Rozmawiałem kiedyś z pewną mamą, która przeżyła niezwykle tragiczne chwile, ponieważ straciła swoje dziecko. Kiedy myślała o nim, przyszło jej do głowy pytanie, czy jej dziecko, którego nie zdążyła ochrzcić, miało Anioła Stróża. Ciągle powtarza się bowiem, że aniołowie towarzyszą ludziom od urodzenia. Ale co z dziećmi poczętymi i jeszcze nienarodzonymi?
Wśród pytań, które pojawiają się w cierpieniu powtarza się również i to: Czy Bóg pozbawiając dziecko możliwości życia na ziemi, pozbawił je także anielskiego towarzysza? Pytanie to jest niezwykle aktualne, ponieważ dotyka zarzutów, jakie niekiedy kieruje się pod adresem Doktora Anielskiego, że nie uważał dzieci poczętych, a nienarodzonych za ludzi. Nie muszę chyba dodawać, jak wielkie znaczenie ma odpowiedź na to pytanie w czasach szczególnie intensywnej walki o ochronę życia od poczęcia.
Dobrodziejstwa narodzin i chrztu
Św. Tomasz z Akwinu przedstawia swoje poglądy w tej materii w piątym artykule kwestii 113, pierwszej części Sumy teologii. Jego rozważania są odpowiedzią na znaczące pytanie: Czy człowiekowi jest przydzielany Anioł Stróż w chwili urodzenia? W odpowiedzi Akwinata cytuje wielkiego pisarza patrystycznego – Orygenesa, który przytacza dwa poglądy na ten temat. Jeden z nich mówi, że anioł jest przydzielany człowiekowi w chwili urodzenia, a drugi, że dopiero w chwili przyjęcia sakramentu Chrztu. Już żyjący nieco później św. Hieronim przychylał się do pierwszego poglądu, a i św. Tomasz potwierdza to stanowisko jako słuszne. Po raz kolejny powtarza on swoje zdanie, które wyjaśnialiśmy w poprzednich odcinkach naszych rozważań – ludzie otaczani są opieką aniołów dlatego, że taki jest porządek stworzonego wszechświata. Bóg tak uporządkował świat, że istoty doskonalsze opiekują się i kierują tymi, które są mniej doskonałe. Przytoczmy tutaj niezwykle ważne słowa Akwinaty: Dobrodziejstwa bowiem dawane człowiekowi przez Boga z tego tytułu, że jest chrześcijaninem, zaczynają się od chwili Chrztu Świętego. Chodzi tu o takie dobrodziejstwa jak przyjmowanie Eucharystii itp. Dobrodziejstwa natomiast, którymi Bóg obdarza człowieka, jako mającego rozumną naturę, są mu świadczone od chwili, kiedy rodząc się otrzymuje takową naturę. Dalej zaś potwierdza, że dobrodziejstwem, które przysługuje człowiekowi z natury, jest właśnie opieka aniołów.
Swoje zdanie Doktor Anielski uzasadnia jeszcze mocniej w odpowiedzi na pierwszy zarzut, w którym wysunięta została trudność, że człowiek nieochrzczony nie może mieć udziału w dobrodziejstwie Zbawienia. Zarzut ten, choć wydaje się nieco sztuczny, jest w istocie bardzo ważny. Zobaczymy to, jeżeli przedstawimy go w inny sposób. Jeżeli Anioł Stróż nie może doprowadzić człowieka do Zbawienia, to czy w takim razie nie jest bezsensowne dawanie mu zadania, którego i tak nie może wypełnić? Św. Tomasz twierdzi usilnie, że Bóg nie odmawia opieki aniołów żadnemu człowiekowi, nawet takiemu, który Zbawienia nie osiągnie. Oczywiście ostatecznym celem i zwieńczeniem opieki Anioła Stróża jest doprowadzenie człowieka do wiecznego szczęścia. Jednak nawet wtedy, kiedy jest to niemożliwe, aniołowie i tak wyświadczają człowiekowi wielkie dobro, chroniąc go przed złem. Doktor Anielski jeszcze mocniej potwierdza to wyjaśnienie w kolejnej odpowiedzi, dotyczącej sensowności opieki aniołów nad małymi dziećmi, które nie są w stanie przyjąć anielskich natchnień. Tu znowu pada odpowiedź, że choć faktycznie nie mogą one ich odczytać natchnień, to rola Anioła Stróża nie polega przecież tylko na ich przekazywaniu. Stróżostwo świętych aniołów przynosi także wiele innych dobrodziejstw tak potrzebnych dzieciom, jak odpędzanie złych duchów tudzież chronienie od szkód na ciele i na duszy. W ten właśnie sposób Anioł Stróż może skutecznie wypełnić wyznaczone mu przez Boga zadanie. Nic zatem nie stoi już na przeszkodzie, aby uznać, że Bóg nie odmawia opieki anielskiej żadnemu człowiekowi, choćby najmniejszemu i najbardziej oddalonemu od Niego.
