Jan Chryzostom (2)

Podczas wygnania biskup Jan napisał i zredagował bardzo interesujący i bezprecedensowy w dotychczasowej literaturze chrześcijańskiej traktat Kto sam sobie nie szkodzi, temu nikt zaszkodzić nie może, zadedykowany wieloletniej oddanej współpracownicy i przyjaciółce Olimpii. Są to aktualne do dzisiaj rozważania z zakresu filozofii zła, a trzeba wiedzieć, iż powstawały w okresie głębokiej niedoli autora – banity i więźnia, chorego i wyszydzonego przez wielu możnych tego świata.

 

Stanowisko Jana jest imponujące, wyrastające wprost z nauczania Jezusa Chrystusa i przesłania ewangelicznego (por. szerzej Kto sam sobie nie szkodzi, temu nikt zaszkodzić nie może, tłum. Karolina Kochańczyk [w:] Bóg i zło. Pisma Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nyssy i Jana Chryzostoma, Wydawnictwo M, Kraków 2004, w serii „Biblioteka Ojców Kościoła” 23). Traktat rozpoczyna się rozważaniem nad tym, czym jest cnota. Odpowiedź Chryzostoma brzmi: cnota to dokładna znajomość prawdziwej [bożej] nauki i przestrzeganie jej w życiu, z czego powstaje prawość, której nie może naruszyć nawet zły duch, to „sumienne trzymanie się prawdziwej doktryny przy całkowitej uczciwości zachowania” (J.D.K. Kelly, Złote usta…, s. 279).

Mimo to diabeł nieustannie szturmuje i na różne sposoby próbuje nas złamać. Jako przykład podaje Chryzostom Hioba, który wycierpiał od Szatana „wszystkie strzały zła”, a jednak wściekłość demonów rozbiła się w pył o nieugiętą jego postawę. Mało powiedziane, zły duch paradoksalnie pomógł osiągnąć Hiobowi wyższy poziom duchowy. Przykład prarodzica Adama świadczy zaś o tym, że to nie diabeł, ale lekkomyślność i pochopność poszkodowanego, jego brak trzeźwości i czujności doprowadził do upadku w raju.

 

…ten sam sobie szkodzi.

Żaden człowiek, nawet najbardziej nikczemny i niegodziwy, nie jest w stanie wyrządzić nam nic gorszego od diabła. A przecież najgorszy z demonów nie jest w stanie zniszczyć tego, kto konsekwentnie trzyma się zasad nauki Bożej. Sprawiając mu ból i szkody, tak moralne jak i materialne, najbardziej szkodzi samemu sobie, bo zostanie kiedyś pociągnięty do odpowiedzialności przez Boga. Sam zaś poszkodowany, nie oddając ciosów i nie mszcząc się, postępuje na drodze cnoty i pokory, a jako skrzywdzony w oczach Boga dostąpi nagrody w życiu wiecznym. Nie należy zatem szkodzić samemu sobie, odstępując od zasad wiary. Ci, którzy to czynią, nawet nie mając przeciwnika i wroga, upadają sami z siebie i giną duchowo. Jako przykład podał wielki kaznodzieja Wschodu Judasza, który zginął mimo iż nie spadły na niego żadne razy, a nawet otoczony był troską. Ten, kto zdradza samego siebie, nawet gdyby otrzymał wielkie dobrodziejstwa i dobra, niewiele z nich skorzysta.

Kto nie krzywdzi samego siebie, temu nikt inny zaszkodzić nie może. Kto czuwa, temu nic, nawet gdyby wojnę wypowiedział mu cały świat, zaszkodzić nie może: „Cóż możesz na to powiedzieć? Zostałeś skazany na wygnanie i wyrzucony z ojczyzny? Oni także […] Nie masz nikogo, kto by cię prowadził, ostrzegał i pouczał? Oni też byli pozbawieni tej troski. Zostałeś uwięziony? Albo skazany? A może umarłeś? O niczym gorszym albowiem nie możesz mi powiedzieć. Ale i oni, przechodząc przez to wszystko, przez każdą z tych [prób], stali się dzięki nim wspanialsi i sławniejsi, i zgromadzili większy skarb w niebie” – Chryzostom nawiązuje w tej wypowiedzi do trzech młodzieńców w piecu ognistym, którzy nie ulękli się wizji męczeńskiej śmierci i nie wyrzekli się zasad swej wiary. W zakończeniu zaś tego listu-traktatu Chryzostom konkluduje: „…jeśli ktoś doświadcza krzywdy i szkody, to doznaje jej od samego siebie, a nie od innych, choćby nawet tysiące [wrogów] napadało na niego. Jeśliby bowiem sam siebie nie skrzywdził, to gdyby nawet zeszli się wszyscy mieszkańcy ziemi i morza, w najmniejszej nawet rzeczy nie mogliby mu zaszkodzić” (Kto sam sobie nie szkodzi…, s. 123). Podobnie przedstawia się sprawa z aniołami odstępnymi – zaszkodzili sobie sami: „Diabeł był przedtem dobrym duchem, a przez niedbalstwo i rozpacz popadł w taką złość, że już się więcej z niej nie podniesie” (Dwadzieścia homilij i mów…, s. 129).

