Anioł Pański zleca zadania prorokowi Eliaszowi

Z poprzedniego epizodu o Aniele Pańskim i proroku Eliaszu (1 Krl 19, 1-18) jest nam znane bardzo ważne powiedzenie, które dotyczy Eliasza: „Bez Mojżesza religia judejska by się nie narodziła, a bez Eliasza by ona umarła”. Obok tej niecodziennej wypowiedzi należy jeszcze postawić słowa z Mądrości Syracha: „Następnie powstał Eliasz, prorok jak ogień, / a słowo jego płonęło jak pochodnia” (48, 1).

Uprzedzająca Opatrzność Boża

Bóg w swojej mądrości i dobroci sprawia, że zawsze na świecie pojawia się mąż opatrznościowy, w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu, kiedy ta czy inna sprawa wielkiej wagi tego się domaga. Tomasz Celano, pierwszy biograf św. Franciszka z Asyżu (1181-1226), napisał: „Kiedy ludzie bardzo oddalili się od Boga, Bóg dał światu Franciszka, aby Franciszek z powrotem przyprowadził ludzi do Boga”. Obok św. Franciszka pojawiło się wówczas także wielu innych wielkich świętych. Wspomnieć należy tutaj przede wszystkim św. Dominika (1170-1221), założyciela dominikanów, św. Tomasza z Akwinu (1225-1274) i św. Bonawenturę (1218-1274).

Gdy kilka wieków później, podczas wystąpień Marcina Lutra, z Niemiec powiało duchowym zimnem i duchową brzydotą, a w Kościele nastąpił rozłam (1517, w tym samym czasie z Hiszpanii powiało uzdrawiającym ciepłem i niebywałym duchowym pięknem. Pojawili się wówczas: św. Teresa od Jezusa (1515-1582), św. Jan od Krzyża (1542-1591), św. Ignacy Loyola (1491-1556) – założyciel jezuitów czy św. Piotr z Alkantary (1499-1562) – franciszkanin, niestrudzony głosiciel misji ludowych w całej Hiszpanii i Portugalii.

Wreszcie w naszych czasach, gdy nie brak problemów ogólnoświatowych, Bóg dał Kościołowi i światu św. Matkę Teresę z Kalkuty (1910-1997) i św. Jana Pawła II (1920-2005).

Tak też było z pojawieniem się w Izraelu proroka Eliasza. Dla lepszego zrozumienia wyrażenia „uprzedzająca Opatrzność Boża” warto przytoczyć chociażby dwa biblijne przykłady. Noe, który żył w przyjaźni z Bogiem, otrzymał od Niego polecenie budowy arki, gdyż na ludzkość spadnie kara potopu. Noe uwierzył Bogu i spełnił to polecenie, tym samym ratując siebie i swoich najbliższych. Mojżesz, jako niemowlę, został uratowany przez córkę faraona, która ponadto adoptowała go jako swojego syna. Tym sposobem Mojżesz, szczególny Boży wybraniec, zdobył bardzo cenną wiedzę i doświadczenie, które okazały się niezwykle pomocne przy wypełnianiu misji wyznaczonej mu przez Boga.

Kryzys religijny w Izraelu

Wraz z dojściem Omriego do władzy w 885 roku przed Chrystusem rozpoczął się w Królestwie Izraelskim okres spokoju i pomyślności. Można by powiedzieć, że Omri zjawił się na scenie politycznej w samą porę, gdyż pół wieku braku stabilizacji uczyniło Izrael bezsilnym wobec wrogich sąsiadów. Wśród nich szczególnie groźne było aramejskie królestwo Damaszku, które stopniowo przejmowało pozycję Izraela jako dominująca potęga w Palestynie i Syrii.

