Z anielskich lektur
Angelofanię w Mons moglibyśmy uznać za najbardziej masowe objawienie się aniołów ludziom od czasów biblijnych. Piszę „moglibyśmy”, gdyż nie jest ono zatwierdzone przez Kościół i jako takie nie może zostać uznane za przedmiot wiary. Niemniej warto sprawę poznać bliżej, gdyż wypływa z niej kilka interesujących wniosków.
Bitwa pod Mons rozegrała się w niedzielę 23 sierpnia 1914 roku i dzisiaj jawi się historykom I wojny światowej jako epizod. Brytyjski Korpus Ekspedycyjny przystąpił w sierpniu 1914 roku do wojny w sile 100 tys. zawodowych, doskonale wyszkolonych i doświadczonych żołnierzy. Właśnie pod belgijskim miastem Mons doborowe oddziały armii angielskiej zostały oskrzydlone przez przeważające siły niemieckie I Armii generała Alexandra von Klucka.
Tradycja opowiada o ukazaniu się wycieńczonym oddziałom angielskim widmowego rycerza na białym koniu, w którym rozpoznano św. Jerzego, wielce popularnego w Brytanii i od czasów wojny stuletniej uchodzącego za najważniejszego opiekuna żołnierzy na polach bitewnych. Według jednej wersji legendy św. Jerzemu towarzyszyli łucznicy, według innej zastępy aniołów w białych szatach. Należy w tym miejscu zasygnalizować istnienie wielu wspólnych motywów w kultach św. Jerzego i św. Michała Archanioła, np. walka ze smokiem i rycerskie rzemiosło. Anglicy widzieli św. Jerzego na koniu, podczas gdy mniej liczni Francuzi opowiadali o św. Michale lub o Joannie d’Arc.
Według oficjalnych belgijskich przewodników po polu bitwy, Anioł z Mons ukazał się Anglikom tuż przed północą, kiedy Niemcy oskrzydlili oddziały Korpusu i Anglikom groziło całkowite odcięcie. To właśnie wtedy widmowi aniołowie-łucznicy mieli zatrzymać Niemców i pozwolić wycofać się dobrym Anglikom. Straty po stronie angielskiej okazały się jednak ogromne, podobnie jak w kolejnych bitwach. Do końca roku 1914 elitarny Brytyjski Korpus Ekspedycyjny utracił 90% stanu osobowego i przestał być regularną armią.
Wiadomość o anielskiej interwencji pod Mons rozeszła się lotem błyskawicy po całej Europie. Od września 1914 r. opowiadali ją sobie żołnierze na wszystkich frontach. Podczas I wojny światowej wydano mnóstwo broszur i pisemek o Aniele z Mons. Najczęściej miały one charakter religijny, rzadziej polityczno-propagandowy. W sierpniu 1915 r. pisarz Arthur Machen opublikował tom opowiadań The Bowmen and other Legends of the War. We wstępie do tej książki autor zasugerował, że to właśnie jego opowiadanie Łucznicy dało początek legendzie o Aniele z Mons, ale wówczas nikt nie dawał mu wiary. Dlaczego? Pierwodruk opowiadania ukazał się na łamach „Evening News” 29 września 1914 r., tymczasem anielska opowieść krążyła po okopach według tradycji już od początku września. Różne wersje Łuczników Machena rozmnożyły się od 1915 roku w pismach ezoterycznych i trafiły do ulotek, kazań religijnych oraz listów, tak prywatnych jak i kościelnych. Opowiadanie nie przyniosło Machenowi sukcesu finansowego, ale zdobył światowy rozgłos. Prawdę powiedziawszy, nie był z tego zadowolony, wzbudził gniew i zazdrość rywali z branży, do końca swych dni utrzymywał konsekwentnie wersję o wielkiej mistyfikacji: „…kula śniegowa pogłosek, którą uruchomiłem, toczyła się odtąd niepowstrzymanie, rosła i rosła, aż przybrała monstrualne wymiary”.
Książka Clarke’a jest solidnym opracowaniem tego tematu, w zasadzie najpoważniejszym z istniejących. Mimo iż nie jest pracą naukową (raczej popularnonaukową), autor wyposażył ją w dobrą bibliografię i solidne przypisy. Ukazał zdarzenie w szerokiej perspektywie historycznej, sięgając wielokrotnie aż do początków chrześcijaństwa. Sporo tu o aniołach w ogóle, sporo o św. Jerzym, o cudownych znakach towarzyszących wielkim bitwom i wojnom. Sama bitwa pod Mons została przedstawiona z archiwistyczną skrupulatnością. Obficie sięgając do materiałów źródłowych, jak się okazuje wątłych, najczęściej z trzeciej ręki, autor zachował obiektywizm i neutralność. Przytaczając kolejne argumenty świadczące o narodzinach nowoczesnej legendy z literackiego pierwowzoru Arthura Machena, a potem o ukuciu jej w świadomości społecznej przez zmasowaną akcję propagandową, Clarke nie przekreśla do końca autentyczności wydarzeń. Rozpatrując i dopuszczając tezę o zbiorowej halucynacji zmęczonych żołnierzy, szanuje ich przekonanie o autentyczności przeżytego koszmaru w okopach. Uczony zdaje się mówić: tu kończy się nasza wiedza i dalej iść nie sposób. Zdystansował się tym samym do szeregu mniej lub bardziej absurdalnych teorii i hipotez na temat genezy legendy o Aniele z Mons, które przytacza w sposób bezstronny.
Lektura Anioła z Mons jest pasjonująca. Pochłonąłem książkę w ciągu jednej nocy i ruszając nad ranem do pracy, pozostałem z jedną najważniejszą dla mnie myślą: skoro nie możemy z pewnością orzekać o wydarzeniach sprzed wieku, tym bardziej nie ma podstaw podważać tego, co miało miejsce przed tysiącleciami. Można jedynie wierzyć lub nie wierzyć. Lepiej wierzyć. Pod koniec I wojny światowej wiara w aniołów-łuczników z Mons była powszechna, jej podważanie odbierano jako „brak patriotyzmu”. To smutne, ale wystarczyło sto lat i aniołowie z Mons stali się historyczną ciekawostką, o której poważni historycy I wojny światowej wspominają dzisiaj (wszak przemilczeć sprawy nie sposób) z pewnym zażenowaniem.
Herbert Oleschko
David Clarke, Anioł z Mons, przekład Władysław Jeżewski, Wydawnictwo Amber, Warszawa 2004, s. 184
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (6/2006)
-
Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) + 5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA (Zestaw)110,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Post Świętego Michała Archanioła (Zestaw)40,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi (Zestaw)40,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Anielskie Tajemnice (Zestaw)40,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Modlitwy Wielkiej Mocy (Zestaw)40,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Niebiański modlitewnik (Zestaw)40,00 zł z VAT