Wszyscy doskonale kojarzymy (chociażby z jasełek i kolęd) króla Heroda, który był sprawcą rzezi niewiniątek. Każde Boże Narodzenie jest okazją, aby przypomnieć sobie tego niechlubnego władcę. Na kartach Biblii spotkamy jednak jeszcze kilku innych Herodów. Jeden z nich według Dziejów Apostolskich zginął w wyniku interwencji anioła.
Wnuk Heroda Wielkiego
Herod Agryppa był bratem słynnej Herodiady (tej, która doprowadziła do śmierci Jana Chrzciciela), a także wnukiem Heroda Wielkiego i hasmonejskiej księżniczki Mariamme. Pierwsze imię otrzymał po dziadku, a drugie (Agryppa) na część bliskiego przyjaciela Oktawiana Augusta. Jego ojciec Arystobul został skazany na śmieć przez Heroda Wielkiego za spiskowanie, a młodego Heroda Agryppę wysłano do Rzymu na cesarski dwór, gdzie spędził dzieciństwo i młodość, zaprzyjaźniając się z młodym Klaudiuszem, który w tamtym czasie był powszechnie lekceważony z powodu jąkania się, tików i powłóczenia nogą. Nikt nie przypuszczał, że w przyszłości będzie on cesarzem imperium. Opowiada o tym świetny serial brytyjski „Ja Klaudiusz” z lat 80-tych XX wieku, który bardzo polecam, bo właśnie on wzbudził u mnie zamiłowanie do historii starożytnego Rzymu.
W 37 roku cesarz Kaligula (bratanek Klaudiusza) uczynił Agryppę władcą Batanei, Trachonitis, Gaulanitis, Auranitis, Paneas i Chalkis, oddając mu tetrarchie Heroda Filipa i Lizaniasza, a w 40 roku, po skazaniu na wygnanie jego wuja, Heroda Antypasa, rządził również w Galilei i Perei. Gdy w 41 roku cesarz Kaligula został zabity przez spiskowców, pretorianie porwali Klaudiusza i (wbrew jego woli) obwołali go cesarzem. Herod Agryppa przebywał wtedy w Rzymie i odegrał kluczową rolę w wewnętrznej polityce rzymskiej, doprowadzając do tego, że jego przyjaciel został zaakceptowany jako władca Rzymu przez Senat. W tym samym roku nowy cesarz obdarował Agryppę dawnymi terytoriami Heroda Archelausa – Idumeą, Judeą i Samarią, co sprawiło, że ten otrzymał władzę nad całą Palestyną i panował nad tak rozległym terytorium jak starożytne królestwo Heroda Wielkiego. Na Forum Romanum uroczyście ratyfikowano traktat między rzymskim Senatem a Agryppą, który otrzymał tytuł rex amicus et socius Populi Romani, podobnie jak jego dziadek w 40 r. p.n.e. Herod Agryppa miał duże ambicje i pragnął zaskarbić sobie przychylność Żydów, dlatego starał się zachowywać przepisy prawa Mojżeszowego i hojnie sponsorował świątynię w Jerozolimie. Z tych powodów Żydzi cenili go i łączyli z nim pewne nadzieje.
Dzieje Apostolskie wspominają jednak o królu Herodzie Agryppie wyłącznie w negatywnym kontekście jako o prześladowcy pierwotnego Kościoła. Korzystając z przyjaźni, jaką darzył naród żydowski, kapłani i starsi nakłonili go bowiem, aby rozpoczął prześladowania chrześcijan. Chodziło przede wszystkim o stracenie ich przywódców. Św. Łukasz pisze: W tym samym czasie Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana (Dz 12,1-2). Jak się wydaje, uczynił to bez jakiegokolwiek procesu. Później kazał uwięzić także św. Piotra. Osadził go w więzieniu i oddał pod straż czterech oddziałów, po czterech żołnierzy każdy, zamierzając po święcie Paschy wydać go ludowi (Dz 12,3-4). Jak wiadomo, Piotr nie stracił wtedy życia, ponieważ (według Dziejów Apostolskich) został w cudowny sposób uwolniony z więzienia przez anioła.
