Pierwszym grzechem w Biblii było kłamstwo. Kłamstwo węża na temat Boga i jego zakazów. Pierwszym grzechem w życiu, to znaczy takim, który jest początkiem innych nieszczęść, jest kłamstwo. Jak u lekarza. Nieprawda na temat zdrowia może nawet zabić.
Pierwszy rodzaj kłamstwa to mówienie nieprawdy w żywe oczy. Tego kłamstwa się nie zakłada, ale jest ono reakcją na konfrontację z prawdą. Przyłapuję studenta na ściąganiu. Proszę, żeby oddał kartkę. Nie odda. On nie ściągał. Pytam, czy w ostatnich 15 sekundach odwracał głowę w stronę kolegi z lewej strony. Nie przyzna się. Kolejny pożyczałeś pieniądze, a on twierdzi, że to nieprawda. Ktoś inny podpisał zgodę na współpracę z SB, ale twierdzi, że nie podpisywał. Ten pierwszy rodzaj kłamstwa boli chyba najbardziej. Zwłaszcza jeśli wiesz, jaka jest prawda.
Drugi rodzaj to kłamstwo planowane z nadzieją, że się nie wyda. Ściągasz na kolokwium, pomagasz dzieciom w konkursach, na które miały przygotować pracę samodzielnie, oszukujesz skarbówkę. To kłamstwo wydaje się tak nieszkodliwe, jak palenie papierosów, jak kradzież batonika z dużego sklepu. A przecież to ono narusza najbardziej duchową konstrukcję człowieka. Kto będzie kłamał w małej rzeczy, łatwiej skłamie w największej.
Trzeci rodzaj kłamstwa to manipulacja. Mówienie takie, jakby w naszych słowach było nieco prawdy, ale po sprawdzeniu bez emocji nic w nich „nie trzyma się kupy”. Tu się mieszczą wszystkie zdania typu: “Kościół nie poradził sobie z pedofilią”, “Polki nie poradziły sobie z niewiernością”, “Księża nie płacą podatków”, “Bez koperty nie ma co iść do lekarza”, “Rząd wyprowadzi nas z Unii”, “Opozycja każe nam masturbować dzieci”, itd. W każdym z powyższych zdań „jest coś na rzeczy”, ale jeśli podejdziesz do nich uczciwie, szybko zauważysz, że są one nieprawdziwe. Czy nie można napisać: “Polki w zdecydowanej większości są wiernymi dziewczynami i mężatkami, ale jest pewien procent, który ma ciągle z tym problem”? Czy nie można powiedzieć, że są tacy lekarze, co biorą, ale że większość nigdy nie prosi o pieniądze? Ten rodzaj kłamstwa jest o tyle niebezpieczny, że jeśli ktoś żyje bardziej emocjami niż rozumem, to w ogóle go nie zauważy.
Czwarty rodzaj kłamstwa to stawianie tez, które nie chcą znać prawdy. To taka manipulacja połączona z niedojrzałością. Ktoś stawia oskarżenie: „Ta wspólnota ma charakter sekty”. Ty zaczynasz tłumaczyć i jesteś winny, bo się tłumaczysz. Jeśli nie tłumaczysz, jesteś winny, bo milczysz. Chcesz porozmawiać, żeby sprawę wyjaśnić. Ale rozmowy nie będzie, bo przecież wiadomo jaka jest prawda. To nic, że to jest nieprawda. Bo w tego rodzaju kłamstwie nie chodzi o prawdę. Chodzi o zadanie bólu. Jak w przypadku dziecka, które kopnie kolegę, a potem ucieka. Celem nie była konfrontacja sił i sprawdzenie kto jest silniejszy. Celem było zadanie bólu drugiemu.
Rodzajów kłamstw jest dużo więcej. I wiadomo, że kłamstwo to nie jedyny grzech. Coraz bardziej jednak przekonuję się, że powinno być ono traktowane jako pierwsze przewinienie i piętnowane bez większej tolerancji. Nawet największy skruszony grzesznik nie boli tak bardzo, jak człowiek, który kłamie i nie zależy mu na poznaniu prawdy.
To prawda, że kłamiemy, żeby się bronić, żeby mniej cierpieć, żeby osiągnąć pożądane cele. Zawsze jednak nie jest to ludzka droga, zawsze komuś wyrządza się w ten sposób krzywdę.
ks. Wojciech Węgrzyniak
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2022)