Tam, gdzie nie ma miłości rządzi STRACH

Każda wspólnota (a zwłaszcza kościelna) ma niezwykłe zdolności do samoorganizacji. Szybko da się zauważyć kto jest w niej liderem, kto stara się przypodobać grupie, a kto ewidentnie odstaje od reszty.

Z Ewangelii jasno wynika, że Kościół jako wspólnota miał rządzić się szczególnym prawem, które wykracza poza zdolności samoorganizacyjne. Jezus mówił bardzo serio, gdy pouczał uczniów słowami: „Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą”.

Wskazał też na istotę relacji, jakie powinny zachodzić we wspólnocie: „jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście”. Nie trudno zauważyć, że prawem rządzącym Kościołem ma być po prostu braterska miłość.

Oczywiście, jak zawsze, wszystko rozbija się o właściwą interpretację. Nie wolno przecież bagatelizować karności, posłuszeństwa i samodyscypliny we wspólnocie. Nie zmienia to jednak faktu, że wspólnota chrześcijan ma mieć „jednego Nauczyciela”, który napędza w niej życie i weryfikuje zależności miedzy jej członkami. Jeżeli ta podstawowa zasada zostaje odrzucona w imię prywatnych interesów, ukrytej niewiary, grzechu i egoizmu wspólnotą zaczyna rządzić strach. Ta forma sprawowania władzy i szantażowania władzy prowadzi do rozpadu i powstania antywspólnoty.

Rozgrywa się wtedy pewna gra pozorów. Antywspólnota stara się schować pod płaszczykiem przyzwoitości, pobożności i pięknych słów. Taką postawę Jezus określił krótko: „groby pobielane”.

ks. Mateusz Szerszeń CSMA