Dlaczego się kłócimy?

Refleksje kapłana

Myślę nie tylko o niedawnych wydarzeniach w Polsce, chociaż niepokoją i bolą one na pewno wielu. Myślę o kłótniach różnych. Co prowadzi do napięć? Co nas pcha w przepaść, czasem bezdenną?

1. Zniewolenie władzą

Władza jest dobra. Ale jak wiele innych rzeczy również i ona może zniewolić. I jak każde zniewolenie najbardziej uwidacznia się ono dopiero wtedy, gdy zabraknie środka zniewalającego. Wiemy, jak zachowują się alkoholicy czy narkomani. Człowiek jest w stanie poświęcić pracę czy nawet własny dom, ale nie jest w stanie żyć bez nałogu.

Iluż tu księży po przejściu na emeryturę nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca! Byli wspaniałymi duszpasterzami. Zrobili wiele dla parafii. Ale dopiero pozbawienie ich rządów pokazało, że jedynym motorem napędowym ich działań była władza. Nie dobro parafii. Nie służenie Bogu. Władza. Bez niej wszystko straciło sens. Nawet Najświętszy Sakrament.

Człowiek zniewolony władzą będzie się kłócił do ostatniej kropli nadziei na odzyskanie rządów, tak jak alkoholik, który walczy, nawet za cenę łez swoich dzieci, choćby o kroplę denaturatu.

2. Zniewolenie racją

Nie wszyscy mogą rządzić, ale wszyscy mogą mieć rację. To świetnie widać na spotkaniach rodzinnych. Jest taki wujek, taka ciotka, taki ten czy owa, kto zawsze musi mieć rację. A jak mu oczy błyszczą, gdy udowodni, że się mylisz! Jak się zapieni, jeśli go wyśmiejesz! Jak udaje niewiniątko, gdy jakimś cudem wychodzi, że prawda jest gdzie indziej!

Wydaje się, że racja jest dla niektórych takim samym narkotykiem, jak dla innych władza, bogactwo czy kariera. I zrobią wszystko – łącznie z koloryzowaniem, kłamaniem czy poniżaniem, żeby tylko zyskać słodkie jak miód poczucie: „A widzisz? To ja miałem rację! To ja! To JA!!!”.

Człowiek zniewolony racją będzie się kłócił dotąd, dopóki nie znajdzie innego motywu, który dałby mu chociaż tyle szczęścia i poczucia spełnienia, co daje mu poczucie własnej wyższości.

3. Ignorancja

W tym tygodniu zajmowałem się sprawą daty powstania Psalmu 83. Zeszło mi na tym kilkadziesiąt godzin, bo kwestia jest bardzo złożona. Istnieje wiele hipotez, opinii, artykułów i argumentów. Nie wyobrażam sobie jednak żadnej dyskusji na ten temat bez zagłębienia się w sprawie. Tym bardziej zaskakuje mnie, jak wielu wypowiada się na temat Kościoła, Trybunału, konstytucji czy nawet sprawy umywania nóg kobietom w Wielki Czwartek bez gruntownej znajomości danego tematu. Kto z nas wypowiadałby się z taką samą pewnością na temat równania Schrödingera?

Człowiek ignorant będzie się kłócił, a nawet uważał kłótnie za swoją misję. To bowiem, co jest jego przekonaniem, bierze za obiektywną prawdę. A wierząc, że to prawda, robi z siebie wojownika w walce o idee. Ignorancja kończy się dopiero wtedy, kiedy pragnienie wypowiadania się ustąpi prymatowi zdobywania wiedzy.

4. Upodobania

Wiedza jednak nie wystarczy. Nieraz ze zdumieniem czytam opinie biblistów, którzy nie zgadzają się absolutnie jeden z drugim i każdy pisze, że jego hipoteza jest oczywista, a inni się po prostu nie znają na rzeczy. Myślę wtedy: Jak to jest? Obaj są uczeni. Obaj eksperci. Obaj znawcy tematu. Dlaczego nie powiedzą, że nie wiadomo, jaka jest prawda? Albo dlaczego się upierają przy swojej tezie, skoro prawda jest jedna? Często dzieje się tak, bo dużą rolę w naszym życiu odgrywają upodobania.

Tacy jesteśmy. Wyjedziesz na studia. Pójdziesz do nowej pracy. Już po paru dniach, a nieraz i godzinach jednych lubisz, a inni cię wpieniają. Z jedzeniem sobie poradziliśmy. Nie lubisz – nie jesz. Z ludźmi nie potrafimy. Zamiast uciekać od tych, których nie lubimy, wchodzimy w dyskusję. I wiadomo, jak to się kończy.

Człowiek nastawiony negatywnie do drugiego będzie się kłócił bez umiaru i sensu. Nie dlatego, że jest zniewolony, że chce mieć rację albo że jest ignorantem. Będzie się kłócił dlatego, że rządzą nim emocje. Iluż rodziców przechodzi to ze swoimi nastolatkami… Choćby mieli rację. Choćby oddali za nich swoje życie. I tak będą be. Bo są be.

Emocjonalne przyczyny kłótni ustają albo wraz z dojrzewaniem, albo dzięki jeszcze większym emocjom. Śmierć papieża czy katastrofa w Smoleńsku przypomniały o świecie, który mówi o destrukcyjnych kłótniach jedno: NIE WARTO…

***
Są jeszcze i inne przyczyny kłótni rodzinnych i zwad narodowych. Swoje robi pieniądz, swoje diabeł, a może i swoje ci, którym zależy na tym, żeby nie było u nas spokoju. Przestaniemy się kłócić dopiero wtedy, gdy przyjdzie wojna albo inne ogromne nieszczęście, gdy ludzie zaczną się więcej uczyć, gdy odsunie się od władzy uzależnionych od niej, gdy będziemy unikać takich, którzy mają zawsze rację i nie będziemy rozmawiać z tymi i o tych, których nie lubimy. Ale jeśli nie zmieni się nic, pozostanie nam modlitwa o cud, bo są burze, które wbrew jakiejkolwiek logice może w swoim miłosierdziu uspokoić Pan.

ks. Wojciech Węgrzyniak
www.wegrzyniak.com

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (6/2021)