1. Chrzest Jezusa w Jordanie
Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe».
Jezus prosi Jana Chrzciciela o chrzest, choć wydaje się, że role powinny się odwrócić. Ten, który tylko miał przygotować ludzi na przyjście Bożego Baranka, ma na oczach wszystkich udzielić chrztu. To wszystko musiało się jednak dokonać, by objawiła się chwała Boża: „to jest mój Syn Umiłowany – Jego słuchajcie”. Nie Jana Chrzciciela, w którym ludzie upatrywali oczekiwanego Mesjasza, ale w Tego, który jest umiłowanym Dzieckiem Boga. Każdy z nas przez dar Chrztu Świętego stał się umiłowanym synem, umiłowaną córką Boga. Traktujesz ten zaszczyt poważnie, czy dla ciebie to tylko puste słowa?! Jak realizujesz powołanie bycia dzieckiem Bożym?!
Aniele Stróżu, pomagaj mi każdego dnia wyrzekać się szatana, jak uczynili to rodzice w moim imieniu podczas mojego Chrztu Świętego. Czuwaj nad moim powołaniem: pomóż je odczytać, aż w końcu wytrwać na drodze, którą przygotował mi Umiłowany Syn Ojca.
2. Cud w Kanie Galilejskiej
A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?
Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie».
Wydawać by się mogło, że Jezus wcale nie chciał pomóc nowożeńcom – w końcu to wesele młodych, ich problem, że wino skończyło się tak szybko. Czuł, że to jeszcze nie jest dobry moment, by dokonać pierwszego cudu.
Maryja, jak dobra matka, całym sercem pragnęła pomóc i głęboko ufała, że Jezus to uczyni, dlatego poprosiła uczniów, by zrobili wszystko, co powiem im jej Syn.
Tak często widzimy osoby, które potrzebują pomocy. Wyciągnięcie pomocnej dłoni czasami nie jest „po drodze”, koliduje z innymi planami, brakiem czasu. Zastanawiałeś się, jakbyś się poczuł, gdybyś to ty potrzebował czyjejś pomocy, a usłyszałbyś w zamian tłumaczenie brakiem czasu, innymi planami, brakiem chęci? Jakbyś się poczuł, gdybyś prosił Jezusa o pomoc,
swego najlepszego Przyjaciela, a usłyszałbyś – nie mam czasu?!
Aniele Stróżu, nie pozwól, bym zmarnował jakąkolwiek okazję do czynienia dobra. Niech to pragnienie każdego dnia wypełnia me serce.
3. Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia
Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!».
Każdy, kto swoim życiem jest blisko kościoła, mógłby pomyśleć, że nie potrzebuje nawrócenia: żyje według przykazań, kocha bliźnich, nie zaniedbuje praktyk religijnych. A Jezus tym bardziej przypomni potrzebę nawracania się.
Niejednokrotnie przypomną się także inne słowa Jezusa: „Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień”.
Głosić Ewangelię – takie zadanie zostawił Chrystus swoim Apostołom, ale ta ewangelizacyjna misja nie jest kierowana tylko do nich, ale także do każdego z nas. I nie chodzi o to, by teraz ruszyć w podróż apostolską porzucając
dotychczasowe życie i czynić wszystko nowym, ale by świadczyć życiem o Jezusie, głosić wśród najbliższych Jego naukę. Do tego właśnie jesteśmy wezwani. Czynisz to?
Aniele Stróżu, przymnóż łaskę wytrwałości, bym nie przestawał każdego dnia nawracać się, bo tylko dostrzeżenie grzechu i praca nad nim prowadzi do prawdziwej wolności.
4. Przemienienie na Górze Tabor
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło.
Ciągle dostrzegamy potrzebę zmiany swojego zachowania, charakteru, nawyków, postrzegania świata, odnoszenia się do najbliższych. „W tym roku na pewno zmienię…” – tak brzmią postanowienia noworoczne chyba co drugiego Polaka. Ty też takie podejmujesz? Jak długo udało Ci się w nich wytrwać: tydzień, miesiąc? A to tylko dlatego, że chcemy się zmieniać na własną rękę, pokazać całemu światu, że jesteśmy w stanie coś zrobić ze sobą – sami, bez pomocy innych.
Z pomocą Jezusa wszystko przychodzi dużo łatwiej. Dlaczego? Bo Jezus ma moc – moc uzdrowienia, przebaczenia, przemiany. Z Jego pomocą jesteśmy w stanie wytrwać we wszystkich postanowieniach, ale pod jednym warunkiem:
że postanowienia będą zgodne z wolą samego Jezusa, a nie będą tylko wymysłem naszej rozwiniętej wyobraźni.
Aniele Stróżu, za każdym razem, gdy chcę rozpocząć pracę nad samym sobą, przypomnij mi i nakieruj na Tego, który jest Lekarzem; On mam moc uleczyć i przemienić moje serce.
5. Ustanowienie Eucharystii
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.
Chleb, który spożywamy każdego dnia, gwarantuje przeżycie, bo zaspakaja nasz głód, dostarcza potrzebnych nam składników. Człowiek, modląc się o chleb powszedni, ma na myśli całość pożywienia, którym karmi się na co dzień i o który zabiega. Czasami zabiega zbyt mocno, bo kosztem niedzielnej Mszy Świętej, wieczornej modlitwy, wspólnych posiłków z rodziną, ponieważ tym chlebem doczesnym zaczął nazywać także wszelkie dobra, którymi się posługuje, które mają za zadanie uczynić życie wygodniejszym.
Jezus daje nam niezwykły chleb gwarantujący nieśmiertelność. Chleb, którym jest On sam, daje życie wieczne w pełni szczęścia i radości. A my, zamiast zabiegać każdego dnia o pokarm, który trwa wiecznie, rzucamy się w wir obowiązków myśląc tylko o tym powszednim pożywieniu. Jezus przecież mówi do nas na kartach Ewangelii: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki”.
Aniele Stróżu, który nieustannie adorujesz Jezusa w Najświętszym Sakramencie – pomnóż moje pragnienie karmienia się Pokarmem nieprzemijającym, bym na końcu czasów mógł razem z Tobą śpiewać pieśń uwielbienia za dar Eucharystii stojąc przed obliczem Chrystusa.