Ewagriusz (2)

Ewagriusz był uczniem Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu. Nic dziwnego, że kapadocczycy, a przez nich duch egipskiej pustyni i ciągle przytaczanego w tym cyklu Orygenesa, mieli zasadniczy wpływ na jego formację duchowo-intelektualną.

 

Życie ludzkie rysuje się w pismach ewagriuszowych jako pole nieustannej bitwy myśli-demonów z myślami ludzkimi, ścierania się energii psychicznej ludzkiej z szatańską.

 

Walka duchowa

 

Demony widząc, że człowiek jest skłonny ku dobru, przedstawiają mu trudności i myśli zniechęcające (O modlitwie… 10, s. 26), odstępują na niby, by za chwilę nie osiągnąwszy celu atakować ponownie (O modlitwie… 47-48, s. 33). Jeżeli chcą w człowieku wywołać obżarstwo, nierząd, chciwość, gniew itd., to dlatego, aby ociężały umysł nie mógł oddać się modlitwie (O modlitwie… 51, s. 34). Zdarza się w typowej dla nich podstępności i przewrotności, że udają jakąś niemoc lub nieumiejętność, aby człowiek sam sobie wydał się roztropnym (Traktat dla Eulogiusza Mnicha 12 [w:] Pisma ascetyczne, T. 2, s. 99). Złe duchy są tak podstępne, że potrafią udawać dobrych aniołów (O modlitwie… 95, s. 44-45), a nawet każą modlić się przeciwko samym sobie, aby uśpić czujność nękanego (O modlitwie… 134, s. 51-52). Potrafią zmienić światło padające na umysł tak, aby zafałszować obraz rzeczy, aby wytworzyć iluzje, które odciągną człowieka od Boga (O modlitwie… 69, 73-74, s. 38-39). Duch zły stara się być przenikliwszy i szybszy od umysłu człowieka kuszonego (O modlitwie… 90-91, s. 43).

Wszelka walka między człowiekiem, a demonem toczy się o modlitwę duchową – konstatuje Ewagriusz, bo dla demona jest ona zgubna, dla człowieka zbawienna (O modlitwie… 50, s. 34). Tylko przy wielkiej pokorze i odwadze złe duchy nie wyrządzą człowiekowi żadnej szkody (O modlitwie… 96-97, s. 45), trzeba być jednak nastawionym na długą i ciężką walkę, oczekując uciążliwości w tym duchowym boju (O modlitwie… 138, s. 52).

Na wysokim poziomie walki duchowej demony „tracą rozum”: pojawiają się hałasy, trzaski, krzyki i wyzwiska, z powietrza wyłaniają się maski dzikich zwierząt i inne niezwykłe objawy demonicznej irracjonalnej wściekłości (demony potrafią podrzucać człowieka niczym piłkę, a nawet zatapiać szpony i kły w jego ciele itd.). W takiej sytuacji nie należy się jednak niczego obawiać i całkowicie wzgardzić groźbami – poucza Ewagriusz (O modlitwie… 96-99, s. 45), bo wszystko to polega na zadziwiającej iluzji i sugestii. Po odniesionym zwycięstwie kuszony osiąga spokój wewnętrzny, beznamiętność-apatię (apatheja) – u Ewagriusza nie jest to pojęcie negatywne. Mała apatia oznacza pokonanie konkretnego demona, apatia pełna oznacza zwycięstwo nad wszystkimi. W praktyce i tak potrzebna jest nieustanna czujność, bo mimo osiągnięcia apatii możliwy jest upadek. Ostatecznie wszystko zależy od naszej wolnej woli, czy damy posłuch impulsom demonicznym czy wesprzemy się na inspiracjach dobro anielskich; czy upijemy się „winem demonów” czy raczej spożyjemy „mannę anielską”. Tertio non datur: albo zaślepi nas gniew demonów, albo ukoi anielski spokój. Gniew i łagodność to zatem duchowe ekstrema, między którymi rozpięta jest ludzka wolna wola. Nadmienić należy, że Ewagriusz nie chciał zbyt szczegółowo opowiadać o wszystkich sztuczkach demonów, obawiając się zaszkodzić w ten sposób mniej doświadczonym czytelnikom (O różnych rodzajach złych myśli 16…, s. 28).

Na uwagę zasługuje dobra znajomość psychologii pokus i ich wzajemnych zależności, jaką posiadł ten Ojciec Kościoła. Rozróżnienie u Ewagriusza między myślą a demonem jest tak subtelne, a przechodzenie od jednego do drugiego tak płynne, że czasem pojęcia zlewają się; nie można ich uznać jednak za synonimy. Demony nie są metaforami lub alegoriami życia psychicznego, są bytami autonomicznymi i obdarzonymi wolną wolą; potrafią natomiast „uzewnętrzniać się” przez ludzką psychikę.

