) powinna zostać umieszczona 6000 kilometrów od Warszawy, czyli np. gdzieś w Indiach.
W naszej galaktyce, zwanej Drogą Mleczną, znajduje się od 100 do 400 miliardów gwiazd. A takich galaktyk w Kosmosie jest ponad 100 miliardów, niektórzy mówią o 500 miliardach, a naukowy z Uniwersytetu w Nottingham w Wielkiej Brytanii doszli nawet do wniosku, że należy raczej mówić o dwóch bilionach (czyli 2 razy 10 do potęgi 12) galaktyk. Każda galaktyka zawiera zaś w sobie setki miliardów gwiazd. To skala, która przekracza jakąkolwiek wyobraźnię. Gdybyśmy na obejrzenie każdej galaktyki poświęcili sekundę, potrzebowalibyśmy 64 tysięcy lat! Mówiąc o liczbie 2 bilionów galaktyk naukowcy mają ponadto na myśli szacunki dotyczące tylko „obserwowalnego kosmosu”, czyli takiego, który można dostrzec z Ziemi. Widzimy zaś tylko te obiekty, których światło zdążyło do nas dotrzeć w czasie jaki upłynął od początku wszechświata, czyli od 13,7 miliarda lat.
Pod koniec lat 20 ubiegłego wieku astronom Edwin Hubble zaobserwował, że galaktyki (niektóre odległe o miliony lat świetlnych) oddalają się od siebie z ogromną prędkością. Obecnie naukowcy uważają, że wszechświat miał swój początek w jednej ogromnej eksplozji energii i światła, co nazwano obrazowo Wielkim Wybuchem. Od tego jednorazowego początku Kosmosu, a nawet początku samego czasu, wszechświat rozszerza się jak ciągle nadmuchiwany balon.
Fot. NASA, ESA, i C.R. O’Dell (Vanderbilt University)
Dla swojej chwały i z powodu miłości
Na pytanie, dlaczego Bóg stworzył świat, teologia, na podstawie Biblii, udziela odpowiedzi, że dla swojej chwały. Psalmista mówi na przykład, że: „Niebiosa głoszą chwałę Boga” (Psalm 19, 1), a w Księdze Izajasza czytamy: „Wszystkich (…) stworzyłem dla mojej chwały, ukształtowałem ich i moim są dziełem” (Iz 43, 7).
Bogu niczego nie brakowało. Nie stworzył świata oraz ludzi dlatego, że się nudził, ani dlatego że czuł się samotny. Nie możemy sobie tego naiwnie wyobrażać w taki sposób, że Bóg nagle pomyślał: „Skoro jestem wszechmogący, stworzę sobie wszechświat”. On był Stwórcą zawsze, ponieważ nosił ten świat w sobie. Wszystko istnieje na chwałę Boga. Bóg stworzył nas, abyśmy Go poznali i kochali. Wszechświat ogłasza chwałę Boga, a my – widząc zadziwiające dzieło stworzenia – możemy z tego powodu uwielbiać Stwórcę. Św. Paweł w Liście do Rzymian napisał: „Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1, 20).
Niektórzy uważają, że jedynym powodem istnienia tak ogromnego wszechświata jest to, że możemy zobaczyć w nim Jego chwałę i zachwycić się Jego chwałą. Przyznam jednak, że dla mnie brzmi to nieco enigmatycznie i niczego nie wyjaśnia. Znacznie bardziej podoba mi się odpowiedź teologów, którzy twierdzą, że Bóg stworzył świat z miłości, a nie z potrzeby użycia go do jakiegoś praktycznego celu. Wierzę, że Bóg stworzył go z miłości, a miłości nie tłumaczy się użytecznością.