Omri, jednoznacznie oceniony przez Biblię jako bezbożnik, który sprzyjał religijności o nastawieniu bałwochwalczym, sprawował rządy przez dwanaście lat (885-874). Umocnił Królestwo Izraelskie i przekazał je z myślą o dalszym rozwoju swemu synowi, Achabowi, którego panowanie było długie i pomyślne (874-853). Ale wtedy wydarzyło się coś, czego z całą przenikliwością obawiał się autor Księgi Powtórzonego Prawa: „Gdy się najesz i nasycisz, zbudujesz sobie piękne domy i w nich zamieszkasz… Strzeż się, byś nie zapomniał o Panu, Bogu twoim, lekceważąc przestrzeganie Jego nakazów, poleceń i praw, które ja ci daję” (Pwt 8, 12.11). Izrael czasów Achaba stał się narażony na to zapomnienie.

Wpływy kultury fenickiej wraz z przybyłą z Fenicji małżonką Achaba Izebel przeniknęły również do życia religijnego. W królewskich komnatach zapanował kult fenicki. Królowa Izebel zgromadziła wokół dworu zastęp proroków Baala. Nie znaczy to, że JHWH został od całkowicie odrzucony, albo że całkiem zaniedbano Jego kult. Tyle że obok Niego pojawili się inni „bogowie”, inni panowie, na przekór przykazaniu: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!” (Wj 20, 3, por. „Któż jak Bóg” 3/2021).

Izebel, wyznawczyni bóstw tyryjskich Baala-Melkarta i Aszery, jak również jej liczna służba i kupcy, którzy towarzyszyli jej ze względu na potrzeby handlowe, mogli swobodnie praktykować swą rodzimą religię na ziemi izraelskiej. W tym celu zbudowano w Samarii okazałą świątynię Baala-Melkarta (1 Krl 16, 32-33). Nie było to niczym więcej niż to, co Salomon uczynił dla swoich żon obcego pochodzenia (1 Krl 11, 1-8), i co człowiek starożytny skłonny był uznać za rzecz zrozumiałą samą przez się. Tylko nieliczni gorliwi wyznawcy religii judejskiej wyrażali sprzeciw. W tej oto sytuacji powstała groźba masowego odstępstwa od JHWH, Boga Izraela. Tym bardziej, że zawsze dawała o sobie znać pokusa przyjęcia kultu bogów płodności obok kultu JHWH i wprowadzenie do Jego kultu praktyk właściwych kultowi tych pierwszych.

Niebezpieczeństwo to spotęgowało się wskutek masowego wchłonięcia Kananejczyków za czasów Dawida i Salomona; bez wątpienia byli to przeważnie tylko deklaratywni wyznawcy narodowej wiary Izraela,  prywatnie nadal wyznający swoje religie pogańskie. Ponieważ teraz większość owych Kananejczyków znalazła się w obrębie granic Izraela, szerokie kręgi jego ludności były w najlepszym razie jedynie „półjahwistyczne”.

Politykę państwową popierającą baalizm wielu mieszkańców Izraela mogło przyjąć bez większego oburzenia, a nawet przychylnie. Król Achab być może tolerował ją, ponieważ żywił przekonanie, że nie może polegać tylko na jahwizmie jako podstawie swych rządów. Jakkolwiek nie ma statystyki informującej o tym, jak głęboko pogaństwo przeniknęło społeczeństwo Izraela, odnosi się wrażenie, że struktura narodowa była nim na skroś zatruta. Sam Achab pozostał, jak o tym świadczą imiona jego synów (Ochozjasza „Jahwe mocno trzyma” i Jorama „Jahwe jest Wielki”), nominalnym jahwistą, lecz dwór królewski i klasa rządząca ulegli zupełnemu spoganieniu. Nic więc dziwnego, że niebawem lojalni jahwiści stali się ofiarami prześladowania. Prorocy JHWH, przeciw którym szczególnie obracał się gniew Izebel, znaleźli się w niesłychanie trudnym położeniu: musieli znosić represje za wypowiedzenie słowa „JHWH”, co w Izraelu nigdy przedtem się nie zdarzyło.

