Tamar i jej droga do Boga (1)

Imię bohaterki dzisiejszego tekstu pochodzi z języka hebrajskiego i znaczy: „palma”, a dokładnie „palma daktylowa”. Nadawano je dziewczynie, która miała wyrosnąć na kobietę piękną i pełną wdzięku; taką, która będzie potrafiła rozwijać się, a nie więdnąć w wymagającym pustynnym klimacie.

 

Drzewo to, mimo iż rośnie na pustyni, daje słodkie i pożywne owoce, zaś nosząca to imię dziewczyna ma być płodną partnerką mężczyzny, który zostanie jej mężem. Palma, to drzewo, które kołysze się pod wpływem pustynnych wiatrów, ale nie łamie się i bardzo trudno wyrwać je z korzeniami (nie próbowałam, ale czytałam o tym). Podobnie i kobieta o imieniu Tamar musi umieć zmierzyć się z niekorzystnymi warunkami, w jakich przyjdzie jej żyć. Ojcowie Kościoła widzieli w obrazie palmy Maryję, a w jej owocach Chrystusa. Nie bez powodu więc Tamar zostaje włączona w szereg postaci tworzących genealogię Syna Bożego. Czy będzie ona potrafiła spełnić obietnice jakie kryją się w jej imieniu? Przekonaj się. Zapraszam Cię do lektury.

 

Prostytutka w rzędzie z Maryją

W języku hebrajskim imię Tamar oznacza również wymianę, zamianę. Jeden z biblijnych komentatorów, którym jest rabin Y. Ginsburgh zauważa, że imię to można analizować poprzez dwa zawarte w nim słowa: tam, które znaczy: „pełna” i mar, czyli „gorycz”. Jednak według rabina J. Eisenberga chociaż imię Tamar oznacza palmę, „to wydaje się jednak, że osoba nosząca to imię jest szczególnie predysponowana do skandalu lub dramatu”. Na czym polega ów skandal? Czytając Księgę Rodzaju widzimy, że Tamar w pewnym momencie swojego życia traci dosłownie wszystko: mężów, którzy umierają jeden po drugim, szacunek w oczach ludzi wśród których żyje i staje się prostytutką… i co może dziwić, albo bulwersować dopiero wtedy jej życie diametralnie się zmienia i staje się ona jedną z kobiet wpisanych w rodowód Mesjasza (por. Mt 1,1-17). Jeśli sięgniesz do tego fragmentu w Ewangelii św. Mateusza zobaczysz, że Ewangelista umieszcza obok siebie Tamar i Maryję (por. Mt 1,3; 1,16). Jesteś tym zaskoczona? No bo przecież jak mógł zrównać prostytutkę i Niepokalaną Dziewicę? Czy to nie jest skandaliczne?

Możesz wierzyć lub nie, ale kiedy pierwszy raz zetknęłam się z historią Tamar, byłam w szoku, że taka kobieta (!) znalazła się na kartach Pisma Świętego. Jednak wraz z upływem czasu przekonałam się, że często ci, którzy przez innych są skazywani na potępienie czy ignorancję, właśnie z powodu swojego wykluczenia ze społeczności, w której żyją, zwracają się do Tego, który w przeciwieństwie do nas nikogo nie odrzuca. Istnieli i istnieją święci, którzy wykorzystując upokorzenia i odrzucenie, zamiast z nimi walczyć, czy przeciw nim się buntować idą drogą Mistrza z Nazaretu, który nie mieczem, ale skandalem Krzyża uczynił sobie ziemię poddaną (por. św. Augustyn). Żadna z nas nie może uniknąć nieszczęść czy skandali, ale każda – z Bożą pomocą – może to, co jest złe, przemienić w dobro. Bo ci, którzy są ofiarami podstępów i ludzkiej niesprawiedliwości, stają się obiektami Bożych błogosławieństw, które ujawniają się w ich życiu wraz z upływem czasu.

 

Radzić sobie bez Boga?

