Dlaczego św. Michał Archanioł jest patronem Ukrainy?

Ruś, Archanioł, Ukraina (2)

Pierwszy cud anielski miał miejsce w dniu 11 lutego 1110 roku – w Ławrze Peczerskiej pojawił się słup ognisty sięgający niebios. Ukazał się nad refektarzem i przesunął nad grób świętego Teodozego. Słup ognisty postał chwilę i rozpłynął się w powietrzu.

To niezwykłe zjawisko obserwowali liczni świadkowie (por. Słowo o tym, kiedy założona była cerkiew Pieczerska [w:] Pateryk kijowsko-pieczerski…, s. 155-156), a autor Powieści minionych lat nie ma wątpliwości, iż pod postacią płomienistego słupa pojawił się anioł, zwiastując ważne wydarzenia dla narodu i państwa, które wkrótce nastąpią. Utożsamienie słupa ognistego z osobą św. Michała jest w pewnym sensie oczywiste. Autor Powieści… doskonale pamięta, iż słup ognisty towarzyszył wędrówce narodu wybranego podczas przeprawy przez morze. Stojąc to z przodu, to z tyłu orszaku ochraniał Żydów. Wiadomo, iż chodzi o Anioła Pańskiego troszczącego się z polecenia Bożego o swój naród. Utożsamienie Anioła Pańskiego z księciem Michałem było w tradycji wschodniej –patrystycznej i bizantyjskiej – tak silne, że dla mnichów Ławry Peczerskiej u schyłku XI wieku sprawa jawiła się jako pewnik.

Epilog powieści

Na tym cudzie słupa ognistego kończy się Powieść minionych lat w Latopisie ławrentjewskim z roku około 1377, a ciąg dalszy znany jest z wersji tzw. hipackiej – jest to dopełnienie i zakończenie Powieści… Znajdziemy tu na pierwszym miejscu obszerną naukę o aniołach stróżach narodów, świątyń i ludzi, po czym kronikarz przechodzi do opisu wyprawy na Połowców w roku 1111 (jest to w dużej mierze powtórzenie relacji o podobnej wyprawie w roku 1103).

Na przestrzeni zaledwie kilku lat doszło do kilku starć Rusinów z Połowcami: nad rzeką Suteń (1103), nad rzeką Suła (1107) i nad rzeką Salnica (1111). Do ataku na Połowców namawiał Włodzimierz Monomach już w roku 1110 i udało mu się przekonać niechętnego początkowo księcia Światopełka. Wyprawa rozpoczyna się w okresie Wielkiego Postu i „…poszli, pokładając nadzieję w Bogu i w Przeczystej matce jego, i w świętych aniołach Jego” (s. 256), zdobywając szereg grodów, ale niezwykłe i decydujące starcie miało miejsce w Wielki Poniedziałek 27 marca nad rzeką Salnicą: „I posłał Pan Bóg anioła na pomoc ruskim kniaziom”. Przy zwarciu rozległ się huk gromu. Połowcy uciekli, bo byli „niewidzialnie bici przez anioła, jak to widziało mnóstwo ludzi, i głowy niewidzialnie ścinane leciały na ziemię” (s. 258). Połowczanie-jeńcy pytani o powód ucieczki, odparli; „Jak możemy bić się z wami, kiedy inni jeździli ponad wami z orężem jasnym i strasznym i pomagali wam?” Tymi siłaczami-sprzymierzeńcami Rusinów byli aniołowie pod wodzą św. Michała. To on natchnął mężne serce Włodzimierza Monomacha do wyprawy, to on stanął w słupie ognistym nad Ławrą Peczerską. Dlatego – rozpoczyna swa naukę kronikarz Sylwester, ihumen klasztoru wydubickiego, wysoce prawdopodobny autor zakończenia Powieści… – należy czcić aniołów, a szczególnie Michała, obrońcę Rusi. Nic dziwnego w tej laudacji nie ma, gdyż św. Michał był patronem tego klasztoru.

Drugi raz nie pomógł…

Po tej tyradzie następuje przytoczenie interwencji nadprzyrodzonych za sprawą św. Michała oraz innych aniołów (powtórzmy dobitnie – w kościołach wschodnich Anioł Pański bywał i jest po dziś dzień utożsamiany ze św. Michałem): powstrzymanie oślicy Balaama, miecz anielski nad Jozuem, pobicie armii Asyryjczyków, przeniesienie za włosy proroka Habakuka do Daniela w lwiej jamie, misja św. Rafała, ustanowienie granic „wedle liczby aniołów Bożych”, otrzymanie od Boga przez każdego człowieka osobistego Anioła-Stróża, przyznanie wszystkim cerkwiom duchowych opiekunów. Autor jest świetnie zorientowanym w literaturze biblijno-patrystycznej uczonym „kniżnikiem” i powołuje się na uznane autorytety biblijne oraz wybitnych Ojców Kościoła (Chryzostom, Epifaniusz, Hipolit). Kończy tę obszerną relację konstatacją: „…z Bożą pomocą, dzięki modlitwom Świętej Bogarodzicy i świętych aniołów, wrócili ruscy kniaziowie ze sławą wielką, rozchodzącą się wśród swoich ludzi i do wszystkich krajów dalekich, to jest do Grecji i Węgier, i Lachów i Czechów, nawet i do Rzymu doszła na sławę Bogu zawsze i teraz, i po wszystkie wieki. Amen” (s. 262).

