A gdybyś mnie wezwał?

Pan Jezus wyznał św. Faustynie, że każdą duszę prowadzi do świętości drogą tylko Jemu wiadomą (Dz. 1784). Nie mogło być inaczej w przypadku apostołki Bożego miłosierdzia. Ona starała się tą drogą, nakreśloną bardzo wyraźnie przez samego Boskiego Mistrza (Dz. 110), radykalnie kroczyć od samego początku (por. Dz. 9.10).

Choć, jak podkreślił św. Jan Paweł II, drogi świętości są wielorakie i dostosowane do każdego powołania (Novo millennio ineunte, 33), to na każdej z nich obowiązują te same, bardzo konkretne środki uświęcania siebie: modlitwy, adoracje, rachunki sumienia, medytacje, umartwienia, posty, pokuty, cierpienia. Bardzo drogi sercu św. Faustyny i św. Ignacy Loyola (Dz. 448) nazywa te środki ćwiczeniami duchownymi, którym oddajemy się po to, żeby się pozbyć nieuporządkowanych przywiązań, a gdy się ich już pozbędziemy, żeby szukać woli Bożej i odnajdywać ją w ułożeniu własnego życia tak, by zbawić duszę („Ćwiczenia Duchowne”, 1 – dalej: CD). Jedno z tych ćwiczeń zasługuje na szczególną uwagę, gdyż wyjątkowo skutecznie pomagało św. Faustynie – i pomaga nam – w przezwyciężaniu słabości ludzkiej natury i wchodzeniu coraz bardziej w bliskość z Jezusem.

Rachunek sumienia

Nie ma mowy o postępie duchowym bez znajomości siebie, bez rozpoznania zarówno swoich cnót, zalet, przymiotów, jak i swoich wad, słabości, grzechów. Pierwsze należy rozwijać, pomnażać, nade wszystko praktykować. Drugie należy pokonywać, osłabiać, zwalczać. Niezbędną pomocą jest codzienny rachunek sumienia, przewidziany również przed modlitwą Liturgii Godzin na zakończenie dnia (Kompleta). Powinniśmy w tym czasie w pokorze i ze skruchą dostrzec błędy i grzechy, które popełniliśmy myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem.

Św. Ignacy Loyola opowiada o szczegółowym rachunku sumienia i objaśnia, że należy odprawiać go dwa razy dziennie (w południe i wieczorem) w celu usunięcia uchybień i niedbalstw w odprawianiu ćwiczeń (CD, 90). Udziela przy tym bardzo konkretnych i praktycznych wskazań: odprawiający będzie domagał się od swojej duszy zdania sprawy z tego, co sobie w szczególny sposób postanowił i z czego chce się stanowczo poprawić. Przebiegnie tak godzinę po godzinie lub chwilę po chwili, zaczynając od wstania z łóżka aż do obecnego rachunku sumienia, by przekonać się czy nastąpiła jakaś poprawa (CD, 25). Co sobie postanowił, z czego chce się poprawić uwzględniając osobistą refleksję nad sobą, otrzymane natchnienia Boże lub polecenia spowiednika.

Św. Faustyna praktykowała rachunek sumienia i przykładała do niego wagę. Np. pod datą 8 II 1935 zapisała krótko: Wewnętrzna praca szczególna, czyli rachunek sumienia (Dz. 375). A przedmiotem tej pracy szczególnej było zaparcie siebie, woli własnej. Kilka dni wcześniej, podczas rekolekcji, Jezus zażądał od św. Faustyny heroicznej decyzji: w tych rekolekcjach absolutnie przekreślisz wolę własną, a natomiast spełni się w tobie wszystka wola Moja. Wiedz o tym, że to wiele kosztować cię będzie, dlatego napisz na czystej karcie te słowa: Od dziś we mnie nie istnieje wola własna, i przekreśl ją; a na drugiej stronie napisz te słowa: Od dziś pełnię wolę Bożą wszędzie, zawsze, we wszystkim (Dz. 372). Odtąd jej refleksja w rachunku sumienia koncentrowała się na zaparciu się woli własnej. Ale – na co należy zwrócić uwagę – żeby łatwiej rozpoznać przyczyny i okoliczności ulegania własnej woli, św. Faustyna doprecyzowała postanowienie, uszczegółowiła je czterema konkretnymi punktami: zaparcie rozumu, woli, sądu, języka (Dz. 375). Wyznała zarazem: pragnę w szczególniejszy sposób się w tym ćwiczyć i prosiła Jezusa o łaskę pomocną do wykonania tych postanowień (Dz. 376).

