Anielska moda

 

W poprzednich tekstach tego cyklu przyglądaliśmy się już anielskim skrzydłom i twarzom, patrzyliśmy też Aniołom na ręce. Przeszedł chyba czas, aby poświęcić nieco uwagi ich konfekcji i modzie. Szaty i elementy anielskich ubiorów – nimi właśnie zajmiemy się tym razem. Zanim jednak przejdziemy do sedna, przypomnijmy dwa istotne założenia.

 Po pierwsze, Aniołowie to istoty niematerialne, bezcielesne. Będziemy zatem mówić o strojach istot, które z założenia ubrań nie potrzebują, gdyż de facto i tak nie mają czego nimi odziewać. Nasz „symbolizmometr” powinien zatem wydać z siebie gwałtowny pisk w oczekiwaniu zetknięcia się w opisach anielskiej konfekcji ze wzmożoną dawką biblijnego symbolizmu.

Druga uwaga ma charakter antropologiczny. Objawienie na każdym etapie dokonuje się w konkretnym miejscu, czasie i kulturze. Teksty biblijne, które za chwilę będziemy analizować, stanowią zapis tegoż Bożego Objawienia dokonany pod natchnieniem Ducha Świętego przez konkretnych ludzi – w nieunikniony sposób i nieodwołalnie „uwikłanych” w czas, przestrzeń i konkretną kulturę, której część stanowią nieodłącznie również określone warunki materialne. I to od nich właśnie musimy zacząć, jeśli rzeczywiście chcemy możliwie dużo zrozumieć z opisów strojów, w jakich na kartach Biblii pojawiają się Aniołowie.

 

Wyznacznik statusu i element tożsamości

Pytały go [tj. Jana Chrzciciela] tłumy: «Cóż więc mamy czynić?» On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma…» (Łk 3,11). Nie na darmo Jan Chrzciciel mówi tłumom o dwóch sztukach ubrania jako o zbytku, którym można (a jego zdaniem wręcz należy) się podzielić z kimś, kto ubrania nie posiada. W czasach Jezusa (i jeszcze długo później) posiadanie szaty, ubrania, bynajmniej nie było aż tak oczywistą sprawą, jak mogłoby się nam wydawać. Współcześni Jezusowi byliby w większości bezbrzeżnie zdumieni na widok naszych szaf pełnych ubrań. Posiadanie większej liczby szat dla większości ludzi nosiło wówczas znamiona luksusu. Pamiętamy młodego Józefa, któremu patriarcha Jakub podarował „długą szatę z rękawami” i to, że ów prezent z miejsca stał się powodem i przedmiotem śmiertelnej zazdrości jego braci (por. Rdz 37,3-4). Warto przypomnieć sobie również zachowanie żołnierzy asystujących przy egzekucji Jezusa i ich postępowanie względem Jego szat, które podzielili między siebie, rzucając o nie losy jako o coś cennego (por. Mt 27,35).

Starożytni mieli zatem nieco odmienny od naszego stosunek do noszonego ubrania. Zmieniali je zdecydowanie rzadziej niż my. O wiele częściej i dłużej nosili tę samą szatę. Mieli okazję przyzwyczaić się do niej i „żżyć” z nią. Stawała się swego rodzaju „drugą skórą”, niejako przedłużeniem ciała i elementem tożsamości. Zużywanie się szaty aż po jej rozpad było dla ludzi starożytnych na tyle przykrym doświadczeniem, że na kartach Biblii kilkukrotnie znajdziemy je jako obraz końca świata: Ty niegdyś założyłeś ziemię i niebo jest dziełem rąk Twoich. Przeminą one, Ty zaś pozostaniesz. I całe one jak szata się zestarzeją: Ty zmieniasz je jak odzienie i ulegają zmianie (Ps 102,26-27); Niebo jak dym się rozwieje i ziemia zwiotczeje jak szata (Iz 51,6).