-
Olej św. Michała Archanioła + Królowa Aniołów (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Post Świętego Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) + 5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA (Zestaw)120,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi (Zestaw)45,00 zł z VAT
Obdarowani światem
Może więc pytanie nie powinno brzmieć: „Dlaczego Bóg stworzył świat?”, ale „Dla kogo Bóg stworzył świat?”. W Liście do Kolosan czytamy: „Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone” (Kol 1, 16). Słowa te dotyczą Syna Bożego. Pismo Święte udziela jednak również odpowiedzi, że Bóg stworzył świat dla człowieka. W poetyckim opisie, który znajdziemy w Księdze Rodzaju, Stwórca powołuje wszystko do istnienia, mówiąc: „Niech się stanie…”. Dopiero przed stworzeniem człowieka Bóg niejako zatrzymuje się i kieruje słowa w głąb samego siebie: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi! Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 26-27).
W tym momencie narracji widzimy, że akt stwórczy jest obdarowaniem, a człowiek jawi się w nim jako obdarowany. W całym opisie stworzenia świat widzialny otrzymuje sens właśnie ze względu na człowieka. O nim tylko w całym dziele stworzenia należy myśleć jako o obdarowanym, ponieważ świat widzialny jest stworzony „dla człowieka”. Tekst kapłański daje wystarczające podstawy do takiego właśnie rozumienia i takiej interpretacji: stworzenie jest obdarowaniem, ponieważ znalazł się w nim człowiek, który jako „obraz Boży” zdolny jest zidentyfikować sens daru w powołaniu z nicości do istnienia. A zarazem zdolny jest odpowiedzieć Stwórcy. Celem obrazu jest wskazywanie na oryginał. Skoro Bóg stworzył ludzi na swój obraz i podobieństwo, na Ziemi istnieje obecnie siedem miliardów obrazów Boga. Jest to naszym powołaniem. Mamy być dla otaczającego nas świata obrazem Boga, choć często, sprzeniewierzamy się temu powołaniu i stajemy się poprzez nasze grzechy nie tyle Boga obrazem, co obrazą.
Według Biblii człowiek jest jedyną istotą, której Bóg chciał ze względu na niego samego. Bóg wydobywa człowieka niejako z głębi siebie, tak jakby go rodził, i obdarza go miłością. Analogia do narodzin dziecka jest tu bardzo wyraźna. Kiedy małżeństwo oczekuje dziecka, przygotowuje dla niego pokój z łóżeczkiem, zabawkami itp. Czy Bóg naprawdę przygotował ten cały świat dla nas?
Mały człowiek w wielkim wszechświecie
Przypominają mi się tutaj słowa Psalmu: „Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy…” (Ps 8, 4-9).
Psalmista czuł zadziwienie tą porażającą znikomością człowieka i faktem, że Stwórca dał mu świat w prezencie, czyniąc go jego gospodarzem oraz zarządcą, a przecież dla autora tych słów świat był znacznie mniejszy niż dla nas.
Wielkość wszechświata, którą odkryli późniejsi astronomowie i kosmologowie, to wyzwanie dla naszej wiary w znaczenie człowieka jako korony stworzenia. Żyjemy na małym pyłku w bezkresnych otchłaniach Kosmosu. Jeśli Ziemia jest jedyną zamieszkałą planetą, a człowiek jedynym racjonalnym mieszkańcem wszechświata, dlaczego otaczający nas kosmos jest tak ogromny i pusty? Czy można uwierzyć, że Bóg stworzył tę niewyobrażalnie ogromną przestrzeń tylko po to, abyśmy mogli podziwiać nocą rozgwieżdżone niebo?
