Kim był młodzieniec z Getsemani?

W Ewangelii według św. Marka, podczas opisu pojmania Jezusa w Ogrójcu, znajdziemy tajemniczą wzmiankę, której nie ma w żadnej innej Ewangelii: „Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich” (Mk 14,50-52). Tożsamość tego człowieka nie została ujawniona. Brak też jakiegokolwiek wyjaśnienia ze strony Ewangelisty, jak znalazł się on w Getsemani.

Wiemy jedynie, że był młody. Ewangelista użył greckiego słowa neaniskos, które jest zdrobnieniem od neanias (młodzieniec). Ks. Adam Kubiś uważa, że możliwe byłoby tłumaczenie tego terminu jako „młodzieniaszek”, zgodnie ze Słownikiem grecko-polskim Zofii Abramowiczówny. W języku polskim brzmiałoby to jednak ironicznie i lekceważąco, dlatego też praktycznie w każdym przekładzie tajemniczy uciekinier nazywany jest po prostu młodzieńcem. Bazując na starożytnych opisach poszczególnych faz życia człowieka, możemy stwierdzić, że etap życia określany terminem neaniskos przypadał po okresie dorastania, ale przed okresem dojrzałości, a więc mieściłby się w przedziale od 15 do 20 roku.

Co nieco można też wywnioskować z ubioru młodzieńca. Ks. Remigiusz Popowski w Wielkim słowniku grecko-polskim Nowego Testamentu podaje takie znaczenia terminu sindon, jak „delikatne płótno”, „cienkie, lniane prześcieradło” oraz „tunika”. Howard M. Jackson i Erina Vearncome na podstawie analizy starożytnych źródeł wskazali, że noszenie takiej właśnie lnianej szaty bezpośrednio na nagim ciele nie było czymś nadzwyczajnym w ówczesnej kulturze, ale należy podkreślić, że taka szata była zarazem stosunkowo droga jak na ówczesne standardy. Termin sindon w niektórych tekstach Pisma Świętego oznacza drogocenną tkaninę (Prz 31,24; Sdz 14,12). Należałoby z tego wyciągnąć wniosek, że młodzieniec nie należał do ludzi biednych i miał dość wysoki status społeczny.

Co ciekawe, w NT słowo sindon pojawia się tylko cztery razy i w pozostałych trzech miejscach odnosi się do cienkiego lnianego płótna, w które owinięto martwe ciało Jezusa (Mk 15,46; Mt 27,59; Łk 23,53). Prawdopodobnie było to zasługą Józefa z Arymatei, który postarał się, aby jako całun Jezusa posłużyła tkanina o znacznej wartości.

Czy młodzieńcem był sam Marek?

Podobno najprostsze rozwiązania są najlepsze. Takim rozwiązaniem jest hipoteza, że autor Ewangelii pod postacią młodzieńca przedstawił samego siebie.

Jan Marek nie należał do grona dwunastu apostołów. W czasach działalności Jezusa był prawdopodobnie jeszcze nastolatkiem. Z Dziejów Apostolskich wiemy jednak, że jerozolimscy wyznawcy Chrystusa gromadzili się w domu Marii, matki Jana Marka, a więc stał się on pierwszym jerozolimskim kościołem. W domu tym znajdowała się „sala na górze”, w której odbyła się Ostatnia Wieczerza i w której miało miejsce zesłanie Ducha Świętego. Tam również udał się Piotr, kiedy anioł uwolnił go z więzienia (Dz 12,12-17).

Kilka lat później Marek, wraz ze swoim kuzynem Barnabą, towarzyszył św. Pawłowi w jego pierwszej podróży misyjnej (Dz 13,5), z której jednak zawrócił w Perge do Jerozolimy (Dz 15,37-38). Ponieważ Paweł, zawiedziony jego postawą, nie chciał zabrać go w kolejną podróż, Marek udał się z Barnabą na Cypr, a Paweł dobrał sobie za towarzysza Sylasa (Dz 15,36-41). Uraza nie trwała długo, o czym świadczą wzmianki o Marku w listach św. Pawła (Flm 1,24; 2 Tm 4,11).

