WYMIANA MYŚLI PRZED WIELKIM TYGODNIEM
Umówmy się, powyższe pytanie nie należy do tych z serii „najłatwiejsze”. Czy w ogóle da się udzielić na nie mądrej i jednoznacznej odpowiedzi? Z takimi właśnie rozterkami zmagają się dzisiejsi chrześcijanie. Gdy poprosiliśmy o głos w tej sprawie wierzących i praktykujących katolików, ich odpowiedzi były pełne empatii, tęsknoty za Jezusem i wielkich emocji.
Agnieszka
Pusty Kościół w Święta nie jest gwarancją, że nie będzie później trumien. W zdrowym ciele zdrowy Duch. A zdrowy Duch pozwala szybciej wrócić do zdrowia.
Katarzyna
Niestety nie ma dobrej odpowiedzi… przykro mi. Odpowiedź według rozumu jest dla wszystkich oczywista i bez dyskusji, ale według mnie nie wyczerpuje tematu. Pragniemy Boga żywego i pragniemy Eucharystii. Ja jestem „głodna” Eucharystii i myślę, że nie tylko ja. Pytanie jest inne – jak nakarmić ludzi Chrystusem w te Święta, jak pomóc im uczestniczyć, aby ich nie narazić…? Zawsze to jest wyzwanie, ale poza zdrowym ciałem nade wszystko potrzebujemy, by duch był zdrowy przez obecność Bożą. Tak jak Ania, uważam że nie ma gwarancji, że tych trumien nie będzie. Ponadto, to Pan uzdrawia nas wszystkich i to od Niego ostatecznie zależy jak będzie wyglądać przyszłość. Ja dostrzegam, że każdy w tym czasie ma postawione przez Boga wymaganie – zaproszenie do czegoś. I z tego co też widzę, dla każdego Bóg ma tu inną, wewnętrzną drogę, specjalną dla niego, ale cel tej drogi i tak jest jeden – wybrać w sumieniu Boga.
Magdalena i Agnieszka – pielęgniarki
To MY jako wspólnota tworzymy Kościół i ufając, że Pan jest nad wszystkim, myślę, że ten czas jest czasem weryfikacji naszego życia. Czasem, gdzie możemy zatęsknić i docenić a przez to na nowo uświadomić sobie istotę Eucharystii. Na tak postawione pytanie odpowiedź jest taka, że lepiej jest mieć pusty Kościół. Ale pusty jako budynek, bo tak naprawdę przecież będziemy uczestniczyć i podtrzymywać Kościół w naszych domach.
Jak myślę o tych Świętach Wielkanocnych to myślę, że tak wielu chorych ludzi przeżywa teraz Golgotę i tak jak Jezus, samotnie muszą ją przejść. Są pełni bólu, cierpienia i strachu. Zamknięci w izolatkach skazani na anonimowych obcych ludzi, których twarzy nie widzą, bo jest za zasłoną maski. Głos, który się do nich zwraca jest stłumiony i obcy.
Ufam, że wszystko ma sens. Więc to, co się dzieje teraz, również. Tęsknię za Mszą Świętą w kościele, ale zostańmy w domu, żeby „zostać razem”. Stawiając takie pytanie i szukając na nie w sobie odpowiedzi, pamiętajmy, że w tych trumnach może być nasza mama, tata, brat, siostra. My z Magdą widzimy inaczej, bo mając świadomość, że stanowimy zagrożenie dla innych, izolujemy się, jednocześnie tęskniąc za bliskością, za Wspólnotą.
Jakże mocno i wyraźnie dotyka mnie w tym roku Droga Krzyżowa. Jak wyraźnie przez cierpienie ludzkie, staje się dla mnie cierpienie Jezusa…
Agata – żona, mama trójki dzieci
Mam dwoje dzieci w wieku szkolnym i jedno w przedszkolnym. Ich edukacja spadła totalnie na mnie. Spadła i przygniotła, bo razem z resztą obowiązków po prostu przygięła mnie do ziemi, więc się czołgam. Do tego zamknięcie na małym metrażu rodziny 2+3, brak normalnego wyjścia i energia dzieci, brak własnego kąta na chwilę ciszy i modlitwy. Mówiąc szczerze, w mojej głowie nie ma myśli dotyczących pustych kościołów. Moje myśli są takie: królestwo za 30 minut spotkania z Jezusem, adoracje online i Komunię duchową. W chwili obecnej to mój krzyż. Co mi z wirusa, który może mi zniszczyć płuca, jak ja bez Jezusa i tak się duszę, tylko duchowo. Ale dla równowagi dodam, że modlitwa rodzinna kwitnie – o 12:00 Anioł Pański, o 15:00 koronka i wieczorem modlitwa.
Edward
Kościół pusty nie jest, bo jest w nim nieustannie gospodarz – Jezus. On czeka ze swoją miłością na gości, którzy tym razem nie przyjdą. Ale On wie, dlaczego nie przyjdą i z pewnością wie kiedy przyjdą. Miłosierdzie Boże nie pozostawi nas w takim stanie. Daje nam czas, przez rozum i własną wolę, chwilę do przemyślenia doczesnego życia. Pomimo zamkniętych kościołów, tak dużo nigdy się chyba nie modliłem, w różnym wydaniu. Dodam, że są to moje najdłuższe rekolekcje wielkanocne.
Marta
Przyznam szczerze, że pogubiłam się w tych wszystkich informacjach medialnych. Ale też Bóg nigdy nie był tak blisko mnie. A ja z Nim. Jeśli wirus miał to spowodować, to udało mu się i za to jestem bardzo wdzięczna. Naprawdę!
Zapewne większość pogubiła się w tym wszystkim tak samo, jak ja. Jedno wiem na pewno – dla dobrej odporności potrzebny jest ruch. Teraz jest czas, gdy jest możliwość „złapania” witaminy D ze słońca, a my siedząc w domu, bierzemy marne substytuty, jakimi są tabletki z tą witaminą. Żeby odporność była dobra, to potrzebujemy ruchu i witaminy D. Bez tego coraz więcej ludzi będzie umierać. I oczywiście bez Boga. Ale myślę, że Bóg jest blisko nas. Naprawdę. Bliżej niż myślimy. Aczkolwiek nikt nie zna Jego woli. I to w tym wszystkim jest najtrudniejsze. Nie wiemy kiedy nas wyprowadzi. Za 40 dni? Nie wiadomo… Jednak zaraz będzie Zmartwychwstanie. I Bóg jeszcze bliżej nas. A to jest największa radość.
Nie potrafię odpowiedzieć na powyższe pytanie, ponieważ jest tyle artykułów, że poza Bogiem przestałam wierzyć wszelkim mediom. Panuje totalny chaos i dezinformacja, dlatego modlę się o światło i mądrość.
Jakie jest Twoje zdanie czytelniku? Jedno jest pewne. Nie ma tu dobrych i złych odpowiedzi. Każdy głos jest tak samo ważny, jak ważna jest relacja Bóg-człowiek.
oprac. Marta Kobylska
na podstawie rozmów wśród grupy przyjaciół Św. Michała Archanioła