Pierbattista Pizaballa

Czy świat jest gotów na papieża Pizzaballę?

W obliczu zbliżającego się konklawe i nieuchronnych zmian na Stolicy Piotrowej, coraz częściej pojawia się pytanie, kto będzie w stanie poprowadzić Kościół przez burzliwy czas niepewności, polaryzacji i duchowego zagubienia.

Po śmierci papieża Franciszka świat katolicki potrzebować będzie przede wszystkim stabilizacji, jedności i świadectwa wiary, które nie opiera się na słowach, ale na czynach. W tym kontekście szczególnie wyróżnia się postać kardynała Pierbattisty Pizzaballi, łacińskiego patriarchy Jerozolimy. To człowiek głębokiej wiary, pokory i odwagi – ktoś, kto nie tylko mówi o pokoju, ale jest gotów ponieść za niego cenę.

Kard. Pizzaballa urodził się w 1965 roku w Cologno al Serio w północnych Włoszech. Wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych (franciszkanów), a święcenia kapłańskie przyjął w 1990 roku. Wkrótce potem rozpoczął studia w Jerozolimie i związał swoje życie z Ziemią Świętą. Przez wiele lat uczył hebrajskiego i tłumaczył teksty liturgiczne na ten język. W 2004 roku został mianowany kustoszem Ziemi Świętej – najważniejszym przedstawicielem franciszkanów w regionie, odpowiedzialnym za opiekę nad miejscami świętymi.

W 2016 roku papież mianował go administratorem apostolskim łacińskiego patriarchatu Jerozolimy, a w 2020 – patriarchą. To szczególna odpowiedzialność, bo Jerozolima to nie tylko miasto trzech religii, ale i tygiel napięć, konfliktów i dramatów ludzkich. W 2022 roku został wyniesiony do godności kardynała.

Patriarcha Pizzaballa wielokrotnie dawał dowody swojej odwagi i duchowej dojrzałości. Szczególnym echem odbiła się jego gotowość do oddania siebie jako zakładnika w zamian za uwięzione dzieci w Strefie Gazy – gest bez precedensu, który poruszył opinię publiczną na całym świecie. Gdy mówił o tej propozycji, podkreślał: „Jestem gotów zrobić wszystko, by ratować niewinne życie”. Nie był to pusty gest medialny, lecz świadectwo duszpasterza, który stawia innych przed sobą. Jego słowa: „Nie wystarczy mówić o pokoju – trzeba być gotowym zapłacić jego cenę” – są echem autentycznej miłości pasterskiej, która przekracza polityczne kalkulacje.

W swoich wypowiedziach unika jednostronnych deklaracji czy politycznych haseł. Zamiast tego skupia się na tym, co najważniejsze: na ludzkiej godności, pojednaniu, modlitwie i obecności pośród cierpiących. Nie ulega pokusie ideologizacji Ewangelii – pozostaje wierny jej duchowi, nie tracąc z oczu konkretnego człowieka. To właśnie ta postawa – wolna od partykularyzmów, a zarazem głęboko osadzona w realiach – czyni go głosem rozsądku i moralnym autorytetem.

Pierbattista Pizaballa
Giovanni Zennaro – praca własna | Wikimedia Commons | CC BY-SA 4.0

Wielu pyta dziś, jaki powinien być przyszły papież. Czy potrzebujemy charyzmatycznego mówcy? Doświadczonego kurialisty? A może teologa o nowej wizji? Być może – ale przede wszystkim potrzebujemy człowieka stabilnego, głęboko wierzącego, zdolnego do jednoczenia Kościoła i budowania mostów, nie murów. Kogoś, kto wie, co znaczy służyć, nie dominować. Kogoś, kto wie, czym jest Kościół na peryferiach – nie z perspektywy konferencyjnych sal, ale przez codzienny kontakt z cierpiącym ludem.

Pizzaballa nie zabiega o wpływy. Nie szuka światła reflektorów. Ale jego życie i posługa mówią głośniej niż niejeden manifest. Jest głęboko zakorzeniony w duchowości franciszkańskiej, a zarazem posiada realne doświadczenie zarządzania skomplikowanymi strukturami Kościoła na Bliskim Wschodzie. Zna języki, zna świat, zna człowieka. I co najważniejsze – zna Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

Zbliżające się konklawe to nie tylko wybór kolejnego papieża. To moment rozeznania – modlitwy o Ducha Świętego i pytanie: kogo dziś potrzebuje Kościół, by odzyskać wiarygodność, siłę i pokój? Kardynał Pierbattista Pizzaballa – człowiek cichy, stanowczy, pokorny i odważny – może być odpowiedzią na to pytanie.

Potrzebujemy odważnego pasterskiego serca, nie taniej propagandy. Potrzebujemy ojca, który nie boi się trwać pod krzyżem. Potrzebujemy następcy Piotra, który wie, jak nieść krzyż razem z wiernymi i nie zrezygnować z nadziei.

Czy świat jest gotów na papieża z Jerozolimy? Może to właśnie czas, by Ziemia Święta znów stała się źródłem światła dla całego Kościoła, dlatego modlę się od dziś za kardynała Pizzaballę.

ks. Mateusz Szerszeń CSMA