Jak to jest z miłosierdziem?
Obejrzeliśmy w rodzinie film o księdzu Jerzym Popiełuszko. Potem dzieci (w wieku gimnazjalnym) zadały nam pytanie, czy ludzi, którzy są przyczyną zła, należy traktować z wyrozumiałością. Długo trwała dyskusja, nie mamy jasnej odpowiedzi, prosimy o kilka zdań na ten temat.
Edyta i Marian z dziećmi
Wyrozumiałość to nie jest dobre słowo. Podobnie jak pobłażliwość. Zło trzeba nazwać złem, grzech grzechem. Pan Jezus nigdy nie umniejszał grzechu, nie lekceważył zła. Zupełnie czym innym jest miłosierdzie – jeden z przymiotów Boga. Gdy grzesznik żałuje, może zanurzyć się w Bożym miłosierdziu, a nawet nim ten żal się pojawi, w sercu Boga to miłosierdzie już jest. Warunkiem, aby z niego skorzystać, jest uznanie własnej winy, stwierdzenie, że popełniając zło podjąłem błędną decyzję. To teoria. Jak to wprowadzać w życie?
Jest w tym filmie jedna scena, która w życiu Księdza Jerzego kilka razy się powtarzała. Jego najbliżsi współpracownicy, można by powiedzieć przyjaciele, chcieli ujawnienia nazwisk osób, które podejmowały zbrodnicze decyzje, chcieli osądzenia tych, którzy pozwalali na bicie, prześladowanie ludzi. Ksiądz Jerzy ze smutkiem niemal chwycił się za głowę i mówił głośno, że oni jeszcze tak wiele nie rozumieją. On umiał nazwać decydentów najbiedniejszymi ofiarami zła, najbardziej zagubionymi niewolnikami systemu.
W jednym i drugim sposobie myślenia jest słuszność. Gdy człowiek widzi krzywdę, w sposób naturalny domaga się naprawienia tej krzywdy, wynagrodzenia strat – zarówno materialnych jak i moralnych. Gdy człowiek wierzący widzi krzywdziciela, od razu powierza go Panu Bogu, modli się – choćby o to, by Pan Bóg rozum mu wrócił, by pomógł mu się zmienić.
Niesprawiedliwe jest udawanie, że zło nie zaistniało, nieuczciwe jest lepsze traktowanie prześladowców niż prześladowanych (zdarza się tak, że większą emeryturę ma ten, co bił niż ten, którego bito). Społeczeństwo, również ze względów wychowawczych, zło powinno piętnować. Chrześcijanin jednak dla każdego pragnie dobra, a więc nawrócenia i zbawienia.
Złoty środek: Miłosierdzie to nowa szansa, którą zawsze daje Pan Bóg. Tego od Zbawiciela wciąż powinniśmy się uczyć. Ale też miłosierdzie wybacza nazwane zło – w sercu człowieka, od którego zło pochodziło konieczne jest pragnienie przemiany, prośba o wybaczenie i pomoc w powrocie do dobra.
Jak to jest z pomaganiem?
Pomagać czy nie pomagać? Przecież pomoc może być odebraniem samodzielności, odebraniem szansy na własne życie. Ale są też osoby, które sobie nie radzą bez żadnej własnej winy…
Amelia
Na pewno najważniejsze w naszym życiu jest dążenie do zbawienia, a gdy komuś pomagamy, to na pierwszym miejscu jest przybliżanie go do zbawienia. Nie musimy nikogo pytać, czy mamy się za niego modlić, takie zalecenie zostawił nam sam Pan Jezus. Jeśli ktoś prosi, by się za niego nie modlić, to zakładamy, że nie wie, co mówi, bo wejście do Królestwa Boga jest powołaniem każdego człowieka – i modlimy się za niego tym intensywniej.
Ale pomoc materialna? Na pewno, w imię miłości bliźniego, mamy obowiązek pomagać tym, którzy są w sytuacji uwłaczającej godności człowieka – na przykład błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty nie pytając o zgodę zabierała umierających i ciężko chorych do swoich ośrodków, by położyć ich w czystym miejscu i chociaż zapewnić godną śmierć. Święty brat Albert zapraszał do ogrzewalni wszystkich bezdomnych, by nie zamarzli.
A człowiek sprawny, dojrzały i zdrowy? Musi co najmniej poprosić, potem powinien podziękować. A co zrobić, gdy człowiek biedny, potrzebujący, jest odpychający i wulgarny? Na pewno nie wolno utwierdzać człowieka w przekonaniu, że mu się wszystko należy, że wszyscy muszą mu służyć. Nawet Pan Bóg obiecał wybaczenie grzechów jedynie tym, którzy uznają swój grzech, swoją nieprawość i brak rozsądku – poza powszechnym zaproszeniem do zbawienia Stwórca nie daje łask bez zgody człowieka, uznaje naszą wolność.
Złoty środek: Na pewno trzeba mieć w sobie gotowość udzielenia pomocy, nie wolno się obrażać i trwać w gniewie, ale też warto spróbować uczyć kultury, domagać się przeprosin za obrażające słowa, uczyć prośby o pomoc. A pomagać bezwzględnie w podstawowych sprawach życiowych. Trzeba pomagać, ale nie wolno deprawować!
Ks. Zbigniew Kapłański,
mail: x.zbigniew@wp.pl
Artykuł ukazał się w marcowo-kwietniowym numerze „Któż jak Bóg” 2-2016. Zapraszamy do lektury!