Rozmowa z Markiem Pawlasem, górnikiem strzałowym z kopalni KWK Krupiński w Suszcu.
Praca górnika to zawód czy może powołanie?
Myślę, że raczej to drugie. Nie każdy może być górnikiem. Potrzebne są do tego dodatkowe predyspozycje, talenty od Pana Boga. Dlatego myślę, że mój zawód można nazwać powołaniem. Zresztą u mnie w domu jest to jakby powołanie rodzinne – mój dziadek i ojciec byli górnikami. Brat także pracuje na dole w kopalni.
Słowo „powołanie” zakłada obecność Osoby powołującej, czyli Pana Boga. Górnicy uchodzą za ludzi pobożnych…
Każdy z nas przeżywa wiarę na swój sposób. Zjeżdżając pod ziemię, pozdrawiamy się z kolegami słowami: Szczęść Boże. Tym pozdrowieniem zapraszamy Pana Boga do naszej pracy, gdyż zdajemy sobie sprawę, że jest ona obarczona dużym ryzykiem. Pamiętam, jak sam z lękiem zjeżdżałem po raz pierwszy na dół 10 lat temu. Pracuję jako górnik strzałowy, a jest to szczególnie niebezpieczne stanowisko.
Czym się zajmuje górnik strzałowy?
Przy wydobywaniu węgla czy innego surowca kombajny ścianowe lub chodnikowe nie wszędzie mogą dotrzeć. Górnik strzałowy detonuje materiał wybuchowy. Pracuję na najniższych poziomach kopalni, 620 i 820 metrów pod ziemią. Jesteśmy oczywiście odpowiednio zabezpieczani i szkoleni tak, by nie zainicjować wybuchu, np. metanu czy pyłu węglowego.
W ostatnich latach było kilka tragicznych katastrof w kopalniach: Halemba, Wujek Śląsk…
Tak, każdy z nas jest poruszony, kiedy dowiaduje się o takim wydarzeniu. Myślimy o tym, co by było, jeśli w wypadku zginąłby kolega albo ja sam.
Czy dlatego, że Pańska praca jest wyjątkowo niebezpieczna, ma Pan szczególne nabożeństwo do aniołów? Ubrudzony węglem górnik i biały anioł?
Zawsze jako dziecko polecałem się opiece Anioła Stróża. Prosiłem go, by strzegł mojej duszy i ciała. Dziś czynię to nadal jako dorosły mężczyzna. Przyzywam jeszcze imienia św. Michała Archanioła.
Jak się zaczęło Pana nabożeństwo do św. Michała Archanioła?
Trzy lata temu spacerowałem przez Rybnik. W Księgarni św. Jacka zobaczyłem figurkę św. Michała i książeczkę pt. Wielkość św. Michała Archanioła. Tam przeczytałem o Górze Gargano, sanktuarium św. Michała we Włoszech. W ubiegłym roku udało mi się pojechać na pielgrzymkę właśnie do Monte Sant’ Angelo. Byłem urzeczony tym miejscem, Grotą Objawień. Tam też doświadczyłem szczególnego wsparcia Księcia Wojska Niebieskiego – pierwszy raz uzyskałem odpust zupełny.
Czy doświadczył Pan szczególnego wsparcia ze strony św. Michała?
Pracuję na oddziale wydobywczym, czyli jednym z najbardziej niebezpiecznych. Pewnego razu duże kawałki stropu spadły zaledwie pół metra ode mnie. Koledzy mówili, że mam szczęście, ale ja wiedziałem, że to była pomoc św. Michała. Innym razem jechałem przenośnikiem taśmowym. Kiedy chciałem z niego zeskoczyć, zorientowałem się, że jest już za późno. Jakaś potężna siła wyrzuciła mnie z taśmy. Mogło się to skończyć tragicznie, ale dzięki Bogu nic mi się nie stało, zgubiłem tylko hełm.
Były to z pewnością interwencje z góry. A co z pomocą w wymiarze duchowym?
Św. Michał często pomaga mi przy podjęciu trudnych decyzji, w walce ze złymi przyzwyczajeniami, upomina, kiedy schodzę na złą drogę. Odkąd powierzyłem się św. Michałowi i modlę się egzorcyzmem Leona XIII, coraz lepiej radzę sobie z moimi słabościami.
Najwyraźniej Pan Bóg jest obecny w Pana życiu?
Dostrzegam i chwalę Pana Boga w tym, że dał ludziom węgiel – chciał, żeby go wydobywali, mieli surowiec, pracę w kopalni, a z niej pieniądze i chleb. Chwalę Pana Boga, że tak to wszystko wspaniale poukładał. Dostrzegam obecność św. Michała Archanioła zarówno na ziemi, jak i pod ziemią.
Rozmawiał ks. Piotr Prusakiewicz CSMA