W pierwszej części biblijnej historii (por. Rdz 38,1-11) Tamar wydaje się być jedynie «przedmiotem» decyzji Judy, syna Jakuba, który z Mezopotamii przybył do Kanaanu. Hebrajczyk opuścił dom swego ojca, być może z powodu ciążącego mu na sumieniu grzechu, którego dopuścił się wobec młodszego brata, Józefa (por. Rdz 31, 1-36). Czy kiedykolwiek odczuwałeś wstyd z powodu swojego zachowania? Czy czyn, którego się dopuściłeś miał wpływ na życie innych ludzi? Czy ogarniał Cię strach na samą myśl, że ludzie odkryją to, co zrobiłaś?

Juda, zamiast wyznać ojcu prawdę o tym co uczynił Józefowi, wchodzi na ścieżkę, która coraz bardziej oddala go od prawdy. Jego ojciec był znany nie tylko dzięki bogactwu i licznemu potomstwu, ale także ze względu na swoją wiarę. On sam i jego rodzina nie czcili bogów z kamienia lub gliny, czyli tych wykonanych ludzką ręką, ale modlili się do Boga, który stworzył niebo i ziemię, i dał życie każdej ludzkiej istocie. Hebrajczycy nie cieszyli się sympatią wśród Kananejczyków, a ich obecność wywoływała strach i nieufność. Tymczasem Juda poślubia kobietę kananejską, z którą ma trzech synów i podejmuje decyzje, aby kolejna Kananejka stała się częścią jego rodziny wychodząc za mąż za jego pierworodnego syna, Era. Wybrał więc ucieczkę, zamiast konfrontacji z prawdą o sobie i swoim czynie. Postanowił radzić sobie sam, zamiast stanąć w prawdzie przed Bogiem i pozwolić Mu pokierować swoich życiem. Wszędzie tam, gdzie człowiek wybiera życie z dala od Boga, tam zaczyna panować królestwo grzechu, a jeden grzech pociąga za sobą kolejny i kolejny, tworząc jadącą z zawrotną prędkością lokomotywę wypełnioną czarnymi jak węgiel grzechami, której celem jest zniszczenie człowieka. Czy Ty, droga Czytelniczko, możesz identyfikować się z Judą? Do kogo zwracasz się, kiedy na Twojej drodze do celu piętrzy się góra problemów? Do rodziny, przyjaciół, znajomych z Facebooka? A może do Boga?

 

Świadek kary Bożej

Małżeństwo zawarte pomiędzy Erem a Tamar być może zrodziło w kobiecie wielkie oczekiwania. Ta, która do tej pory oddawała cześć figurkom, została żoną człowieka, który czcił zupełnie innego Boga i być może Tamar zapragnęła Go poznać. Bogowie jej rodziców mieli usta, ale nie potrafili mówić; mieli oczy, ale niczego nie widzieli; mieli nogi, ale pozostawały one bezwładne, w przeciwieństwie do Boga, którego czcili Hebrajczycy.

Rzeczywistość jednak okazała się daleka od oczekiwań kobiety. Er umiera: „ponieważ (…) był w oczach Pana zły, Pan zesłał na niego śmierć” (Rdz 38,7). W tłumaczeniu z języka aramejskiego na określenie sposobu zachowania Era, Biblia używa słowa: „kadem”, oznaczającego: „w zasięgu wzroku”. To zatem, co czynił pierworodny syn Judy było złe, a on sam czynił to „w zasięgu wzroku” Boga, czyli przed Jego oczami. Czy więc Bóg mógł postąpić inaczej? A co się działo w umyśle i sercu Tamar, która nie tylko widziała nagłą śmierć swego męża, ale również mogła wiedzieć o jego złym zachowaniu? Czy powinna ona odczuwać ból spowodowany stratą, czy raczej głęboką ulgę? Jeśli chcesz poznać odpowiedzi na te pytania i poznać resztę historii Tamar, zapraszam Cię do lektury drugiej części tekstu.

 

Anna Gładkowska

 

Artykuł ukazał się w marcowo-kwietniowym numerze „Któż jak Bóg” 2-2018. Zapraszamy do lektury!