Wiele wskazuje na to, że wenezuelska ziemia zrodziła nową świętą XXI wieku. Już sam św. ojciec Pio mówił o niej, że gdy zabraknie nam jego, to ona będzie nam pocieszeniem. Dla części już nim jest…
– Chodźcie, wstajemy. Musimy ruszać! – rzekła pewnego lutowego wieczoru roku 1976 czterdziestoośmioletnia wówczas María Esperanza do swojego męża oraz dzieci.
– Ale dokąd, mamuś? Jest już po dwudziestej pierwszej… – zdziwiła się najstarsza z córek.
– Maryja nas wzywa. Kochani! Mamy misję. Jedziemy do Betanii. Czuję, że dobra Mama wyraźnie nas tam woła. Musimy jechać. Nie mamy chwili do stracenia!
Takich wieczorów jak ten bliscy Esperanzy będą przeżywać w życiu jeszcze wiele. Niejednokrotnie natchniona wizjonerka będzie zrywać wszystkich domowników na równe nogi, aby jechać i modlić się do wybranego przez samą Matkę Bożą miejsca. Jednak ten wyjazd w lutym 1976 roku był wyjątkowy. Wraz z rodziną modlili się długimi dniami i nocami. Aż wreszcie stało się. Dokładnie 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, Maríí Esperanzie objawiła się sama Matka Boża. Przyszła stygmatyczka nie pomyliła się.
– Byłam przy grocie, gdy nagle ujrzałam białą chmurę, wielką i piękną – wspominała potem w swoich zapiskach. – Mój przyjaciel rzekł do mnie: „María, farma się pali! Płonie niczym świeca!”. A ja na to: „Tak, wiem. Widzę ogień”. Problem w tym, że to nie był ogień. Płomień światła pochodził stamtąd, skąd przybyła Maryja. Kiedy Matka Najświętsza wreszcie się ukazała, wzniosła się na szczyt drzewa. Zobaczyłam, że jest piękna: miała kasztanowe włosy, jasnobrązowe oczy, małe usta, prosty nos. Miała śliczną cerę, jej skóra wydawała się jedwabiem. Była opalona, piękna, bardzo młoda. Jej włosy sięgały ramion. Matka Boża wyciągnęła ramiona, a z rąk trysnęło światło. I wszystko zostało zalane niezwykłym blaskiem. Odczuwałam to tak, że Maryja jest promieniem światła, które przenika mą duszę, wstrząsając każdym włóknem mego serca. Wewnątrz czułam się tak pokorna, tak słaba i mizerna. Byłam niczym w porównaniu z pięknem, które mnie oślepiało. Wówczas usłyszałam wewnętrzny głos: „Moja córeczko. Powiedz moim dzieciom ze wszystkich ras, wszystkich narodów, wszystkich religii, że je kocham. Dla mnie różnice nie mają znaczenia – wszystkie moje dzieci są takie same. Nie ma bogatych i biednych, nie ma brzydkich i pięknych, czarnych i białych. Przychodzę zebrać je wszystkie, by pomóc im wspiąć się na wysoką górę Syjon… aby mogły osiągnąć zbawienie”.
22 sierpnia tego samego roku, tym razem w dzień Matki Bożej Królowej, miało miejsce drugie objawienie. Maryja zapewniła wizjonerkę, że jeśli ludzie podejmą swój codzienny krzyż, nie będzie już więcej cierpienia, łez i śmierci. „Wszyscy będą codziennie śpiewać wraz z moim umiłowanym Synem nieustanne Alleluja! Alleluja! Alleluja!”
Z czasem pojawiają się coraz to kolejne widzenia Maríí Esperanzy z Najświętszą Matką. Nieprzypadkowo dochodzi do nich w kolejne święta maryjne: Zwiastowania, Cudownego Medalika, wspomnienie Niepokalanego Poczęcia, Matki Bożej z Lourdes. Podczas spotkań Maryja powoli wyjaśnia wizjonerce swoje zamiary. Betania ma się stać w przyszłości miejscem uzdrawiania, ocalenia ludzkości, ale przede wszystkim: miejscem pojednania człowieka z Bogiem.
