W Księdze Hioba występują takie postaci jak: Bóg, Szatan (który przybył do Nieba razem z synami Bożymi), Hiob, trzech przyjaciół Hioba (Bildad, Elifaz i Cofar), człowiek o imieniu Elihu oraz żona Hioba. Ta ostatnia wypowiedziała w Księdze tylko jedno zdanie, ale przesądziło ono o jej kiepskiej reputacji i spowodowało, że kobieta postrzegana jest najczęściej jako negatywna bohaterka tej historii.
Jak wszyscy wiemy, Hiob stracił wszelkie bogactwa, jego dzieci (siedmiu synów i trzy córki) zginęły tragicznie, a on sam zapadł na trąd (chorobę, która wyłączyła go ze społeczności i zmusiła do odosobnienia). Wypowiedź żony Hioba pojawia się na samym końcu Prologu, po tym jak opisane zostały już wszystkie nieszczęścia, które spadły na jej męża. Postawa żony jawi się jako ostatnia próba, której Hiob zostaje poddany, i to próba najbardziej dotkliwa, bo przychodząca ze strony najbliższej osoby. Niektórzy egzegeci podkreślali wręcz, że żona Hioba nie została zgładzona wraz z jego dziećmi właśnie po to, by mogła odegrać swoją rolę.
Mówi ona do trawionego trądem męża, siedzącego na gnoju: «Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj!» (Hi 2, 9). Wypowiedź wydaje się szorstka. Żona Hioba jawi się tu jako osoba, która nie potrafi współodczuwać z cierpiącym mężem. Wypowiada okrutne, zadające ból słowa, odcinając się niejako się od jego cierpienia. Tak właśnie niektórzy odczytują tę wypowiedź. Prawdopodobnie w dużej mierze dlatego, że tekst hebrajski nic w ogóle nie pisze o jej uczuciach.
„Złorzecz Panu!”
W oryginalnym tekście hebrajskim słowa żony Hioba brzmią: „Barech Elohim wa-mut” (Hi 2, 9). „Barech” dosłownie oznacza „błogosław”, ale jest ono tłumaczone jako „złorzecz”. Podobną sytuację mamy w Hi 1, 5, gdzie Hiob składa ofiarę całopalenia za swych synów, mówiąc do sobie, że obawia się, czy przypadkiem nie złorzeczyli w swoim sercu. Gdyby chodziło mu o to, że synowie błogosławili Boga – jak wskazywałby dosłownie rozumiany tekst hebrajski – Hiob nie musiałby na wszelki wypadek składać zamiast nich ofiary. Z kolei w Hi 1, 11 i 2, 5 Szatan przewiduje, że gdy Hioba dotkną nieszczęścia, będzie on złorzeczył Bogu. Znów mamy w tekście hebrajskim słowo „barech”, które w tych przypadkach wydaje się być eufemizmem użytym w sensie złorzeczenia. Jak wiadomo eufemizm to słowo lub połączenie wyrazowe zastępujące określenia, które nie powinny być używane, na przykład ze względu na tabu kulturowe czy religijne. To pewien paradoks, ale zdarzało się, że niektóre hebrajskie słowa bywały czasem używane do wyrażenia przeciwieństwa ich zwykłego znaczenia. Taką interpretację tego terminu sugeruje reakcja Hioba. Gdyby żona naprawdę zachęcała go do błogosławieństwa Bogu, nie odpowiedziałby przecież: «Mówisz jak kobieta szalona. Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?» (Hi 2, 10).
Starożytny przekład syryjski używa terminu „kallel” oznaczającego „złorzeczyć” i tak mamy praktycznie we wszystkich przekładach nowożytnych; trzeba jednak przyznać, że istnieją też starożytne tłumaczenia, które przekładają ten zwrot dosłownie, choć w sensie ironicznym. Tak czyni np. łacińska Vulgata („benedic Deo et morere”).
Wspólniczka Szatana?
Pierwsza część wypowiedzi żony Hioba („Jeszcze trwasz mocno w swej prawości?”) jest echem słów Boga z Hi 2, 3, który jest dumny ze swego wiernego sługi. Druga część wypowiedzi („Złorzecz Bogu i umieraj”) stanowi zaś wyraźne echo słów Szatana (Hi 1, 11; 2, 5), który chciał, aby właśnie w ten sposób Hiob zachował się po zesłanych na niego próbach. Z tego właśnie powodu Ojcowie Kościoła postrzegali często żonę Hioba jako narzędzie Szatana i porównywali do Ewy, która również zachęcała męża do popełnienia grzechu przeciw Bogu. Jedna z rabinicznych interpretacji podaje, że Hiob w tym właśnie przewyższył Adama, iż nie uległ pokusie swojej żony (Genesis Rabba 19, 12).