Szata – jej jakość, kolor, krój, wykończenie – stanowiła wyraz statusu społecznego człowieka, który ją nosił. A ponieważ – jak już sobie powiedzieliśmy – chodził on w tym samym ubraniu znacznie częściej i dłużej niż my współcześnie, to rola szaty jako elementu tworzącego tożsamość była też znacznie większa. W tym kontekście warto może przywołać sugestywny obraz rozdzierania szat na znak żałoby i innych intensywnych, a niekoniecznie przyjemnych emocji targających człowiekiem. Pojawia się on zresztą również w historii Jakuba, jak i w opisach Jezusowej męki. Jakub rozdarł swoje szaty na wieść o rzekomej śmierci swego syna, Józefa (por. Rdz 37,34), a arcykapłan Kajfasz słysząc wyznanie Jezusa przed Sanhedrynem (por. Mt 26,65). Ten rytualny niemal gest wyrażał między innymi (jeśli nie przede wszystkim) to, że treść usłyszanych słów „rozdziera” słyszących; niszczy tkankę (sic!) dotychczasowej rzeczywistości; uniemożliwia dalsze normalne funkcjonowanie. Roman Brandstaetter tak pisał o tym w swojej powieści „Jezus z Nazarethu”:

Ponieważ szata w pojęciach ludu nie była tylko zewnętrznym okryciem, ale stanowiła niejako nierozdzielną jedność z ludzkim ciałem – każda nagość była hańbiąca i nieprzyzwoita – rozrywanie szaty na znak żałoby było równoznaczne z samoofiarą, rozrywaniem własnego ciała na połowy. Tak rozerwał swoje ciało praojciec Jaakow na widok skrwawionego płaszcza Josefa, tak uczynił król Dawid, gdy dowiedział się o bohaterskiej śmierci na polu bitwy Saula i Jonatana, tak uczynił Elisza, bolejąc nad odejściem proroka Elijahu, i tak czynili od zamierzchłych czasów wszyscy synowie Izraela…

 

Stroje Aniołów biblijnych

W tym miejscu „schodzą” się dwa wstępne wątki naszego rozważania. Kiedy za chwilę będziemy czytać fragmenty Pisma Świętego, w których mowa jest o ubiorze Aniołów, powinniśmy przyjąć, że opis ich strojów nie stanowi wcale literackiego zbytku, ale jest nośnikiem istotnej treści, jaką autor biblijny stara się nam w ten sposób przekazać. Treść ta dotyczy zaś nie tylko samych Aniołów, ale także (a może przede wszystkim) ich Boskiego „Zleceniodawcy”. Autorom biblijnych tekstów, nad którymi za moment się zatrzymamy, doskonale wszak znana była funkcja posła, którego posyłający go władca niejednokrotnie ubierał w bogaty strój, aby ci, do których skierowane było poselstwo, pomyśleli: „Skoro tak wygląda poseł, to jaki musi być ten, który go posyła?”. Przeczytajmy zatem i zobaczmy oczami wyobraźni, jaka „moda” konfekcyjna panuje wśród Aniołów:

W wizjach proroka Ezechiela raz po raz pojawia się mąż odziany w lnianą szatę, z kałamarzem pisarskim u boku (Ez 9,2 i dalej). Prorok Daniel opisuje ukazujących mu się Aniołów następująco: człowiek ubrany w lniane szaty, a jego biodra były przepasane czystym złotem (Dn 10,5) oraz: Powiedziałem do męża ubranego w lniane szaty (Dn 12,6). Następnie w Ewangelii napotykamy opis ubioru Aniołów, których kobiety spotkały w pustym grobie zmartwychwstałego Jezusa: Anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg (Mt 28,2-3); Nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach (Łk 24,4). Apostołom wpatrującym się uparcie w niebo po wniebowstąpieniu Jezusa również ukazują się dwaj mężowie w białych szatach (Dz 1,10). Strój Aniołów zostaje też kilkukrotnie opisany przez św. Jana w księdze Apokalipsy: Ujrzałem innego potężnego anioła, zstępującego z nieba, obleczonego w obłok, tęcza była nad jego głową, a oblicze jego było jak słońce, a nogi jego jak słupy ogniste (Ap 10,1-2); Ze świątyni wyszło siedmiu aniołów, mających siedem plag, odzianych w czysty, lśniący len, przepasanych na piersiach złotymi pasami (Ap 15,6); Wojska, które są w niebie, towarzyszyły Mu [Zwycięskiemu Słowu Boga] na białych koniach – wszyscy odziani w biały, czysty bisior (Ap 19,14).

