Nauka katolicka głosi, że upadek aniołów polegał na wolnym, dokonanym przez nich wyborze, a w jego konsekwencji na radykalnym i nieodwołalnym odrzuceniu Boga. Nieodwracalny charakter takiego kroku sprawił, że grzech aniołów nie może być przebaczony, ponieważ niemożliwa jest w ich przypadku skrucha. Zbuntowani aniołowie nie mogą się nawrócić, co jest konsekwencją wyboru dokonanego w wolności, przy poznaniu doskonalszym niż ludzkie, oraz decyzji podjętej poza czasem, czyli w wieczności.
Choć teologia odrzuca możliwość nawrócenia zbuntowanych aniołów (których nazywamy diabłami lub demonami), istnieje ogromna liczba utworów literackich podejmujących ten wątek i sugerujących, że nawet diabeł może stać się aniołem, jeśli tylko się nawróci. W niniejszym artykule chciałbym pokazać kilka takich przykładów z literatury adresowanej do… dzieci.
„Oddiablony” aniołek
W Opowieściach z ulicy Broca (Les Contes de la rue Broca, 1967), napisanych przez znanego francuskiego pisarza Pierre’a Gripariego, znalazła się historia zatytułowana Le Gentil Petit Diable (w wyd. polskim Dobry diabełek). Jej tytułowy bohater, młody, czerwony diabełek, ku niezadowoleniu rodziców, był grzeczny i chętnie odrabiał lekcje. Ojciec (wielki zielony diabeł) czynił mu wyrzuty, że on i matka od lat poświęcają się, aby dać mu złe wykształcenie i zły przykład, aby uczynić go złym diabłem, a tymczasem on przysparza im jedynie utrapienia.
Kiedy po raz kolejny diabełek napisał najlepsze wypracowanie z języka francuskiego, ojciec uznał, że wypisze go ze szkoły i odda do terminu, bo wiedział, że jego syn kariery w Piekle nie zrobi. Diabełek został posłany do Centralnej Kotłowni, gdzie miał podtrzymywać ogień, ale tam zaprzyjaźnił się z potępieńcami, pozwalał ogniowi przygasnąć, aby nie było im nazbyt gorąco, a nawet opowiadał im zabawne historyjki, aby ich rozweselić. Zachęcał też potępieńców, aby pomyśleli czasem o Panu Bogu, skutkiem czego kilku z nich nagle zniknęło, ponieważ Bóg im przebaczył, gdy okazali skruchę. Wielki Kontroler Diabelskich Kotłowni odkrył, że faktyczny stan liczebny potępieńców nie zgadza się z papierami, a na dodatek ogień prawie całkiem wygasł. Diabełek został więc przeniesiony do kopalni, gdzie wydobywał węgiel.
Pewnego dnia za pomocą kilofa bohater przebił się do paryskiego metra. Zdeterminowany, aby stać się dobrym, szukał w świecie ludzi kogoś, kto wiedziałby, jak to zrobić, ale nikt mu nie pomógł, ponieważ wszyscy uciekali na jego widok. W końcu spotkany na ulicy ksiądz doradził diabełkowi, aby ten udał się ze swoim pytaniem do papieża w Watykanie. Ojciec Święty, mimo początkowej nieufności, wzruszył się po wysłuchaniu opowieści diabełka i zasugerował, aby ten zwrócił się bezpośrednio do Boga. Papież nauczył go też piosenki, która pozwala trafić do Nieba.
Mały przedstawiciel Piekła zaczął wznosić się coraz wyżej i wyżej za pomocą swoich nietoperzowych skrzydełek aż dotarł do celu. Święty Piotr początkowo chciał przegonić diabełka sprzed Niebiańskich Wrót, ale zmienił zdanie, gdy usłyszał, że przysłał go sam papież. Zaproponował, aby diabełek przystąpił do egzaminu z czytania, pisania i rachunków. Egzaminować mieli go kolejno Pan Jezus, Pan Bóg i Dziewica Maryja. W każdym zadaniu ukryty był pewien haczyk. Gdy diabełek zdał egzamin pomyślnie, został zabrany pod prysznic, aby zmyć z siebie resztki grzechów. W magazynie z odzieżą zmienił swoje nietoperzowe skrzydła na parę łabędzich. Fryzjer próbował mu obciąć rogi, ale były zbyt twarde, więc jedynie zasłonięto je nowiutką, białą jak mleko aureolą. Potem aniołowie powitali go w swoim gronie, gdyż stał się jednym z nich, ku rozczarowaniu diabłów z Piekła, które od tego czasu nie chciały o nim słyszeć.