Przyczyny upadku wielu ludzi Jan Chryzostom doszukiwał się podkreślając, że spełnianie woli Bożej jest ludzką powinnością, a zaniechanie wykonywania woli Bożej przez człowieka oznacza automatycznie wcześniej lub później utknięcie w sidłach szatańskich: „…gdy nie pełnimy woli Boga, jesteśmy w sidłach diabelskich” (Homilie na Listy pasterskie…, s. 251-252). Miejsca opuszczone przez Boga stają się siedzibą demonów (Mowa przeciwko judaizantom… s. 65). „Czyż nie demonom służą ci, którzy występują przeciwko Bogu?” – pyta Chryzostom retorycznie (Mowa przeciwko judaizantom… s. 78). Zła wola jest podstawą wszelkiego zła (Komentarz do Listu św. Pawła do Galatów…, s. 118). Równie groźne i zgubne jest szukanie próżnej chwały (Komentarz do Listu św. Pawła do Galatów…, s. 125) oraz konsumpcjonizm: „Nic nie czyni nas tak uległymi diabłu, jak chciwość i żądza pomnażania majątku”.

 

Patrz komu ufasz…

Podejście Chryzostoma jest zdroworozsądkowe, np. na zabobon o „złym oku” odpowiada: „…funkcją samych oczu jest tylko patrzeć, a «źle patrzeć» to już sprawa złej woli” (Komentarz do Listu św. Pawła do Galatów…, s. 87). Ludzie wielokrotnie są źli wyłącznie z własnej winy. W świecie istnieje dużo zła, za które odpowiedzialność spoczywa na ludziach (Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, część druga…, homilia LIX: Mt 18, 7-14, s. 212-215). „Aniołami szatańskimi” nazywa Chryzostom nie demony, ale ludzi służących złu (Dwadzieścia homilij i mów…, s. 56).

Złe duchy od samego początku darzą ludzi niezmienną nienawiścią: „Nie ma bowiem drugiego takiego, który by znał tyle środków podstępu i zdrady, co ów niegodziwiec. I nikt nie potrafi nawet swego najgorszego wroga tak nienawidzić, jak ów złośliwy duch nienawidzi rodzaju ludzkiego” (Dialog o kapłaństwie 13…, s. 145). Dlatego nie wolno złym duchom ufać, nie wolno wdawać się z nimi w żadne pakty i układy. Złotousty wzywa do unikania wróżb i zabobonów (Katecheza pierwsza 39 [w:] Katechezy chrzcielne…, s. 36). „Szukasz zbawienia u demonów?” pyta retorycznie i z osłupieniem (Mowa przeciwko judaizantom… s. 78), kierując pytanie do tych, którzy przez zaślepienie lub z powodu głupoty ulegli złudnemu powabowi demonów.

Wielki Kaznodzieja Wschodu wzywa do rozsądku i czujności. „Diabeł nie jest daleko od nas” – twierdzi Chryzostom, aczkolwiek „O wiele większą i straszniejszą od tej zobaczyłbyś walkę, gdyby ci było dane widzieć otoczony ciemnością diabelski zastęp i jego zacięty atak, […] zobaczyłbyś nie strumienie krwi, nie trupy, lecz tak wielkie upadki dusz, tak ciężkie rany; […] tak wielu codziennie ginie! […] Jeśli kto nie czuje bólu z ran przez Szatana zadanych, tym większe grozi mu niebezpieczeństwo z powodu nieczułości; kogo pierwsza rana nie boli, ten łatwo otrzyma drugą i następne” (Dialog o kapłaństwie 13…, s. 144).

