31 grudnia przeżywamy rocznicę śmierci papieża Benedykta XVI. O to, co pisał na temat życia wiecznego.
Chrześcijanie są ludźmi nadziei. I właśnie o chrześcijańskiej nadziei w Encyklice „Spe Salvi” pisał papież Benedykt XVI, w której zastanawiał się nad tajemnicą życia wiecznego.
– Zadałem sobie pytanie: czy wiara chrześcijańska jest również dla współczesnych ludzi nadzieją, która przemienia i podtrzymuje ich życie (por. tamże, 10)? Bardziej radykalnie: czy mężczyźni i kobiety tej naszej epoki są jeszcze spragnieni życia wiecznego? Czy może doczesna egzystencja stała się ich jedynym horyzontem? W rzeczywistości, jak mówił św. Augustyn, wszyscy pragniemy «szczęśliwego życia», szczęśliwości, chcemy być szczęśliwi. Nie wiemy dobrze, co to jest i jakie to jest, ale nas to pociąga. Na tym polega nadzieja wszystkich, wspólna ludziom każdej epoki i w każdym miejscu. Wyrażenie «życie wieczne» miałoby określać to nieodłączne oczekiwanie: nie jest to ciąg następujących po sobie dni kalendarzowych, ale moment zanurzenia się w oceanie nieskończonej miłości, w którym czas — przed i potem — już nie istnieje. Mamy nadzieję na pełnię życia i radości i tego oczekujemy od naszego bycia z Chrystusem (por. tamże, 12). – czytamy
Jak podkreślał, fundamentem nadziei na życie wieczne jest śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg (Spe salvi, p. 27)
Według Benedykta XVI: Obraz Sądu ostatecznego nie jest przede wszystkim obrazem przerażającym, ale obrazem nadziei…Bóg jest sprawiedliwością i zapewnia sprawiedliwość…
Zdaniem Benedykta XVI: Miłość może dotrzeć aż na tamten świat (Spe salvi, p. 48), a jedną z form tej miłości jest modlitwa. 6 lutego 2022 roku w liście w sprawie raportu na temat przestępstw kapłanów archidiecezji monachijskiej, papież emeryt pisał:„Coraz mocniej uderza mnie to, że Kościół dzień po dniu umieszcza na początku celebracji Mszy świętej – w której Pan daje nam swoje Słowo i samego siebie – wyznanie naszych win i prośbę o przebaczenie. Publicznie prosimy Boga żywego, aby przebaczył nam naszą winę, naszą wielką i bardzo wielką winę. Jest jasne, że słowo „bardzo wielka” nie odnosi się w ten sam sposób do każdego dnia, do każdego poszczególnego dnia. Ale każdego dnia stawia mi pytanie, czy nie powinienem dziś mówić także o wielkich i bardzo wielkich winach. I mówi mi w pocieszający sposób, że niezależnie od tego, jak wielka jest moja wina dzisiaj, Pan mi przebaczy, jeżeli szczerze pozwolę, by On mnie zbadał i jeżeli naprawdę jestem gotów do przemiany samego siebie.” – czytamy„Spoczywała na mnie wielka odpowiedzialność w Kościele katolickim. Tym większy jest mój ból z powodu nadużyć i błędów, które miały miejsce w czasie sprawowania przeze mnie posługi w poszczególnych miejscach. Każdy przypadek wykorzystywania seksualnego jest straszny i nie do naprawienia. Ofiarom wykorzystywania seksualnego składam wyrazy najgłębszego współczucia i ubolewam nad każdym poszczególnym przypadkiem.” – podkreślał
Jak zaznaczył w liście, „coraz bardziej rozumiem dreszcze i lęk, którego doświadczył Chrystus na Górze Oliwnej, gdy zobaczył wszystkie straszne rzeczy, które miał pokonać wewnętrznie. Fakt, że uczniowie w tym momencie spali, jest niestety sytuacją, która powtarza się również dzisiaj i z powodu której również czuję, że dotyczy i mnie. I dlatego mogę tylko modlić się do Pana i wszystkich aniołów i świętych, a także prosić was, drodzy bracia i siostry, abyście modlili się za mnie do Pana Boga naszego.”
„Wkrótce stanę przed ostatecznym sędzią mojego życia. Choćbym miał wiele powodów do obaw i lęku, patrząc wstecz na moje długie życie, to jednak jestem szczęśliwy, ponieważ mocno wierzę, że Pan jest nie tylko sprawiedliwym sędzią, lecz także przyjacielem i bratem, który już sam cierpiał z powodu moich niedostatków i dlatego jako sędzia jest także moim obrońcą (Parakletem).W obliczu godziny sądu, łaska bycia chrześcijaninem staje się dla mnie jasna. Bycie chrześcijaninem daje mi poznanie, a nawet więcej, przyjaźń z sędzią mojego życia i pozwala mi przejść z ufnością przez mroczną bramę śmierci. W tym kontekście ciągle przypomina mi się to, co Jan mówi na początku Apokalipsy: widzi Syna Człowieczego w całej Jego wielkości i pada u Jego stóp jak martwy. Lecz On kładzie na nim swoją prawą rękę i mówi: „Przestań się lękać! To ja…” (por. Ap 1, 12-17). – pisał papież emeryt Benedykt XVI
kz