„Bóg czyni wszystko we właściwym czasie” – miała mówić św. Edyta Stein. Jednak, gdy tkwimy w niekomfortowej lub bolesnej sytuacji, z której nie widzimy wyjścia, mamy poczucie jakby te słowa z nas kpiły.
Kiedy wysłuchasz mojej modlitwy? Czasem chcemy powtórzyć za Psalmem 13:
Jak długo, Panie, całkiem o mnie nie będziesz pamiętał?
Dokąd kryć będziesz przede mną oblicze?2
3 Dokąd w mej duszy będę przeżywał wahania,
a w moim sercu codzienną zgryzotę?
Jak długo mój wróg nade mnie będzie się wynosił?
4 Spojrzyj, wysłuchaj, Panie, mój Boże!
Oświeć moje oczy, bym nie zasnął w śmierci,
5 by mój wróg nie mówił: «Zwyciężyłem go»,
niech się nie cieszą moi przeciwnicy3, gdy się zachwieję.
Cierpliwość jest cnotą. Św. Teresa Wielka mówiła, że jeżeli cierpliwie znosimy drobnostki, zyskujemy odwagę i siły do rzeczy wielkich. Papież Benedykt XVI twierdził, że „cierpliwość jest codzienną formą miłości„, a „ten, kto w cierpliwości trwa przed milczącym Bogiem – a może trzeba będzie trwać bardzo długo – modli się prawdziwie„.
Ikona cierpliwości
Maryja jest wzorem cierpliwości. W naszej pobożności kryje się mnóstwo stereotypów, które wielu osobom przeszkadzają w poznaniu Matki Boga i nawiązaniu z Nią relacji. „Cicha, pokorna, posłuszna, niesamodzielna w myśleniu, matka” – i koniec roli. Ale Maryja nie była posłuszna niewolniczo – takie posłuszeństwo to wypaczenie chrześcijańskie. To dzięki wolnej woli, otwartości, miłości i zasłuchaniu w Boga, była w stanie powiedzieć Mu tak, by Go przyjąć całą sobą, zjednoczyć się do tego stopnia, że aż Go porodzić. Gdyby chodziło jedynie o macierzyństwo, pewnie posiadałaby więcej dzieci. Tymczasem przyjęła Słowo, które stało się ciałem. Taka jedność serc i zasłuchanie. Stała się Matką dla Słowa. My sami mamy nosić Słowo w sobie i dawać je światu. Ile musiało ją to kosztować cierpliwości. Mówi Bogu „tak”, a ta decyzja nie wiąże się z ułatwieniem w postaci wygodnego mieszkania, dobrej pracy i grona przyjaciół. Już od chwili podjęcia decyzji, Jej cierpliwość jest próbowana. Ona nie odrzuca tego, czego nie rozumie. Rozważa każde słowo w swoim sercu. Chodzi o akceptację życia, takim jakie jest.
Często Maryję odczłowieczamy, przez co staje się obcą boginią. Co musiała czuć z Józefem, kiedy w Jerozolimie zaginął ich syn? Oni nie wiedzieli, że się odnajdzie, że będzie to trwać trzy dni. Tę wiedzę mamy my, gdy czytamy karty Pisma Świętego. Co musieli czuć przez ten czas? Jaką cierpliwość mieć wobec Boga, który trzyma ich przez trzy dni w poszukiwaniach. Gdy prorok Symeon wypowiada słowa, że „jej duszę miecz przeniknie” nie chodzi tylko o czekanie na mękę i śmierć Jezusa na krzyżu.
„Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca”
Description for this block. Use this space for describing your block. Any text will do. Description for this block. You can use this space for describing your block.
Maryja była przeniknięta Mieczem Słowa. Choć wielu rzeczy nie rozumiała, nie uciekała od tego, rozważała.
Trwanie w wierze jest też akceptacją nierozumienia, które uwalnia serce. Nie chodzi oczywiście o fideizm, o lekceważenie rozumu. Chodzi o przyjęcie, że nie wszystko mogę zrozumieć. Że gdybym zrozumiał Boga, to nie byłby Bóg. Bo jak człowiek może zrozumieć Niepojętego, Wszechmogącego? Przywilej nierozumienia rodzi się w cierpliwym trwaniu. Trwanie zaś jest możliwe dzięki „słuchaniu”. Pierwsze przykazanie Boga brzmi „Słuchaj”. Zanim masz „kochać Boga, bliźniego swego i siebie samego”, masz słuchać. Z kolei słuchać można jedynie w ciszy, modlitwie, cierpliwym oczekiwaniu. Słuchanie, czyli przyjmowanie Bożej miłości jest pokarmem duszy, które wzmacnia też ciało i uzdalnia do kochania.