Chryzostom omawia podstawowe zasady postępowania złych duchów, ich strategię. „Ukryć sieci myśliwskie – to pragmatyka diabelskiego uwodzenia” (Komentarz do Listu św. Pawła do Galatów…, s. 137). „Jest to nieprzyjaciel, który nie zasługuje na żadną wiarę, który bez wypowiedzenia rozpoczyna z nami wojnę” (Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, część pierwsza…, homilia XIII: Mt 4, 1-11, s. 160). Diabeł lubi udawać: „Jeśli diabeł przemawia słowami Pisma, czy wówczas jego usta stają się uświęcone? Nie wolno tak mówić; diabeł pozostaje diabłem” (Mowa przeciwko judaizantom… s. 185). Jako kłamca zły duch zwykł uciekać się czasem do absurdu. Kusząc w raju obiecywał, że jedząc z drzewa poznania dobra i zła „bogami będziecie”. Ludzie zjedli i co – pyta Chryzostom – czy stali się bogami? (Homilie na Księgę Rodzaju Rdz 1-3…, s. 99). Złe duchy obiecują, ale obietnic nie spełniają. Mówią, że cudownie leczą, ale naprawdę nie uzdrawiają (Mowa przeciwko judaizantom… s. 79). Nawet jeżeli za przyzwoleniem Boga uda się demonom dokonać uzdrowienia, to ma to przyzwolenie Boże za zadanie sprawdzić świadków (Mowa przeciwko judaizantom…7, s. 79). Jan ukazuje też absurdalność faryzejskiego oskarżenia: „wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy” [inne tłumaczenia: Belzebuba]. Przecież Chrystus nie tylko wypędzał złe duchy, ale leczył, wskrzeszał zmarłych, uspokajał morze, cudownie karmił łaknących itd. – czegoś podobnego diabeł nigdy by się nie podjął, nie mógłby tego uczynić – argumentuje Chryzostom (Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, część pierwsza…, homilia IV: Mt 1, 17-21, s. 55-60).

Zły duch nie tylko chce pozbawić nas wrażliwości na dobro i skłonić do grzechu, ale także wzbudzić do dobra nienawiść (Katecheza pierwsza 39 [w:] Katechezy chrzcielne…, s. 37). Bóg czasami sam nie karze, ale zleca ukaranie Szatanowi, jak król lub sędzia zleca wykonanie wyroku katowi (Homilie na Listy pasterskie…, s. 67-68).

A oto kilka innych złotych myśli-sentencji Chryzostoma dotyczących postępowania złych duchów: „Diabli chcą, aby nie wierzono w piekło, a sami wyznają, że piekło istnieje”; „Szatan obiecuje wiele na ziemi, by odebrać nam wszystko w życiu pośmiertnym”; „Diabeł wtrąca nas w myśli rozpaczliwe, by wyrwać z nas nadzieję pokładaną w Bogu”.

Do ogromnego spustoszenia duchowego dochodzi z powodu zazdrości. Złemu duchowi nie wystarcza istniejące zło, zawsze jest nienasycony i czyni wszystko, by zło stawało się coraz gwałtowniejsze i brutalniejsze. Podsycana zazdrość prowadzi do bratobójstwa; Jan rozważa tę tragiczną sytuację egzystencjalną na przykładzie przypowieści o Kainie (Homilie na List św. Pawła do Rzymian…, s. 115). Jeszcze gorszym motorem zła jest gniew: „Kto się gniewa, jest igraszką diabła, siedliskiem demonów…” (O łagodności [w:] O małżeństwie…, s. 110).

 

Bagnet na broń!

Podstawy walki duchowej wykłada Jan Chryzosotom w bardzo interesującej formie w dziele Porównanie króla z mnichem (por. Wybór pism…, s. 186-191), gdzie władca i duchowny toczą walkę, pierwszy z wrogimi armiami, drugi z demonami. W oczach Chryzostoma walka mnicha jest efektywniejsza, bo pokonując demony ratuje on ludzkość od pogaństwa i herezji, cesarz natomiast zwalczając barbarzyńców zaspokaja swoje ambicje i chciwość (J.D.K. Kelly, Złote usta…, s. 31).