Karta wewnętrznej kontroli

Z rachunkiem sumienia, zwłaszcza w początkowym okresie życia duchowego, łączy się zwyczaj prowadzenia na piśmie kontroli zwycięstw i upadków wewnętrznych. To powszechnie spotykany zwyczaj w zakonach, zwłaszcza podczas formacji w nowicjacie. Św. Faustyna podjęła postanowienie łączenia się z Chrystusem miłosiernym: Kiedy jestem złączona z Jezusem, więc muszę być zawsze i wszędzie wierna (Dz. 1352). Na karcie wewnętrznej kontroli odnotowywała zwycięstwa (pierwsza cyfra) i upadki (druga cyfra) w danym miesiącu, np.: Listopad 53/2; grudzień 104/–; styczeń 78/1 (Dz. 1353).

Źródłem obszerniejszych informacji o wewnętrznej pracy Faustyny nad sobą jest karta z rocznego zestawienia. Dowiadujemy się z niej, jak św. Faustyna sumiennie obserwowała siebie, jak była wytrwała, jak wiele wysiłku wkładała w pracę wewnętrzną. Rozważała wierność przykazaniom, ślubom, regule. Wymieniała cnoty, w których się ćwiczyła. Podsumowywała swoje zwycięstwa i upadki. Np. w okresie od grudnia do kwietnia w miłości bliźniego były tylko 3 upadki, a 213 zwycięstw; w pokorze – 13 upadków, a 184 zwycięstwa; w cierpliwości żadnego upadku, a zwycięstw 276; podobnie w cichości – 178 zwycięstw (Dz. 1355).

Te zwycięstwa i upadki potwierdzają nieustanne zmaganie się o coraz większą doskonałość, o jak największą doskonałość (!), której św. Faustyna tak bardzo pragnęła i o którą się starała, aby być pożyteczną Kościołowi (Dz. 1475). Jak to w życiu bywa, nie wszystko szło jak z płatka, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ale czyż Jezus nie powiedział, że doskonałość kosztuje? Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mk 8, 34). Św. Faustyna wzięła swój krzyż. Jej życie nie było różami usłane. Nie była ona wolna od ciemności, określanych przez św. Ignacego jako strapienia (CD, 316–322). Jak wielkiego wewnętrznego bólu, rozdarcia, przygnębienia, przysłowiowych kolców doświadczała, gdy pytała siebie: Po cóż mam się starać o cnoty i dobre uczynki? Po cóż się umartwiać i wyniszczać?… Po cóż się modlić? (Dz. 77, por. 496).

Św. Faustyna musiała zdobywać się na męstwo (Dz. 98–103). Przy swoim słabym zdrowiu musiała podejmować nieludzkie wysiłki: Czułam się bardzo cierpiąca i zdawało mi się, że nie będę mogła pójść na adorację, jednak zebrałam całą siłę woli i chociaż upadłam w celi, nie zważałam na to, co mi dolega, mając przed oczyma mękę Jezusa (Dz. 98). Skoro postawiła sobie bardzo wysoką poprzeczkę, to nie mogła się poddać: Skierowałam lot swój w sam żar słońca i nic mi go obniżyć nie zdoła ( Dz. 450).

A gdyby mnie dziś wezwał?

Na nowy rok 1937 Faustyna podjęła kontynuację tego samego jednego postanowienia szczegółowego: łączyć się z Chrystusem miłosiernym, to jest – jakby zrobił Chrystus w tym a tym, i duchem ogarniać świat cały, szczególnie Rosję i Hiszpanię (Dz. 861). Dołączyła do tego aż trzynaście postanowień ogólnych, z których piąte dotyczy rachunku sumienia: V. Przy rachunku wieczornym postawić sobie pytanie: gdyby mnie dziś wezwał? (Dz. 861). Ogólne spojrzenie na swoje życie, na kończący się dzień, miało dać św. Faustynie odpowiedź, w jakim stanie jest jej dusza i na ile jest gotowa spotkać się z Bogiem. Jest to jedna z ważniejszych i pożytecznych lekcji dla każdego z nas. Wieczorem powinniśmy rozważyć w obecności Bożej, jak przeżyliśmy miniony dzień? Jak Pan Bóg go osądza? Co we mnie było z Boga, jakie cnoty, jakie dobro? Co było ze mnie, jakie wady, słabości, upadki?

Św. Faustyna była świadoma, że przyjdzie dzień, w którym ze swego życia trzeba będzie zdawać sprawę przed Bogiem. Już w pierwszym zeszycie opisała następujące przeżycie: W pewnej chwili zostałam wezwana na Sąd Boży. Stanęłam przed Panem sam na sam. Jezus był takim, jakim jest w Męce. Po chwili znikły te Rany, a pozostało tylko pięć, w rękach, nogach i boku. Natychmiast ujrzałam cały stan duszy swojej, tak jak Bóg na nią patrzy. Jasno ujrzałam wszystko, co się Bogu nie podoba. Nie wiedziałam, że nawet z takich cieni drobnych trzeba zdawać rachunek przed Panem. Co to za moment. Kto go opisze? – Stanąć [na] przeciw Trzykroć Świętem[u] (Dz. 36).