Historia grzecznego diabełka została przeniesiona na ekran. We francuskiej animowanej adaptacji Les Contes de la Rue Broca tytułowy bohater epizodu Le Gentil Petit Diable miał sympatyczny wygląd zielonkawego chłopca z malutkimi rogami, nietoperzowymi skrzydłami i ogonem. Po włączeniu do grona aniołów zachował rogi i ogon, tyle że odtąd były one w kolorze złotym zamiast czerwonego. Jego diabelskie skrzydełka zostały natomiast odcięte i zastąpione anielskimi.
Cierpienia w pokrzywach
Teraz przenieśmy się do Polski. Myślę, że wielu czytelnikom pisma „Któż jak Bóg” znana jest twórczość ks. Mieczysława Malińskiego. Był on autorem ogromnej liczby książek religijnych, biografii Jana Pawła II, szkiców (teologicznych, filozoficznych, etycznych i historycznych), katechizmów, modlitewników, a także powieści i bajek. Jego książki tłumaczono m.in. na: angielski, francuski, niemiecki, włoski, hiszpański, holenderski, fiński, japoński, czeski, słowacki, słoweński, węgierski, rosyjski i litewski. Dorobek zaiste imponujący. Szczególne miejsce w twórczości ks. Malińskiego zajmowało bajkopisarstwo i właśnie w jego bajkach wielokrotnie pojawia się temat nawrócenia diabłów. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że temat ten stanowi motyw przewodni bajkopisarstwa ks. Malińskiego.
W książce O diabełku, który odważył się śmiać pewien aniołek nazywany Anielątkiem usłyszał, że ktoś płacze. Okazało się, że płacz dochodzi z pokrzyw przy wejściu do Piekła. Anielątko zapytało starego diabła, kogo pilnuje i było zszokowane, słysząc, że pewien diabełek został skazany na siedmiogodzinny pobyt w pokrzywach tylko dlatego, że ośmielił się śmiać. Stary diabeł wyjaśnił Anielątku, że w Piekle wolno się wyśmiewać, ale radosny śmiech jest zakazany. Anielątko zwróciło się więc do Boga z prośbą, aby ten jakoś uratował diabełka. Bóg odpowiedział jednak, że obdarzył wszystkie istoty wolną wolą, której nie może złamać i polecił aniołkowi, aby ten sam wymyślił sposób, jak pomóc skazanemu.
Anielątko wpadło na pomysł, że zastąpi diabełka i wejdzie w pokrzywy zamiast niego. Stary diabeł skonsultował się z Lucyferem, który wyraził zgodę na tę zamianę, uznając ją za przejaw totalnej głupoty. Kiedy zapłakany i poparzony diabełek został wyciągnięty z pokrzyw, aniołek zaczął go tulić i głaskać. Stary diabeł kazał diabełkowi iść do Lucyfera i dziękować za skrócenie kary. Dopiero Lucyfer wyjaśnił malcowi, co się tak naprawdę stało i wysłał go, aby teraz wyśmiewał się z głupiego aniołka. Ten jednak, słysząc płacz niebiańskiego chłopca, który cierpiał za niego, sam zaczął ronić łzy, co wprawiło Lucyfera w osłupienie.
Tymczasem płacz aniołka usłyszano również w Niebie. Archanioł Michał zstąpił do wrót Piekła i zażądał wyjaśnień. Na wieść o dobrowolnym wzięciu na siebie kary przez Anielątko, poprosił Boga, aby uratował biednego aniołka, ale Bóg udzielił mu takiej samej odpowiedzi, jak poprzednio. Michał postanowił zatem, że to on zastąpi anielskie dziecko. Pozostali aniołowie w Niebie też zadeklarowali, że będą cierpieć zamiast niego. Ponieważ chętnych była ogromna liczba, św. Michał uznał, że będą wchodzić do pokrzyw po kolei, co minutę, aż wypełni się siedmiogodzinny czas kary.
