W czasie wakacji, podczas jednej z niedzielnych Mszy Świętych, odczytano fragment z Księgi Rodzaju o Abrahamie (w parafii były akurat misje i kaznodzieje mieli swój własny program, który zastąpił zwykłe czytania niedzielne). Lektor odczytał: „Bóg wystawił Abrahama na próbę…”. Gdy słyszę te słowa, to w moim umyśle rodzą się natychmiast pytania: „Czy jest coś, co Pan Bóg musi sprawdzać? Czy nie jest wszechwiedzący?”. Nie pasuje mi to do tego, co wiem o Bogu… Co by było, gdyby Abraham nie sprostał? Czy inaczej potoczyłyby się dzieje świata? Czy to się da jakoś wyjaśnić?
Marysia
Bardzo lubię, jak ten temat wraca, powiem szczerze, że – póki ktoś mi tego nie wyjaśnił – ta scena przez wiele lat była źródłem mojego niepokoju. „Męczyłem” napotykanych biblistów prosząc ich o jakieś logiczne wyjaśnienie tych słów. Dopiero spotkanie z Panią Profesor Anną Świderkówną, znakomitą popularyzatorką Biblii, przyniosło uspokojenie.
Problem leży w słowie „wypróbować”. We wspomnianym, 22 rozdziale Księgi Rodzaju wyraz ten jest użyty w dość dawnym znaczeniu. Gdy ktoś ma zniszczone fragmenty złotej biżuterii, jakieś okruchy kruszcu czy drobiny złota dentystycznego, to może to wszystko zanieść do jubilera prosząc, by to oczyścił i postawił znak zwany próbą. Złotnik wypróbowuje, czyli podgrzewa, i korzystając z niskiej temperatury topnienia złota oddziela to, co jest zanieczyszczeniem. A zatem mistrz jubilerski oczyszcza i uszlachetnia złoto, po czym wyciska znak, który jest dowodem wartości stopu. Znamy złoto I, II czy III próby.
Podobnie w tej scenie. Pan Bóg doskonale wiedział, jaka jest ufność Abrahama, po ludzku można powiedzieć, że zachwycił się jego wiarą i zapragnął ukazać ją ludziom wszystkich pokoleń, a zarazem jeszcze bardziej ją uszlachetnić. Bóg wiedział przecież jak się to wszystko skończy, nie chciał śmierci Izaaka, ale też wiedział, że i ojciec i syn to wydarzenie zapamiętają do końca życia. „Wypróbować” to w tym wypadku nadać znak stwierdzający szlachetność.
Poza tym nie wolno sobie Pana Boga wyobrażać jako eksperymentatora, który bawi się człowiekiem. On, wiedząc co nas spotka, do każdego wydarzenia dołącza proporcjonalną łaskę, która zupełnie wystarczy, aby w danej chwili godnie stawiać czoła przeciwnościom.
Ks. Zbigniew Kapłański
Artykuł ukazał się w listopadowo-grudniowym numerze „Któż jak Bóg” 6-2013. Zapraszamy do lektury!