Maria Valtorta, włoska pisarka i poetka, przez wielu uważana za mistyczkę i wizjonerkę, nie miała w tym względzie wątpliwości, pisząc: „Dla kogo Bóg stworzył gwiazdy i planety, przesuwające się jak strzały i rysujące sklepienie nieba? A [dla kogo] – przemieszczające się majestatycznie z pozorną powolnością ciała niebieskie, które dają wam światło, wyznaczają pory roku i są wiecznie, niezmiennie – choć wciąż się zmieniają – nową kartą do czytania na niebie każdego wieczora, miesiąca czy roku? One wydają się wam mówić: Zapomnijcie, ludzie, o waszych więzieniach. Porzućcie pisma zawierające tylko to, co mroczne, zgniłe, brudne, jadowite, zakłamane, bluźniercze i zdemoralizowane. Wznieście się – choćby tylko spojrzeniem – w stronę bezkresnej wolności firmamentu. Uczyńcie niebem waszą duszę, patrząc na tyle jasności! Zgromadźcie zapasy światła, żeby je zanieść do waszego mrocznego więzienia! Czytajcie słowo, które wypisujemy, śpiewając w naszych gwiezdnych chórach, [brzmiących] bardziej harmonijnie niż wasze organy w katedrach. Czytajcie słowo pisane przez nas naszym migotaniem: słowo, które piszemy z miłością, bo zawsze mamy obecnego [przed oczyma] Tego, który nas obdarzył radością istnienia. I miłujemy Go za to, że dał nam istnienie, blask i [możność] wędrowania, wolność i piękno pośród słodkiego lazuru [nieba], ponad którym widzimy lazur jeszcze wznioślejszy: Raj. Na życzenie Boga spełniamy drugą część przykazania miłości i kochamy was: naszych bliźnich we wszechświecie. Miłujemy was wskazując wam kierunek, dając wam światło, ciepło i piękno. Czytajcie wypowiadane przez nas słowo: Bóg. Ono bowiem kieruje naszym śpiewem, blaskiem, naszym uśmiechem (…). Wszystko to stworzył dla Swego dziecka, chcąc je uczynić królem wszelkiego Swego dzieła – dla człowieka!” (M. Valtorta, „Poemat Boga-Człowieka”, tł. Ewa Bromboszcz, Wyd. Vox Domini, Katowice 1999, rozdz. 8).
A może Bóg powołał nas również do tego, abyśmy kiedyś zasiedlili ten ogromny Kosmos? Jak na razie wydaje się to niemożliwe ze względu na niewiarygodne odległości i nasze ograniczenia technologiczno-naukowe. Zdołaliśmy jedynie postawić stopę na Księżycu, który jest satelitą Ziemi. Któż jednak wie, jaka czeka nas przyszłość za tysiąc albo za milion lat? Może jako ludzkość jesteśmy dopiero na początku drogi?
Inne istoty stworzone na obraz Boga?
Niewyobrażalnie wielki Kosmos jest dla wielu ludzi przesłanką, że oprócz nas, zamieszkujących planetę Ziemię, gdzieś na innych planetach również istnieją istoty rozumne. Czy taki pogląd jest sprzeczny z Biblią? Pismo Święte nie mówi nic na ten temat, ale różni teologowie bynajmniej nie odrzucają z tego powodu możliwości istnienia życia poza naszą planetą. Kosmos jest przecież tak ogromny. Nowe badania wskazują, że w naszej galaktyce, zwanej Drogą Mleczną, może być ok. 8,8 miliarda gwiazd z planetami wielkości Ziemi w strefie temperatur odpowiednich do rozwoju życia. A mówimy tylko o naszej galaktyce.
Już kardynał Mikołaj z Kuzy (zm. 1464) uważał, że „na innych gwiazdach są mieszkańcy innego rodzaju niż ci, którzy zamieszkują Ziemię”. Wybitny kosmolog, ksiądz profesor Michał Heller również nie wyklucza, że Bóg mógł stworzyć życie nie tylko na Ziemi.
Istnienie ewentualnych cywilizacji pozaziemskich rodziłoby oczywiście różnego rodzaju implikacje teologiczne. Gdybyśmy odkryli na innej planecie istoty rozumne, nie będące ludźmi, w nieuchronny sposób pojawiłyby się pytania, czy takie istoty również obejmuje zbawienie?
