Poniższa lista może przydać nam się nie tylko w dyskusjach z ateistami i przeciwnikami wiary, ale też dla pogłębienia własnej, świadomej wiary…
Argumenty ludzkie
1. Argument czysto rodzinny
Kiedy się rodzę i dorastam, okazuje się, że rodzice „zrobili ze mnie” katolika, chrześcijanina. Ochrzcili mnie absolutnie bez mojej zgody. Powiedzieli przy całym Kościele, że, prosząc o chrzest, przyjmują na siebie obowiązek wychować mnie w wierze, tak jak nas nauczył Jezus Chrystus. Jeżeli dla moich rodziców ta rzecz była tak bardzo ważna, że nie wstydzili się publicznie przyznać, że chcą żebym ja żył tak jak Jezus Chrystus, to ja chcę się zainteresować tym, kim jest Jezus Chrystus? Jeżeli jeszcze pamiętam, że dla rodziców to rzeczywiście było bardzo ważne, że mówili: „bez Boga, ani do proga”, to zadaję sobie pytanie: „Kim był Jezus Chrystus?”. W imię fundamentalnej uczciwości (tak jakbym dowiedział się, że ktoś, gdy miałem 2 lata, oddał za mnie serce, oddał za mnie życie albo dał mojej rodzinie np. milion złotych) i ja chcę tę osobę poznać, zainteresować się, kto to był. To jest pierwszy argument, można powiedzieć: czysto rodzinny.
2. Argument czysto historyczny
Zastanawia mnie jedna rzecz: urodziłem się w Polsce, gdzie jest większość katolików. Urodziłem się w kraju, na ziemi, gdzie od ponad tysiąca lat istnieje chrześcijaństwo i z pokolenia na pokolenie ludzie przekazują nie tylko język, ale i wiarę. Potrafiliśmy nawet stolicę przenieść do Warszawy, ale wiary nie zmieniliśmy. Potrafiliśmy stracić niektóre ziemie, które mieliśmy przez 700 lat, ale wiary nie zmieniliśmy. Zastanawia mnie to, że mój dziadek i mój pradziadek nie mieli wykształcenia, a nie tracili wiary. Zastanawia mnie to, że w historii Polski niektórzy mieli takie grzechy, o których ciężko nawet pomyśleć, a przekazali wiarę. Nie wiem, jak się im to udało, że potrafili nawet niepodległość stracić, ale wiary nie stracili. To jest fascynujące. Jest to fenomen mojej Ojczyzny, mojego narodu. Tak jak nie dziwi mnie to, że nauczyli mnie mówić po polsku.
3. Argument socjologiczny
Czy to nie jest fenomen, że 33% ludzi na świecie uważa się za chrześcijan? Oczywiście, oni są różni, tak jak i my jesteśmy różni, ale mamy 2,5 miliarda ludzi (na rok 2011), którzy uważają się za chrześcijan. W tym katolików daleko ponad miliard. Ciekawe, że nie mamy 2 miliardów ludzi, którzy wierzą np. w gąsienicę, ale, gdyby tak było, to by mnie zastanowiło. 1/3 ludzkości mówi: „Jezus Chrystus”, więc ja muszę tego Kogoś poznać, bo to jest ciekawe, że ten Kościół dalej się trzyma. Systemy upadły, a Kościół trwa nadal. Co więcej, w tym Kościele są księża, siostry zakonne. W Kościele katolickim ci ludzie nie mają męża, żony ani dzieci – dla nich Oblubieńcem jest Chrystus. Pół miliona ludzi potrafi powiedzieć, że dla Jezusa poświęca życie.
4. Argument faktów nadprzyrodzonych
Chrystus ciągle się objawia. Czyni na świecie takie rzeczy, które pokazują, że On jest. Skupmy się na cudach eucharystycznych, które dokonują się na każdym ołtarzu w czasie mszy świętych. Zdarzało się w historii, że jego ciało było widoczne w Najświętszym Sakramencie: Lanciano ok. roku 730, Orvieto 1263, Siena 1330, Macerata 1536, Buenos Aires (biskupem był tam wtedy Jorge Mario Bergoglio, obecny papież Franciszek), Guadalajara 2013.
Próbki Ciała Eucharystycznego z Buenos Aires wysłano do naukowców w Nowym Jorku (nie powiedziano im, skąd pochodzą). Ekspertyza patologa brzmiała: „Ludzkie ciało i krew, w której obecne jest DNA. Badany materiał jest fragmentem mięśnia sercowego znajdującego się w ścianie lewej komory serca, w okolicy zastawek. Ten mięsień odpowiedzialny jest za skurcze serca. Mięsień sercowy znajduje się w stanie zapalnym, znajduje się w nim wiele ciałek białych. Wskazuje to na fakt, że serce żyło w chwili pobierania wycinka. Co więcej, te białe ciałka wniknęły w tkankę, co wskazuje, że serce cierpiało, np. ktoś był ciężko pobity w okolicy klatki piersiowej”.
