Dlaczego dziś przeżywamy głęboki kryzys wiary w Kościele?

Pytanie o przyczyny współczesnego kryzysu wiary powraca nieustannie w debatach toczonych przez opinię publiczną, również na łamach naszego pisma. Dlaczego tak wiele osób decyduje się na swoiste „sieroctwo”, wyrzekając się przynależnej im chwały dzieci Bożych? I czemu dobra doczesności wydają się tym ludziom tak kuszące? Na te pytania, wraz ze św. Pawłem, próbuje odpowiedzieć dziś ks. prof. Edward Staniek…

Po rozważaniu hymnu wdzięczności św. Pawła, znalazłem w Brewiarzu hymn dziękczynienia za godność dziecka Bożego, i jest to fragment tego samego ósmego rozdziału. Czy możemy się nad nim zatrzymać?

Nawet musimy, bo te dwa hymny ze sobą harmonizują. Paweł w tym rozdziale Listu do Rzymian podejmuje temat napięcia, jakie istnieje między życiem według Prawa a życiem według Ducha. Prawo było dane człowiekowi celem uświadomienia mu, jakie są konsekwencje życia wyłącznie doczesnością, koncentrującego się na zaspokajaniu pragnień ciała. Prawo odsłania nastawienie człowieka, które go zniewala. Człowiek zdany wyłącznie na własne siły jest niewolnikiem ciała i Prawa.

Czy Paweł odpowiada na tak aktualne pytania?

 Życie według Prawa bez jego naruszenia jest niemożliwe, gdyż człowiek nawet nie chcąc go naruszać i tak przekracza jego paragrafy. Paweł pisze o tym wyraźnie: Nie czynię dobra którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę. Jeśli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka (por. Rz 8, 19n). Sama dobra wola człowieka nie wystarcza do zachowania Bożego Prawa ujętego w paragrafy. Jest to możliwe wyłącznie mocą Ducha Świętego, który jest przekazywany w godzinie chrztu.

Tego dotyczy ten hymn?

Tak. Oto on:

Wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży,

są synami Boga.

Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli,

aby się znowu pogrążyć w bojaźni.

Ale otrzymaliście ducha przybrania za synów,

w którym możemy wołać: Abba, Ojcze!

Sam Duch daje świadectwo naszemu duchowi,

że jesteśmy dziećmi Bożymi.

Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami,

dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa.

Jeżeli wspólnie z Nim cierpimy,

to wspólnie będziemy przebywać w chwale

(Rz 8, 14-17).

Widzimy tu radość Pawła, który od nawrócenia był nieustannie prowadzony przez Ducha i doskonale znał Jego moc. Wiedział, że ten Duch czyni człowieka dzieckiem Boga. Pawłowi zależy na tym, by odsłonić godność chrześcijanina, który przez Ducha wchodzi w świat wolności. Ciało i Prawo ograniczają wolność i czynią człowieka niewolnikiem. Duch Święty wprowadza w świat wolności, który jest światem tych, których Ojciec adoptował za swe dzieci. Paweł mówi o synostwie Bożym.

On to łączy ze spotkaniem z Bogiem jako Ojcem?

Dokładnie tak. Spotkanie z Bogiem jako Stwórcą i Prawodawcą wypełnia człowieka lękiem, bo po grzechu Adama zachowanie Bożego Prawa, w oparciu o nasze ludzkie siły jest niemożliwe. Jeśli jednak Bóg adoptuje człowieka, daje mu prawo zwracania się do siebie jak do Ojca, a to jest źródłem Bożej mocy i zachowanie Dekalogu staje się możliwe. Paweł ujmuje to w słowach:

Nie otrzymaliśmy ducha niewoli,

aby się znów pogrążyć w bojaźni,

Otrzymaliśmy ducha przybrania za synów.

Syn nie jest niewolnikiem, syn jest wolny!

Jezusowi zależało na tym, kiedy nas uczył „Modlitwy Pańskiej”?

Ojcze nasz to reguła życia tego, kogo Bóg adoptował, i dla którego jest On nie tylko Panem, ale Ojcem. Paweł dotyka tego tematu, bo mimo że List jest adresowany do Rzymian, autor wymienia aramejskie imię ojca – Abba!

Dlaczego dziś przeżywamy tak głęboki kryzys wiary w Kościele?

Dlatego, że zrezygnowano z odkrycia prawdy o naszej godności dziecka Bożego i zrównano Ewangelię z religiami świata.

Czyli kto chce odkryć swoją godność dziecka Bożego, a razem z nią wolność, ten winien wrócić do życia według „Ojcze nasz”?

Paweł nie pisze o tym wprost, ale on żył w duchu Ojcze nasz. Pięknie to ujmuje w słowach tego hymnu:

Sam Duch daje świadectwo naszemu duchowi,

że jesteśmy dziećmi Bożymi.

Jeśli dziećmi to i dziedzicami.

Dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa

Jeśli wspólnie z Nim cierpimy,

To wspólnie będziemy przebywać w chwale.

Tymi słowami św. Paweł wychodzi z ograniczonej wolności, właściwej dla rzeczywistości Prawa, i wchodzi w zupełnie nową przestrzeń dziedziczenia tego, co posiada Bóg. Jako adoptowani przez Ojca jesteśmy Jego dziedzicami i to na zasadzie współdziedzictwa z Chrystusem. To wyniesienie człowieka do godności Boskiej. Tak otwiera się klosz doczesności, w którym – jako potomkowie Adama – jesteśmy zamknięci.