Znaki
Z czasem María Esperanza odkrywała coraz to kolejne charyzmaty, jakimi zostaje obdarowana przez Boga. Dzieci zaczęły widzieć mamę unoszącą się podczas modlitwy w górę. Syn był świadkiem, jak na języku wizjonerki materializowały się w sposób nadprzyrodzony kolejne hostie, które Esperanza miała przyjmować w intencji wszystkich tych dusz ludzkich mieszkających w Afryce, do których księża dojść nie mogą. Dla samych Wenezuelczyków słynny stał się z kolei dar proroctwa Maríí. Mówiła ludziom ich historie, doradzała, rzucała światło na problemy, często je rozwiązując. Do dziś jej dzieci wspominają, jak nikogo z proszących ją o rozmowę, radę, wspólną modlitwę nie potraktowała po macoszemu. Wręcz przeciwnie. Jej dom wiecznie wypełniony był gośćmi. Podczas rekolekcji czy spotkań, księża wręcz prosili wiernych, aby dali Esperanzie odpocząć. Ta jednak dla każdego chciała znaleźć czas. Również kosztem wypoczynku czy snu.
Kolejnym darem, jaki otrzymała, był dar bilokacji. Mamy dziś dwa udokumentowane przypadki, w trakcie których świadkowie widzieli Maríę Esperanzę w dwóch różnych miejscach. Raz bilokacja nastąpiła między Rzymem i Caracas. Esperanza została cudownie przeniesiona na ulicę dzielnicy Mercedes w stolicy Wenezueli, aby pomóc dziewczynie, której zagrażał gwałt z rąk dwóch złych ludzi. Po kilku miesiącach ocalona pozna swoją wybawicielkę, odwiedzając ją w Betanii. Jakież będzie zdziwienie rodziny Esperanzy, gdy dziewczyna będzie upierać się przy dacie wydarzenia. Przecież wszyscy dobrze pamiętali, jak tego dnia była z nimi w Rzymie…
Druga bilokacja miała miejsce między Caracas a peruwiańską Limą. Wówczas znów, w obecności świadków, wizjonerka pojawiła się grupie pielgrzymów oraz ludzi będących z nią tego samego dnia w Wenezueli.
Historii cudownych interwencji, jakie dokonywały się w życiu niedoszłej jeszcze świętej (jej proces beatyfikacyjny toczy się od 2010 roku), było bez liku. Bo jakżeż inaczej nazwać cudowne rozmowy z ojcem Pio, spowiedzi, których jej udzielał, mimo że ta nie była ciałem przy świętym zakonniku, czy wreszcie jak nazwać niezwykłą relację z Janem Pawłem II, za którego to María Esperanza podjęła się krzyża choroby Parkinsona, aby papież mógł służyć Kościołowi z większą siłą.
Jest jednak historia, a właściwie pewien znak, który w przypadku tej niezwykłej kobiety, stał się znakiem chyba najbardziej niezwykłym i wpisującym się najtrafniej w jej duchowe zespolenie z Najlepszą Matką.
Róża znad piersi
– Pewnie słyszałeś, że pojawieniom się Maryi często towarzyszy zapach róż? – zagaduje któregoś dnia ks. Mazz, syn duchowy Maríí Esperanzy.
– Tak, coś tam słyszałem. Ponoć ludzie, którzy mieli łaskę widzenia Najświętszej Marii Panny, często wspominają o cudownym zapachu, jaki roztaczał się w momencie wizji.
– No właśnie… Z Esperanzą było podobnie. Zdarzało się, że podczas jej modlitwy w okolicy z nieba samoczynnie spadały płatki róż. Sam mam takowy…
– Jak to?
– Ano tak. Noszę go w specjalnej folijce pod kołnierzem – amerykański ksiądz zaczyna grzebać pod szyją, by wyjąć zza pazuchy niewielkie zawiniątko. Po chwili błogosławi wyjętym płatkiem róży stojącego obok dziesięcioletniego chłopca.
I to właśnie z różami wiąże się jeden z najbardziej wyjątkowych charyzmatów, jaki to otrzymała za życia María Esperanza.
– Miałem okazję widzieć to na własne oczy – rozpoczyna historię Marco, wnuk wizjonerki. W jego oczach widać aż jarzące się iskierki podniecenia, gdy zaczyna mówić. – Byłem wtedy jeszcze małym brzdącem, więc, gdy chodziło o jakieś bardziej dyskretne sprawy, miałem zwykle większe przyzwolenie.
– O jakich „dyskretnych sprawach” mówisz?
– W pewnym momencie stało się w Betanii głośno o tym, że babci coś kwitnie w okolicach piersi.
– Że co?! – nie dowierzam.