Tradycja mówi o późniejszym pobycie Marka w Rzymie wraz ze św. Piotrem, gdzie prawdopodobnie między rokiem 60 a 70 powstało spisane świadectwo o Jezusie nazwane Dobrą Nowiną i oparte w dużej mierze na wspomnieniach Piotra. Euzebiusz z Cezarei w swojej Historii Kościelnej, powołując się na Papiasza (50-135), wyjaśnił: „Marek, który był tłumaczem Piotra, spisał dokładnie, choć nie po kolei, wszystkie słowa i czyny Pana, które zapamiętał. Ani nie słuchał bowiem Pana, ani Mu nie towarzyszył, ale później, jak powiedziałem, był jednym z [uczniów] Piotra. Piotr nauczał odpowiednio do okazji, przedstawiając słowa Pana nie w sposób systematyczny, dlatego Marek słusznie postąpił, spisując niektóre z tych rzeczy tak, jak je zapamiętał. Miał bowiem tylko jeden cel: nie pominąć niczego z tego, co słyszał, i niczego nie przekręcić” (Księga III, rozdział 39). Podobnie uważali Ireneusz z Lyonu, Klemens Aleksandryjski, Orygenes, Tertulian, Euzebiusz, Hieronim i inni. Tertulian twierdził nawet, że sporządzona przez Marka Ewangelia mogłaby być wręcz nazwana Ewangelią Piotra.

Utwór, który wyszedł spod pióra Marka cechuje oszczędność w słowach i konkret. Nie interesowało go na przykład w ogóle dzieciństwo Jezusa, czy Jego narodziny w Betlejem. Dlatego tym bardziej zasadne jest pytanie, dlaczego jako jedyny z Ewangelistów opisał coś, co pozbawione jest jakiegokolwiek głębszego uzasadnienia, a nawet ma charakter nieco komiczny, mimo śmiertelnie poważnych okoliczności. Wzmianka o ucieczce nagiego młodzieńca w relacji o męce i zmartwychwstaniu Mistrza wydaje się kompletnie bez sensu. Skoro jednak Marek przytoczył ten szczegół, będący bez znaczenia dla pierwotnej katechezy, możemy domniemywać, że miał on znaczenie dla niego osobiście. Może jest to swoisty „podpis Marka” – sposób na powiedzenie: „ja też tam byłem i widziałem to na własne oczy”.

Być może w nocy, obudzony zgiełkiem, opuścił dom swojej matki i poszedł za żołnierzami do ogrodu, który (jak przypuszczają niektórzy) również należał do jego rodziny. A może skłoniła go do tego ciekawość i chęć podpatrzenia człowieka, o którym mówiła cała Jerozolima?

Identyfikacja młodzieńca z samym autorem po raz pierwszy pojawiła się w marginalnej nocie widniejącej na koptyjskim rękopisie Ewangelii Marka, datowanym na 1208 rok. W XVI w. interpretację tę przywołał F. Panigarola. A autorzy z XIX w. (tacy jak H. Olshausen, czy T. Zahn) uważali, że Marek – tak jak malarz – pozostawił swój miniaturowy „autoportret” w rogu swego dzieła. Hipoteza ta do dziś cieszy się dużą popularnością.

Autorzy przeciwni tej hipotezie cytują opinię biskupa Papiasza z Hierapolis, przytoczoną przez Euzebiusza z Cezarei, że Marek „ani nie słuchał Pana, ani Mu nie towarzyszył” (oute gar ekousen tou Kyriou oute parekolouthesen auto), a przecież Marek napisał, że młodzieniec podążał (synekolouthe) za Jezusem, co może być zawoalowaną wskazówką, że należał do jego uczniów, ponieważ w innych miejscach swej Ewangelii Marek używał słowa „naśladować” (akolouthein) na oznaczenie uczniostwa. Dodając do tego słowa przyimek „syn”, Marek sugerowałby ścisły związek między młodzieńcem a Jezusem. Może jednak chodzi wyłącznie o to, że młodzieniec szedł za pojmanym Jezusem? Po co od razu szukać metaforycznego znaczenia? Marek znał Jezusa, gdyż w jego domu odbyła się Ostatnia Wieczerza, ale nie wędrował z Nim, bo był jeszcze nastolatkiem, więc formalnie do grona uczniów nie należał.

Z kolei Teofilakt sugerował, że młodzieniec, będący naocznym świadkiem pojmania Jezusa, był kimś osobiście znanym autorowi, na przykład sługą z domu Jana Marka, który potem opowiedział mu o wszystkim (Enarratio in Evangelium s. Marci XIV).

