Nadchodzi wojna! Jeśli nie będziemy modlić się trzy razy Zdrowaś Maryjo o 18:30, porzucając wszystko, co robimy o tej godzinie, to katastrofa jest nieunikniona. Tak wskazuje objawienie „n” (często znane, ale niezatwierdzone przez Kościół)
Ile tego typu wirtualnych łańcuszków otrzymujemy wraz z natężeniem informacji o kolejnym etapie „trzeciej wojny światowej w kawałkach” – jak sytuację geopolityczną XXI wieku opisał papież Franciszek.
Gdy media rozsiewały panikę na temat pandemii w 2020 roku, wraz ze wzrostem sensacyjnych informacji, w mediach społecznościowych przyrastały wiadomości apelujące o szturm do nieba, bo nadchodzi koniec świata.
Wielu z nas było bombardowanych smsami od osób, które widziało się raz w życiu, od ludzi, którzy „w czasach spokoju” nie mieli nic wspólnego z kościołem. A my jako chrześcijanie mamy powiedziane: „Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie, w każdym położeniu dziękujcie”
Zamiast wysyłać tego typu wiadomości, po prostu uklęknij. Aby się modlić, nie potrzeba do tego „łańcuszków”. Chrześcijaństwo to życie nadzieją. Jezus nie wprowadzał niepokoju i zamętu, ale podnosił na duchu. Chrystus ukazujący się apostołom po swoim Zmartwychwstaniu przywitał się, mówiąc: „Pokój wam!”
Gdy Zmartwychwstały pojawił nad Morzem Tyberiadzkim, nie wypominał uczniom ich zdrady, tchórzostwa, powrotu do swojej szarej codzienności („Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili.” J 21), do tego, czym zajmowali się przed „przygodą” z Jezusem, pewnego rodzaju stanu apatii czy zagubienia, rutyny – jakby nic się nie wydarzyło, jakby zmartwychwstania w ogóle nie było, ani cudów, znaków i nauk, które chwytały za serce. Po prostu spytał z troską, „dzieci, czy macie co na posiłek?” i z czułością i miłością zaprosił ich, by z nim zjedli. „Chodźcie, posilcie się!”
Jeśli Bóg jest dobry i miłosierny, pragnący relacji z nami, przyjaźni, interesujący się naszym losem, to dlaczego sami wprowadzamy zamęt i niepokój u innych, zamiast mówić im o Tym, który jest źródłem pokoju?
„W Miłości nie ma lęku”
Wiem, że przesyłanie takich wiadomości może być również oznaką chęci działania w obliczu bezradności. Odreagowywanie narastającej paniki, zamartwiania się o przyszłość. Ale my, chrześcijanie, tym powinniśmy się właśnie wyróżniać – jesteśmy ludźmi Nadziei, a nie smutku i strachu. Nie siejmy histerii, tylko Miłość. Ale aby siać Miłość, musimy z tej Miłości czerpać, bo inaczej nasza „człowieczość” nas przytłoczy i zdominuje. Może warto odkurzyć Pismo Święte i pomedytować w ciszy 30 minut? Albo wziąć różaniec i wreszcie „nie klepać” tylko przeżyć.
„Nie znacie dnia, ani godziny”
Wszelkie apokaliptyczne wizje, które pojawiają się przy okazji mrożących krew w żyłach scen wojennych widzianych na ekranach naszych telefonów i telewizorów – powielanie, że jest to kara za aborcję, za grzech, to destrukcyjne sianie paniki, które nie ma nic wspólnego z wiarą w „Abbę” („Tatusia”), a raczej naszą własną zaburzoną relacją z Bogiem.
Bojaźń Boża jest istotna, ale nie wynika ze strachu przed „karą”, bo Bóg nie karze. Bóg jest Miłością. Pewne zdarzenia to często po prostu konsekwencja naszych działań. Nie nawrócimy siebie czy kogoś siejąc strach. Co najwyżej będziemy wówczas Boga traktować jak Zeusa. A to nie Bóg.
