Czym jest Boże Narodzenie?

Chcesz porozmawiać o Bożym Narodzeniu, moje dziecko? Usłyszałem pragnienie twego serca. Zamiast rozmyślać o swojej nędznej niedoskonałości, chcesz skupić się na radości świątecznego sezonu. Dobrze zatem. Dziś nie będziemy mówić o twojej małości.

Spójrz na Mnie. Najpierw rozważ osobę Mojej Matki w stajence. Nie ma pięknego pokoiku przygotowanego specjalnie dla Jej Dziecka. Oprócz Józefa nie może liczyć na wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół. Jest daleko od domu, wśród obcych i zwierząt. Czy możesz pojąć głębię Jej niedoskonałości w tym momencie? Wszystkie matki pragną wszystkiego, co najlepsze dla swoich dzieci. A Ona nie ma nawet czym ogrzać swego Dziecka. Żałujesz, że nie możesz dać lepszych prezentów swoim najbliższym w tym roku. Moja Matka nie miała nawet czystego łóżeczka dla Mnie.

Lecz spójrz, moje dziecko! Ona nie ma poczucia krzywdy i żalu. Widzisz jej radość? Całkowicie i ostatecznie zaufała Ojcu Niebieskiemu. Wie, że dopuścił takie okoliczności na Nią i Jej Dziecko. Wie, że dla Jej Dziecka nie ma lepszego łóżeczka niż żłobek, nawet gdyby było zrobione z jedwabiu i najczystszego złota. Aniołowie adorują Dzieciątko, a Ona widzi to oczami wiary. Świętują i uspokajają Go śpiewem chórów anielskich, a jej uszy są otwarte, by usłyszeć.

Już tu na ziemi wszelkie potrzeby Jej Dziecka są spełnione ponad Jej najśmielsze marzenia – goście dzielą Jej zachwyt nad cudem w Jej ramionach – która matka pragnęłaby więcej? Podróżni przywożą dary godne króla. Żaden dar i błogosławieństwo nie uchodzi Jej uwadze, Jej serce przepełnia wdzięczność. Jest otwarta na łaski z nieba, które w ciemnej stajence mogą przejść niezauważone przez innych. Światło wiary oświeca Jej oczy.

Teraz rozważ osobę Józefa, Jej czułego oblubieńca. Który mężczyzna nie rozpaczałby, nie będąc w stanie utrzymać swojej rodziny? W oczach świata wydaje się być zupełnie nieodpowiedni do roli męża i ojca. Nie potrafi zapewnić rodzinie ciepłego i bezpiecznego schronienia w tak ważnym momencie. Nie ma lekarza, który zająłby się Matką i Dzieckiem. Józef nie jest nawet pewny ich następnego posiłku. A przecież za chwile dowie się, że Dziecku grozi śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony Heroda. Jako ojciec Józef jest bezradny, bezbronny i całkowicie słaby.

A jednak jest silny. Czy widzisz całkowite zaufanie Maryi? Jak Ona może mu tak ufać? Jak może tak spokojnie powierzać się temu niedoskonałemu mężczyźnie?

Ona ufa jego słabości, bo słabość jest jego siłą. Józef wie, że jest bezsilny wobec żołnierzy Heroda. Wie, że nie ma nic do zaoferowania swojej rodzinie. Moja Matka ufa mu, ponieważ widzi go na klęczkach, błagającego Boga o pomoc i ratunek. Widzi, jak w modlitwie powierza Ją i Dziecię miłości i opiece Ojca. Spokojnie zasypia, świadoma, że te modlitwy nie pozostaną bez odpowiedzi. Ojciec się zatroszczy a Józef, w swym pokornym sercu, usłyszy odpowiedź i postąpi według woli Bożej.

Teraz spójrz na Dziecię. Pamiętaj: przyszedłem na ziemię, by pokazać ci, jak masz postępować. Stworzyłem każda komórkę Twego ciała, powietrze, którym oddychasz, majestatyczne góry, słońce i księżyc, cały wszechświat. Dlaczego zatem postanowiłem wejść w Twoje życie jako malutkie, pokorne niemowlę?

Czy jest na świecie coś marniejszego, bardziej niedoskonałego, niekompetentnego niż nowonarodzone niemowlę? Co przynosi ze sobą oprócz trudu i niewygody? Nawet nie potrafi po sobie posprzątać. Nie ma nic do zaoferowania swoim rodzicom, lecz popatrz, jak oni Je hołubią. Nie czyni nic, by zyskać ich miłość, a oni są zachwyceni tym prostym faktem, że Ono po prostu jest. Niemowlę nie rozumie i nie jest świadome godzin, jakie rodzice spędzają przy nim, nie docenia ich poświęceń, lecz dostrzega ich oddanie. Dlaczego tak Go kochają? Nie dlatego, że coś ma lub coś robi. Nie dlatego, że czegoś od Niego oczekują, w tej chwili nawet nie myślą o Jego przyszłości. Są zupełnie zatopieni w chwili obecnej, w „teraz”, kochając każde włókienko jego istoty z całej mocy ludzkiej miłości, po prostu dlatego, że jest.

On sam wystarczy. On jest czymś więcej niż samo „wystarczy”. Cud Jego narodzin sprawia, że czas stoi w miejscu dla Jego opiekunów. W tym krótkim momencie goście czują, że na świecie nic więcej się nie liczy. Potrzymaj Dziecię w ramionach przez chwilę i doświadcz tego cudu. A teraz zrozum, kim jest to Dziecię.

JA JESTEM. To wystarczy. To coś więcej niż “wystarczy”. Jedno spojrzenie na Mnie zupełnie odbiera ci oddech. Pozostań tu przez chwilę. Zostań ze Mną…

Gdy będziesz gotowa/gotowy, odwróć te scenę. Ułóż siebie w miejsce niemowlęcia, bezbronnego, słabego w Moich ramionach – nie masz mi nic do zaoferowania oprócz otwartości na przyjęcie Mojej głębokiej miłości do Ciebie.

Czekam na Ciebie w Betlejem w te święta. Otrzymałem od Ciebie kadzidło Twoich modlitw, mirrę Twoich łez. Czekam na dar ze szczerego złota – dar Twojego bezwarunkowego zaufania i całkowitej zależności ode Mnie.

Bądź otwarty/-a na przyjęcie Mojej miłości jak małe dziecko. Bądź otwarty/-a na rozlanie jej na świat.

Po to przyszedłem na świat.

Właśnie to oznaczają święta Bożego Narodzenia.

J.S., USA

tłum. A. Pawłowska

Artykuł ukazał się w styczniowo-lutowym numerze „Któż jak Bóg” 1-2017. Zapraszamy do lektury!