Co to znaczy, że mamy “modlić się nieustannie”? Wprowadzenie do kontemplacji

Termin „kontemplacja” ma niepewne pochodzenie i tłumaczony bywa w dwojaki sposób. Według pierwszej definicji jest on związany ze zmysłem wzroku. Łacińskie słowo contemplari znaczy oglądać. Interpretujemy je zatem jako jakiś rodzaj oglądania Boga na modlitwie.

Kontemplacja jest więc doświadczeniem przeżywania swojego życia w kontekście bliskiej relacji z Bogiem. To umiejętność dostrzegania Bożej obecności i Bożego działania w swojej codzienności.

Ciągłe współprzebywanie

Druga definicja terminu „kontemplacja” wiąże ze sobą dwa łacińskie wyrazy: „ze (przyim. qum) świątynią (rz. templo)”. Naprowadza nas to na związek z miejscem, w którym się przebywa. Świątynia w Biblii zawsze jest miejscem przebywania Boga. Święty Paweł w pierwszym liście do Koryntian pyta: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (…) Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście”.

W tym miejscu wyłania się drugi, komplementarny sens kontemplacji, który odnosi się do ciągłego przebywania z Bogiem. Św. Paweł pisze: „Módlcie się nieustannie” (1Tm 5,17), a gdzie indziej: „Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10, 31). Kontemplację możemy rozumieć jako poufną więź ze Stwórcą, którą przeżywamy w sobie w sposób nieustanny, nie tylko w ławce kościelnej, czy w trakcie lektury Pisma Świętego, lecz także podczas zwykłych zajęć.

Słynny francuski trapista Andre Louf, przyjaciel Jana Pawła II, stwierdził kiedyś, że kontemplacja nie jest wyłącznym udziałem mnichów i z pewnością wielu kontemplatyków żyje poza murami klasztornymi w świecie. Każdy człowiek świecki czy zakonny powołany jest do kontemplacji, ponieważ celem wiary w Chrystusa jest oglądanie Boga. Kontemplacja jest skarbem ukrytym w sercu każdego powołania i w każdym powołaniu może być traktowana zupełnie serio.

Zbudować swój Nazaret

Niedawno byłem na mszy świętej w domu Małych Braci Jezusa. Wywodząca się od bł. Karola de Foucauld wspólnota żyje duchem kontemplacji w świecie. Bracia żyją i pracują pośród osób świeckich, w mieszkaniach w blokach czy zwykłych domach. Miejsce ich zamieszkania od zwykłego różni się tylko obecnością Najświętszego Sakramentu w kaplicy urządzonej w skromnych warunkach mieszkalnych. Bracia w celu utrzymania pracują w prostych zawodach: w szkołach, szpitalach, supermarketach, pralniach, wszędzie starając się głosić swoim życiem Chrystusa. Jeden z nich w trakcie rozmowy ze mną stwierdził: „Trzeba nam odnaleźć swój Nazaret. To wszystko czego nam potrzeba”.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tym zdaniu, albowiem Nazaret jest istotnym miejscem na duchowej mapie kontemplacji. Dzięki osobie bł. Karola de Foucauld, mnicha i pustelnika żyjącego na przełomie XIX i XX wieku, Nazaret stał się źródłem natchnienia dla wielu osób poszukujących prostego, pełnego ciepła i ufności zjednoczenia z Bogiem. Jeszcze jako brat w zakonie trapistów, Karol czuł naglące pragnienie życia z Bogiem w prostej, rodzinnej więzi, takiej jaka łączyła Świętą Rodzinę. Idąc za tym natchnieniem udał się, za zgodą przełożonych, do Ziemi Świętej, do Nazaretu, gdzie w bardzo skromnych warunkach zamieszkał na terenie klasztoru sióstr klarysek. Następnie, szukając jeszcze większej prostoty i ubóstwa życia, skierował swoje kroki na pustynię saharyjską, na tereny obecnej Algierii, gdzie żył pośród ludności arabskiej, dzieląc swoje życie z muzułmanami. Wiedząc, że nie może głosić Ewangelii w sposób otwarty, de Foucauld postanowił głosić ją swoim życiem. Marzył o tym, aby dołączyła do niego garstka braci, z którymi mógłby tworzyć małą wspólnotę na wzór Świętej Rodziny, jednak żaden z braci nie wytrzymał surowej dyscypliny, w której żył brat Karol. Swoich naśladowców znalazł on dopiero po śmierci.

Powstało wiele wspólnot, męskich i żeńskich, a nawet świeckich, które żyją w świecie ideałem kontemplacji, a więc życia w zażyłej bliskości z Panem. Kontemplacja nie jest jednak wymysłem XX-wiecznym, ale towarzyszy Kościołowi od samego początku. Nowością jest fakt, że coraz więcej osób świeckich idzie za pragnieniem życia, w którym obecne są elementy życia mniszego – codzienne uczestniczenie we mszy świętej, adoracja, pogłębiona lektura Pisma Świętego, modlitwa psalmami. Za przykład mogą posłużyć tu dwa francuskie małżeństwa, które ucieleśniły w sobie ten szlachetny ideał: świętych Ludwika i Zelii Martin oraz Jaquesa i Raissy Maritain, których sylwetki postaram się przedstawić w kolejnych artykułach.

Oskar Styczyński

Artykuł ukazał się w numerze 1/2019 Któż jak Bóg

Top View Magazine Mockup by Anthony Boyd Graphics