– Chodziły takie głosy. Też chciałem to zobaczyć. Z racji, że cud dotyczył okolic nieco dyskretnego dla kobiet miejsca, do charyzmatyczki w tym czasie dostęp miały wyłącznie kobiety. No i ja. Wiadomo… Kilkuletniego malca nikt przecież nie przegoni – uśmiecha się.
– I co zobaczyłeś?
– Maleńką, wyrastającą tuż nad piersiami, nieco poniżej szyi różyczkę. To było niesamowite! Była maleńka. Ale na pewno była! Sam ją widziałem! – Marco jest autentycznie przejęty tym, co w tej chwili mówi. Nie sposób mu nie wierzyć.
– Tak, róża pojawiała się na ciele Esperanzy jeszcze niejednokrotnie – dodaje uśmiechnięty po amerykańsku od ucha do ucha ojciec Mazz. – Nie zawsze był to taki maleńki kwiat. Zdarzało się, że zakwitał do wielkości dłoni. Te róże były przepiękne.
***
Przebywając w Betanii, tego typu historii usłyszymy jeszcze bez liku. Być może dla kogoś, kto teraz tego wszystkiego słucha, kto to wszystko czyta, przytoczone historie mogą wydawać się nieprawdopodobne, wymyślone, wyimaginowane przez ich twórców. Ha! Kto wie? Może i ja byłbym pierwszym sceptykiem na miejscu czytającego. Miałem jednak ten przywilej być na miejscu. Tam, w Betanii. Rozmawiać z córkami i synem Maríí Esperanzy. Spędziłem kilka przepięknych dni pod opieką jej wnuków. Okazji do rozmów było zatem bez liku. I wówczas widziałem ich oczy, gdy powtarzali przeżyte naocznie historie. Podziwiałem ich autentyczną, niczym nieskrępowaną radość. Gdy mówili, gdy się modlili, gdy bez żadnego zawstydzenia klękali przed maryjnymi bądź anielskimi figurami. Nie było w tym ani krzty fałszu. Ani krzty pozerstwa. Niczego w tym guście. Stąd twierdzę, że mówili prawdę.
Zapyta ktoś, jak to jest obcować z ludźmi, którzy żyli z prawdopodobnie przyszłą świętą? Jak to jest toczyć z nimi rozmowy? Pytać o bliską dla nich osobę, z którą spędzili przecież kawał swego życia. Widzieli ją w tak wielu zupełnie zwyczajnych sytuacjach. Jako matkę, jako babcię. To troszkę tak, jakbyśmy otrzymali okazję do rozmowy z matką św. ojca Pio albo z mężem św. Rity. Oni to widzieli, oni to przeżywali. Oni nie czują potrzeby przekonywania kogokolwiek. Oni po prostu wiedzą.
Tutaj, w Betanii, człowiek również czegoś się dowiaduje. Że można mieć w sercu niczym nie skrępowaną radość. Niewysłowiony pokój. Gdy siedząc kilka metrów od skalnej groty, nasłuchując szelestu niewielkiego wodospadu, dając się uśpić szelestowi wenezuelskiego buszu, możemy wpatrywać się w Nią. W figurkę Matki Bożej Betańskiej. Matka Boża pojawiała się tu wiele razy. Prosiła Maríę Esperanzę o to, by przekazała ludziom, że nie muszą się martwić. Że powinni mieć nadzieję. Że bardzo ich kocha. I nie może doczekać się ostatecznego spotkania.
María Esperanza zaufała. I coś mi się wydaje, że siedzi teraz w najlepszym towarzystwie pod słońcem.
Stefan Czerniecki
czerniecki.net
Modlitwa do Matki Godzącej
Święta Maryjo, Matko Boża i Matko Kościoła, dziękujemy Ci za przybycie do nas jako łaskawa matka, która troszczy się o swoje dzieci. Przybyłaś do zlaicyzowanego i nieufnego świata, by odnowić naszą wiarę i doświadczenie rzeczywistości nadprzyrodzonych. Przybyłaś do chorego świata, by uzdrowić nasze ciała i dusze. Przybyłaś do świata, w którym panoszy się grzech, by wezwać nas do nawrócenia. Przybyłaś do naszego świata podzielonego przez nienawiść, niesprawiedliwość i przemoc, by zaprosić nas do pojednania i braterskiej miłości. Gdy odwiedziłaś swoją kuzynkę Elżbietę, została napełniona Duchem Świętym: niech twoje przyjście sprawi, by Duch Święty wylał na nas mnogość swoich darów. Ty odnalazłaś Swego Syna w świątyni po trzech dniach zawiłych poszukiwań: niech Twoje przyjście prowadzi nas do Jezusa Chrystusa i zjednoczy nas z Nim na zawsze. Święta Maryjo, Dziewico i Matko Godząca Wszystkich Ludzi, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.