Jak wielkie wrażenie musiało na niej zrobić to wydarzenie. Najczystsze Boże światło przeniknęło do głębi jej duszę. Będąca w podobnej sytuacji św. Teresa od Jezusa wyznała: Tutaj słońce jest tak mocne, że dusza nie tylko widzi pajęczą sieć wielkich grzechów, ale nawet najdrobniejsze pyłki prochu. Jeżeli to słońce w pełni świeci, widać wówczas całą mętność, pomimo każdego wysiłku dążenia do doskonałości. Może dlatego w sercu św. Faustyny pojawiła się święta nienawiść do grzechu, do cieni drobnych, do pyłków prochu. Zresztą jest rzeczą niemożliwą, przynajmniej w przypadku świętych, żeby mocno kochać Boga i nie czuć nienawiści do tego, co nas od Boga odwraca.

I jeszcze jedna ważna i pożyteczna dla nas myśl. W rachunku sumienia św. Faustyna nie poprzestawała na zwracaniu uwagi na swoje słabości. Nawet jeśli zapisywała jakieś liczby, to nie ze względu na drobiazgowe poszukiwanie. Zdanie: przy każdym rachunku sumienia wzbudzać w sobie żal doskonały, a szczególnie, kiedy się położę na spoczynek (Dz. 377) pokazuje, że św. Faustyna była zapatrzona w Boga. Dostrzegała swoje ułomności i nędzę w promieniach nieskończonej dobroci Boga, Jego miłosierdzia. Jej rachunek sumienia, w ten sposób wykonywany, nie tylko jej nie zniechęcał, a wręcz przeciwnie, powiększał jej ufność w Bogu i mobilizował do dalszej pracy nad sobą. Dlatego kilka miesięcy przed śmiercią mogła wyznać: Witaj Nowy Roku, w którym się wykończy moja doskonałość (Dz. 1449). Św. Faustyna – doskonała i pełna cnót!

****

Papież Franciszek w jednej z homilii powiedział, że należy ogałacać się z naszych bożków, nawet tych najbardziej ukrytych, i wybierać Pana, jako główną drogę naszego życia. Jest to niezbędne. Latorośl wszczepiona w krzew winny musi być przycinana, by wydała dorodne owoce (por. J 15, 1–5). W codziennym rachunku sumienia rozpoznawajmy w sobie i ogałacajmy się z naszych bożków – wad, które posiadamy, uchybień czy grzechów mniej lub więcej umyślnych i dobrowolnych. Nie zapominajmy tylko o promieniowaniu Bożego miłosierdzia, bo ono zachęca nas do postępu w doskonałości.

ks. Karol Dąbrowski CSMA

Postanowienia ogólne św. s. Faustyny (Dz. 861)

I. Ścisłe zachowanie milczenia – cisza wewnętrzna.

II. W każdej siostrze widzieć obraz Boży i z tej pobudki ma płynąć wszelka miłość bliźniego.

III. We wszystkich momentach życia pełnić wiernie wolę Bożą i nią żyć.

IV. Ze wszystkiego wiernie zdawać sprawę kierownikowi i bez porozumienia się z nim nic ważniejszego nie przedsiębrać. Starać się będę, aby jasno odsłonić najtajniejsze głębie swej duszy przed nim, pamiętając, że mam do czynienia z samym Bogiem, a w zastępstwie jest tylko człowiek, i codzienna modlitwa o światło dla niego.

V. Przy rachunku wieczornym postawić sobie pytanie: gdyby mnie dziś wezwał?

VI. Nie szukać Boga daleko, ale we własnym wnętrzu przestawać z Nim sam na sam.

VII. W cierpieniach i mękach uciekać się do tabernakulum i milczeć.

VIII. Z zasługami Jezusa łączyć wszystkie cierpienia, modlitwy, prace, umartwienia, w celu: aby wyprosić miłosierdzie dla świata.

IX. Wolne chwilki chociaż maleńkie, wykorzystywać na modlitwę za konających.

X. Niech nie będzie dnia w życiu moim, w którym bym gorąco nie polecała dzieła naszego Zgromadzenia.

Nigdy nie zważać na wzgląd ludzki.

XI. Nie mieć z nikim poufałości. Wobec dziewcząt stanowczość łagodna, cierpliwość bez granic, karać je surowo, ale taką karą: modlitwą i ofiarą z siebie; moc, jaka jest w wyniszczaniu siebie na ich intencję, jest dla nich ustawicznym wyrzutem sumienia i miękną ich zacięte serca.

XII. Obecność Boża jest podstawą moich wszystkich czynów i słów, i myśli.

XIII. Wszelką pomoc duchowną wykorzystać. Miłość własną stawić zawsze na jej właściwym miejscu, to jest ostatnim. Ćwiczenia duchowne odprawiać tak, jakobym je odprawiała po raz ostatni w życiu; w ten sam sposób spełniać wszystkie obowiązki swoje.

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (1/2020)