Jest w tym druga część odpowiedzi na pytanie o przyczyny kryzysu wiary we współczesnym Kościele. Jesteśmy świadkami zaniku wiary w zmartwychwstanie i życie wieczne. Ochrzczonym zależy tylko na tym, by było im dobrze na ziemi. O dziedziczeniu chwały w Domu Ojca nawet nie myślą. Prawdy wiary włożono pomiędzy baśnie. Paweł też miał z tym do czynienia. Przeżył to na Areopagu, gdy powiedział zdanie o zmartwychwstaniu Jezusa. Słuchacze natychmiast zaliczyli go do tych, którzy zajmują się baśniami.

Czyli kryzys, z którym mamy do czynienia, to nic nowego?

Nic nowego. Jesteśmy świadkami zamknięcia ludzi ochrzczonych w kloszu doczesności. Nawet pandemia nie otwiera oczu na przemijalność doczesności i możliwość dziedziczenia bogactwa, jakim jest niebo. Z tym że Paweł swe przeżycie z Areopagu również zawał w hymnie, jaki rozważmy, bo wyraźnie zaznacza, że jeśli wspólnie z Jezusem cierpimy, to wspólnie będziemy przebywać w chwale.

Czyli na ziemi nie da się stworzyć życia bez cierpienia i Jezus to objawia wyjątkowo czytelnie?

Jezus dobrowolnie zgodził się na cierpienie, by wszystkim powiedzieć, że na ziemi raju nie będzie. Trzeba się dobrowolnie zgodzić na cierpienie, tak jak On to uczynił, aby z Nim przebywać w chwale, czyli w niebie.

Czyli Paweł nie tylko napisał hymn, lecz nim żył?

Dlatego zajmujemy się jego hymnami, bo w nich, językiem poezji, zawarta jest prawda o życiu samego autora, który nie tylko wierzył w Jezusa i Jezusowi, ale Go naśladował. Zrealizował słowa Jezusa: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (Łk 9, 23). Paweł umarł jako męczennik.

Prawdę o zmartwychwstaniu włożono między baśnie, ale męki Jezusa nie da się włożyć pomiędzy baśni.

Cenne spostrzeżenie. Ten, kto nie zna ostatniej doby z życia Jezusa, nie ma nic do powiedzenia na temat Ewangelii. Dopiero spotkanie z Nim w cierpieniu uchyla drzwi klosza doczesności i kieruje nas w stronę wieczności.

Czyli dostrzeżenie naszej godności dziecka Bożego jest możliwe dopiero po spotkaniu z Ukrzyżowanym?

Jaki jest czar baśni o raju na ziemi, najlepiej świadczy to, że najstarsze pokolenie ma za sobą wojnę i wspomnienie nienawiści rozlewanej na niewinnych, tak przez hitleryzm, jak i stalinizm. Wtedy niewinni spoglądali w czekające ich niebo. Oni wiedzieli, że na ziemi raju nie ma i być nie może. Kto inwestuje w doczesność wszystko straci. Dziś uderzenie Boga będzie o wiele silniejsze, aby – o ile to możliwe jeszcze w naszym pokoleniu – otworzyć oczy na możliwość uczestniczenia w szczęściu Zmartwychwstałego. Słowa już niewiele znaczą. Zostaje tylko osobista decyzja wyboru Chrystusa na Golgocie i w niebie.

Dlaczego nawet katolicy wybierają tylko doczesność?

Bo o wiele mocniej wierzą w to, co przekazują media, niż to, co jest podane w Prawdzie Objawionej. Jechałem kiedyś taksówką i kierowca sam rozpoczął rozmowę mówiąc, że jest niewierzący. Odpowiedziałem mu: „Na ziemi nie ma ludzi niewierzących. Pan tylko zmienił podmiot i przedmiot wiary. Wierzy Pan w pieniądze i tym, którzy przemawiają przez media. Odrzucił Pan, jak większość katolików w Polsce, wiarę w Prawdę Objawioną o życiu wiecznym i zamiast wierzyć Kościołowi, który żyje Tradycją i Pismem Świętym, wybrał Pan występujących w telewizji, w radio, na stronach internetowych. Po chwili ciszy mężczyzna odpowiedział: „To prawda, bo wiedza o życiu przedstawicieli Kościoła zniechęciła mnie do wiary, w której byłem wychowany”. „A co Pan zrobi jak zostanie ujawniona przeszłość tych, którzy dziś przemawiają przez media?” – „Nad tym się nie zastanawiałem”. „Doczesność Panu wystarcza?” – „Tak wystarcza. Jest tylko jedno życie. Chciałbym, aby mi smakowało”.

Jak zakończyła się ta rozmowa?

Poprosiłem tego mężczyznę, aby zobaczył film z 2018 roku pt. „Paweł, apostoł Chrystusa”. Jest to wyjątkowo aktualny film. Mówi o kryzysie Kościoła, jaki dziś przeżywamy. Jest wołaniem o głębszą refleksję nad decyzją, jaką dziś wielu podejmuje. Są kancelarie parafialne, w których kilka razy w tygodniu ktoś prosi o wykreśleniu go z księgi ochrzczonych, bo rzuca Kościół i wiarę. Wykreślić go nie można, można jednak wpisać w księgę datę decyzji o opuszczeniu grona ludzi wierzących, czyli Chrystusowego Kościoła.

Pieczęć chrzcielna jest nie do wymazania?

Tak, trzy sakramenty pieczętują przyjmującego – chrzest, bierzmowanie i sakrament kapłaństwa.

Z ks. prof. Edwardem Stańkiem

rozmawiał

ks. Piotr Prusakiewicz CSMA

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (4/2021)