Pio Bello Ricardo
biskup Los Teques
Modlitwa oddania się Bogu wg Marii Esperanzy
Błaganie do naszego Pana i Zbawiciela
Jezu, przyjdź do naszych dusz, ponieważ oddajemy nasze życie Tobie jako naszemu Panu i Zbawicielowi.
Całkowicie oddajemy się Tobie, nasz Panie i nasz Boże.
Całkowicie oddajemy Ci nasze zdrowie, rodziny, dobra, prace, talenty, przyjaźnie, czas, nasze sukcesy i porażki; oddajemy Ci wszystko.
Oddajemy Ci nasze rozumienie, decyzje, które wobec nas podejmujesz, nasze obowiązki i naszą wolę. Oddajemy Ci obietnice, których nie spełniliśmy.
Oddajemy Ci wszystko to, kim jesteśmy i kim chcielibyśmy być według Twojej woli. Jesteśmy Twoi, należymy do Ciebie teraz, w przeszłości i w przyszłości.
Weź nasze życie, Panie, jest twoje według prawa. Przebacz nam nasze słabości, byśmy mogli wieść nowe życie.
Dziękujemy Ci, Panie. Amen.
Modlitwa za wstawiennictwem Sługi Bożej Marii Esperanzy
Miłosierny Ojcze, Ty obdarzyłeś Marię Esperanzę obfitością duchowych darów na pociechę twojego ludu. Służyła Ci jako żona, matka i misjonarka jedności rodziny i pojednania między wszystkimi ludźmi. Ty uzdolniłeś ją do łaski oglądania Maryi Godzącej Wszystkich Ludzi w Betanii. Udziel nam łaski podążania za przykładem jej pokory, nadziei i bezwarunkowej miłości.
Za wstawiennictwem Twojej służebnicy Marii Esperanzy, prosimy Cię o uzdrowienie i pojednanie w naszych rodzinach oraz o braterską jedność w całej rodzinie ludzkiej.
Szczególnie błagamy Cię w intencji … przez zasługi i modlitwy twojej służebnicy. Pokornie prosimy, by została wpisana w poczet świętych Kościoła jako przykład cnót.
Prosimy Cię o to wszystko według Twojej woli, ukochani przez Twoją służebnicę aż do końca, przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana. Amen.
Za zgodą bpa Paula G. Bootkoski’ego
Meuchen, New Jersey
4 grudnia, 2009 r.
Modlitwa do Niepokalanego Serca Maryi, Dziewicy i Matki Godzącej Wszystkich Ludzi i Narody
Maryjo, Pani nasza, oddajemy Ci nasze serca.
Maryjo, jaśniejsza niż słońce, księżyc i gwiazdy, przybyłaś, by się nami zaopiekować oraz byśmy głosili przesłanie miłości i życia… życia dla człowieka, by mógł się nawrócić, gdy zabłyśnie słońce sprawiedliwości Twojego Boskiego Syna Jezusa Chrystusa, Króla i Zbawiciela. Zachowaj nas, zachowaj nas w nowym świecie.
Maryjo, Matko Kościoła, Pani nasza, oto szukamy Twego łagodnego, słodkiego, delikatnego i czułego spojrzenia, byśmy mogli służyć Ci z pokorą.
O Maryjo, Pani nasza, oddajemy Ci się w codziennej służbie, z wiernością Apostołów Niepokalanego Serca Maryi, Dziewicy i Matki, Godzącej Wszystkich Ludzi i Narody… Ludzie będą Cię szukać, znajdować i ogłaszać pod jednym tytułem: wśród ludzi, którzy chcą Ci służyć, kochać Cię i uznawać za swoją Matkę. Amen.
Maria Esperanza de Bianchini
Nihil Obstat:
emerytowany biskup Los Teques bp Ramon Ovidio Perez Morales
Artykuł ukazał się w lipcowo-sierpniowym numerze „Któż jak Bóg” 4-2017. Zapraszamy do lektury!