Jak więc jest z dziećmi nienarodzonymi? Z tego, co św. Tomasz powiedział nam do tej pory wynika, że nasz Anioł Stróż towarzyszy nam od chwili urodzenia. W tym miejscu bardzo ważny jest kontekst, w jakim pada pytanie o to, czy dzieci nienarodzone mają Anioła Stróża. Aby lepiej zrozumieć problem przytoczmy tutaj cały tekst św. Tomasza: Dzieci znajdujące się w łonie matki mają od jakiegoś czasu duszę rozumną, tak jak ją mają po narodzeniu. Lecz gdy są w łonie matki – jak się zdaje – nie przydziela się im aniołów na stróżów, bo nawet Kościół przez swych szafarzy nie udziela im sakramentów. A więc ludziom nie przydziela się aniołów na stróżów tuż po ich narodzeniu. Zauważmy, że brak Anioła Stróża przed narodzeniem jest tutaj argumentem za tym, że także po urodzeniu człowiek go jeszcze nie dostaje. Jak można się domyślać św. Tomasz nie może się zgodzić na coś takiego. Jak więc odpowiada?
Ochrona dzieci poczętych
Aby dobrze zinterpretować naukę św. Tomasza musimy pamiętać ciągle, jaki był stan wiedzy medycznej w jego czasach. Nie miał on, ponieważ mieć nie mógł, nawet ułamka tej wiedzy odnośnie życia prenatalnego, jaką mamy dzisiaj. Posługiwał się więc powszechnie obserwowalnym faktem, że dziecko w łonie matki nie żyje jeszcze całkowicie samodzielnie. Pisze więc św. Tomasz na początku: Jak długo dziecko znajduje się w matczynym łonie, nie jest całkowicie oddzielone od matki. Ale z powodu związku z nią jest jakoś nadal jej częścią, tak jak owoce wiszące na drzewie są częścią drzewa. Dlatego właśnie, twierdzi dalej, dziecko w łonie matki nie ma jeszcze swojego własnego Anioła Stróża. Nie oznacza to jednak, że pozbawione jest opieki, ponieważ strzeże je Anioł Stróż jego mamy. Św. Tomasza, wygłaszając ten sąd, przyznaje jednak, że nie wie do końca, czy aby na pewno ma rację. Dlatego też pisze: prawdopodobnie można powiedzieć, że anioł strzegący matki, strzeże i płód znajdujący się w jej łonie. Zwróćmy uwagę na słowo „prawdopodobnie” (łac. probabiliter), które wskazuje właśnie na niepewność Doktora Anielskiego. Zakłada on, że niebezpieczeństwa, na jakie narażona jest matka, zagrażają jednocześnie jej dziecku i dlatego właśnie anioł strzegący mamy strzeże także dziecka. Św. Tomasz przyznaje tu pośrednio, że nie wie w jakim stopniu dziecko jest oddzielone od matki – czy jest ono organizmem samodzielnym, a jeżeli tak, to w jakim stopniu, i dlatego mówi tutaj z pewnym przybliżeniem o sytuacji prawdopodobnej.
Dzisiejsza medycyna w dużym stopniu rozwiała te wątpliwości. Wiemy dziś, że dziecko w łonie matki posiada własne DNA i jest także z medycznego punktu widzenia w pełni indywidualnym człowiekiem, którego ciało jednak dopiero się kształtuje. Dlatego wydaje mi się bardzo ważne, spojrzenie na nowo na naukę św. Tomasza. Mając na względzie to, co pisał wcześniej, o Bogu nieodmawiającym opieki aniołów żadnemu człowiekowi i dobrodziejstwie udzielanym ze względu na samą ludzką naturę, założyć należy, że Anioł Stróż jest przydzielany człowiekowi od chwili poczęcia. Wiemy bowiem, że miesiące spędzone w łonie matki są dla małego człowieka także czasem dynamicznego wzrostu i związanych z tym zagrożeń. Zagrożenia te dotyczą nie tylko sfery fizycznej człowieka, ale także jego psychiki, która także kształtuje się już w tym okresie. Wiemy też, że czas przed narodzeniem ma bardzo duży wpływ na dalszy rozwój człowieka. Nie mówiąc już o samym porodzie – momencie pięknym, ale także bardzo trudnym. Jeżeli rozumiemy to wszystko, to nie sposób uważać, że dziecko poczęte nie powinno mieć swojego anielskiego opiekuna. Myślę, że św. Tomasz, posiadając naszą dzisiejszą wiedzę, także nie miałby w tej kwestii żadnych wątpliwości.
Tomasz Stępień
Artykuł ukazał się w archiwalnym numerze Któż jak Bóg 3/2012. Zapraszamy do lektury!