Zmartwychwstanie Pana Jezusa

Wczesnym rankiem, w pierwszy dzień tygodnia, przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?» Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział»” (Mk 16,2-7).

Zmartwychwstanie jest niezwykłą tajemnicą, prawdą, która pokazuje nam, że w chrześcijaństwo wpisane jest cierpienie. Jednak perspektywa lepszej rzeczywistości, piękniejszego świata z Bogiem powoduje, że podejmujemy rozmaite wyzwania, czasami również te, które z punktu widzenia słabego człowieka wydają się niemożliwe do zrealizowania. Na tej drodze do świętości staje Jezus, powołuje zastępy świętych, którzy swoim życiem, pokonywaniem trudności dnia codziennego, wyznaczają nam – współczesnym – właściwą drogę codziennej wędrówki.

Mistrzowie życia duchowego zalecają, aby w swoim wewnętrznym rozwoju przyglądać się świętym Kościoła. Bardzo często przypominał tę prawdę papież Jan Paweł II, beatyfikując i kanonizując tych, którzy swoim codziennym życiem ukazywali drogę do Królestwa Pana. Dobrze jest poznać życie choćby jednego świętego i godnie go naśladować, aby w ten sposób realizować swoje wezwanie do świętości.

Wiedział o tym bł. ks. Bronisław Markiewicz. Przez szereg lat poszukiwał swojego miejsca w Kościele. Najpierw jako wikariusz w parafiach, student na uniwersytetach, proboszcz powierzonych sobie wspólnot, wykładowca homiletyki i wreszcie zakonnik. Kościół umożliwiał mu to, co dobrze wyraził Jan Paweł II w swojej książce – ,,Wstańcie, chodźmy”: „[Biskup] musi wiedzieć, że jest jego zadaniem robić wszystko, żeby w Kościele mogło się znaleźć i spełnić każde powołanie, każde wybranie człowieka przez Chrystusa – także to, zwane najmniejszym.

Bł. Ks. Markiewicz przez dziesięć lat modlił się o przewodnika, patriarchę duchowego: „W roku 1875, odprawiając rekolekcje, otrzymałem łaskę powołania do zakonu, lecz przez dziesięć lat z powodu długów zaciągniętych na różne dzieła duszpasterskie, nie mogłem jej urzeczywistnić” (B. Markiewicz, Zeznanie do procesu beatyfikacyjnego ks. Bosko). Po spłaceniu tych należności w 1885 r. poprosił biskupa, aby ten zezwolił mu na wstąpienie do zakonu. Myślał początkowo o jezuitach, a następnie o teatynach, którzy wówczas odznaczali się dużą surowością życia. Decydującą kwestię w ostatecznym wyborze zgromadzenia stanowiła prowadzona działalność wychowawcza duchowieństwa i założenia zbliżone do pracy kapłanów diecezjalnych. Jednak bez podjęcia decyzji, pełen rozterek, wyjechał do Włoch. Zatrzymał się w Rzymie i – kiedy odprawiał Mszę św. w kościele salezjanów – poczuł, że jest to jego przyszła wspólnota, w której będzie służył Kościołowi. Miał wówczas 43 lata. Pisał: „Po mszy św. udałem się do przełożonego, czy mógłby mnie przyjąć do zgromadzenia. Udaję się do Turynu i proszę ks. Bosko o przyjęcie. Ten po otrzymaniu listów od mojego biskupa od razu mnie przyjął”.

W takich okolicznościach ks. Markiewicz spotkał swego patriarchę, przewodnika duchowego, świętego, za którego przyczyną modlił się w intencji dzieła wychowawczego. W swojej działalności przyjął jego styl życia, wiernie naśladował jego cnoty. Sam założyciel salezjanów obdarzył ks. Markiewicza wielkimi względami. Już w styczniu 1886 r. przyjął go do nowicjatu, który odprawił w San Benigno Canavese. Tam ks. Markiewicz prowadził wykłady z teologii moralnej i pełnił obowiązki wychowawcy kleryków. 25 III 1887 r. złożył swoje śluby zakonne na ręce świętego Założyciela. Pobyt przy św. Janie nie trwał długo, bowiem założyciel salezjanów zmarł w 1888 r. Jednak czas spędzony z tym niezwykłym człowiekiem miał ogromny wpływ na dalsze życie ks. Markiewicza.

ks. Krzysztof Pelc CSMA