Poza strojem dość ekstrawagancko ubranego w obłok Anioła z tęczą na głowie z dziesiątego rozdziału Apokalipsy, możemy stwierdzić, że anielska „moda” jest raczej dość jednorodna. Preferowane są jednoznacznie jasne barwy – głównie biel. Szaty lśnią. Czasem na piersiach pojawia się złoty pas. Jeśli chodzi o materiały, to raczej „górna półka” – ze znanych nam: len i bisior.

Taki sposób ubierania się nie jest jednak w świecie biblijnym niczym niespotykanym: Faraon zdjął swój pierścień z palca i włożył go na palec Józefa, i kazał go oblec w szatę z najczystszego lnu, a potem zawiesił mu na szyi złoty łańcuch (Rdz 41,42); Kapłan włoży szatę lnianą i spodnie lniane na ciało (Kpł 6,3); Ubierze się w tunikę świętą, lnianą, i w spodnie lniane, przepasze się pasem lnianym, włoży na głowę tiarę lnianą – to są święte szaty (Kpł 16,4); Samuel pełnił posługi wobec Pana jako chłopiec, ubrany w lniany efod (1 Sm 2,18); Dawid wtedy tańczył z całym zapałem w obecności Pana, a ubrany był w lniany efod (2 Sm 6,14); Każdego czasu niech szaty twe będą białe, olejku też niechaj na głowę twoją nie zabraknie! (Koh 9,8) – radzi Kohelet czytelnikowi swojej księgi; Wówczas wzgardził Nim [tj. Jezusem] Herod wraz ze swoją strażą; na pośmiewisko kazał ubrać Go w lśniący płaszcz i odesłał do Piłata (Łk 23,11) – lśniący, królewski płaszcz miał być kpiną z Jezusa, o którym doniesiono Herodowi, że uważa się za króla;

 

Jak ubrany jest Bóg?

Nietrudno dostrzec, że szaty, w jakich na kartach Biblii pojawiają się Aniołowie, są zazwyczaj łudząco podobne do strojów osób sprawujących władzę, ich najbliższego otoczenia oraz odpowiedzialnych za sprawowanie kultu religijnego. Aniołowie przywdziewają najczęściej stroje, jakie noszą królowie, wysocy urzędnicy i kapłani.

Jasny, błyszczący czy choćby połyskujący strój miał przywoływać skojarzenia z blaskiem i światłem. Już same w sobie wywołują one raczej pozytywne konotacje i mimowolny podziw. Przede wszystkim jednak miały kojarzyć się z blaskiem słońca. Skojarzenie zarówno władzy królewskiej, jak i boskiego majestatu, z symboliką solarną spotykamy w bardzo wielu starożytnych kulturach i wierzeniach. Noszenie jasnych lub wręcz lśniących ubrań przez osoby z kręgu władzy oraz kapłanów z pewnością wyróżniało ich spośród innych ludzi, noszących zazwyczaj stroje w mniej jaskrawych kolorach. Samo uzyskanie, a następnie utrzymanie szaty o takiej barwie było pracochłonne, a więc także kosztowne – świadczyło o wyższym statusie społecznym i majątkowym tego, kto się w nią ubierał. W niektórych kulturach jasne/białe szaty bywały wręcz zarezerwowane dla przedstawicieli elit i symbolizowały wyjątkowość tych, którym ich noszenie było dozwolone. Nie od rzeczy wydaje się skojarzenie bieli z czystością, także moralną. Jasna szata mogła zatem sugerować szlachetność i cnotliwość ubranego w nią człowieka, jeśli nie wręcz jego świętość.