Jan Chryzostom stwierdził, że była ona „najgorszą raną Hioba” ze wszystkich plag i nieszczęść, jakie spadły na jej cierpiącego męża. Wielu innych komentatorów podkreślało, że rola żony Hioba polegała na byciu swoistą „tubą Szatana” i „adwokatem diabła”. Św. Augustyn określił żonę Hioba mianem „diaboli adiutrix”, czyli pomocnicy, sojuszniczki Diabła. Znamienna jest tu zwłaszcza opinia Grzegorza Wielkiego, który pisał: „Posiadł więc [Szatan] serce tej kobiety i znalazł jak gdyby drabinę, po której mógłby się wspiąć do serca mężczyzny. Opanował umysł żony, jako stopnie wiodące do małżonka. […] Na podstawie słów niegodziwie radzącej małżonki powinniśmy czujnie zważać na to, że pradawny nasz przeciwnik nie tylko osobiście, ale również za pośrednictwem tych, którzy żyją obok nas, usiłuje wypaczyć postawę naszego umysłu” (Moralia in Iob, III, 8, 12–13).
Oczernianie żony Hioba ma długą tradycję. Znalazło to zresztą bardzo silne odzwierciedlenie w historii sztuki. Na wielu średniowiecznych miniaturach za jej plecami czai się diabeł, który szepcze jej do ucha. W twórczości późniejszych malarzy również widzimy raczej negatywną ocenę żony Hioba. Na przykład na obrazie Albrechta Dürera żona Hioba… wylewa na niego pomyje. Na płótnie Georges’a de La Toura pt. „Hiob wyszydzany przez żonę” kobieta w czerwono-złotej sukni opadającej do ziemi stoi nad swoim nagim, wychudzonym, drżącym z wyczerpania i chłodu mężem, który siedzi na drewnianym stołku, a postawa kobiety sugeruje, że czyni mu ona wymówki. Na obrazie naśladującym dzieło Rubensa (oryginał spłonął w 1695), pędzla Lucasa Vorstermana lub Egediusa Smeyersa, demony męczą Hioba fizycznie, bijąc go i odzierając z szat, podczas gdy jego żona złorzeczy mu.
Jedynie na ilustracji Williama Blake’a zatytułowanej „Satan Smiting Job with Boils Butts” [w wolnym tłumaczeniu: „Szatan uderzający w Hioba poprzez krosty”] żona Hioba klęczy przy stopach swego leżącego męża z twarzą skrytą w dłoniach, jakby płakała.
Cierpienie żony Hioba
Fakt, że narracja biblijna koncentruje się na cierpieniach Hioba sprawia, że zazwyczaj zapominamy, iż jego żona również była ofiarą wszystkich spadających na niego nieszczęść. Przecież ona też utraciła majątek i dzieci. Jedynie choroba została jej oszczędzona. Słowa, które wypowiedziała do męża, zabrzmią inaczej, jeśli potraktujemy je jako głośny lament kobiety ogarniętej rozpaczą. Nie musimy ich przecież wcale odbierać jako gwałtownego ataku na cierpiącego męża, ale jako wyraz bezsilności kobiety, która sama cierpi.
W tekście hebrajskim nie było nic o jej cierpieniu. Biblia Grecka (starożytne żydowskie tłumaczenie Starego Testamentu, które w wielu miejscach jest zarazem parafrazą i komentarzem) zwraca uwagę nie tylko na cierpienie Hioba, ale także na rozpacz jego żony. Dowiadujemy się, że przejęła ona wszystkie obowiązki: musi pracować jako niewolnica, aby utrzymać siebie i prawdopodobnie też męża (wyrzuconego poza nawias społeczeństwa ze względu na trąd). Kiedyś była żoną człowieka majętnego, posiadającego wielkie trzody i posiadłości, teraz pracuje jako służąca. W Septuagincie wypowiedź żony Hioba jest znacznie bardziej rozbudowana: „Po długim czasie odezwała się do niego jego żona: <<Jak długo jeszcze będziesz z uporem powtarzał: <<Jeszcze trochę wytrzymam w nadziei na me ocalenie>>. Wygasa już w kraju pamięć o tobie. Nie ma synów i córek, bólu i cierpienia mego łona. Na darmo doznałam przez nich tyle boleści. Ty siedzisz tutaj okryty zgnilizną i robactwem, spędzając noce pod gołym niebem, ja natomiast bezdomną zostałam i posługaczką. Błąkam się z miejsca na miejsce i z domu do domu. Codziennie wyglądam zachodu słońca, by wreszcie odetchnąć po znojach i udrękach, które mnie teraz gnębią. Powiedzże wreszcie jakieś słowo przeciw Panu i umrzyj>>” (Hi 2, 9, LXX, tł. Remigiusz Popowski).