„Bojaźń Boża to nie strach. Człowiek w spotkaniu z Bogiem odkrywa swoją małość i stąd bojaźń Boża, ale w tym samym momencie Bóg mówi „Nie bój się!” – mówił kard. Grzegorz Ryś
Nie mam odpowiedzi na pytanie, czy III wojna w kawałkach przeobrazi się w konflikt globalny. Tendencja jest niepokojąca, ale trzeba również pamiętać, że nigdy w historii ludzkość nie otrzymywała informacji w tak krótkim czasie i w takiej ilości. Algorytmy rządzą się swoimi prawami – media i politycy muszą przyciągać uwagę, a przerażająca informacja jest w tym najskuteczniejsza. Jesteśmy przytłoczeni nadmiarem. Trudno jest w takim chaosie i bańkach informacyjnych, w jakich się znajdujemy, rozeznać, co jest już poważne, a co jeszcze nie. Kto za tym naprawdę stoi i jaki ma interes. Jako chrześcijanie wiemy jedno, „nie znamy dnia, ani godziny”, więc czuwajmy i módlmy się w każdym czasie.
Czyż Opatrzność Boża nie kieruje światem?
”Przede wszystkim unikaj smutku i zmartwień, bo nie ma racji do smutku. Czyż Opatrzność Boża nie kieruje światem? Czy może się wydarzyć cokolwiek, o czym by Pan Bóg nie wiedział i nie dopuścił? Jeżeli zaś On to dopuszcza, to bez wątpienia dla dobra naszego. Stąd i Twoje cierpienia, które opisujesz i które rzeczywiście są przykre, nie powinny Ci odbierać pokoju, ani trapić. Zło mieszka jedynie w woli. Jeżeli wola chce dobrze, to chociażby nie wiem co wbrew tej woli się działo, to ona za to nie odpowiada. Trapienie się w tych wypadkach drażni jeszcze bardziej nerwy i przyczynia się do tym większych zaburzeń. Więc pokoju, dużo, bardzo dużo pokoju w oddaniu się całkowitym na Wolę Bożą, Wolę Niepokalanej we wszystkim. Nie pragnijmy ani mieć więcej czasu ni mniej, ani innego zajęcia niż mamy, ani też innego miejsca niż to, gdzie nas Opatrzność Boża umieściła”.
– pisał św. Maksymilian Maria Kolbe
Jak wskazuje ojciec Mirosław Kopczewski OFMConv w wywiadzie, który ukaże się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” 3/ 2024 (maj – czerwiec), „słowa te pochodzą z 31 stycznia 1941, z listu św. Maksymiliana do br. Henryka Borodzieja, borykającego się z problemem powrotu do Niepokalanowa z powodu działań wojennych. Kilkanaście dni później o. Kolbe został aresztowany i osadzony na Pawiaku, skąd w maju przewieziono go do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie dokończył swoje ziemskie życie, oddając je za nieznanego sobie więźnia.”
Jak podkreśla franciszkanin, „Jego postawa spokoju i ufności Niepokalanej w obliczu grożącego zła jest owocem wieloletniego praktykowania drogi zawierzenia.”
Warto rozpocząć przygodę zawierzenia. W tym celu może pomóc modlitewnik ks. Mateusza Szerszenia CSMA, „Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi”, o czym również mogę poświadczyć. Można po prostu modlić się z ojcem Dolindo „Jezu, Ty się tym zajmij” lub ze św. s. Faustyną „Jezu ufam Tobie”. Wszystkie formy prowadzą do oddania się Bogu w pełni i są praktyką zawierzenia.
Zawierzenie nie jest tożsame z tym, że nie spotka nas cierpienie i zło. Ale oznacza, że przestaniemy być uczniami z Emaus, pogrążonymi w smutku z „przesłoniętymi oczami”, niedostrzegającymi Zmartwychwstałego, który kroczy razem z nami. Który Jest, bo Jego imię „Jestem, który Jestem”. Owocem Ducha jest pokój i to pokój jest jednym z owoców zawierzenia.
Pismo Święte jest uniwersalną odpowiedzią na tu i teraz. Dlatego zamiast panikować, przeczytajmy w tym kontekście List do Rzymian. Można by sparafrazować – List do Polaków, List do Chińczyków, Palestyńczyków, Ukraińców, Rosjan, Izraelczyków… List do Ciebie i do mnie.
„Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale.”
„Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane:
Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź.
Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.”
Amen.
Jak pisał św. ojciec Pio: „Ufaj, módl się i nie martw się”
Karolina Zaremba