Całą tę symbolikę możemy teraz zaaplikować do Aniołów. Blask i lśnienie ich szat niewątpliwie podkreślać mają w biblijnych opisach ich związek z samym Bogiem, a także wzniosłość, wyjątkowość, czystość i szlachetność Bożych posłańców.

Co ciekawe, znaleźć możemy w Biblii również kilka opisów ubrania samego Boga. Prorok Daniel pisze: Szata Jego była biała jak śnieg, a włosy Jego głowy jakby z czystej wełny (Dn 7,9). Psalmista wyśpiewuje: O Boże mój, Panie, jesteś bardzo wielki! Odziany we wspaniałość i majestat, światłem okryty jak płaszczem (Ps 104,1-2). Apostoł Jan mówi, że zobaczył pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, obleczonego w szatę do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem (Ap 1,13). Co jednak jeszcze ciekawsze – w księdze Apokalipsy znajdziemy również wiele opisów z których wynika, że dążąca do zbawienia ludzkość ma ulec tej „anielskiej modzie”:

Będą chodzić ze Mną w bieli, bo są godni (…). Tak szaty białe przywdzieje zwycięzca, i z księgi życia imienia jego nie wymażę (Ap 3,4-5) – mówi Syn Człowieczy, a następnie dodaje, zwracając się do Kościoła w Laodycei: Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość (Ap 3,18). Następnie Jan ogląda dokoła tronu [Bożego] dwadzieścia cztery trony, a na tronach dwudziestu czterech siedzących Starców, odzianych w białe szaty, a na ich głowach złote wieńce (Ap 4,4). Niedługo potem obserwuje zabitych dla Słowa Bożego, którzy domagają się od Boga wymierzenia sprawiedliwości, jak dano każdemu z nich białą szatę i powiedziano im, by jeszcze krótki czas odpoczęli (Ap 6,11). Wreszcie dane mu jest zobaczyć nieprzebrany tłum zbawionych, o których rozmawia z jednym ze Starców: Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy (…). A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: «Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?» I powiedziałem do niego: «Panie, ty wiesz». I rzekł do mnie: «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili» (Ap 7,9.13-14). Wygląda więc na to, że ostatecznie wszystkich nas Bóg chce odziać tak, jak swoich Aniołów – w szaty godności, majestatu, blasku i szlachetności. Ale przecież my już mamy takie szaty…

 

Nasze anielskie szaty

Święty Cyryl Jerozolimski tłumaczy nowoochrzczonym: Kiedy tam [do baptysterium] weszliście, zaraz zdjęliście tunikę. Oznaczało to wasze wyzucie się ze starego człowieka wraz z jego uczynkami. Rozebrani z szat, byliście nadzy — na wzór Chrystusa nagiego na krzyżu, który przez swoją nagość rozbroiwszy księstwa i moce, odniósł nad nimi jawnie triumf na drzewie. A ponieważ w członkach waszych kryły się wrogie moce, nie wolno wam już nosić owej starej szaty — nie tej, którą widać oczyma, lecz starego człowieka, zepsutego w pożądliwościach błędu (por. Ef 4,22). Niech nie wdziewa znów dusza tego, co raz zdjęła, lecz niech powie z oblubienicą Chrystusową z Pieśni nad Pieśniami: „Zdjęłam swą suknię, jakże ją znów wdzieję?” (Pnp 5,3). Przedziwna rzecz! Byliście nadzy w oczach wszystkich i nie wstydziliście się. Prawdziwie bowiem nieśliście obraz pierwszego ojca, Adama, który w raju był nagi i nie wstydził się.