Mogę w to wątpić, ale od czasu do czasu zdarzają się rzeczy, których nie rozumiem jako współczesny człowiek. Andre Frossard jest niewierzący, przechodzi koło kościoła, wchodzi na adorację, patrzy i pisze książkę pt. Bóg istnieje, spotkałem Go. Jak to jest, że zdarzają się takie cuda? Jest to intrygująca tajemnica. Intrygująca tajemnica, którą ludzie nazywają Jezusem Chrystusem.
5. Argument psychologiczny
Dlaczego choć raz na rekolekcjach nie moglibyśmy się zająć kimś, kto nie jest „my”? Na rekolekcje przychodzimy dla siebie: a bo będzie o miłości; bo będzie o przyjaźni; bo będzie o relacjach; bo będzie o modlitwie; bo będzie o wierze. To mi się przyda. Ciągle przyda mi się. A może by tak zrobić coś choć raz nie dla siebie? Czy w czasie rozmowy udaje wam się dopuścić drugą osobę do głosu? Całe życie mówię do Pana Jezusa. Proszę Go o zdrowie, o miłość, o szkołę i wypada w pewnym momencie życia usiąść i zapytać: ”Panie Jezu, a co u Ciebie właściwie słychać?”.
Bywają rekolekcje, podczas których zaleca się, by nie myśleć o swoich problemach, tylko skupić się wyłącznie na Panu Jezusie, wyłącznie na Piśmie Świętym. Okazuje się, że podczas takich rekolekcji wiele rzeczy się rozwiązywało tylko dlatego, że słucha się Jezusa. Gdy człowiek nie skupia się tylko na sobie (wyjdzie poza siebie), nieraz może bardzo sobie pomóc. Niekoniecznie trzeba skupić uwagę na sobie, żeby sobie pomóc. Jeśli jestem bryłą lodu, nie muszę się koncentrować na tym żeby się zmienić, wystarczy, że trochę przesunę się w stronę światła, ogniska. Nic nie muszę robić, samo mnie przetopi.
Oto 5 podstawowych argumentów za tym, dlaczego warto zająć się Jezusem:
– bo taka jest wola rodziców,
– bo taka historia Polski,
– bo taki fenomen Kościoła,
– bo jest On intrygującą tajemnicą,
– bo ciągle mówimy o sprawach, które mnie dotyczą.
Argumenty nieludzkie
Argumenty nieludzkie polegają na tym, że trzeba mieć do tego trochę wiary. Człowieka niewierzącego nic z tych argumentów nie przekona.
1. Jezus drogą dojścia do poznania Boga
Jezus w 14 rozdziale Ewangelii Jana mówi: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przechodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie. A więc chcę się zająć Jezusem, bo to jedyny sposób na dojście do Pana Boga, by Go poznać.
W Ewangelii Jana (1,18) czytamy: Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył. Być „w łonie” oznacza być najbliżej jak tylko można być. Oznacza niesamowitą więź. Ten tekst mówi o tym, że Chrystus jest Przewodnikiem na drodze do Pana Boga. Dlatego, bo On był tak blisko Niego, jak nikt nigdy nie był. Jeżeli szukam odpowiedzi na tajemnicę prawdziwego Boga, trzymam się tego klucza, jakim jest Jezus Chrystus.
Samuel Gordon, jeden z amerykańskich aktorów, pisze; „Jezus to Bóg opisujący Siebie w języku, który ludzie mogą zrozumieć”. Romano Guardini dodaje: „Jezus Chrystus jest tłumaczeniem Boga na język człowieczy”.
2. Jezus drogą do poznania siebie
Pascal, matematyk pisze: „Bez Jezusa Chrystusa nie tylko nie znamy Boga, bez Chrystusa nie znamy nawet siebie”. Jan Paweł II 2 czerwca 1979 r. w Warszawie mówił: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa, to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa, a raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie, ani ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa”.
Jeśli chcę poznać siebie, to ja Go muszę poznać. Jezus jest lustrem, w które muszę popatrzeć, Przyjacielem, który mówi prawdę o mnie. Jeśli nie znam sensu życia i powołania, to może dlatego, że nie znam jeszcze Jego. Już w starożytności napis w greckiej świątyni w Delfach głosił: Gnōthi seauton, „Poznaj samego siebie”. Poznanie samego siebie jest kluczem do wszystkiego, inaczej całe życie będziesz niespokojny.