Niedługo po tych wydarzeniach, w 44 roku, Herod Agryppa niespodziewanie zmarł podczas igrzysk zorganizowanych w Cezarei na cześć cesarza. Dwa dni po uroczystej inauguracji chwyciły go gwałtowne bóle brzucha i skonał po pięciu dniach straszliwej agonii, w wieku pięćdziesięciu lat, trzy lata od momentu, gdy przejął władzę nad całą Palestyną. Dokładne przyczyny jego śmierci nie są znane. Być może zmarł rażony apopleksją. Może zadziałał jakiś dawno utajony wirus, pasożyty albo nagle ujawniająca się choroba genetyczna? Kilku badaczy uważa, że prawdopodobne jest również otrucie go przez Rzymian zaniepokojonych jego wygórowanymi ambicjami politycznymi. Według wspomnianego już serialu „Ja, Klaudiusz” Agryppa miał rzekomo uwierzyć, że jest Mesjaszem i szykował się do uniezależnienia od Rzymu.
Relacja Józefa Flawiusza
Jakkolwiek było naprawdę, faktem pozostaje, że Agryppa zginął w zaskakujący sposób u szczytu swej chwały. Jego śmierć była na tyle spektakularna, że sprawiała wrażenie nadnaturalnej, co odnotował między innymi żydowski historyk Józef Flawiusz. W dziele „Dawne dzieje Izraela” czytamy: Upłynęły już trzy lata jego panowania nad całą Judeą, gdy udał się do miasta Cezarei, które przedtem nazywało się Zamkiem Stratona. Tutaj urządził widowiska na cześć Cezara, wiedząc, że były one ustanowione jako uroczystość obchodzona za jego pomyślność. Z tej okazji ściągnęli tu w wielkiej liczbie urzędnicy i zacniejsi ludzie z całej prowincji.
W drugim dniu widowisk odziany w szatę, która była całkowicie utkana z niezwykłym kunsztem ze srebra, przybył o świcie do teatru. Wtedy w promieniach wschodzącego słońca srebro przedziwnie jaśniało, wydając blask, który budził u patrzących na nie uczucia bojaźni zmieszane z nabożnym szacunkiem. Zaraz więc pochlebcy ze wszystkich stron zaczęli wznosić okrzyki, które jemu samemu nie miały wyjść na dobre, nazywając go bogiem: „Bądź nam miłościwy – wołali – i choć dotychczas baliśmy się ciebie jako człowieka, to odtąd uważamy cię za istotę wyższą od śmiertelników”. Król nie zganił ich ani nie odrzucił ich bezbożnego pochlebstwa. Lecz wkrótce potem podniósłszy głowę, zobaczył nad sobą sowę siedzącą na rozciągniętym sznurze. Od razu pojął, że jest ona dlań zwiastunem nieszczęścia, tak jak poprzednio szczęścia, i serce ścisnęło mu się ze smutku.
Nagle uczuł boleści w brzuchu, które od razu wystąpiły z wielką gwałtownością od samego początku. Rzucił się więc ku przyjaciołom i rzekł: „Oto ja, wasz bóg, muszę już rozstać się z życiem, gdyż los natychmiast udowodnił, jak kłamliwe były skierowane do mnie słowa. Nazwaliście mnie nieśmiertelnym, a oto już śmierć po mnie przychodzi. Lecz trzeba przyjąć swój los, skoro Bóg tak postanowił. Wszak nie żyłem nigdy lichym życiem, lecz w szczęśliwej wspaniałości”. Gdy mówił te słowa, dręczył go coraz bardziej wzmagający się ból. Czym prędzej zaniesiono go do pałacu, a po całym mieście rozeszła się pogłoska, że już w ogóle walczy ze śmiercią. I zaraz cały lud z żonami i dziećmi, odziany obyczajem ojczystym we włosienice, począł zanosić modły do Boga za króla i wszędzie rozlegał się płacz żałosny i jęki. Król leżący w wysoko położonej komnacie patrzył z góry na rozciągniętych na ziemi i sam nie mógł powstrzymać się od łez. Wreszcie wyczerpany nieustannymi, trwającymi już pięć dni bólami brzucha zszedł ze świata (Antiq XIX, 8,2; tłum. Z. Kubiak, J. Radożycki).