Rozebranych z szat namaszczono was poświęconym olejem od głowy aż do stóp. Staliście się przeto uczestnikami szlachetnej oliwki, Jezusa Chrystusa. Odcięci bowiem od dzikiego drzewa oliwnego, zostaliście zaszczepieni na szlachetnej oliwce, aby uczestniczyć w tłustościach prawdziwej oliwki. Poświęcony olej oznacza łączność z tłustością Chrystusa, który usunął wszelki ślad wrogiej mocy. Jak bowiem tchnienie na świętych i wezwanie imienia Bożego pali jak najmocniejszy ogień i wypędza szatanów, tak i ten poświęcony olej po wezwaniu Boga i modlitwie otrzymuje tak wielką siłę, że nie tylko wypala ślady grzechów, lecz nawet wszelkie złe moce zmusza do ucieczki.

Następnie zaprowadzono was do świętej sadzawki boskiego chrztu, podobnie Chrystusa złożono z krzyża w pobliskim grobie. Zapytano każdego, czy wierzy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Po wyznaniu zbawczej wiary zanurzyliście się trzykroć w wodzie i wynurzyliście się — na pamiątkę trzydniowego pobytu Chrystusa w grobie. Jak bowiem nasz Zbawiciel przebywał trzy dni i trzy noce w łonie ziemi, tak i wy w pierwszym wyjściu z wody naśladowaliście pierwszy dzień Chrystusa w ziemi i noc zanurzenia. Bo tak jak w nocy nikt nie widzi, aż we dnie wyjdzie na światło, tak i wy, zanurzywszy się w wodzie jak w nocy, nie widzieliście, wyszedłszy zaś z wody, znaleźliście się znów w pełnym dniu… („Ojcowie żywi”, t. IV, Kraków 1982, s. 211-214).

Co zaś następowało po wyjściu z chrzcielnej sadzawki? Oczywiście! Przyodzianie w białe szaty, w których nowo ochrzczeni chodzili następnie nieprzerwanie przez cały tydzień – stąd zachowana do dziś (choć obecnie związana z uroczystością Pierwszej Komunii) praktyka tak zwanego „białego tygodnia”. W pieczołowicie przechowywanych po zakończeniu „białego tygodnia” białych chrzcielnych szatach chrześcijanie pierwszych wieków często byli składani do grobu. Warto o tym pamiętać. Wszak każde z nas w godzinie swego chrztu usłyszało słowa: „Stałeś się nowym stworzeniem i przyoblekłeś się w Chrystusa, dlatego otrzymujesz białą szatę. Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomogą ci zachować godność dziecka Bożego nieskalaną aż po życie wieczne”. W dawnym rytuale słowa te brzmiały: „Weźmij szatę białą i donieś ją nieskalaną przed trybunał Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyś miała życie wieczne”.

Na marginesie już niemal warto może dodać, że również stroje liturgiczne kapłana i usługujących – alby i komże – wywodzą się wprost z opisanej w Biblii anielskiej „mody” i mają nam wszystkim przypominać, że uczestnicząc w liturgii sprawujemy posługę, która godnością przewyższa zadania Aniołów. Wszyscy. Bo wszyscy mamy już owe białe, lśniące szaty dzięki sakramentowi chrztu. Co ciekawe, gdy kapłan zakłada albę, ma do odmówienia modlitwę: „Wybiel mnie, Panie, i oczyść serce moje, abym obmyty we Krwi Baranka cieszył się radością na wieki”, wprost nawiązującą do fragmentu Apokalipsy, który przed chwilą czytaliśmy.

Nie sposób chyba zakończyć tego rozważania inaczej, jak modląc się słowami Psalmu: O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa. Sprawiłeś, że nawet usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę, na przekór Twym przeciwnikom, aby poskromić nieprzyjaciela i wroga. Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy… (Ps 8,2-7).

 

ks. Michał Lubowicki

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” 1/2024