Eliasz – „prorok jak ogień”

Imię ’ēlȋjah (’ēlȋjahû), „Eliasz” oznacza: „JHWH jest moim Bogiem”. Nie mogło być bardziej odpowiedniego imienia dla kogoś, kto całe swoje życie poświęcił obronie najwyższej władzy JHWH i był niezłomnym stróżem Przymierza między Izraelem i jego Bogiem. „Ja jestem Pan (JHWH), Bóg twój… Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!” (Wj 20, 2-3). Tak brzmi podstawowy nakaz Dekalogu. Czyny Eliasza świadczą o tym, że nie tylko go wypełnił, ale że dla niego żył. Był to człowiek tak niezwykły i budzący szacunek, że jego dokonania stały się w Izraelu legendarne. Jego działalność prorocka przypada na czas panowania króla Achaba i jego syna Ochozjasza.

Eliasz pochodził z Gileadu (1 Krl 17, 1) – krainy położonej na wschód od Jeziora Galilejskiego, na krańcach królestwa, do którego wydawał się nie docierać ani ekonomiczny boom, ani wirus bałwochwalstwa. Na tym tle Eliasz stał się obrońcą autentycznych tradycji religijnych swego narodu. Scharakteryzowany został jako człowiek ponury i odludek, okryty, stosownie do surowego trybu życia, płaszczem z sierści (2 Krl 1, 8), może nazirejczyk, który będąc w nieustannej gotowości rytualnej do wojny, przebywał w miejscach pustynnych, by zjawiać się, jakby przeniesiony magiczną siłą, ilekroć trzeba było toczyć walkę o JHWH: na górze Karmel (1 Krl 18, 20-40), aby wykazać, że Baal nie jest żadnym bogiem, wezwać lud, by powrócił do JHWH i wyciąć w pień proroków Baala czy stanąć przed Achabem w jego niegodziwie nabytej winnicy i przekląć go z powodu zbrodni popełnionej na Nabocie (1 Krl 21, 1-29). Przed gniewem prześladującej go Izebel Eliasz schronił się na górze Horeb (1 Krl 19, 1-18), aby tam znaleźć pokrzepienie i otrzymać znowu słowo Boga Przymierza. I w końcu udał się pustynię, skąd został uniesiony na ognistym wozie do nieba (2 Krl 2, 1-18).

Eliasz występuje przeciwko Achabowi

Jak bardzo Achab okazał się słabym i nieudolnym królem pokazuje słynny epizod z winnicą Nabota (1 Krl 21, 1-29). W pobliżu wiejskiej rezydencji Achaba w Jizreel znajdowały się winnice – rodzinna własność człowieka o imieniu Nabot. Nie chciał on ich odstąpić ani sprzedać królowi, ponieważ ziemia uchodziła w oczach Izraelitów za dar udzielony pokoleniom i rodom przez samego Boga. Mimo rozczarowania jego asertywną postawą Achab gotów był ustąpić, ale oto do akcji wkroczyła królowa ze swoim niegodziwym planem. To jeszcze jeden oczywisty dowód na to, jak potężny był wpływ tej cudzoziemki na Achaba. Otóż królowa zainscenizowała proces-farsę, w którym dwóch fałszywych świadków oskarżyło nieszczęsnego Nabota o bluźnierstwo przeciwko Bogu i królowi (por. Wj 22, 27 i Kpł 24, 16). Nabot został skazany na ukamienowanie, wobec czego nie było już żadnych przeszkód, aby jego ziemią zawładnął król. Kiedy wokół całej tej sprawy zapadło lękliwe milczenie podwładnych, członków dworu i zwykłych ludzi, którzy ze strachu o własną skórę woleli tolerować niesprawiedliwe rządy, raz jeszcze podniósł się stanowczy głos proroka Eliasza.