Kiedy Lucyfer wyraził zgodę na ten dziwaczny z jego punktu widzenia pomysł, sznur aniołów ustawił się w kolejce, która ciągnęła się aż do samego Nieba. Stary diabeł wyciągnął zapłakane Anielątko, które tym razem zaczął tulić i całować diabełek, co wywołało zgorszenie w całym Piekle. Aniołowie po kolei wchodzili w pokrzywy. Wreszcie minęło siedem godzin. Poparzeni aniołowie wyruszyli z powrotem do Nieba. Anielątko zaproponowało diabełkowi, aby poszedł razem z nim. Zwłaszcza, że poprzez okazane aniołkowi współczucie stał się mniej czarny i wyraźnie tracił swą diabelskość. Stary diabeł, który jako jedyny nie wyśmiewał się z cierpiących w pokrzywach aniołów, też otrzymał propozycję udania się do Nieba. Kiedy stanęli w trójkę u niebiańskiej bramy, powitał ich z radością sam św. Piotr.
Czyściec dla diabłów?
Po wejściu do środka Anielątko tłumaczyło zdumionym diabłom, dlaczego w Niebie znajdują się wszystkie drzewa i zwierzęta, jakie kiedykolwiek żyły na ziemi, nawet dinozaury. Okazało się, że jeśli Bóg obdarzy coś życiem, to tego daru nie odbiera. Dlatego przenoszone było tam wszystko, co umarło na Ziemi – ludzie, zwierzęta i rośliny (oczywiście po wcześniejszym przemienieniu), na przykład wszystkie drzewa, które uschły na Ziemi, zostały połamane przez wichurę albo ścięte.
Diabełka najbardziej zdziwiło jednak to, że Bóg nie ma tronu ani nawet gabinetu i każdy może zwrócić się do Niego bezpośrednio. Wyznał Anielątku po cichu, że chciałby spytać Boga, czy go choć trochę kocha, mimo tego, że jest diabełkiem. Bóg natychmiast odpowiedział, że go kocha, choć jeszcze trochę jest diabełkiem, ale kochałby go także, gdyby był całkowicie diabełkiem, bo kocha wszystko, co stworzył, w tym wszystkie diabły. Dla starego diabła i diabełka było to zbyt wielkie uderzenie miłości, którego nie mogli wytrzymać.
Dlatego Anielątko zaprowadziło ich do Czyśćca przeznaczonego dla diabłów, diablic i diabełków, czyli do miejsca, gdzie dorasta się do miłości. Diabły i diablice siedzieli tam przy stolikach, popijali kawę, rozmawiali przyjaźnie i śmiali się serdecznie. Była tam miedzy innymi diablica z dzieckiem, z którym uciekła do Nieba. Chłopiec z różkami skakał z radości, bo matka po raz pierwszy go pocałowała. Wcześniej tylko go biła po pupie, bo był niegrzeczny, stale ją przezywał, drapał i kopał.
Za drugą bramą była polana w lesie, gdzie diabełki bawiły się w chowanego. Uczyły się tam wspólnie bawić, a nawet przegrywać. Diabełek został tam, a Anielątko ze starym diabłem poszli dalej. Widzieli diabły z tatuażami, łańcuchami przytroczonymi do pasów i nożami, którzy układali puzzle i naradzali się, jak uratować tych, których kiedyś zachęcali do rozbojów, rabunków i morderstw. Nad morzem na plaży siedział inny diabeł, który kontemplował piękno zachodu słońca. Stary diabeł postanowił zostać razem z nim. Kiedy Anielątko wróciło z Czyśćca do Nieba, diabełek już tam był, zamieniony w aniołka odzianego w niebieską szatkę.
