W piekle Dantego nie ma miejsca przypadkowego. Każda dusza znalazła się tam, gdzie zaprowadziła ją własna decyzja, grzech, sposób życia. W szóstym kręgu „Boskiej Komedii”, pośród rozżarzonych grobowców heretyków, pojawia się postać wyjątkowa – Farinata degli Uberti.
-
Królowa Aniołów + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Post Świętego Michała Archanioła + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA + Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) (Zestaw)120,00 zł z VAT
-
Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
Historyczny przywódca florenckich gibelinów, dumny arystokrata, polityk, człowiek czynu. Ale w dziele Dantego staje się kimś więcej – archetypem duchowej pychy. Antybohaterem, który do końca nie chciał uklęknąć. I właśnie to staje się jego największą tragedią.
Farinata – duma ponad prawdą
Dante ukazuje Farinatę w sposób niezwykle poruszający i zarazem niepokojący. Oto dusza potępiona, a jednak wciąż majestatyczna. Z ognistego grobu podnosi się z godnością, nie jak ktoś skruszony, ale jak dostojnik wygłaszający mowę. Pyta Dantego o rodowód, o polityczne sympatie, z goryczą mówi o wygnaniu swojej rodziny. Nie wypowiada ani jednego słowa skruchy. Nie prosi o modlitwę. Nie wspomina Boga. Jego zainteresowania koncentrują się na tym, co ziemskie – na dawnych walkach, urażonej dumie i nazwisku, które chciał obronić nawet w ogniu piekielnym.
Ta scena poraża nie dlatego, że Farinata jest szczególnie okrutny czy bluźnierczy. Przeciwnie – imponuje opanowaniem, siłą, stanowczością. A jednak to właśnie w tym tkwi jego zatracenie. Jego niezłomność, która mogłaby być cnotą, staje się klątwą. To człowiek, który nigdy nie zgiął kolan. Który postawił swoją dumę ponad prawdę, swoją rację ponad Boże miłosierdzie. Nawet piekło nie zdołało go skruszyć.
Ten obraz przywodzi na myśl niezwykłą scenę opisaną przez Josepha Ratzingera w „Duchu liturgii”. Przywołując apoftegmaty ojców pustyni, Ratzinger opowiada o pewnym spotkaniu: „Diabeł został zmuszony przez Boga do pokazania się opatowi Apollonowi. Diabeł był czarny, brzydki, o przerażająco wątłych członkach, przede wszystkim jednak nie miał kolan”. Niezdolność klęczenia – fizyczna i duchowa – staje się tu znakiem najbardziej pierwotnej formy buntu wobec Boga. Zatraceni nie potrafią uklęknąć, bo nigdy nie nauczyli się pokory. A bez pokory nie ma zbawienia.
Farinata jest właśnie takim człowiekiem bez kolan. Dumny, niezłomny, pozornie wielki. Ale duchowo ślepy. Nie widzi światła, bo patrzy tylko na siebie. Nie zna prawdy, bo ufa jedynie własnym przekonaniom. Nie szuka Boga, bo sam stał się swoim bożkiem. Jego postawa to nie heroizm – to duchowy paraliż. Brak kolan jest tu symbolem odrzucenia zależności od Boga, zamknięcia się na łaskę, duchowego osamotnienia.
Ratzinger pisze dalej: „Na najgłębszym poziomie klęczenie jest realną, modlitewną postawą i zarazem znakiem czegoś duchowo największego: zwycięstwem pokory w boju z pychą we wnętrzu ludzkiego serca, uznaniem Boga i niepojętności Jego tajemnicy oraz tajemnicy Jego darów – życia i zbawienia”. Farinata przegrał ten bój, zanim trafił do piekła. Jego duchowa postawa nie pozwoliła mu uznać, że potrzebuje przebaczenia, że istnieje coś większego niż on sam.
A przecież to klęczenie nie jest zaprzeczeniem wolności – jak zauważa Ratzinger – ale jej najgłębszym potwierdzeniem. Gdy człowiek zgina kolana przed Bogiem, nie traci godności – przeciwnie, odzyskuje ją. „Bo też klękamy przed Tym, który, by umyć nasze nogi, sam przed nami ukląkł”. Takiej postawy Farinata nigdy nie zrozumiał. Nie znał gestu służby, pokory, miłości. Dlatego nie zrozumiał też istoty zbawienia. I dlatego Dante umieszcza go nie w jakimś bezkształtnym chaosie, lecz w kamiennej trumnie – zamkniętej, rozpalonej, przypominającej ostateczne odcięcie od życia i światła.
Zabrakło tylko jednego
Farinata przypomina nam, że największym zagrożeniem dla duszy nie jest grzech popełniony w słabości, lecz pycha popełniona w przekonaniu o własnej sile. Że nie wystarczy być wiernym sobie, jeśli to „ja” staje się jedynym punktem odniesienia. Farinata nie jest potępiony za to, że się pomylił – ale za to, że nie chciał przyznać, że się pomylił. Jego piekło to konsekwencja braku wewnętrznego uniżenia.
Zło – jak pisze Ratzinger – „nie jest logiczne”. Jedynie Bóg i dobro są światłem i sensem. Farinata wybrał ciemność, bo nie potrafił zaakceptować tajemnicy. Jego intelekt, jego przekonania polityczne, jego pamięć – wszystko to staje się w piekle bezużyteczne. Zabrakło tylko jednego: łaski klęknięcia. Gdyby choć raz pochylił głowę przed Bogiem, mógłby dziś być w niebie.
Dlatego warto patrzeć na Farinatę nie z podziwem, lecz z drżeniem. Bo to nie jest portret męczennika idei – to ostrzeżenie. Człowiek, który nie potrafi klęknąć, zostaje sam – nawet w wieczności. A człowiek, który umie paść na kolana, nigdy nie zostaje opuszczony. Farinata pokazuje, że piekło to nie kara z zewnątrz – to konsekwencja braku pokory w sercu. I że czasem, by się zbawić, wystarczy… upaść na kolana.
Ks. Mateusz Szerszeń CSMA