Józef Flawiusz przedstawił Agryppę jako wielkiego władcę i postać tragiczną. Dowiadujemy się, że to pochlebstwa pogan stały się przyczyną jego śmierci, bo nie zaprotestował, kiedy porównywali go do boga i choć zrozumiał swój błąd, było już za późno. Na dodatek modlił się za niego cały lud, a on sam umierał we łzach, widząc oddanie podwładnych. Flawiusz z wielkim uznaniem pisał o jego wielkiej hojności i zganił mieszkańców Samarii, którzy, dowiedziawszy się o śmierci Heroda, zaczęli się radować, nie pamiętając o dobrodziejstwach, jakie od niego otrzymali.
Relacja św. Łukasza
Opis śmierci Heroda Agryppy znajdziemy również w Dziejach Apostolskich i choć częściowo jest on zbieżny z wersją Józefa Flawiusza, rzucają się w oczy znamienne różnice. Epizod ten pojawia się bezpośrednio po zniknięciu św. Piotra z więzienia i po skazaniu na śmierć niewinnych strażników, którzy nie upilnowali więźnia. W kolejnych wersetach czytamy o Herodzie: Sam zaś udał się z Judei do Cezarei i tam się zatrzymał. Gniewał się bardzo na mieszkańców Tyru i Sydonu. Lecz oni razem przybyli do niego, a pozyskawszy sobie Blasta, podkomorzego królewskiego, prosili o pokój, ponieważ sprowadzali żywność z kraju króla. W oznaczonym dniu Herod, ubrany w szaty królewskie, zasiadł na tronie i miał do nich mowę. A lud wołał: „To głos boga, a nie człowieka!” Natychmiast poraził go anioł Pański za to, że nie oddał czci Bogu. I wyzionął ducha, stoczony przez robactwo. A słowo Pańskie rozszerzało się i rosło (Dz 12,20-24).
Św. Łukasz tak poprowadził narrację, aby przekonać czytelnika, że śmierć Heroda Agryppy była odpowiedzią Boga na czyny prześladowcy Kościoła i bluźniercy, który sam siebie chciał postawić w miejsce Boga. Wszystkie wspomniane wcześniej przewinienia znalazły kulminację w uzurpowaniu sobie chwały Bożej. Według Dziejów Apostolskich sprawcą śmierci bluźniercy był anioł, który przyszedł w momencie, gdy poganie porównali władcę z bogiem, a on (jako Żyd) nie zareagował na to straszne bluźnierstwo. Spotkało się to z natychmiastową (parachrēma) interwencją Nieba.
Co ciekawe, możemy dostrzec zależność między zgonem Heroda i uwolnieniem Piotra, tym bardziej, że w obu tych wydarzeniach kluczową rolę odegrał anioł Pański (por. Dz 12,7 i Dz 12,23). W opisie cudownego wyprowadzenia Piotra z więzienia anioł trąca śpiącego apostoła w bok, aby go obudzić. Imiesłowowi pataxas w wersecie 7 odpowiada ten sam czasownik (epataxen) w wersecie 23, gdzie anioł Pański „trąca” bałwochwalczego króla. Obie czynności anioła przedstawione są za pomocą tego samego czasownika patassō. Piotr za swoją wierność Bogu zostaje nagrodzony cudownym uniknięciem śmierci, a Agryppa za swoją niewierność Bogu zostaje skazany na okropny zgon. Modlitwa Kościoła do Boga (Dz 12,5) przynosi uwolnienie od niechybnej śmierci, zaś bluźniercza aklamacja Fenicjan (Dz 12,22) prowadzi do śmierci.
