Dobre wychowanie

Dobre wychowanie

Duchowość michalicka

Kilka miesięcy temu [w styczniu 2020 r. – przyp. red.] media nagłośniły oświadczenie Minister Edukacji lewicowego rządu hiszpańskiego [była nią Isabel Celaá], która stwierdziła, że dzieci nie należą do rodziców. Zdanie to zostało wypowiedziane w kontekście żądań konserwatywnej opozycji, która domagała się uszanowania prawa rodziców do decydowania o tym, czy ich dzieci zostaną objęte warsztatami m.in. z ideologii gender i technik masturbacji.

Narzuconej przez rząd indoktrynacji w szkołach towarzyszy „wzniosłe”, a zarazem przewrotne hasło, że dzieci maczystowskich (od macho) ojców i matek mają takie samo prawo jak reszta dzieci do edukacji w zakresie wolności, feminizmu i równości.

Opisując sytuację w swoim kraju, Juan Carlos Corvera, prezes fundacji rodzin chrześcijańskich „Educatio Servanda”, wskazał, że działacze ideologii LGBT mają dostęp do szkół, gdzie mogą prowadzić rozmowy promujące praktyki homoseksualne. Zachęcają oni uczniów do denuncjowania rodziców, którzy popełniają przestępstwa motywowane homofobią, a także oferują „leczenie” hormonalne dzieciom i to bez wiedzy albo przy zdecydowanym sprzeciwie rodziców.

Lewicowy hiszpański rząd podjął w ostatnim czasie radykalne działania, aby ograniczyć wpływ chrześcijańskich wartości w procesie edukacji. Odmawia finansowania szkołom społecznym, w których klasy nie są koedukacyjne, a są to przede wszystkim szkoły prowadzone przez zgromadzenia religijne. Wykluczył szkoły prywatne (ok. 2 000) z 2 mld euro funduszy przeznaczonych na odbudowę sektora oświaty po pandemii COVID-19. Przede wszystkim jednak rząd przygotował nową ustawę o oświacie, która ogranicza wolność edukacji: utrudnia zakładanie szkół z inicjatywy społecznej, ogranicza swobodę rodziców w wyborze szkoły oraz narzuca indoktrynację ideologiczną w programie nauczania. Ustawa ponadto m.in. zmniejsza znaczenie przedmiotu religii w szkołach i wprowadza urzędników do rad szkół (stały nadzór).

Wychowanie chroni

Błogosławiony ks. Bronisław Markiewicz poświęcił swoje życie wychowaniu dzieci i młodzieży. Wiedział, że właściwe wychowanie, ochronki i stowarzyszenie opieki nad dziećmi może uchronić sieroty i ubogie dzieci przed wejściem na drogę przestępstw. W takim ośrodku dzieci i młodzież mogły zdobywać wiedzę, ale przede wszystkim zaspokoić głód oraz otrzymać właściwy kierunek moralny rozwoju.

Błogosławiony pisał: „Człowiek każdy wskutek grzechu pierworodnego od urodzenia jest więcej skłonny do złego, aniżeli do dobrego. Dlatego dziecko samo nie zdoła swych złych skłonności pokonać własnymi siłami; ono potrzebuje do tego pomocy Bożej – przez łaskę i pomocy ludzkiej – przez wychowanie. Przeto Pismo Święte napomina ojca i matkę: „Nachylaj szyję syna za młodości… by snać nie zatwardział i nie stał się nieposłusznym” (Syr 30, 12) to jest: ćwicz dziecko od Opatrzności Boskiej ci powierzone już za młodu w karności Pańskiej, przyuczaj je zawczasu do dźwigania jarzma przykazań Bożych, abyś potem poniewczasie nie żałował tego. Za młodu bowiem łatwo ci przyjdzie nagiąć uporne twoje dziecko do spełniania obowiązków jego lubo niewielkich, również łatwiej ci przyjdzie wyleczyć je ze słabości wrodzonych, a osobliwie z nałogów przejętych od przodków ułomnych” (Przewodnik dla wychowawców młodzieży opuszczonej, s. 145).

Dobre wychowanie
Anna Shvets | Pexels

Zasady nas kształtują

W czasach mojego liceum jedna z lektur poruszała pośrednio temat braku wychowania. W książce „Władca much” jej autor William Golding w istocie pochyla się nad tajemnicą natury człowieka. Jest to opowieść o grupie chłopców, którzy znaleźli się sami na wyspie po katastrofie samolotu – bez dorosłych. Można by zakładać, że w naturze ludzkiej jest tyle dobra, które w takich warunkach będzie rozwijać się samo i zostanie stworzony raj na ziemi. Nic bardziej mylnego. Z biegiem czasu w chłopcach górę biorą najgorsze instynkty: pogardy, dążenia do władzy, strachu, bałwochwalstwa, w końcu morderstwa.

Tytułowy „Władca much” to nic innego jak biblijny Belzebub – jedno z imion złego ducha. Brak zasad, reguł, praw nie wydobywa tego, co najlepsze, ale prowadzi do anarchii. Okazuje się, że to co jest nam przekazywane jako zasady i prawa, kształtuje nas. Jeśli są to Boże prawa, ukształtują one człowieka według Słowa Bożego i przykazań. Natomiast ich brak lub wprowadzanie reguł nieopartych na Bożym Prawie – ostatecznie poprowadzi człowieka do zguby. Troska, a nawet walka o wychowanie chrześcijańskie jest fundamentem dla rozwoju człowieka według Bożego zamysłu.

Joanna Krzywonos

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (6/2020)