Dlaczego Bóg nie wysłuchał jej wcześniej?
Św. Monika, matka św. Augustyna, modliła się 17 lat o nawrócenie swojego syna. W „Perełkach”, które ukazują się na kanale YouTube/Któż jak Bóg, ks. Mateusz Szerszeń CSMA rozważa, dlaczego Bóg wysłuchał ją dopiero po tylu latach, a nie po miesiącu, czy roku?
„Z modlitwą może być zupełnie na opak. Myślę, że Monika po 17 latach przyszła do Jezusa, chciała się pomodlić i zapytała go: po co, dlaczego, może to wszystko nie ma sensu? Może już się nie uda nawrócić mojego syna. Może nie moja modlitwa, ale Ty Panie Jezu powinieneś się tym zająć. Chyba stał się cud, bo po raz pierwszy Monika pomodliła się tak, że Bóg się tym zajął. Czasami w bezradności na modlitwie, Bóg okazuje się jeszcze bardziej łaskawy, niż możemy to sobie wyobrazić. Kiedy przychodzi na nas zwątpienie, kiedy wydaje się, że nie mój wysiłek, nie moje 17 lat, ale szczere powiedzenie Panie Jezu, już nie moja wola, ale Ty się tym zajmuj, jeżeli chcesz, to niech się nawróci. I co się okazało? Nawrócił się”.
Chodzi o wypuszczenie swojej woli. Tak jak Bóg daje wolność nam, dajmy wolność i Jemu. Skupiamy się na tym, że nie mamy już cierpliwości wobec Jego „opieszałości” w wysłuchaniu (po naszej myśli) modlitwy, ale może to czas, by zobaczyć, jak bardzo cierpliwy jest On do nas samych?
Odwrócić azymut. Co Ty Panie chcesz mi przez tę długotrwałą trudność powiedzieć? Może to, co wydaje mi się najlepszym moim życiowym planem, nie jest tym, czego Ty chcesz dla mnie? Jeśli naszym celem jest świętość, może ten mój plan do tej świętości mnie nie doprowadzi?
„Jezu, ufam Tobie” raczej nie powstało, gdy wszystko szło po myśli św. Faustyny. Najważniejsze, to mieć świadomość tego, że Bóg zawsze jest po Twojej stronie, że Bóg jest dobry. Zawsze się o Ciebie troszczy. By nie pozwolić się okraść szatanowi i podsuwanym przez niego kłamstwom na Jego temat. Bóg widzi większy obraz. Któż jak Bóg! – jest ponad tym wszystkim i nie oznacza, że się nie interesuje naszymi sprawami, ale że nad nimi panuje. Zamartwianie się nie usuwa jutrzejszych problemów, ale zabiera dzisiejszy spokój.
Gdy tkwimy w trudnej sytuacji, z której nie widzimy rozwiązania, pozwólmy Mu, by nas przytulił i prowadził. Żyjmy, nie czekając, aż się „to wreszcie skończy”, aż dziecko wyzdrowieje czy pójdzie do szkoły, aż mąż przestanie pić, aż spłacimy kredyt, aż skończy się budowa domu, aż zmieni się sąsiad, szef, teściowa, będzie lepiej ze zdrowiem, skończy się upał, deszcz…. „Nie wydawaj energii na rzeczy, które wywołują zmartwienie, niepokój i udrękę. Tylko jedno jest potrzebne: kochaj Boga” – mawiał ojciec Pio. Chrześcijaństwo to radość z bycia obdarowanym – powiedział pewien jezuita. Zobacz, jak patrzy na Ciebie Bóg. Dostrzeż Go we wszystkim. I zobacz, że „wczoraj do ciebie nie należy, jutro niepewne, tylko dziś jest Twoje”. Bóg rozpromienia swoje oblicze nad Tobą. Uśmiechnij się, nawet jeśli nie zmieniły się okoliczności przyrody. To Ty się zmień, przyjmując je jak Maryja.
Wspomniany wcześniej Psalm 13 kończy się słowami:
6 Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu;
niech się cieszy me serce z Twojej pomocy,
chcę śpiewać Panu, który obdarzył mnie dobrem.
Jak mówił abp Fulton J. Sheen: „pamiętajmy, że istnieją trzy, a nie dwie odpowiedzi Boga na modlitwę. Pierwsza brzmi „Tak”, druga „nie”, trzecia „zaczekaj”
Ale zawsze odpowiada najbardziej pożytecznie dla nas. Obdarza dobrem. Nawet jak pozornie wydaje się, że zawalił się świat.
Karolina Zaremba
Inspiracja – Rekolekcje o Sercu Maryi w Centrum Duchowości Sacre Coeur w Warszawie.