Jeśli okaże się, że nie jesteśmy sami, teologowie będą musieli stanąć twarzą w twarz z tym problemem. Czy Bóg tylko istoty ludzkie stworzył na swój obraz i podobieństwo, a może kosmici (jakkolwiek by wyglądali) też są stworzeni na podobieństwo Boga? Czy oni też upadli, bo skusił ich Szatan i potrzebowali odkupienia? Czy ich także dotyczy grzech pierworodny? Czy mieli swoją historię zbawienia z analogicznym Mojżeszem, który dał im Dekalog? A może otrzymali oni inne przykazania? Czy Jezus umarł na krzyżu jedynie za ludzi? A może Jego śmierć i zmartwychwstanie przyniosły odkupienie także kosmitom? Istnieje też możliwość, że Syn Boży wcielał się wielokrotnie na różnych planetach. Czy mieszkańcy innych planet także zmartwychwstaną? A gdyby się okazało, że żyją gdzieś istoty rozumne, ale nic nie wiedzą o tym, że Syn Boży stał się człowiekiem i odkupił wszelkie stworzenie? Co jeśli okaże się, że kosmici mają jakieś wierzenia, ale w ogóle nie takie jak my? Czy wówczas powinniśmy ich ewangelizować jak Indian, którzy też o Chrystusie przed odkryciem Ameryki nie słyszeli? Czy powinniśmy przetłumaczyć Biblię na ich kosmiczny język? Dyrektor watykańskiego obserwatorium astronomicznego, argentyński jezuita Jose Gabriel Funes nie wykluczył możliwości udzielania kosmitom chrztu. W 2014 roku natomiast sam papież Franciszek w homilii podczas porannej Mszy św. w Domu Świętej Marty spytał nieoczekiwanie: „Gdyby jutro przybyła, na przykład, ekspedycja Marsjan, a niektórzy z nich przyszliby do nas, zieloni, z długim nosem i wielkimi uszami, jak opisują ich dzieci i jeden z nich powiedział: «Chcę zostać ochrzczony!». Co by się stało?”.
W powieści Dorii Russel „Wróbel” po odkryciu innej planety zamieszkanej przez rozumne istoty papież i jezuici szybko wysłali tam misjonarzy, aby ewangelizować kosmitów i nawracać ich na chrześcijaństwo.
Ale przecież może być też na odwrót i okazać się, że kosmici, przewyższający nas o całe tysiąclecia technologią, sami chcieliby nas „ewangelizować” oraz nawracać siłą na swoją wiarę. Chyba już lepiej byłoby dla nas, gdyby okazali się ateistami. Ale to z kolei byłby argument dla ateistów na Ziemi, że żadnego Boga nie ma.
Marek Oramus napisał interesujące opowiadanie pt. „Miaur”. Polecam wszystkim, którzy lubią dobrą fantastykę. Można je znaleźć w zbiorze opowiadań „Rewolucja z dostawą na miejsce”. W opowiadaniu tym podjęty został problem odkupienia istot żyjących w Kosmosie i nie będących ludźmi. Oramus wymyślił świat, w którym kosmici również wierzą w Chrystusa, ale są zazdrośni, że jedynie rodzaj ludzki został wyróżniony wcieleniem, Ziemia zaś jest miejscem pielgrzymek z najbardziej odległych rejonów kosmicznego uniwersum, ponieważ tu dokonało się dzieło odkupienia Kosmosu.
Możemy sobie przecież wyobrazić, że wśród istot rozumnych zamieszkujących jakąś odległą planetę w ogóle nie nastąpił grzech pierworodny, gdyż mają one lepiej rozwinięty umysł i wyraźniej widzą różnicę między dobrem a złem. Żyją zatem w przyjaźni ze Stwórcą nie wymagając odkupienia i wierzą w prawdziwego Boga. Kosmici mogą być bliżej Boga niż ludzie, ponieważ uczynili lepszy pożytek ze swej wolności. Wówczas, z naszej perspektywy, byliby bardziej podobni do aniołów.
***
Mam wrażenie, że zamiast udzielić jakichkolwiek odpowiedzi, postawiłem raczej wiele pytań, ale czasem tak w życiu bywa.
Roman Zając
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (2/2020)