Zazwyczaj, gdy myślimy o sądzie ostatecznym mamy na myśli sytuację, gdy każdy człowiek z osobna zda sprawę ze swojego postępowania przed Bogiem. Jest to, zgodnie z nauczaniem katolickim, wizja prawdziwa, ale sama Biblia mówi także o czymś więcej, co często umyka nam, gdy zbytnio skupimy się na sobie. Tym czymś jest „sąd nad narodami”. Szczególnie nad tymi, które wszczynają wojny i walczą ze słabszym w niesprawiedliwym konflikcie.
Myśl tę najlepiej wypowiedział prorok Joel, gdy podczas Bożego natchnienia wezwał narody do Doliny Joszafat. To właśnie tam ma się odbyć Boży sąd nad całymi społeczeństwami. W Biblii czytamy: „I oto w owych dniach i w owym czasie, gdy odmienię los jeńców Judy i Jeruzalem, zgromadzę też wszystkie narody i zaprowadzę je na Dolinę Joszafat, i tam sąd nad nimi odbędę w sprawie mojego ludu i dziedzictwa mego Izraela, które wśród narodów rozproszyli, a podzielili moją ziemię” (Jl 4,1-2). Nie jest to jedyny fragment, który mówi o osądzaniu narodów. O kwestii tej wspomina także psalmista, gdy w Psalmie 110 wyśpiewuje: „Pan po Twojej prawicy zetrze królów w dniu swego gniewu. Będzie sądził narody, wzniesie stosy trupów, zetrze głowy jak ziemia szeroka” (Ps 110, 5-7).
Trzeba przyznać, że nie są to zapowiedzi łagodne i miłe, ale mogą budzić przerażenie i pytanie o powód takiego wzburzenia Boga. Teksty te nabierają nowego znaczenia w obliczu krzywd, które narody wyrządzają słabszym i niewinnym. Nie da się tutaj uciec od pytania: „Czy społeczeństwo III Rzeszy będzie osądzone za wrzesień 1939 i Auschwitz? Czy Rosjanie poniosą odpowiedzialność przed Bogiem za wojnę, Buczę i popieranie niesprawiedliwości? Według mnie jest to bardzo prawdopodobne. Oczywiście daleki jestem od stosowania odpowiedzialności zbiorowej, ale pamiętać trzeba o tzw. „grzechu strukturalnym”, który podlega ocenie moralnej i często stanowi powód do wołania o sprawiedliwość Bożą z ust pokrzywdzonych. Marek Horodniczy w „Imperium zła” określił to w następujący sposób: „Grzech strukturalny jawi się jako konsekwencja zarówno grzechu indywidualnego, jak i społecznego. Jest to grzech, który zakotwiczył w różnorakich strukturach i, na skutek legalizujących go mechanizmów prawnych bądź obyczajowych, sam staje się obowiązującą normą. Często normą, nad której prawdziwością i dopuszczalnością już się nie dyskutuje. Grzeszna struktura potrafi przyjmować na siebie odpowiedzialność za grzechy indywidualne i „wyzwalać” z poczucia winy tych, którzy w niej uczestniczą. Cechą charakterystyczną grzechu strukturalnego jest także na tyle skuteczne „uniezależnianie się” od konkretnych, grzeszących ludzi, że późniejsze ustalenie czyje i jakiego typu działania legły u podstaw grzesznej struktury staje się właściwie niemożliwe”.
Społeczeństwo, które w imię pychy wybiera swastykę jako swój symbol, ale także społeczeństwo, które w przedszkolach wiesza literę „Z” nie ucieknie przed Bożą sprawiedliwością. Jednostkowe grzechy członków społeczeństwa poszczególnych ludzi stworzyły system zła, który niczym nowotwór dociera do poszczególnych warstw społecznych. Grzech przestał być tylko sprawą sumienia jednostek, ale rozrósł się i wybił na nowy poziom. Stał się sposobem myślenia, wiarą w zło, umiłowaniem kłamstwa. Na tak wielkie zło Bóg nie pozostanie obojętny. Osądzi sprawiedliwie narody i przyjdzie z pomocą tym, którzy stali się ofiarami grzechu tak wielkiego jak sama Wieża Babel.
ks. Mateusz Szerszeń CSMA