Wreszcie Pan Bóg powierzył małym bohaterom wspólne zadanie. Dawny diabełek (teraz nazywany Niebieskim Aniołkiem lub Pokrzywowym) miał pracować na Ziemi, a Anielątko miało sprawować nad nim opiekę z Nieba i w razie potrzeby pomagać. Po pomyślnym wypełnieniu powierzonych mu zadań Niebieski, na polecenie Archanioła Gabriela, wszedł przez Bramę Piotrową do Nieba. Czekał tam na niego szpaler aniołów w odświętnych szatach. Zgromadzili się wszyscy, którzy na minutę wchodzili w diabelskie pokrzywy. Bóg uznał, że praktyka wypadła znakomicie i Niebieski zostanie mianowany aniołem stróżem, a archanioł oznajmił, że największym bohaterem jest Anielątko, bo to ono wpadło na pomysł, aby ratować płaczącego diabełka.
Próby nawrócenia Piekła
W kolejnej książce ks. Malińskiego, zatytułowanej O aniołku, który chciał nawrócić Piekło, pokazane zostały dalsze przygody Anielątka i Niebieskiego Aniołka, zwanego też Pokrzywowym.
Wykonując różnorodne anielskie zadania, „oddiablony” aniołek cały czas myślał, jak pomóc dawnym kolegom diabłom. Wspólnie z Anielątkiem wkradł się do Piekła i w wielkiej auli zamalował Dziesięć Przykazań Szatańskich, które zastąpił Dziesięcioma Przykazaniami Bożymi. Wywołało to w Piekle wielki szok. Sprawcy zostali aresztowani, ale strażnicy wyznaczeni do pilnowania „dywersantów”, pod wpływem rozmów z aniołkami, postanowili na własne oczy przekonać się, jak wygląda Niebo i razem z nimi uciekli z Piekła.
W książce O zaletach i wadach komputeryzacji Piekła aniołek Pokrzywowy wpadł na pomysł, aby wysłać do Piekła mail. Po odbyciu w Niebie kursu komputerowego zdołał znaleźć dojście do piekielnego Internetu, choć stanowił on zamknięty system, niekompatybilny z systemem niebiańskim. Pokrzywowy zrealizował swój plan, ale nie wiedział, że Lucyfer odkrył, co się stało i listy, które otrzymał aniołek, zostały spreparowane, aby zwabić go do Piekła.
Pokrzywowy wpadł w pułapkę zastawioną przez Lucyfera, który zaczął kusić go zaszczytami, pozycją i przywilejami, jeśli tylko malec złoży obietnicę, że już nigdy nie opuści Piekła. Na szczęście Anielątko (które potajemnie poszło za przyjacielem) ostrzegło dawnego diabełka, aby tego nie robił. Obaj aniołkowie trafili do karceru, w którym przebywali piekielni komputerowcy skazani na przepisanie tysiąc razy Dziesięciu Przykazań Szatańskich za to, że pod wpływem maila z Nieba zaczęli czytać Pismo Święte. W trakcie ich przepisywania doszli do wniosku, że piekielne prawa już im obrzydły oraz że nie chcą się nimi kierować.
Okazało się, że w karcerze Lucyfer nie ma nad nimi władzy, komputerowcy postanowili więc zbudować tam dla siebie własne Niebo. Od tego czasu modlili się wspólnie, grali, śpiewali, rozmawiali i planowali. Wnętrze karceru było dawną kaplicą aniołów, zagarniętą przez szatanów, więc nawróceni komputerowcy postanowili ją wyremontować. Rozwścieczony Lucyfer kazał odciąć karcer od reszty Piekła poprzez zamurowanie drzwi, aby żaden inny szatan nie zobaczył, co się tam dzieje. Nagle ściana po drugiej stronie zniknęła, a pomieszczenie wypełniło się światłem. Dawny karcer stał się ponownie częścią Nieba, a komputerowcy z Piekła mieli odtąd (już jako aniołowie) tworzyć programy dla dzieci, młodzieży i starszych, uczące życia w miłości, wolności, pokoju i przebaczeniu.
Mógłbym podać jeszcze kilka przykładów nawróconych diabłów z innych opowiadań księdza Malińskiego, ale myślę, że tyle wystarczy.