Jak niegdyś prorok Natan wystąpił przeciw Dawidowi, tak obecnie Eliasz stanął przed Achabem i oskarżył go o zbrodnię, mówiąc: „Tak mówi Pan: «Czyż nie dokonałeś mordu, a nadto zagrabiłeś [winnicę]?». Tak mówi Pan: «Tam, gdzie psy wylizały krew Nabota, będą lizały również i twoją krew»” (1 Krl 21, 19). Po czym prorok wypowiedział wyrocznię w imieniu JHWH, Boga Izraela: „… zaprzedałeś się, żeby czynić to, co jest złe w oczach Pana. Oto Ja sprowadzę na ciebie nieszczęście, gdyż wymiotę i wytępię z domu Achaba nawet malca, niewolnika i wolnego w Izraelu, i postąpię z twoim rodem, jak z rodem Jeroboama, syna Nebata, i jak z rodem Baszy, syna Achiasza, za to, że Mnie do gniewu pobudziłeś i ponadto doprowadziłeś do grzechu Izraela. Również i o Izebel tak mówi Pan: «Psy będą żarły Izebel pod murem Jizreel. Zmarłego z rodu Achaba w mieście będą żarły psy, a zmarłego w polu będą żarły ptaki podniebne»” (w. 20b-24). Dla ludzi Wschodu była to najbardziej dotkliwa i budząca trwogę zapowiedź, gdyż niepogrzebanie ciała oznaczało dla niego niebywałą hańbę i poniżenie.

Nieco dalej autor natchniony stwierdza: „Naprawdę nie było nikogo, kto by tak, jak Achab, zaprzedał się, aby czynić to, co jest złe w oczach Pana. Albowiem do tego skłoniła go jego żona Izebel. Bardzo haniebnie postępował, służąc bożkom; zupełnie tak, jak to czynili Amoryci, których Pan wydziedziczył na rzecz Izraelitów” (w. 25-26).

Trzy lata po spotkaniu z prorokiem Eliaszem Achab został ranny w walce z Aramejczykami i zmarł. I „obmyto [jego] rydwan nad sadzawką Samarii. Wtedy psy zlizały z niego krew według zapowiedzi, którą wyrzekł Pan” (1 Krl 22, 38).

Po śmierci Achaba na tron królewski wstąpił jego syn Ochozjasz (ok. 853 roku przed Chrystusem) i podczas swych dwuletnich rządów wiernie naśladował ojca, tak pod względem politycznym, jak i religijnym.

Dwa spotkania Anioła Pańskiego z Eliaszem

Obydwa spotkania Anioła Pańskiego z prorokiem Eliaszem mają związek z przykrym wypadkiem, jaki przydarzył się Ochozajszowi. Autor natchniony stwierdził lakonicznie: „Ochozjasz zaś wypadł przez kratę w swej górnej komnacie w Samarii i chorował” (2 Krl 1, 2a). Chodzi tutaj niewątpliwie o drugie piętro. Prace archeologiczne prowadzone w Samarii dowiodły, że pałac królewski pochodzący z tego okresu miał drugie piętro. Natomiast opisana tutaj krata mogła być zrobiona z drewnianych listewek, dająca cień i umożliwiająca swobodną cyrkulację powietrza.

Król, przerażony swoim stanem zdrowia, zamiast szukać wyroczni u JHWH, Boga Izraela, wysłał po nią posłańców do Beelzebuba, boga Ekronu, by dowiedzieli się, czy wyzdrowieje ze swojej choroby. Chodzi tutaj o filistyńskie bóstwo Baal-Zebul („Najwyższy/Główny Baal”), które posiadało swoje sanktuarium w Ekronie, około 96 km od stolicy Izraela, Samarii. Autor natchniony celowo zdeformował tutaj imię tego bóstwa na Beelzebub („Pan much”), by zabrzmiało ono ironicznie.