Złe duchy ustawione w jednym szeregu z pokusami (jak już podkreśliłem, nie utożsamianymi jednak z nimi przez Ewagriusza) sugerują demoniczną niematerialność i przenikanie, oddziaływanie, kontaktowanie się na poziomie psychicznym poprzez świat wewnętrzny człowieka – tylko z tego poziomu mogą bowiem siać spustoszenie (O różnych rodzajach złych myśli 25…, s. 39). Tylko tu mogą niszczyć, trafiając na czyjś słaby punkt. Ewagriusz precyzyjnie opisał ów mechanizm przenikania demonów do ludzkiego umysłu, naginania ludzkiej wolnej woli: 1. Sugestia, zarzucenie przynęty – zainteresowanie lub dialog kuszonego, oznacza ferment i rozpoczęcie walki wewnętrznej; 2. Przyzwolenie kuszonego na zło – demon „wysysa” ofiarę; 3. Upodobanie w złu – demon odnosi pełny triumf, staje się despotycznym władcą i tyranem. Na tym etapie ofiara bez pomocy bożej nie jest w stanie uwolnić się od złego ducha.

Zło – podsumujmy – jawi się jako zewnętrzna moc osobowa, pragnąca przeniknąć do świata psychicznego człowieka, zagnieździć się tam i „pasożytować”, wyobcować człowieka od Boga, wyalienować i ostatecznie zniszczyć. Dlatego najlepsza rada Ewagriusza-psychologa brzmi – nie wdawać z demonami w żaden dyskurs, unikając wszelkich kontaktów z nimi. Przebija tu doświadczenie życia ascetycznego kilku pokoleń Ojców Pustyni, od Antoniego Wielkiego poczynając. Nikt z badaczy przez całe stulecia nie miał wątpliwości, że umiejętność rozeznawania duchów, rozróżniania poszczególnych demonów i strategię obrony przed nimi opanował Ewagriusz na drodze własnych, bolesnych doświadczeń i kontaktów. Podstawą sukcesu złych duchów jest doprowadzenie człowieka do gniewu, to – jak obrazowo wyraża się benedyktyn Gabriel Bunge – „wino demonów”.

Walka ze złymi duchami jest w istocie walką o ocalenie harmonijnej pełni osobowości, walką z własnymi wadami, a zatem ostatecznie to walka człowieka samego ze sobą, gdzie demony-pokusy pełnią rolę naganiaczy i przyczajonych z boku sępów, hien.

Ewagriusz podkreślał ograniczoną moc demonów, ich niemożność „totalnego” wdarcia się do ludzkich serc i myśli (nie mają tam bezpośredniego dostępu). Działając poprzez sferę życia psychicznego, demony poruszają się niejako po omacku, „we mgle”, a ich działanie oparte jest zaledwie na bacznej obserwacji naszych zachowań i gestów (O różnych rodzajach złych myśli 37…, s. 50). Tak naprawdę ich moc jest ograniczona, potrafią przede wszystkim kusić i grozić (List 28 [w:] Pisma ascetyczne, T. 1, s. 132). Odrzucił przy tym mnich pontyjski wątek chrześcijańskiej demonologii, który zakładał istnienie dla każdego człowieka osobistego demona (diabła stróża), odpowiednika anioła stróża.

 

Od „ontologii” do „wielkiej odnowy”

 

Spekulacje kosmologiczne Ewagriusza dotyczące m.in. pierwotnego upadku duchów zawiera Kephalaia gnostica oraz wspomniany już List do Melanii. Pierwotne dzieło stworzenia Boga było światem bezcielesnych dobrych duchów – mnich pontyjski nazywa go „Jednością”. Wszystkie byty zostały przy tym obdarzone przez Pana wolną wolą: Nie ma anioła niezdolnego do zła i żaden demon nie jest zły ze swej natury. Jednego i drugiego Bóg stworzył wolnymi (Napomnienie dla dziewicy 54 [w:] Pisma ascetyczne, T. 1, s. 305). W pewnym momencie byty te zaczęły oddalać się od Boga, wskutek czego doszło do pierwszego wielkiego upadku – duchowe „istoty rozumne” stały się duszami wyposażonymi w „ubrania ze skór” (różne ciała odpowiadające wielkości występku). Dlatego też jedne zostały aniołami (oddaliły się od Boga najmniej), inne ludźmi, a jeszcze inne demonami. Największą winę ponosi Szatan, gdyż ten potężny duch odszedł pierwszy, dając przykład pozostałym – upadek innych jest konsekwencją upadku szatańskiego. Diabeł i jego aniołowie (demony) utracili przez to część wglądu w rzeczywistość świata duchowego, ich spojrzenie nie jest pełne, nie są w stanie pojąć idei zbawienia. Demony najbardziej oddalone od Boga posiadają ciała „eteryczne” i przezroczyste (dominuje w nich żywioł „powietrza”), ale inne mniej „szkodliwe” mają ciała „ciemne”, dokładnie takie, jakie w przyszłości będą mieć ludzie potępieni. „Ciało” demonów jest zupełnie inne od ciała człowieka, dlatego też nie podlega pod ludzkie zmysły. To, co ludziom czasem wydaje się być demonem, jest – według Ewagriusza – złudzeniem, ciałem pozornym mającym wprowadzić w błąd. Psychika demonów zdominowana jest ich podstawową namiętnością – jest nią obsesyjna złość, „smoczy trunek”, wino demonów oślepiające i zaciemniające umysł.

