Jak rozpoznać wartościowego człowieka?

W moim życiu mam za sobą 3 etapy odkrywania wartościowych ludzi. Pierwszy polegał na rozróżnieniu między człowiekiem dobrym a złym.

Wzniosłem się w nim ponad podziały: Polak i Niemiec, Polak i Rosjanin, Polak i Żyd, i ponad wszelkie inne podziały, o których mówi się głośno przed każdymi politycznymi wyborami. Dla mnie ważne jest: dobry czy zły, i moje wybory zawsze sprowadzają się do tego podziału.

Drugim etapem, przez który Jezus mnie przeprowadził, jest podział ludzi na głupich i mądrych. Wprawdzie w przypowieści Jezus dzieli po równo: 50% mądrych, a 50% głupich, ale w życiu częściej spotykałem głupich. Mama zresztą powtarzała mi: „Ucz się, ucz, ale i tak głupi umrzesz.” Jest w tym trochę pesymizmu, ale w ostatnich badaniach naukowych dominuje hipoteza, że każdy człowiek na ziemi przez 30 minut na dobę jest głupi i sam się dziwi tej swojej głupocie.

Poszukiwanie ludzi mądrych to bardzo wielka przygoda w życiu. Etap ten wprowadził mnie w podział ludzi na wierzących i niewierzących. Tego podziału dotyczy prośba uczniów Jezusa: „Panie przymnóż nam wiary.”

KLIKNIJ, ABY POSŁUCHAĆ

Ufność, która czyni cuda

Zapytałem kobietę, która liczy już ponad 80 lat:

– Ilu ludzi wierzących spotkała Pani w swoim życiu?

– A niewielu. Miałam kiedyś przyjaciółkę. Gdy straciłam pracę, ona powiedziała mi: „Nie szukaj pracy, praca znajdzie ciebie”. Wieczorem ze zdumieniem odebrałam telefon od nieznanego mi człowieka z pytaniem: „Czy pani jako księgowa może mi pomóc wyjść z wielkiego kryzysu mej firmy?”. Praca mnie znalazła.

W tym tygodniu spytałem starszą panią po ciężkiej operacji:

– Ilu ludzi wierzących spotkała Pani w swoim życiu?

Identyczna odpowiedź:

– Niewielu. Przyjaciel mojego męża powiedział: „Nie bój się operacji. Choroba będzie błogosławieństwem dla Twojej rodziny”. Mija miesiąc, a ja ze zdumieniem obserwuję, że to nie jest moja rodzina. Ponad 30 lat dystansu mojej synowej do mnie, a teraz wzięła urlop na 2 tygodnie, by być ze mną. Drugi syn, który mnie odwiedzał tylko w święta, jest u mnie codziennie. Rozmowy z lekarzami wzięli w swoje ręce. Proszę księdza, ta choroba jest moim największym błogosławieństwem w życiu!

Jeszcze jedna rozmowa z mężczyzną:

– Ilu ludzi wierzących spotkał Pan w swoim życiu?

– Niewielu. Po śmierci mej żony, gdy byłem całkowicie załamany, a do tego miałem do spłaty bardzo duży kredyt, spłacany w dużej mierze z wysokiej pensji żony, sąsiad powiedział mi: „Nie martw się, spłacisz, tylko nie licz na nikogo z rodziny, ale na życzliwych ludzi”. Po siedmiu latach spłaciłem wszystko.

Czy wiara jest matematyką?

Wiem, że ludzi wierzących jest niewielu, ale są. Akt wiary w Jezusa polega w 50% na naszym zaufaniu Jemu oraz Bogu Ojcu, którego On objawia. To jest ta część, która zależy od nas i takim podejściem do wiary zajmują się filozofowie, psychologowie i psychiatrzy.

Drugie 50% aktu wiary to dzieło Boga, który wierzy w nas. On ufa, że wykonamy zadania, jakie nam stawia i tą wiarą zajmują się kapłani. Ona bowiem jest warunkiem zbawienia człowieka. A więc pełny akt wiary to moje 50% i Jego łaski również 50%. On ufa nam w takiej mierze, w jakiej może nam zaufać i prośba uczniów Jezusa ma na uwadze pomoc Boga w naszym dorastaniu do wiary.

Mówię tu o trzech etapach mojego życia językiem Jezusa. On dzieli ludzi na dobrych i złych, sprawiedliwych i niesprawiedliwych. On dzieli ludzi na głupich i mądrych. On dzieli ludzi na wierzących i niewierzących. Stawiając wiarę w niego i Jemu jako warunek zbawienia, czyli naszego szczęścia na ziemi i w wieczności.

Przed nami rok homilii, o ile Pan Bóg pozwoli na nasze spotkania. Dziękujmy za ludzi wiary, jakich spotkaliśmy w swoim życiu. Każdy z nich to wielki skarb.

ks. Edward Staniek

Opracowanie na podstawie kazania wygłoszonego 6 października 2019 r. w kościele Sióstr Felicjanek p.w. Niepokalanego Serca Maryi Panny w Krakowie.

Artykuł ukazał się w 1/2020 „Któż jak Bóg”. Zachęcamy do lektury!

Któż jak Bóg, 1/2020
ABY ZAKUPIĆ KTÓŻ JAK BÓG 1/2020 – KLIKNIJ TUTAJ