śmierć jest końcem

Nad grobem mojej mamy

Kiedy stoję nad grobem mojej mamy i moich dziadków, cisza staje się głośniejsza niż wszystkie słowa świata. Szum drzew, śpiew ptaków i echo moich własnych myśli towarzyszą mi w tej osobistej chwili zadumy. Patrzę na imiona wyryte w kamieniu i wracają do mnie słowa, które zapadły głęboko w serce: „Śmierć jest końcem życia, ale nie miłości”.

To prawda. Ciała znikają, twarze bledną w pamięci, głosy milkną. Ale miłość… ona zostaje. Jak zapach starego płaszcza w szafie, jak ulubiona melodia, która znienacka rozbrzmiewa w radiu. Jak sen, który wraca, gdy zamykam oczy. To miłość do mamy, która tuliła mnie, gdy bałem się szkoły. Do babci, która piekła racuchy, jakby piekła miłość. Do dziadka, który uczył mnie milczenia pełnego mądrości.

Dziś, kiedy już ich nie ma, czuję, że za mało z nimi byłem. Za mało rozmawiałem. Zbyt często byłem zajęty, zmęczony, gdzieś się spieszyłem. A przecież oni nie chcieli wiele – tylko obecności. Kilku słów, wspólnej herbaty, czasu. Tego, co dzisiaj, choćbym pragnął najmocniej, nie mogę już im dać. Bo czas mija bezpowrotnie. I nie da się go odzyskać, nawet za największą cenę.

śmierć jest końcem
fot. Soroush Alavi | Unsplash

To właśnie czas jest największym darem, jaki możemy dać naszym bliskim. Nie prezenty, nie wielkie gesty. Tylko to, by być – naprawdę być. Zadzwonić, przyjechać, posłuchać, zapytać. Przytulić. Nie zostawiać słów na „jutro”, bo ono może już nie nadejść. Ile razy myślałem: „Jeszcze zadzwonię do mamy”, „Przytulę jutro dziadków”. I nie zdążyłem.

Nie piszę tego, by budzić smutek. Piszę, bo wierzę, że miłość nigdy nie jest za późno okazać – choćby przez pamięć, przez modlitwę, przez wdzięczność. Ale też piszę, byśmy nauczyli się nie odkładać miłości na potem. Bo miłość, jak chleb, ma smak tylko wtedy, gdy jest świeża.

Kochajmy rodziców i dziadków. Tak bardzo, tak zwyczajnie, tak codziennie. Niech wiedzą, że są ważni, że ich obecność to dar, a nie obowiązek. Nie czekajmy, aż zostanie po nich tylko fotografia i wspomnienia, które będą grzać jak słońce zza chmur – piękne, ale już nieuchwytne.

Dziś, gdy stoję nad ich grobami, już nic nie mogę zmienić. Ale mogę mówić innym: „kochajcie, póki możecie”. Mówcie, póki ktoś słyszy. Przytulcie, póki są ramiona, które można objąć. Niech nie będzie w waszym sercu tych słów: „Za mało z nimi byłem”.

Bo czas ucieka, ale miłość zostaje.

Ks. Mateusz Szerszeń CSMA