Trzy katolickie frazesy, których ma się dość

„Dzięki łasce Bożej, wszyscy zdrowi”. „Dzięki Bogu, udało się to zrobić”. „Masz problem? Oddaj to Jezusowi” – ile takich pobożnych zdań staje się zwykłymi frazami, wypowiadanymi mechanicznie, zatracając swoją moc i wręcz wzbudzając irytację wśród tych, którym „się nie udało”, którzy chorują czy przeżywają trudny czas.

Bogu trzeba dziękować. Nie ma co do tego wątpliwości. On jest Panem, Stwórcą i to „w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy„. (Dz. 17,  28) Wszystkie wasze troski przerzućcie na niego, gdyż on troszczy się o was.  (1P 5, 7). Można się zachwycać tym, jak wszechmogący Bóg jest Bogiem bliskim, współczującym, jak Mu na nas zależy.

Bóg nikomu miłosierdzia swego nie odmówi. Niebo i ziemia może się odmienić, ale nie wyczerpie się miłosierdzie Boże” – czytamy w Dzienniczku s. Faustyny (Dz 72)

Zrobi wszystko, co może – szanując naszą wolność – by walczyć o nas, byśmy doświadczyli, jak bardzo nas pragnie.

Jednak czy frazy o tym, że „udało się” coś „dzięki łasce Bożej” nie wypowiadamy czasem mechanicznie? A jeśli się nie udało (po naszej myśli)… a jeśli jest choroba… śmierć… czy wobec tego opuściła nas Boża łaska i Jego troska?

Ofiara z Ciebie, lepiej nie ze mnie

Tośka Szewczyk w książce pt: „Nie umarłam. Od krzywdy do wolności”, w której dzieli się historią skrzywdzenia przez księdza oraz pisze o tym jak to przestępstwo wpłynęło na jej życie i relację z Bogiem i Kościołem – z perspektywy osoby, która w tym Kościele została – wspomina między innymi o spotkaniu z pewnym biskupem, który poradził jej, by tę krzywdę złożyła jako ofiarę w intencji Kościoła.

Nie ma nic złego w tym, byśmy ofiarowali nasze cierpienie w jakiejś intencji – wręcz jest to pożądane – by nadawać mu sens, ale nigdy nie możemy ofiarować kogoś lub kazać mu to zrobić. Nie wiemy, w jakim jest stanie, jaka jest jego historia. „Cierpienie nie uszlachetnia” – mówił ks. Tischner. Tylko sam człowiek doświadczający cierpienia, może nadać mu sens i składać je w ofierze, ale to musi być jego wolna decyzja. W przeciwnym razie – taka prośba – może być tylko dodatkowym nałożeniem cierpienia do już trwającego bólu.

Wyrażenie, by składać w ofierze swoje cierpienie – również często jest takim mechanicznym frazesem, który wypowiadamy bez ponoszenia odpowiedzialności za słowo. Słowo, które może zabić.

Opowieść Tośki jest o tyle wzruszająca, że nie sączy antyklerykalnego, antykatolickiego jadu. Współcierpisz z nią, dodatkowo widząc jej miłość do Boga i Kościoła, którego Głową jest Chrystus.

Czy historia krzywdy oznacza, że Bóg był wtedy nieobecny? W odpowiedzi na to pytanie pozwolę sobie zacytować jej słowa.

Często chwytam się słów, które Bóg mówi przez Zachariasza: Kto was dotyka, dotyka źrenicy mojego oka”. (Za 2, 12b). Te słowa wracają do mnie, kiedy zastanawiam się, gdzie był Bóg, gdy działo się zło. On był we mnie. Dał się skrzywdzić we mnie. Umarł we mnie. A potem zmartwychwstał i… delikatnie pyta, czy chciałabym wyjść z grobu razem z Nim. Zawsze delikatnie. On nie przekracza granic i nie robi nic wbrew Tobie i wbrew mnie.

