Kim jest Jezus skoro odpuszcza grzechy?! Odpowiedź może być tylko jedna: On jest Bogiem. Ta wiara pozwala nam dostrzec w Nim Tego, który odpuszcza nam nasze grzechy. Czym jednak jest grzech, skoro tylko Bóg może go odpuścić?
Trzeba nam zważyć dokładnie słowo „grzech”, gdyż jesteśmy świadkami wielkich wysiłków otaczającego nas świata, aby pojęcie to minimalizować i lekceważyć. Dzieje się tak dlatego, że grzech i jego grozę można dostrzec jedynie wówczas, gdy świadomość człowieka jest wypełniona obecnością świętego Boga. Grzechu nie można dostrzec w odniesieniach czysto ludzkich. W nich mamy do czynienia z naruszeniem lub zaniedbaniem dobra – nazywamy to złem. Jeśli wiąże się ono z krzywdą wyrządzoną innym ludziom, jest ważone na wadze ziemskiej sprawiedliwości i to nam wystarcza.
Piractwo duchowe
Grzech natomiast jest naruszeniem zaufania, jakim darzy nas Bóg. To Swoje zaufanie zawarł On w instrukcji mądrego życia, jaką jest Dekalog. Każdy z dziesięciu paragrafów Dekalogu ma na uwadze nasze dobro. Jeśli paragraf Dekalogu jest przez kogoś łamany, wyrządza on sobie, a często i innym krzywdę, oraz lekceważy Boga podważając zaufanie, jakim Bóg go darzy. Jeśli naruszanie Dekalogu wynika z decyzji o budowaniu życia poza jego paragrafami, człowiek nie może liczyć na żadną pomoc Boga. Człowiek, wybierając grzech, odwraca się od Boga. Zostaje sam.
Grzech jest świadomym i dobrowolnym odwróceniem się od Boga i rezygnacją z instrukcji dotyczącej życia na ziemi. Jest zatem zerwaniem zaufania, jakim Bóg nas darzy. On bowiem stwarza nas do współpracy ze Sobą w wielkim dziele szczęścia naszego i innych, szczęścia doczesnego i wiecznego. Ten prawny wymiar grzechu jest dostrzegany przez katolików praktykujących. Inni go nie uwzględniają i są podobni do piratów drogowych – znają przepisy, ale jeżdżą tak, jak im się podoba. Nie widzą w tym nic złego. Nie wiedzą o tym, że przepisy mają na uwadze dobro ich oraz innych korzystających z jezdni. Ten wymiar grzechu ginie z pola widzenia, bo wyżej stawiana jest głupio rozumiana wolność niż bezpieczeństwo swoje i innych.
Życiowe Zosie-samosie
Zaufanie, jakim darzy nas Bóg, jest wyrażone nie tylko w instrukcji życia, jaką jest Dekalog, ale i w naszym indywidualnym powołaniu. Każdy człowiek jest arcydziełem Boga, któremu wyznacza On miejsce i czas do wykonania jego programu. Muszę wiedzieć, czego On ode mnie oczekuje, abym niczego nie uczynił według mojej woli, lecz wszystko według Jego woli. Tego uczył nas Jezus żyjąc na ziemi: On nie pełnił swojej woli, tylko wolę Ojca. Takie podejście odsłania rąbek tajemnicy grzechu dostępny dla chrześcijanina.
Grzechem jest pełnienie woli swojej, a nie woli Ojca. Grzech polega na upartym pełnieniu swojej woli i wybieraniu swoich racji. Kto nie uznaje racji Boga, stawia swoją rację ponad Jego mądrością. Takie podejście nie może zakończyć się udanie, oznacza jedynie stracony czas. Spojrzenie w oczy Boga łączy się z odkryciem, że czekał On na coś innego. Takie doświadczenie odsłania, jak twórcze jest pełnienie woli Ojca i jak przemijające jest pełnienie swojej, własnej woli. Wielu doświadcza tego w obliczu śmierci. Twierdzą wówczas: „zmarnowałem życie”. Inni, świadomi wypełnienia swego powołania, dziękują Bogu za swe życie. Ich wyznania są piękne. Pewien lekarz na 30 minut przed swym zgonem powiedział: „Chciałbym się jeszcze raz urodzić i robić to, co udało mi się zrobić. Tak wielu ludzi z tego skorzystało”. Matka, która wychowała czwórkę dzieci i ogarniała miłością wnuki, tuż przed śmiercią mówiła: „Boże, cieszę się, żeś mnie potrzebował i ufam, że będziesz mnie potrzebował nadal”.
Odrzucona miłość
Grzech jest także naruszeniem miłości, jaką Bóg nas darzy. Grzech to brak naszej miłości wobec Boga, którym Go ranimy. Rozumieją to jedynie ci, którzy żyją w świeci miłości. Grzech to nie tylko zły czyn, to zawsze zraniony Bóg. Tej rany nie potrafimy uleczyć. Tajemnicę grzechu rozumieją w pewnej mierze ci, którzy kochają i są ranieni przez tych, których szczęście jest im drogie. Rozumie to ojciec czy matka, jeśli brakuje im miłości ze strony dzieci. Rozumieją to dzieci, jeśli braknie im miłości ze strony rodziców.
Objawieniem tego wymiaru grzechu jest Męka Jezusa Chrystusa. Jego raniły nasze grzechy. On je przyjmował jako ciosy. To nie tylko uderzenia bicza, gwoździe wbite w ręce i nogi, to nie tylko włócznia sięgająca serca, ale to również spoliczkowanie, plucie Mu w twarz, upokorzenie w cierniowym koronowaniu. Grzech rani Boga. Kto może taki cios w Boga przebaczyć? Tylko Bóg.
Wielu chrześcijan rozumie te wymiary grzechu. Gdybyśmy wiedzieli, czym jest grzech, nigdy byśmy go nie popełnili. Adam i Ewa nie wiedzieli, czym jest grzech, bo gdyby wiedzieli, nigdy by go nie popełnili. Ale większość ludzi nie chce wiedzieć, czym jest grzech. Jezus przynosi nam jednak bardzo radosną nowinę: nasz grzech może być zgładzony. Zniszczone zaufanie Boga do nas może być przez Niego odbudowane. Szczęśliwy, kto tego doświadcza.
ks. Edward Staniek
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku “Któż jak Bóg” (1/2023). Zapraszamy do lektury!