Wyrażenie „eipon ti rema eis Kyrion” można tłumaczyć jako „słowo przeciw Panu” lub jako „słowo przed Panem” (tak tłumaczy np. Waldemar Linke). Ma ono łagodniejszą wymowę niż zwrot użyty w tekście hebrajskim. Także odpowiedź Hioba z 2, 10 jest jakby spokojniejsza, gdy zachęca on żonę do wytrwałości, którą sam posiada.
Rehabilitacja
Najbardziej dobitną próbę rehabilitacji żony Hioba odnajdziemy w Testamencie Hioba – napisanym po grecku apokryfie, który powstał na przełomie I w. p.n.e. i I w. n.e. w środowisku aleksandryjskiej diaspory żydowskiej, a więc tam gdzie zredagowano również Septuagintę.
Fragmenty dotyczące żony (która tu została nazwana imieniem Sitis lub Setidis) zajmują bardzo dużą część apokryfu. Można nawet powiedzieć, że Testament Hioba czyni jego żonę centralną postacią całej fabuły. Żona Hioba jawi się tu jako… wzór cierpliwości i wytrwałości w cierpieniu. Współcierpi ze swym mężem. Nie pozostawia go samego. Dla niego gotowa jest do wielkich poświęceń, publicznego upokorzenia i wstydu. Właściwie jest dzielniejsza niż sam Hiob, bo to ona zdobywa pożywienie dla siebie i dla niego. Ona ciągle walczy, znajduje ciągle siłę, choć, po ludzku patrząc, sytuacja jest beznadziejna.
Opowieść o żonie Hioba rozpoczyna się w rozdziale 21 i trwa do rozdziału 26. Według apokryfu w ciągu 48 lat, kiedy trędowaty Hiob cierpiał i mieszkał poza miastem siedząc w popiele, jego żona dźwigała ciężar utrzymywania go. Nosiła wodę do domów zamożnych rodzin jako służąca, aby zdobyć trochę jedzenia dla siebie i cierpiącego męża. Kiedy nie miała wystarczającej ilości jedzenia dla obojga, dzieliła się z nim swoim, odejmując sobie od ust (TestHi 21, 1–4).
W końcu zdesperowana kobieta poszła na rynek, aby żebrać o kawałek chleba od sprzedawców. Szatan przybrał tam postać jednego z nich i potraktował ją obcesowo, mówiąc: „Jeśli nie bylibyście godni złych rzeczy, to byście ich nie otrzymali” (TestHi 23, 6). W ten sposób chciał zasiać w niej wątpliwości. Ostatecznie zgodził się dać jej trzy bochenki chleba (które wystarczą na trzy dni), jeśli odda mu swoje włosy. Kobieta bez wahania przystała na tę propozycję, ponieważ za wszelką cenę chciała zapewnić jedzenie Hiobowi. Szatan na oczach wszystkich ściął jej włosy. Ludzie patrzyli na upokorzenie zamożnej niegdyś kobiety i drwili z niej, że oddaje włosy za chleb, choć kiedyś słynęła z bogactwa (TestHi 22-25). Później Szatan szedł za nią ukradkiem i zwodził jej serce. Po przybyciu do męża Sitis opowiedziała mu o wszystkim: „Wtedy zbliżyła się moja żona i krzyknąwszy z płaczem, mówi do mnie: ‘Hiobie, Hiobie, dokąd będziesz siedział na kupie gnoju poza miastem myśląc: ‘jeszcze trochę’ i wyglądając nadziei swego zbawienia? A ja przechodzę jako służąca z jednego miejsca na drugie. Dlatego przepadła pamięć o tobie: synowie moi i córki moich wnętrzności, (dla) których na próżno trudziłam się z mozołem. Ty zaś siedzisz w zgniliźnie robaków, spędzając noc w zimnie, pod gołym niebem. A ja znowu trudzę się bardzo nieszczęśliwa (całymi) dniami i nocą, dopóki nie zdołam przynieść ci pożywienia. Ledwie dostaję pożywienia dla siebie i dzielę je między ciebie i siebie. Nadwyżka chleba nie jest już mi dozwolona; a skoro nie mogę wziąć własnego pożywienia i podzielić go między nas, pomyślałam sobie w sercu, że to nie w porządku, że nie powinieneś cierpieć z powodu głodu. Dlatego zaryzykowałam, odważyłam się bez wstydu iść na rynek. Tam przebite zostało moje serce, bo nie byłam w stanie nic kupić. Kiedy sprzedawca chleba powiedział mi: ‘Daj pieniądze, a będziesz miała chleb’, ujawniłam mu nasz stan udręki i usłyszałam od niego: ‘Jeśli nie masz, o kobieto, pieniędzy, oddaj włosy twojej głowy i weź trzy chleby. Może przeżyjecie przez trzy dni’. A ja załamawszy się pod wpływem nieszczęść, powiedziałam mu: ‘Zgadzam się na to’. Nożyczkami bez szacunku obciął mi włosy na rynku, w otoczeniu zdziwionego tłumu’” (TestHi 23, 1–11, tł. Waldemar Linke). Dopiero po długiej i gorzkiej opowieści o publicznym upokorzeniu podczas ścinania włosów w narracji pojawiają się słowa podobne do tych z biblijnej historii Hioba: „Ogólnie, Hiobie, Hiobie, mając wiele rzeczy do powiedzenia, mówię Ci jednak krótko: z powodu słabości mojego serca kruszą się moje kości. Weź te bochenki, nasyć się nimi, a następnie powiedz jakieś słowo przeciw Panu i umrzyj. Ja zaś uwolnię się od załamania z powodu cierpień twojego ciała” (TestHi 25, 10).