Ewagriusz zgadzał się z tezami Orygenesa o wielkim powrocie wszystkiego do Boga, o odnowie i powszechnym oczyszczeniu kosmosu. Według niego nawet demony odzyskają swój pierwotny stan i staną się na powrót jednością z Bogiem, ich droga do tego jest otwarta. Duchy upadłe nie są wszak złe z natury, lecz z powodu niewłaściwego użycia wolnej woli. Zło nie ma statusu bytowego jako takiego – podkreśla mnich z Pontu – to tylko brak dobra. Zło jest pasożytem i stanem chorobowym, który prędzej lub później musi osiągnąć definitywny koniec. Ewagriusz przyjmuje hipotetycznie możliwość przechodzenia z jednego stanu do drugiego, tzn. upadku aniołów do stanu ludzkiego, upadku człowieka do stanu demonicznego i odwrotnie, w zależności od ruchów wolnej woli, ale wspomina o tym niewyraźnie i enigmatycznie: zakładamy, że to gniew i niepohamowana złość czyni z człowieka z czasem istnego demona. Kresem wcieleń będzie chwila, kiedy wszystkie stworzenia powrócą do stanu pierwotnej jedności i poznania, tj. gnozy. Ten powrót jawi się Ewagriuszowi jako mozolny trud, pokuta tym cięższa im głębszy był upadek, im więcej zła pozostaje do wyrwania (por. kilka ważniejszych opracowań o kontrowersji orygenistycznej: Elizabeth A. Clark, The Origenist Controversy: The Cultural Construction of an Early Christian Debate; Wojciech Szczerba, A Bóg będzie wszystkim we wszystkim… Apokatastaza Grzegorza z Nyssy. Tło, źródła, kształt koncepcji, podrozdział Apokatastaza orygenistów. Ewagriusz z Pontu).

 

Ewagriusz dzisiaj

 

Ewagriusz zapewne nie jest postacią porywającą dla współczesnego człowieka. Pewną winę ponoszą tu bez wątpienia biografowie, którzy ukuli legendę o tym, że czując pokusy cielesne wskakiwał on do beczki-cysterny z lodowatą wodą w środku zimy, że świadomie wystawiał ciało na ukąszenia insektów i owadów, aż to pokryło się robactwem (por. O życiu Ewagriusza 19), że zbyt radykalny post doprowadził go do przedwczesnej śmierci w wieku 55 lat. Taka heroizacja, dokonana przez zapatrzonego w swego Mistrza ucznia, brzmi po wiekach osobliwie. A i szczerze mówiąc, nie wszystkie uwagi pontyjskiego samotnika są z perspektywy wieków trafne i szczęśliwe, jak np. ta o szkodliwości ziewania – przez otwarte usta wdzierać się miały demony (O różnych rodzajach złych myśli 33…, s. 46) albo taka oto antyfeministyczna dytyramba: Zbliż się raczej do płonącego ognia niż do młodej kobiety (O ośmiu duchach zła 5…, s. 62).

Przedwczesna śmierć oszczędziła Ewagriuszowi potępienia i wygnania, które stało się udziałem wielu innych zwolenników orygenizmu. Na pamiętnym II Soborze Konstanynopolitańskim (553 r.) ostrze oskarżeń zostało imiennie skierowane przeciwko Orygenesowi, Dydymowi Ślepcowi i mnichowi z Pontu właśnie. Do niedawna jego postać była słabo znana nawet wśród uczonych. Dopiero ostatnio okazało się, że był pierwszym wielkim teoretykiem życia duchowego, że jego idee odnajdujemy w dziełach późniejszych Ojców Kościoła, np. Jana Kasjana, że były znane Ewagriuszowi podstawowe zasady rozeznawania duchów przypisywane młodszemu o ponad tysiąc lat Ignacemu Loyoli.