Łaska

Nie chodzi o to, by patologię i zło nazywać Bożą łaską. Zło trzeba nazwać złem, przestępstwo przestępstwem, białe białym,  a czarne czarnym i również trzeba, by przestępcy ponieśli sprawiedliwość i karę. Pozostaje pytanie czy pozwolimy Bogu wyprowadzić z tego zła dobro. Nie będzie pięknego happy endu, bo czasu się nie cofnie. Krzywda została wyrządzona. Cierpienie pozostanie. Ale czy pozwolimy Bogu przyciągnąć nas do Jego kochającego, współcierpiącego Serca. To jest właśnie łaska.

Kilka lat temu zachorowałam z mężem na covid, który przechodziliśmy ciężko. Trzy miesiące wcześniej, na covid zmarł mój tata, jeszcze w dość młodym wieku. Napisałam do znajomej ze wspólnoty, z którą widziałam się kilka dni wcześniej, czy jest zdrowa. „Dzięki Bożej łasce jestem zdrowa”. Poczułam się, jakby ta „Boża łaska” mnie opuściła. Tak bardzo potrzeba, byśmy zamiast utartych wyrażeń trzymali się empatii i rozeznawali na bieżąco daną sytuację. Być może ona faktycznie czuła, że dane zdrowie jest „dzięki Bożej łasce”, ale nie znaczy to jednak, że choroba i cierpienie nie jest również łaską.

Jak pisze Alicja Lenczewska, współczesna polska mistyczka:

„Wszystko w życiu jest łaską. Jedni mają łaskę zdrowia, drudzy cierpienia. Jedni wygody życia, drudzy trudu. Jedni urody fizycznej, drudzy kalectwa. Wszystko w życiu jest łaską daną po to, by prowadziła do Mnie.”

Czy potrafimy w taki sposób patrzeć na nasze życie? Na naszą codzienność. A może fakt, że twój nastoletni syn nie chce chodzić do kościoła – też jest łaską? Może trzeba pozwolić mu iść swoją drogą, by na tej drodze spotkać Boga? Niekiedy pozwalamy Mu się spotkać dopiero w momentach krytycznych naszego życia, choć to pewnie marne pocieszenie dla rodzica, któremu trudno pogodzić się z darem wolności swojego dorastającego dziecka.

Oddaj Bogu swój problem!

Kolejnym nadużywanym sformułowaniem w świecie pobożnych katolików jest wyrażenie „Oddaj to Panu Bogu”. Często wykorzystywane wtedy, gdy nie mamy czasu, albo ochoty, by wysłuchać drugiej osoby, która przychodzi do nas z problemem. „Oddaję moje dziecko Panu Bogu” – i cyk – jest zdrowe. Ale czy liczysz się z tym, że jeśli coś oddajesz – to całkowicie? Jeżeli oddaję Mu swoje życie – to całkowicie. Rezygnuję z siebie i swojej woli, oczywiście wierząc i wiedząc, że Bóg nie jest katem, który będzie nas torturował. Ufam, że Jego wola jest najlepsza dla mnie. Ale biorę też pod uwagę fakt, że Jego wolą może niekoniecznie być uzdrowienie. Oddaję Mu. Zawierzam – czyli ufam, że cokolwiek się stanie, to będzie mi towarzyszyć Jego obecność, Jego łaska, Jego pokój, Jego miłość. Że jest to dla mnie dobre, bo On jest dobry.

Odsuń smutek z Twego serca. Nie martw się o przyszłe dni. Nie przerażaj się nimi. Cokolwiek będzie – będzie dobre dla ciebie i dla moich wybranych. Dla wszystkich, którzy przyznają się do mojego Ojcostwa” – pisze wspomniana Alicja Lenczewska

Wiara jest trwaniem. Czasem milczącym. Czasem wątpiącym. Czasem cierpiącym.  Ale trwaniem zawsze dzięki łasce Bożej.

Zabierz, Panie, i przyjmij całą
wolność moją, pamięć moją i rozum,
i wolę moją całą,
cokolwiek mam i posiadam.
Ty mi to wszystko dałeś
– Tobie to, Panie, oddaję.
Twoje jest wszystko.
Rozporządzaj tym w pełni
wedle swojej woli.
Daj mi jedynie miłość
Twoją i łaskę,
albowiem to mi wystarcza. Amen.

Karolina Zaremba