Źródła historyczne potwierdzają, że wyprawa w roku 1111 tak osłabiła Połowców, że na kolejne utarczki zdobyli się dopiero po siedemdziesięciu latach. Zależało mi na zamieszczeniu w tym miejscu grafiki upamiętniającej spektakularne zwycięstwo odniesione nad Połowcami w roku 1111. Niestety, mimo intensywnych poszukiwań nie znalazłem takiego obrazu, dlatego przytaczam nostalgiczne arcydzieło Wiktora Wasniecowa upamiętniające poległych wojów ruskich w bitwie z Połowcami w roku 1185. Po 74 latach od zwycięstwa nad Salnicą aniołowie nie przybyli wojom ruskim z odsieczą. Malarz zaczerpnął temat ze znanego eposu staroruskiego Słowo o wyprawie Igora znane u nas w klasycznym tłumaczeniu Juliana Tuwima. Mimo niezwykłego dramatyzmu kompozycja Wasniecowa odznacza się harmonią i spokojem, to piękny hołd artysty dla tych, którzy oddali życie za Ruś.

Kogo na patrona?

Przytoczona tu obszernie spisana przez mnichów w klasztorze św. Michała legenda była swoistą „podstawą prawną” do przyjęcia przez Ruś osoby św. Michała Archanioła jako swego patrona, aczkolwiek nie stało się to z dnia na dzień. Nie sposób wskazać tego momentu tak precyzyjnie, jak np. śluby lwowskie Jana Kazimierza (1 kwietnia 1656 w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Lwowie król oficjalnie powierzył Polskę opiece Bożej Rodzicielki, miało to miejsce podczas mszy świętej odprawianej przez nuncjusza Pietro Vidoniego przed obrazem Matki Bożej Łaskawej). Warto natomiast podać garść informacji o owych „strasznych” wrogach Rusinów, że aż wielki Archanioł musiał przybyć z odsieczą z niebiańskimi żołnierzami. Połowcy zwani także Kumanami należeli do ludów ałtajskich. Koczując bez przerwy nękali dotkliwymi najazdami Ruś. W roku 1103 i kilkakrotnie później zostali pobici i odrzuceni na jakiś czas za linię Wołgi przez wspomnianych kniaziów Włodzimierza Monomacha i Światopełka II Michała, a zatem cud św. Michała dotyka momentu kluczowego w historii waśni rusko-połowieckich. Motyw patronatu św. Michała stał się jeszcze wyrazistszy za panowania następcy Światopełka, Włodzimierza Monomacha (1113-1125) – miał on już postać św. Michała na swojej pieczęci oraz monetach.

To w czasach panowania kniazia Monomacha mieszkańcy Kijowa najprawdopodobniej obrali sobie oficjalnie św. Michała za patrona-obrońcę, aczkolwiek wiele głosów postulowało, aby takim patronem został św. Gabriel Archanioł. Włodzimierz Monomach był – jak jego poprzednik – władcą wybitnym, a jego rządy zachowały się w pamięci potomnych jako złoty wiek Kijowa. Niestety, w połowie XIII wieku nadciągnęli o wiele groźniejsi od Połowców Mongołowie, a św. Michał tym razem nie przybył w sukurs. Tatarzy pobili z kretesem zarówno Połowców jak i Rusinów, a zdobyte tereny włączyli do Złotej Ordy. De facto był to koniec Rusi Kijowskiej, która po wielowiekowej zawierusze dziejowej miała odzyskać tożsamość w roku 1919 jako republika w ramach imperium sowieckiego, a suwerenną niepodległość jako wolna Ukraina dopiero w roku 1991.

***

Tak czy inaczej legenda o cudownym udziale św. Michała w zwycięskiej bitwie Rusi z Połowcami została spisana przez mnichów z kręgu Ławry Peczerskiej, a kniaziowie Światopełk II Michał i Włodzimierz Monomach byli szczególnie ulubieni przez zakonników. Utarło się w tradycji, iż klasztor Peczerski był najważniejszym i najstarszym ośrodkiem monastycznym Rusi Kijowskiej – data jego budowy to najwcześniej rok 1050. Tymczasem fakty świadczą o tym, iż klasztory istniały w Kijowie już wcześniej: pierwszy metropolita Rusi Michał zbudował według tradycji i legend klasztor naprzeciw wzgórza Peruna, a Bolesław Chrobry został podjęty przez metropolitę w monasterze św. Sofii. Jest natomiast faktem bezsprzecznym, iż aż do najazdu mongolskiego Ławra Peczerska cieszyła się wielkim autorytetem, była siłą duchową i kulturotwórczą, spajała naród i dawała poczucie tożsamości narodowej. Edukowała i wychowywała pokolenia mnichów: misjonarzy, artystów, kronikarzy-pisarzy tzw. „kniżników”. Później centrum życia religijnego przeniosło się na północny wschód do Włodzimierza. Po osiągnięciu niepodległości przez Ukrainę mnisi wrócili do Ławry Peczerskiej.

Herbert Oleschko

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (1/2015)