Palladiusz przytacza historię o wędrowcach na pustyni, których anioł uratował przed śmiercią, zostawiając kilka bochenków chleba na drodze. Ewagriusz zapytany, czy mógł to być demon udający dobrego anioła, wykłada podstawy nauki o rozpoznawaniu dobra i zła; jeżeli coś przynosi w konsekwencji dobro, to pochodzi od dobra, a i dusza obcując z dobrymi aniołami dostępuje uspokojenia (por. O życiu Ewagriusza 26); Widzenie senne zesłane przez aniołów raduje serce, zaś widzenie senne zesłane przez demony niepokoi je (Do mnichów mieszkających we wspólnotach 52 [w:] Pisma ascetyczne, T. 1, s. 289). Tenże Palladiusz przytacza też inne zdarzenie, kiedy to Ewagriusz został odwiedzony przez trzy demony, które przybywszy pod postacią mnichów, wdały się w zawiłą dysputę teologiczną, mającą na celu doprowadzić osaczonego do herezji. Ewagriusz zorientował się jednak z kim ma do czynienia, widząc, że goście weszli do środka i wyszli z celi mimo zamkniętych drzwi (O życiu Ewagriusza 27-30).

Gabriel Bunge, najwybitniejszy znawca myśli ewagriuszowej, podkreśla znaczenie spuścizny mnicha pontyjskiego dla psychologii i psychoterapii. To nie Bóg ani demony sterują naszą psychiką i wodzą na pokuszenie. Czynią to nasze żądze. Demony posługują się jedynie tymi żądzami w sprytny sposób. Ewagriusz nie tylko znał niezliczone techniki zwodzenia demonicznego, ale również oferował sprawdzone środki zaradcze – autentyczną modlitwę i pokorną prośbę. Daleki był od średniowiecznej psychozy i histerii przed diabłem.

Ewagriusz to ostatni z najwybitniejszych Ojców Pustyni, ruchu monastycznego zainicjowanego w Egipcie. Można zastanawiać się, dlaczego samotność na pustyni tak zafascynowała kilka pokoleń chrześcijan okresu wczesnego średniowiecza. Może dlatego, że to na pustkowiu Chrystus pokonał diabła, a powszechna była wówczas świadomość, że każdy wyznawca chrystusowy jest wezwany do osobistej walki z własnymi słabościami i demonami?

Nie miejmy złudzeń. Jeżeli w nowożytności tryumfalnie przepędzono demony, a nawet odmówiono im istnienia, te powróciły zamaskowane i pod innymi nazwami, daleko inteligentniejsze, stosujące bardziej wyrafinowane i groźniejsze środki. Tak, powie sceptyk, to ludzie stworzyli najokrutniejsze hekatomby i masowe techniki zagłady, osiągające kulminację w okresie II wojny światowej, ale uważny uczeń Ewagriusza dostrzeże przyklejonych do nich diabelskich mistrzów kamuflażu. Myśli własne człowieka, nawet te niedoskonałe i złe, były dla Ewagriusza myślami zgodnymi z naturą, diabelskie podszepty odróżniał po tym, że były one przeciwne naturze i ustalonemu porządkowi rzeczy. Czy można zatem mówić o naturalnej agresji człowieka, wrodzonej potrzebie walki i rywalizacji jako warunku postępu cywilizacyjnego?

Pragnącym poznać jeszcze głębiej żywot i myśl Ewagriusza polecić mogę w pierwszej kolejności dwie dostępne u nas znakomite prace Gabriela Bunge’a: Ewagriusz z Pontu – mistrz życia duchowego. Modlitwa duchowa. Acedia. Ojcostwo duchowe i bardziej przystępne Wino demonów. Warto zajrzeć także do książki ks. Leszka Misiarczyka Osiem logismoi w pismach Ewagriusza z Pontu oraz do opracowań Bernarda McGinna, Mistycy wczesnochrześcijańscy. Wizje Boga u mistrzów duchowych i Williama Harmlessa SJ, Chrześcijanie pustyni. Wprowadzenie do literatury wczesnego monastycyzmu. Dużo wyniesiemy też z uważnej lektury obszernych wstępów i opracowań do polskich edycji pism ewagriuszowych, ich autorem jest tłumacz i najwybitniejszy polski znawca tematu, Leon Nieścior OMI.

 

Herbert Oleschko

 

 

Artykuł ukazał się w majowo-czerwcowym numerze „Któż jak Bóg” 3-2012. Zapraszamy do lektury!