Autor Dziejów celowo umieścił śmierć Agryppy w kontekście prześladowania chrześcijan. Napisał co prawda, że Herod umarł z powodu jego braku reakcji na bluźnierstwo pogańskich mieszkańców Tyru i Sydonu (Dz 12,23), ale dał do zrozumienia, że była ona również karą za wszczęte prześladowania chrześcijan. Zresztą, jak się dowiadujemy z późniejszych wersetów, nagły zgon króla sprawił, że prześladowania zostały przerwane.
Znamienna jest też wzmianka o tym, że ciało Heroda zjadły robaki, co nawiązuje do opisu śmierci innego bluźniercy oraz prześladowcy Żydów, króla Antiocha IV Epifanesa: Ten, który niedawno w swojej nadludzkiej pysze był przekonany, że może rozkazywać falom morskim i wyobrażał sobie, że na wagę może rzucić szczyty gór, znalazł się na ziemi, skąd zabrano go do lektyki, co było wyraźnym dla wszystkich przykładem mocy Bożej. Doszło do tego, że nawet z oczu bezbożnika wydobywały się robaki, a ciało jego za życia w boleściach i mękach odpadało kawałkami, na skutek zaś przykrej woni, jaka się od niego rozchodziła, całe wojsko cierpiało na mdłości (2 Mch 9,8-9).
Chrześcijańskiemu pisarzowi zależało na tym, aby pokazać, że Żydzi uznający Jezusa za Mesjasza stanowią prawdziwą kontynuację Izraela i jak Machabeusze byli prześladowani przez pogańskiego króla Syrii, tak teraz chrześcijanie są prześladowani przez niewiernego władcę żydowskiego. Innymi słowy Bóg Izraela jest po stronie żydowskich chrześcijan, reprezentowanych przez straconego Jakuba oraz uwięzionego Piotra, a niewierny Izrael, reprezentowany przez króla, de facto działa przeciw Bogu.
Jeszcze bardziej dobitnie przedstawił to starożytny chrześcijański historyk z IV wieku Euzebiusz z Cezarei w swej „Historii Kościelnej”: Za niegodziwe zamysły, wykonane przeciwko apostołom, dosięgła króla kara bez żadnej zwłoki, i natychmiast pochwycił go anioł-mściciel sprawiedliwości bożej. Zaraz po dokonanym na apostołów zamachu, opowiadają Dzieje apostolskie, wyruszył król do Cezarei i tam w uroczyste święto przybrał się w wspaniały płaszcz królewski i z wysokiej trybuny przemówił do ludu. Naród zaś cały mowę jego oklaskiwał z uwielbieniem, jak gdyby to były słowa boże, a nie człowiecze. Wtem, jak opowiada Pismo, uderzył go anioł Pański, tak że stoczony przez robaki, ducha wyzionął” (Euzebiusz z Cezarei, Historja Kościelna. O Męczennikach Palestyńskich, tłum. A. Lisiecki, Poznań 1924; II 10:2)
O ile w Dz 12,23 sprawcą śmierci Heroda jest „anioł Pański” (co można by interpretować, że chodziło po prostu o anioła śmierci), Euzebiusz pisze o „aniele-mścicielu sprawiedliwości bożej”, co wzmacnia ukazanie nagłej śmierci jako kary za prześladowania chrześcijan. Oczywiście nie musimy tego traktować dosłownie. Chodzi raczej o to, że z punktu widzenia chrześcijan nagła śmierć prześladowcy Kościoła była znakiem Bożej opatrzności.
Roman Zając
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” 1/2024