3. Argument czysto żydowski
Stary Testament zawiera ok. 200 różnych proroctw. Mamy 311 fragmentów ze Starego Testamentów, które są czytane w Nowym. W Starym Testamencie widoczna jest niesamowita tęsknota za Mesjaszem. Mówi on, że przyjdzie Ktoś, kto naprawdę przyniesie czasy ostateczne. Stary Testament mówi, że ten Ktoś narodzi się w Betlejem – okazuje się, że Jezus narodził się w Betlejem. Micheasz (5,1) mówi, że: „pocznie i porodzi Go Dziewica”. Izajasz (7,14): „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, nazwie Go imieniem Emmanuel”. I rzeczywiście rodzi Go Dziewica. Iz 51,5 mówi, że „będzie przebity za nasze grzechy”. W innym miejscu, że będzie jechał na oślicy i rzeczywiście jedzie na oślicy. Patrząc na te proroctwa mesjańskie, człowiek jest zaskakująco zdziwiony, że to się sprawdza.
Wejdźmy w mentalność ludzi żyjących w czasach Jezusa, którzy nie mieli rodziców chrześcijan; którzy nie mieli Polski za ojczyznę; którzy nawet nie mieli rekolekcji na temat Pana Jezusa. Ale którzy mieli „zakodowane” to, że jest jeden Bóg i jest Mesjasz. Patrząc na Niego przez 3 lata tak się o tym przekonali, że byli w stanie nawet życie oddać za to, że On jest rzeczywiście Mesjaszem. „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego” – mówi Piotr. „Panie, do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego”. Ty jesteś Mesjasz. Owszem, istnieje część Żydów, którzy nie wierzą, że Jezus jest Mesjaszem i wciąż czekają na Mesjasza. Ale część judaizmu mówi, że w Jezusie wszystko się sprawdza. To niesamowity argument, że nie mamy w historii postaci ani żadnego wydarzenia, które by tak pasowało do proroctw Starego Testamentu, jak osoba Jezusa Chrystusa.
4. Poza Chrystusem nie ma zbawienia
„Dostąpimy zbawienia przez Jego życie” (Rz 5,10). „Jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie” (Rz 10,9). „Nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa” (1 Tes 5,9).
Zbawienie w języku religijnym to nic innego jak wolność. Ja mogę nie wierzyć w Chrystusa, ale wtedy będę bardziej zniewolony. Ja chcę być wolny. Chcę być wolny, bo widzę, że mi trudno ze sobą zniewolonym. Osoba, która najbardziej mnie na świecie nie słucha, to jestem ja. Postanowienia, propozycje… W wielu aspektach czuję się zniewolony i tu Chrystus mówi: „We Mnie jest zbawienie. We Mnie jest wolność”.
Jedną z największych fikcji tego świata jest wmawianie, że jak się jest wierzącym, to człowiek jest ograniczony. Nic bardziej mylnego. To był fenomen stanu wojennego, że ludzie chowali się w kościele, bo to była ostoja wolności. Z czym kojarzy się Kościół dzisiaj? Z przykazaniami, z zakazami… Tak naprawdę tylko dlatego wierzę, żeby być bardziej wolnym.
5. Jezus daje życie w obfitości
Nie chodzi tylko o zbawienie, czyli wolność. Chrystus mówi: „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony” (J 10,9). „Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, by owce miały życie i miały je w obfitości” (J 10,10). Czyli tu nie chodzi tylko o to, że Chrystus mnie wyzwoli. Tu jest napisane, że Chrystus da mi jeść. Chrystus tak mnie nakarmi, że ja będę miał życie w obfitości. Tu nie jest nic napisane o wegetacji. Jeśli ja będę trzymał się Chrystusa, nie będę wegetować. Przykre jest to, że człowiek wegetuje, a nie żyje pełnią życia. Trzeba żyć pełnią życia, tak jak Chrystus, który mi to obiecuje. „Wszystko o cokolwiek poprosicie, dam wam” – te słowa zapisano (jak mówi ewangelista) „abyście wierzyli, że Jezus jest Synem Bożym i abyście wierząc mieli życie w Imię Jego” (J 20,31).
Jan Paweł II napisał: „Ja również miałem kiedyś 20 lat. Miałem pragnienia i troski. Chciałem nadać memu życiu sens i sensu życia szukałem. Odkryłem go, idąc za Panem Jezusem”. Karol de Foucauld: „Jezus jest Mistrzem rzeczy niemożliwych”. Jedna z kobiet mówi: „Wszystko w życiu jest fajne i piękne, ale to jest tak strasznie krótkotrwałe, że tylko Chrystus daje pełnię”. Spotkacie ludzi, którzy wam powiedzą, że życie jest tylko z Chrystusem. Wszystko jest ważne na tym świecie: spanie, jedzenie, koledzy, przyjaciele i praca, ale głębia życia, pokój to jest Chrystus. Wtedy nie potrzeba argumentów. Pełnię życia, pełnię obfitości daje tylko Jezus Chrystus. Zatem chcę walczyć o tę relację, bo tylko dzięki tej relacji żyję, a nie wegetuję. Jak każda relacja może mieć najpiękniejszy start, ale jeśli jedna osoba będzie szła, a druga się zasiedzi, to daleko nie zajdą.
ks. Wojciech Węgrzyniak
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (3/2023)