Piszę te słowa w kilka dni po I Komunii świętej w naszej parafii. Po chudym zeszłym roku (nie było nikogo), teraz siedmioro dzieci świętowało pierwsze spotkanie z Chrystusem w Eucharystii.
Niektóre z nich to już nie dzieci – Uliana i Julian mają po 13 lat. Wczoraj wieczorem wpatrywałem się długo w zdjęcie zamieszczone poniżej, zadając sobie pytanie: czy te dzieci pozostaną wierne? Jak długo? Czy nie zapomną zbyt szybko? Rodzice tylko dwojga z nich mogli się wyspowiadać i przyjąć Komunię. Brak korzeni ułatwia byle podmuchowi wyrwanie rośliny. Z nadzieją rozdawałem w białym tygodniu różne przedmioty-pamiątki: różańce od papieża Franciszka, modlitewniki „Ojcze nasz”, oprawione obrazy na ścianę. Nałożyłem na całą siódemkę szkaplerze św. Michała Archanioła, wcześniej wyjaśniając duchowy sens i znaczenie tego obrzędu. Chodzi o to, by pamiętały…
„Posiadać wiarę to wspominać. Wiara jest wspomnieniem tego, co wydarzyło się w przeszłości Izraelowi. Wiele z tego, czego wymaga Biblia, można zawrzeć w jednym słowie: pamiętaj!” – pisał chasydzki filozof Joshua Abraham Heschel. Dlatego ważne są pamiątki, by było do czego wracać. „To czyńcie na moją pamiątkę” – poleca Jezus. Nigdy nie zapomnijcie, co dla was uczyniłem. Nie zapomnijcie tej miłości, a będziecie żyć.
Z ogromnym wysiłkiem, niejeden raz wracając po zagubioną nadzieję, budujemy kościół, aby był znakiem i pamiątką. Jakiś czas temu Sasha, dojrzały mężczyzna-sybirak, którego chrzciłem i którego małżeństwo błogosławiłem przed rokiem, opowiadał mi ciekawą historię: Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Gatowa do kaplicy, to płakałem. Przepłakałem całą Mszę św., zwłaszcza patrząc na zgromadzonych mężczyzn. Ponad czterdzieści lat temu przyjechałem do pracy w tutejszym zakładzie przetwórstwa skór. Wie ksiądz, jak nazywaliśmy wtedy Gatowo? – „Gadziusznik”, coś jak kłębowisko żmij. Bo tu działy się najgorsze rzeczy i każdy o tym wiedział. Tak więc, kiedy usłyszałem, że w Gatowie jest kaplica, nie mogłem uwierzyć.
Pan Bóg może najbardziej skażoną ziemię zamienić w urodzajną glebę. Nasze zadanie to pozostawić dużo pamiątek, śladów, które nie pozwolą o Nim zapomnieć. Dlatego cieszę się każdym, nieraz niezgrabnie wymówionym „Pochwalony Jezus Chrystus” przez dzieci, które przybiegają do naszego oratorium. A całkiem niedawno, gdy rankiem wracałem ze sklepu z chlebem pod pachą, i mijałem dzieci idące do szkoły, jedno z nich powiedziało: „Zdrastwuj, dziadzia ksiądz”, czyli: „Dzień dobry, wujek ksiądz”.
Ks. Krzysztof Poświata CSMA
i parafianie z Gatowa na Białorusi
Artykuł ukazał się w lipcowo-sierpniowym numerze „Któż jak Bóg” 4-2017