„Ile dać księdzu w kopercie?”. Podstawowy błąd podczas kolędy

Jaką kwotę należy ofiarować chodzącym po kolędzie kapłanom? Artykuły o „kopertach” związanych z wizytą duszpasterską biją rekordy popularności na większości świeckich portali. Dzięki uprzejmości redakcji Aleteia udostępniamy fragment wywiadu, jaki przeprowadził Karol Wojteczek (nasz redakcyjny kolega) z ks. Mateuszem Szerszeniem CSMA (również naszym redakcyjnym kolegą 🙂 )

Po wpisaniu frazy „ksiądz po kolędzie” w wyszukiwarce, wątku finansowego dotyczy wszystkie 10 wyników na pierwszej stronie wyszukiwania. O możliwych przyczynachtego fenomenu opowiada Aletei ks. Mateusz Szerszeń CSMA.

Karol Wojteczek: Czy rzeczywiście dostrzega ksiądz w swojej posłudze tego rodzaju poczucie presji wśród parafian? Jakąś szczególną koncentrację na aspekcie ofiary?

Ks. Mateusz Szerszeń CSMA: Na początku podkreślmy jedno: celem wizyty duszpasterskiej nie jest ściągnięcie od wiernych podatku czy haraczu. Oczywiście, z ich perspektywy może to wyglądać inaczej. Wielu parafian obawia się, że zostaną przez księdza ocenieni na podstawie tego, w jakiej wysokości złożyli jałmużnę. Niemniej nie spotkałem się nigdy z sytuacją, by kapłan wymuszał jej przekazanie. Nie w ofierze zawiera się istota wizyty duszpasterskiej i można, z sobie znanych powodów, zrezygnować z jej złożenia. W duchowości Kościoła silna jest cały czas symbolika „wdowiego grosza” (por. Łk 21,1-4). Nigdy do końca nie wiemy, czy to, co ofiarowuje nam inny, nie jest wszystkim, co ten ktoś posiada. Nie powinniśmy go więc oceniać.

Jeśli zaś widzę gdzieś problem, to w braku rozeznania wśród wielu wiernych co do potrzeb Kościoła. O konieczności dbania o te potrzeby mówi 5 przykazanie kościelne. Parafianie, którzy w życiu swojej wspólnoty uczestniczą sporadycznie, często nie wiedzą, jakie są koszty jej funkcjonowania. Nie mają świadomości co do prowadzonych przez parafię dzieł charytatywnych, kosztów ogrzewania budynku kościoła czy liczby zatrudnionych w niej pracowników. A duże parafie potrafią mieć na etatach po kilkadziesiąt osób!

Rzecz jasna wielu jest też wiernych, którzy pamiętają, że jałmużna to jeden z najprzedniejszych dobrych uczynków i chcą go spełnić akurat wykorzystując okazję wizyty duszpasterskiej.

Znaczenie jałmużny

Jakie znaczenie dla naszego życia duchowego i religijnego ma jałmużna? Bo sam fakt istnienia określonego kościelnego przykazania czy świadomość wysokości opłacanych przez proboszcza rachunków nie każdego może przekonać…

„Woda gasi płonący ogień, a jałmużna gładzi grzechy” – czytamy w Mądrości Syracha (Syr 3,30). W teologicznym rozumieniu jałmużny słowa te stanowią fundament i przez wieki chrześcijanie podchodzili do jej składania niezwykle poważnie. Jałmużna, i mówię to oczywiście szerzej niż w kontekście wizyt duszpasterskich, jest gestem ducha, który przywrócić ma porządek w świecie. „Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma” – mówił Pan Jezus (Łk 3,11).

A co, jeśli ktoś nie jest w stanie złożyć ofiary?

Ma wtedy do dyspozycji pozostałe dwa dobre uczynki – modlitwę i post. Proszę zresztą pamiętać, że powinność składania jałmużny dotyczy również kapłanów. I, wcale nie tak rzadko, zdarzają się sytuacje, gdy to ksiądz, który chodzi po kolędzie, zostawia którąś z kopert u mniej zamożnej czy potrzebującej rodziny. Ale też nie jest to coś, czym powinniśmy się chełpić. „Niechaj nie wie lewica, co czyni prawica” (por. Mt 6,3).

To ile w końcu dawać po tej kolędzie?

Domykając wątek postawiony na początku: Co mamy napisać tym wszystkim czytelnikom, którzy pytają w wyszukiwarce o to, ile w tym roku daje się po kolędzie?

Proszę napisać, że podawanie i porównywanie konkretnych kwot nie ma sensu. Nie uczestniczymy w „wyścigu hojności”. Internetowa popularność wspomnianego pytania jest dla mnie zupełnie niezwykła. W mojej dotychczasowej posłudze zadano mi je wprost może ze dwa razy, co dowodzi jego niezręczności. Raz też pewna osoba, wręczając mi jakąś kwotę bezpośrednio do ręki zapytała, czy tyle wystarczy. Widać w tym było obawę o spełnienie oczekiwań księdza. Takie myślenie o ofierze – w kategoriach obowiązku – sprzeczne jest jednak z duchowym znaczeniem jałmużny, o którym wspomnieliśmy wcześniej.

Pragnę też z tego miejsca te obawy uspokoić – księża na ogół zliczają ofiary po zakończeniu kolędy i zwyczajnie nie wiedzą „kto ile dał”. Praktyka zapisywania wysokości poszczególnych datków jest coraz rzadsza. A już rozliczanie parafian z wielkości złożonej jałmużny jest czymś absolutnie niezrozumiałym i niestosownym. Są zresztą parafie, gdzie przyjmowanie ofiar ograniczono do mszy świętych.

Zauważyłem także, że temat ofiary budzi najwięcej emocji jeszcze przed przyjściem księdza. Gdy bowiem ten już przyjdzie, rozmowa jest często tak sympatyczna i angażująca, że potrafimy zapomnieć o przyjęciu datku. Zdarzało się czasem, że ktoś z parafian gonił mnie po wizycie po klatce schodowej z kopertą w ręku (śmiech).

ABY PRZECZYTAĆ WYWIAD W CAŁOŚCI KLIKNIJ TUTAJ