Ten moment to chwila załamania. Codzienny trud i praca na rzecz bezradnego męża były już ponad siły kobiety. Kiedy jej usta wypowiadają: „powiedz jakieś słowo przeciw Panu i umrzyj”, wynika to z chęci ulżenia w cierpieniu swojemu mężowi. Kobieta pragnie wybawić go przed dalszymi cierpieniami, których nie potrafi już znieść, i naiwnie zakłada, że bluźnierstwo spowoduje jego natychmiastową śmierć.
Odpowiedź Hioba na słowa żony jest łagodna. Jedynym zarzutem, jaki mężczyzna kieruje wobec niej, jest to, że nie docenia ona dobrobytu z przeszłości, za który winna być wdzięczna Bogu (TestHi 26, 4). Co ciekawe Hiob dostrzegł, że jego żona padła ofiarą knowań Szatana, który przywiódł ją do rozpaczy: „zachowajmy cierpliwość dopóki Pan ulituje się miłosiernie nad nami. Teraz czy nie widziałaś diabła stojącego za tobą i niepokojącego twoje myśli tak, że nawet ja zbłądziłem? Chce bowiem ukazać ciebie jako jedną z kobiet nierozumnych zwodzących swych mężów” (TestHi 26, 5-6). Hiob wezwał Szatana, aby się ujawnił i nie szedł w ukryciu za jego żoną, a Szatan uznał prawość Hioba i przyznał się do klęski (TestHi 27, 1-7). Odstąpił od Hioba na trzy lata, po nich pojawili się u Hioba przyjaciele.
W dalszej części Testamentu Hioba Sitis ponownie zaangażowała się w ciężką pracę, aby utrzymać siebie i męża. Poprosiła też przyjaciół Hioba, aby w ruinach domu, który spadł na jej dzieci, odkopali ich ciała, ale Hiob uniemożliwił im zrobienie tego, twierdząc, że zmarli wstąpili do nieba, co przyjaciele uznali za oznakę jego obłędu (TestHi 39). Nieszczęsna kobieta w końcu wróciła do swojego miejsca pracy, aby odebrać pensję i umarła tam w jednym z boksów dla zwierząt, ale przed śmiercią miała wizję swoich dzieci czekających na nią w niebie
Dopiero po zgonie Sitis, kiedy jej liczne akty dobroci wobec wszystkich stały się znane, została ona doceniona i pośmiertnie nazwana „kobietą godną czci i chwały” (TestHi 40, 13), a za czyny, których dokonała, napisano na jej cześć pieśń żałobną.
Najsmutniejsze w tej apokryficznej opowieści jest jednak to, że żona Hioba nie uczestniczyła w szczęśliwym zakończeniu, gdy Hiob odzyskał zdrowie i majątek. Dowiadujemy się, że później Hiob poślubił Dinę, córkę patriarchy Jakuba, która urodziła mu siedmiu synów i trzy córki, uważane za najpiękniejsze w kraju.
Co jednak ciekawe, z narracji biblijnej wcale nie wynika, że Hiob po odmianie swego losu miał drugą żonę. Dlatego osobiście wolę wierzyć, że przyszłe błogosławieństwo, które spłynęło na Hioba, było udziałem także omawianej tu kobiety. Zwłaszcza, że w tekście Księgi kilkakrotnie podkreślona jest miłość i wierność, jaką Hiob darzył swoją żonę. Nawet jeśli nie potrafiła być ona tak niezłomna w swej wierności Bogu jak jej mąż, nie dyskredytuje to jej, bo i niewielu z nas potrafiłoby zachować się tak, jak człowiek, którego sam Bóg uważał za najlepszego reprezentanta ludzkości.
Roman Zając
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2021)