Bunt jest wpisany w historię człowieka

Małe dziecko buntuje się, tupie, wrzeszczy, urządza czasem takie awantury, że rodzicom puszczają nerwy. Potem jednak przychodzi czas, gdy jest bardzo miłe. Mniej jest grymaszenia, więcej zrozumienia. Tata i mama stają się największymi autorytetami – może poza panią w przedszkolu. 🙂

Jeszcze później przychodzi ten najtrudniejszy bunt, młodzieńcza kontestacja wszystkiego. „Starzy” nie liczą się wówczas wcale, ważna jest jedynie ich kasa i komplementy. Na nic zdają się argumenty, na nic ból serca, że 14-15 lat poświęceń nie przyniosło wdzięczności. Gdy rodzicom zabraknie wówczas spokoju i roztropności, gdy za bardzo wdadzą się w dyskusje z nastolatkiem, gdy postawią czasem sprawy zbyt ostro, może nastąpić przesilenie. Ucieczka z domu. Zerwanie na lata ze światem wartości rodziców.

 Ale i ten czas przemija. Przychodzi dojrzałość, a z nią zrozumienie, że rodzice może nie są najlepszymi ludźmi na świecie, ale są moimi rodzicami. Mają wady, ale też i zalety. I ta dojrzała miłość ma w sobie wiele dystansu do wad, nad którymi dominuje wdzięczność za życie i za to, co dobre. Daje ona siłę do tego, by poświęcić lata przy łóżku starzejącej się mamy czy taty.

 Bunt jest czasem wpisany również w historię człowieka wiary. Czasem przed nawróceniem, jak w przypadku Szawła, który prześladował Kościół. Czasem jak u syna marnotrawnego, który po latach domowego dobrobytu chciał zobaczyć inny świat. Czasem, jak w przypadku tłumu krzyczącego: „Ukrzyżuj Go”, nawet nie wiadomo dlaczego i po co.

Czy można coś zrobić z buntem nastolatków? Czy można dialogować z wrzeszczącym tłumem? Czy da się przekonać argumentami Szawła?

Nie wiem. Najczęściej mądrzy ludzie mówią, że kiedy dzieci się buntują, trzeba być cierpliwym, wysłuchiwać co mówią, nie brać sobie do serca żadnych ciężkich słów – bo to taki wiek – kochać i być dla nich dobrym. I dalej robić swoje. Wtedy nawet jeśli syn marnotrawny odejdzie, będzie wiedział, że do dobrego ojca warto wracać.

Przez 1000 lat w Polsce ludzie kochali Kościół jak dzieci, z ufnością i radością, zapatrzeni w autorytet wiary. Przyszedł jednak czas na bunt. Bunt, który może zrodzić wiarę dojrzałą. Nawet jeśli wypchnie on z domu tysiące synów i córek, i nawet jeśli staną się oni mniej lub bardziej marnotrawni, Kościół nie może nigdy przestać być dla nich matką i ojcem. Kochać mimo wszystko; słuchać, bo teraz powiedzą to, czego nie powiedzą już nigdy; nie brać za bardzo do siebie tego, co przykre; robić swoje, czyli głosić Chrystusa i żyć Ewangelią tak, jak najlepiej potrafimy – oto, co możemy zrobić.

ks. Wojciech Węgrzyniak

wegrzyniak.com

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (4/2022)