Moje zastrzeżenia
Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Opowiadania są piękne, wzruszające i wartościowe. Na tle różnych głupawych bajek, wydają się godne polecenia, gdyby nie jedno „ale”… I nie chodzi mi tu wcale o niepoprawną teologicznie wizję diabłów, którzy nawracają się i zostają aniołami. Na to jeszcze można przymknąć oko w imię licentia poetica.
Bardziej niepokojące jest to, że ks. Maliński całkiem na serio przemyca w bajkach dla dzieci treści sprzeczne z doktryną katolicką i czyni to, jakby zależało mu na przekonaniu, że to, co pisze, jest prawdą. Na przykład w opowiadaniu „Dyskusja teologiczna” z książki „A może było tak…” ukazana została rozmowa między pewnym diabłem a Srebrnym Aniołem, w której przedstawiciel Nieba zdemaskował jako wierutne kłamstwo Lucyfera pogląd, że… śmierć Jezusa na krzyżu była ofiarą przynoszącą odkupienie ludzkości.
Ks. Maliński zresztą konsekwentnie neguje taki sens śmierci Jezusa na krzyżu także w utworach dla dorosłych. W innym opowiadaniu czytamy, że to kłamliwa propaganda Lucyfera stworzyła obraz Boga na tronie i aniołów oddających mu cześć oraz wyśpiewujących „Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów”. Obraz ten jest rzecz jasna pewną metaforą, ale znajduje się on w Biblii (między innymi tak wygląda opis wizji, której doświadczył Izajasz), więc nazywanie go propagandowym kłamstwem Szatana to jednak przegięcie. Obawiam się, że ksiądz Maliński (choć był duchownym katolickim, doktorem teologii dogmatycznej, przyjacielem Jana Pawła II i utalentowanym pisarzem) czasami rozmijał się w swych poglądach z nauką katolicką.
Anielica Urielka
Na koniec chciałbym wspomnieć jeszcze o zbiorze opowiadań Marka Pietrachowicza pt. Talia pełna jokerów. Opowiadania z duszą i nadzieją. Nie są to co prawda bajki w sensie ścisłym – adresowane do dzieci, ale autor posługuje się konwencją baśni czy też przypowieści. Marek Pietrachowicz jest astrofizykiem, psychologiem klinicznym i psychoterapeutą, zainteresowanym „psychoduchowością katolicką”. Jest także animatorem kilku grup parafialnych. We wstępie do książki Talia pełna Jokerów napisał: „Natchnienie i pomysł dla tego cyklu opowiadań zaczerpnąłem z przeczytanej w dzieciństwie książeczki ks. Mieczysława Malińskiego o aniołkach, którą gorąco polecam, także dorosłym”.
Głowna bohaterka książki Pietrachowicza, anielica Uriel (zwana też Urielką) reprezentowała niegdyś przeciwną stronę barykady, zasilając szeregi wysłanników Piekła. Pewnego razu przycupnęła w duszy Łotra jako jego kusicielka i była tam, kiedy został on ukrzyżowany obok Jezusa. Nieoczekiwanie Łotr okazał skruchę i został odkupiony, a po śmierci trafił do Raju razem z przerażoną diablicą wczepioną w jego duszę. To wydarzenie zapoczątkowało jej przemianę.
Widząc wspaniałość Nieba, Urielka wyrzekła się Piekła. Miała już dość czynienia zła i namawiania ludzi do grzechu. Postanowiła obrać jedyną słuszną drogę w swym nieśmiertelnym życiu. Odtąd, jako oddany żołnierz samego Boga, pomagała mieszkańcom Ziemi przeciwstawić się pokusom piekielnym, a tym samym powstrzymać działania wysłannika Piekła, czyli Jokera. Ich zmagania miały miejsce w różnych miejscach i okresach historycznych – w średniowiecznej Europie, na tropikalnej wyspie, na Dzikim Zachodzie oraz we współczesnym Nowym Jorku. Dobry Łotr pisał do Urielki listy jako jej mentor i przyjaciel. Cieszył się, gdy została aniołem stróżem i udzielał rad.
Trzeba przyznać, że opowiadania Marka Pietrachowicza są naprawdę urokliwe, wciągające i skłaniają do refleksji, a autor wplata w fabułę wiele interesujących filozoficznych rozważań.
Roman Zając
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2023)