Gdy posłańcy wyruszyli w drogę do Ekronu, miała miejsce nadprzyrodzona interwencja male’ak JHWH, „Anioła Pańskiego”, który przybył do Eliasza z Tiszbe z poleceniem: „«Wstań, wyjdź naprzeciw posłańców króla Samarii i powiedz im: Czyż nie ma Boga w Izraelu, że wy idziecie wywiadywać się u Beelzebuba, boga Ekronu? Dlatego mówi Pan: Z łoża, do którego wszedłeś, już nie zejdziesz, ponieważ umrzesz na pewno!»” (w. 3-4). Wprawdzie nie jest to zaznaczone jasno, ale z pewnością Anioł Pański przyszedł i odszedł nagle, jak to miało miejsce w innych Jego objawieniach, na przykład w przypadku powołania Gedeona na wybawcę Izraela z rąk Madianitów (Sdz 6, 11-24, por. „Któż jak Bóg” 1/2021).

W naszym tekście oprócz tych dwóch nieokreślonych czynności, czyli nagłego przybycia i nagłego zniknięcia, występuje jeszcze trzecia, albowiem Anioł Pański przemawia do proroka. Czynność ta jest oddana hebrajskim czasownikiem dibber, „rozkazał”. Rozkaz Anioła Pańskiego jest kategoryczny, nie dopuszcza odmowy czy zwłoki. Świadczą o tym dwa hebrajskie czasowniki w trybie rozkazującym: qûm, „powstań” i ՙǎlēh, „idź”. Oznacza to, że polecenie jest bardzo ważne i musi być wykonane natychmiast.

Eliasz, posłuszny rozkazowi Anioła Pańskiego, zaszedł drogę królewskim posłańcom i rzekł: „Idźcie, wróćcie do króla, który was wysłał, i powiedzcie mu: «Tak mówi Pan: Czyż nie ma Boga w Izraelu, że ty polecasz wywiadywać się u Beelzebuba, boga Ekronu?»” (2 Krl 1, 6b). Po czym Eliasz wypowiedział wyrocznię od JHWH, Boga Izraela: „Dlatego z łoża, do którego wszedłeś, już nie zejdziesz, ponieważ umrzesz na pewno!” (w. 6c).

Gdy król dowiedział się, że tajemniczym mężem, który wypowiedział niepomyślną dla niego wyrocznię, jest Eliasz „posłał po niego pięćdziesiątnika wraz z jego pięćdziesiątką”, ale „spadł ogień z nieba, i pochłonął go wraz z jego pięćdziesiątką” (w. 9-10). „Wtedy król powtórnie wysłał po niego innego pięćdziesiątnika wraz z jego pięćdziesiątką” (w. 11). Lecz i tym razem spadł na niego ogień Boży i pochłonął go wraz z jego pięćdziesiątką (w. 12). Trzeci wysłannik króla upadł przed prorokiem na kolana, prosząc, by ten darował życie jemu i jego ludziom (w. 13-14). Wtedy ponownie pojawił się przed Eliaszem Anioł Pański i rozkazał mu: „rēd, «zejdź» razem z nim, nie bój się go!” (w. 15).

Eliasz, upewniony przez Anioła Pańskiego, że nic złego mu się nie stanie, udał się do króla i powtórzył mu Bożą wyrocznię: „«Tak mówi Pan: Ponieważ wysłałeś posłańców, by wywiadywać się u Beelzebuba, boga Ekronu – czyż nie ma Boga w Izraelu, by szukać Jego wyroku? – przeto z łoża, do którego wszedłeś, już nie zejdziesz, ponieważ umrzesz na pewno!» Umarł więc król według wyroku Pańskiego, który Eliasz oznajmił. A brat jego, Joram, został w jego miejsce królem” (w. 16-17a).

***

Aniele Pański, dzielny Wojowniku Boga Najwyższego, zatroskany o chwałę Pana i duchowe dobro ludzi, pomagaj nam stawiać Boga ponad wszystko i nie dozwól, by nas uwodziły współczesne bożki: pieniądz, władza i życie rozwiązłe. Amen.

ks. Henryk Skoczylas CSMA

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (4/2021)