W ubiegłym roku zdałem maturę. Nawet nieźle. Ale nie dostałem się na wymarzone studia, bo mi zabrakło kilku punktów. Nie chciałem sprzedać swych ideałów i iść na wydział, gdzie były jeszcze miejsca, na kierunek, który mnie wcale nie interesuje. Teraz się uczę, uczę i uczę. Rodzice to cenią i powiedzieli, że nie muszę iść do pracy, abym tylko miał czas. A mnie się wydaje, że na nic już nie mam czasu, ani na kontakty z kolegami, ani na sen ani nawet na Pana Boga. Co gorsza, widzę, że mam siebie dość i świat przestał mi się podobać… Czy tak już będzie?
Remek
Pamiętam wykład o. Karola Maissnera, benedyktyna, który opowiadał o pewnym człowieku, który zgłosił się do niego w podobnym stanie. Ojciec Karol jest lekarzem, więc trochę zaryzykował i poprosił, aby pacjent zgodził się wziąć udział w eksperymencie. Miał przez dwa tygodnie codziennie kłaść się spać o 22.00 oraz godzinę jeździć na rowerze albo biegać, a potem przyjść na kontrolę. Młody pacjent początkowo zaprotestował, ale usłyszał, że po tych dwóch tygodniach eksperymentu będzie mu udzielona pomoc, ale teraz on, w takim stanie, jest bardzo potrzebny nauce.
Rada okazała się zbawienna. Świat zaczął się choremu podobać, a umysł przyswajał wiedzę. Okazało się, że po dwóch tygodniach wcale nie jest potrzebna specjalna terapia i pastylki – wystarczyło zmienić styl życia. Taki jest człowiek – musi mieć czas na sen i odpoczynek. A dotleniony umysł pracuje nawet dwukrotnie sprawniej.
Szatan doskonale wie, że jak wprowadzi człowieka w stan desperacji, to go dość łatwo „wykończy”. Bo człowiek zmęczony i niewyspany jest mniej odporny na stres i na choroby, szybciej się denerwuje na siebie i innych, łatwiej wpada w konflikty, daje sobą manipulować i powoli zaczyna się w jego życiu tragiczny proces wpadania w coraz głębszy smutek, poczucie bezsilności. Coraz bardziej nic nie wychodzi i coraz bardziej nic się nie chce. Trzeba trochę na siłę się z tego wyrwać, zacząć się modlić i odpoczywać.
Ale uwaga: taki stan trzeba też umieć odróżnić od prawdziwej choroby, którą może leczyć tylko lekarz.
Ks. Zbigniew Kapłański
Artykuł ukazał się w listopadowo-grudniowym numerze „Któż jak Bóg” 6-2013. Zapraszamy do lektury!