W naszej ludzkiej walce z aniołami upadłymi Chrystus nie jest bezstronnym sędzią, ale stoi po naszej stronie. Chryzostom argumentuje to tym, iż Chrystus ludzi namaścił i wyposażył w broń przeciwko diabłom, a złe duchy związał (Katecheza trzecia 9, 11 [w:] Katechezy chrzcielne…, s. 55-56). Przez swą męczeńską śmierć Syn Boży pokonał siły zła: „Ten znak śmierci (…) stał się źródłem wielkiego błogosławieństwa; murem chroniącym przed niebezpieczeństwem, uzdą powstrzymującą demonów i śmiertelnym ciosem wymierzonym w diabła i zabezpieczeniem przed wszelkimi mocami” (Mowa przeciwko judaizantom… s. 248). Najlepszy sposób na pokonanie demonów zdaniem Jana Chryzostoma podaje sam Chrystus: „Tego rodzaju [demonów] nie wypędza się inaczej, jak tylko modlitwą i postem” (Dwadzieścia homilij i mów…, s. 138).

Wskazane jest nieustanne czuwanie: „…w wojnie ze złym duchem nigdy nie można złożyć broni, ani snem się pokrzepić, jeśli się chce wyjść z niej cało. […] A ponieważ jest dla nas niewidoczny i nagle się włamuje, dlatego tych, którzy nie czuwają stale, spotyka cięższa klęska w tej wojnie, niż w tamtej” (Dialog o kapłaństwie 13…, s. 145). Ważne jest zwalczanie w sobie zła od samego początku, należy oprzeć się małym pokusom, bowiem proces pogrążania się w niegodziwości jest długi i stopniowy, demon prowadzi od małych grzechów do coraz większych (Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, część druga…, homilia LXXXVI: Mt 27, 11-26, s. 496).

Sytuacja ludzi jest na szczęście o tyle komfortowa, że zawsze istnieje możliwość nawrócenia. Nawet jeżeli człowiek na jakiś czas uległ pokusom szatańskim, to wystarczy by zwrócił się do Boga, a zostanie ocalony – zapewnia Chryzostom (J.D.K. Kelly, Złote usta…, s. 34). W prowadzeniu walki duchowej ogromne znaczenie posiadają egzorcyzmy. Chryzostom omawia znaczenie i symbolikę obrzędu egzorcyzmów (Katecheza druga 12 [w:] Katechezy chrzcielne…, s. 42): ożywiają one pobożność i pobudzają do pokuty.

Szatan według Chryzostoma szczególną nienawiścią darzy ludzi duchownych. Czasem wierzy, iż zniszczenie kapłana doprowadzi do osłabienia gminy chrześcijańskiej. Tymczasem staje się często odwrotnie. Jan Chryzostom podaje tu przykład Ignacego Antiocheńskiego – heroiczna śmierć sławnego biskupa z II wieku doprowadziła do konsolidacji chrześcijan, a nawet do nawrócenia pogan zbudowanych postawą męczennika w amfiteatrze rzymskim: „Poniósł męczeństwo, by na oczach wszystkich widzów wznieść przeciwko diabłu znak męczeństwa” (Homilia o św. Ignacym Antiocheńskim [w:] O małżeństwie…, s. 187).

Jedną z najtrudniejszych do egzegezy perykop biblijnych jest kuszenie Jezusa przez diabła na pustyni. Chryzostom ma świadomość istnienia tu wielkiej tajemnicy i przekraczającego umysł ludzki planu zbawienia. Diabeł zwykł przystępować do człowieka, kiedy ów jest samotny i osłabiony postami. Zwraca uwagę na niepewność szatańską i wahanie („Jeśli jesteś Synem Bożym…”). Wszystkie argumenty diabelskie zbijane są z logiczną konsekwencją i całkowitym spokojem, ponieważ Jezus przemawia do złego ducha łagodnie i spokojnie, nie jest to odpowiedź mściwa, lecz logicznie prowadzi do kumulacji argumentów eksplodujących w ostatecznym rozkazie: „Idź precz”, ukazując, że człowiek prawy i ufający Bogu jest w stanie odeprzeć złego ducha (Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, część pierwsza…, homilia XIII: Mt 4, 1-11, s. 154-164).

Bóg nieustannie upokarza diabła, ukazuje że jego podstępy i wysiłki nie osiągają w pełni zamierzonego celu, że ludzie wypędzeni z raju wracają do nieba (Mowa przeciwko judaizantom… s. 209). Chrystus wprowadzając do raju łotra pokazał, iż jego miłosierdzie jest większe od sprawiedliwości – ukazał w ten sposób diabłom bezowocność ich knowań i podstępów (Homilie na Księgę Rodzaju Rdz 1-3…, s. 103). Ostatecznie Bóg całkowicie zetrze Szatana pod stopami sprawiedliwych [ludzi], zwycięstwo to będzie totalne i nieodwracalne (Homilie na Księgę Rodzaju Rdz 1-3…, s. 87).

 

Persona non grata

Jan Złotousty był bezkompromisowym kaznodzieją, obce mu były zasady dyplomacji i konwencjonalna obłuda na dworze w Konstantynopolu, dlatego zjednał sobie szybko niechęć wśród dworzan i samej cesarzowej Eudoksji, którą otwarcie krytykował. Jego mowy były nieprzejednane w krytykowaniu wad i grzechów, pełne epitetów i obrazowych, dosadnych inwektyw. „Czym jest synagoga obecnie? – pyta Jan i odpowiada – …miejscem prostytucji, mieszkaniem nieprawości, przytułkiem demonów, twierdzą diabłów, zagładą dusz, przepaścią i otchłanią każdej zagłady; jakby nie nazwać, zawsze za mało się powie” (Mowa przeciwko judaizantom… s. 188), albo inna wypowiedź: „Rozpusta i bezgraniczna pożądliwość stawia ich [Żydów] pośród wieprzy i capów […] w duszach samych Żydów gnieżdżą się demony” (Mowa przeciwko judaizantom… s. 67).

Z pewnością Jan był postacią wybitną i kontrowersyjną. Jego rehabilitacja nastąpiła dopiero w roku 438, kiedy wrogowie zmarli, a cesarz Teodozjusz sprowadzając prochy do Konstantynopola symbolicznie prosił martwego Jana o przebaczenie win swoich rodziców, tj. Eudoksji i Arkadiusza. O tym jak skrajnie różne opinie wywoływał nawet wśród historyków kościelnych por. artykuł Sławomira Bralewskiego Rozbieżności w ocenie Jana Chryzostoma w relacjach Sokratesa i Hermiasza Sozomena [w:] Cesarstwo bizantyńskie. Studia ofiarowane Profesorowi Waldemarowi Cyranowi przez uczniów na 70-lecie Jego urodzin, pod redakcją Piotra Krupczyńskiego i Mirosława J. Leszki, Oficyna Wydawnicza Leksem, Łask-Łódź 2006.

Homilie chryzostomowe tchną dzisiaj szczerością, autentyzmem, pokorą i nieprzejednaną postawą wobec zła, czujemy także – jak pięknie pisze ks. Arkadiusz Baron – że są one owocem wieloletnich przemyśleń i trudu kształtowania własnej osobowości w oparciu o dane Objawienia…” (A. Baron, Twórcza przygoda spotkania ze Złotoustym [w:] Homilie na Ewangelię według św. Mateusza, część pierwsza…, s. 12-13). W pismach Złotoustego przebija się zarazem świadomość, że pełna istota Boga jest niepojęta tak dla ludzi, jak i nawet dla aniołów (J.N.D. Kelly, Złote usta…, s. 71). Urzeczony był Pawłem Apostołem. To listy pawłowe są fundamentem wielu jego homilii i rozważań, biskup Jan uznaje go prawie za anioła: „Zresztą i Paweł by obleczony ciałem” (Dwadzieścia homilij i mów…, s. 222).

Na nas pisma chryzostomowe sprawiają dzisiaj wrażenie rozwlekłych, pełnych niepotrzebnych dygresji, ale dla ówczesnych słuchaczy były one interesujące. Żaden z Ojców Kościoła nie wyłożył ksiąg biblijnych tak gruntownie i systematycznie, a przy tym tak celnie i praktycznie. Do dzisiaj większość jego myśli i idei pozostaje żywych. Wielokrotnie podkreślał Chryzostom, że przypowieści biblijnych nie wolno brać zbyt dosłownie, bo w ten sposób powstałoby mnóstwo niedorzeczności, ale też zbyt swobodna interpretacja tym bardziej sprowadza nas na manowce – rozsądek Chryzostoma jest tutaj godny podziwu.

Zainteresowanym tłem historycznym i realiami społeczno-politycznymi, w których Chryzostom działał, polecam monumentalną monografię ks. Piotra Szczura Problematyka społeczna w późnoantycznej Antiochii na podstawie nauczania homiletycznego Jana Chryzostoma, Wydawnictwo KUL, Lublin 2008.

 

Herbert Oleschko

Artykuł ukazał się w archiwalnym numerze Któż jak Bóg 1/2014