Inne identyfikacje

W najstarszych interpretacjach nagi młodzieniec z Getsemani był utożsamiany z „umiłowanym uczniem”, nazwanym też „innym uczniem”, czyli z Janem Apostołem, który uchodził za najmłodszego spośród uczniów Jezusa. Takiej identyfikacji dokonali Ambroży z Mediolanu (In Psalmum XXXVI enarratio), Jan Chryzostom (Commentarius in Joannem. Homilia LXXXIII), Beda Czcigodny (In Marci Evangelium Expositio), Grzegorz Wielki (Moralium libri sive Expositio in librum b. Job XIV, 49.57), Piotr Chryzolog (Sermones. Sermo LXXVIII). Nie zgadza się to jednak z naszą wiedzą, że umiłowany uczeń trwał wiernie pod krzyżem Jezusa, podczas gdy młodzieniec w Ewangelii Marka uciekł.

Epifaniusz z Salaminy wysnuł hipotezę, że młodzieńcem był Jakub, zwany bratem Pańskim, który miał prowadzić tak ascetyczne życie, iż nosił jedynie wytarte prześcieradło na gołym ciele (Adversus haereses, III, 2, 78). Ponadto miał on przydomek Mikros (mały), co mogło nawiązywać do młodego wieku Jakuba (Mk 15,40). Ze zdaniem Epifaniusza zgadzali się Eutymiusz Wielki i Pseudo-Hieronim.

A może to wskrzeszony Łazarz?

Kilku współczesnych egzegetów (m.in. H.E. Alexander, M.W. Meyer i M.J. Haren) zaproponowało rozwiązanie, że tajemniczym młodzieńcem z Getsemani był Łazarz znany z Ewangelii Jana, który mieszkał w Betanii, a więc w wiosce znajdującej się w bezpośredniej bliskości z Ogrodem Oliwnym (tyle że po drugiej stronie niż Jerozolima).

Podobny pogląd wydaje się prezentować tzw. Tajemna Ewangelia Marka (Tou Markou to mystikon Euangelion). Zachowały się dwa fragmenty tego utworu zacytowane w kopii listu Klemensa Aleksandryjskiego do Teodora (ok. 180 r.). List ten rzekomo znalazł w 1958 r. profesor historii starożytnej na Uniwersytecie Columbia, Morton Smith, w bibliotece klasztoru Mar Saba na Pustyni Judzkiej. Teodor w korespondencji do Klemensa postawił pytanie, czy faktycznie istnieje inna, dłuższa wersja Ewangelii Marka, w której pojawiają się słowa „nagi z nagim” (gymnos gymnō).

W odpowiedzi Klemens potwierdził, że po śmierci Piotra, Marek (przebywając w Aleksandrii) uzupełnił swoją Ewangelię o różne fragmenty, a następnie pozostawił tę rozszerzoną wersję Kościołowi w Aleksandrii, gdzie była ona pilnie strzeżona i czytana tylko tym, „którzy są wprowadzani w wielkie arkana”. Niestety, jeden ze starszych zboru przekazał tę niezwykle cenną Ewangelię heretyckiej grupie Karpokracjan, którzy następnie zanieczyścili ją „całkowicie bezwstydnymi kłamstwami”, aby zasugerować różnego rodzaju homoseksualne podteksty i używać jej do obrony swojej „bluźnierczej oraz cielesnej doktryny”.

W celu obalenia nauki Karporacjan i pokazania, że słów (o które spytał Teodor) nie ma w prawdziwej Tajemnej Ewangelii Marka, Klemens zacytował z niej dwa fragmenty. Jeden z nich opowiadał, jak w Betanii pewna kobieta, której zmarł brat, prosiła Jezusa, aby się nad nim zlitował. Jezus odsunął głaz od wejścia do grobu i ująwszy za rękę martwego młodzieńca, dokonał cudu wskrzeszenia. Młodzieniec, gdy spojrzał na Niego, pokochał Go i zaczął błagać, aby mógł z Nim zostać. Zaprosił też Jezusa do swego domu. „A po sześciu dniach dał mu Jezus polecenie; i gdy nastał wieczór przyszedł młodzieniec do Niego, odziany w prześcieradło na nagim ciele. I pozostał z nim owej nocy. Uczył go bowiem Jezus tajemnicy Królestwa Bożego” (tł. M. Wojciechowski).

Imię wskrzeszonego młodzieńca nie zostało wymienione, ale w świetle Ewangelii Jana należy go zidentyfikować z Łazarzem, który mieszkał właśnie w Betanii. Z kolei fraza „przyszedł młodzieniec do Niego, odziany w prześcieradło na nagim ciele” (erchetai ho neaniskos pros auton peribeblemenos sindona epi gymnou) jest niemal identyczna z tekstem Mk 14,5, który opisuje młodzieńca z Ogrodu Getsemani. Morton Smith spekulował, że od momentu powrotu do świata żywych Łazarz chodził ubrany w swoje płótno grzebalne, czyli całun, który miał być świadectwem jego wskrzeszenia.

Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jeden szczegół. Otóż niektórzy naukowcy uważają, że Morton Smith, korzystając ze swej wiedzy, dokonał wyrafinowanego fałszerstwa i sfabrykował list Klemensa do Teodora, aby pochwalić się, że dokonał wielkiego odkrycia. Oryginalny rękopis listu został przekazany do biblioteki Greckiego Kościoła Prawosławnego w Jerozolimie i jakiś czas po 1990 r. zaginął. Pozostały jedynie fotografie wykonane przez samego Smitha.

Postać symboliczna i alegoryczna?

Adela Yarbo Colllins twierdzi, że krótka Markowa narracja o nagim, uciekającym młodzieńcu najprawdopodobniej nie odzwierciedla historycznego wydarzenia, ale ma wymiar symboliczny. Tropem tym podąża wielu egzegetów.

Niektórzy uważają, ze biblijnym tłem dla opisu Marka może być tekst z Księgi Amosa: „nawet najmężniejszy sercem pomiędzy bohaterami będzie w tym dniu nagi uciekał – wyrocznia Pana” (Am 2,16).

Inni widzą w Mk 14,51-52 reminiscencję historii Józefa, który uciekł żonie Potifara, zostawiając szatę w jej rękach (Rdz 39,12). Jeszcze dokładniej analogię tę widać w apokryficznym Testamencie Józefa, gdzie wprost zostało powiedziane, że młody Józef uciekł nagi (TestJzf 8,3).

Są wreszcie autorzy, którzy koncentrują się na symbolice nagości młodzieńca. Pojawiła się między innymi zaskakująca interpretacja, że młody nagi mężczyzna był symbolem tych, którzy porzucili wszystko, aby pójść za Jezusem. Na przykład w komentarzu Eucheriusza z Lyonu (+ok. 450) znajdziemy dziwaczny pogląd, że nagość młodzieńca z Ewangelii Marka oznacza wyzbycie się dóbr doczesnych, a w liście Arnulfa, biskupa Luxeuil (+1187) do Tomasza, biskupa Canterbury, autor porównuje adresata listu do młodzieńca, który porzucił prześcieradło w rękach prześladowców, sugerując, że podobnie on porzucił wszystkie rzeczy doczesne, jako przeszkody na swojej drodze, aby nagi mógł podjąć krzyż swojej posługi.

Bardziej sensowne wydaje się jednak postrzeganie nagości (zgodnie z innymi tekstami biblijnymi) w sensie negatywnym, jako czegoś hańbiącego. Niektórzy widzą w tym epizodzie aluzję do upadku człowieka w ogrodzie Eden. Nagość może być też symbolem porażki i hańby tych, którzy, mimo wcześniejszych deklaracji, opuścili Jezusa. Młodzieniec, który wybiegł z Ogrodu Oliwnego nagi i samotny, byłby w tym ujęciu metaforą uczniów duchowo nagich i samotnych po porzuceniu Jezusa.

Bardzo ciekawe są też rozważania łączące postać młodzieńca z Getsemani z młodzieńcem w długiej białej szacie, którego spotkały kobiety w pustym grobie Jezusa i który powiedział im, że Jezus zmartwychwstał: „Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział»”(Mk 15,5-7).

Rzadko spotykany termin neaniskos pojawia się w Ewangelii Marka tylko w tych dwu miejscach, dlatego wielu biblistów uznało, że chodzi o jedną i tę samą osobę. Młodzieniec w grobie ubrany jest w inny rodzaj szaty, nazwanej greckim słowem stole leuke, co miałoby sens, skoro starą zostawił w Ogrodzie Oliwnym. Egzegeci identyfikujący obu młodzieńców twierdzą, że ich (jego) ubiór wskazuje na całkowitą rehabilitację. Haniebny stan młodzieńca, porzucającego ubranie i uciekającego nago z miejsca aresztowania Jezusa, został zastąpiony białą szatą. Młodzieniec, niegdyś nagi w ogrodzie, a teraz ubrany w olśniewającą białą szatę, zdaniem niektórych autorów symbolizuje chrześcijańskiego wtajemniczonego, który podczas chrztu zdziera z siebie starą szatę grzechu (przypominającą całun) i przywdziewa nową chrześcijańską tożsamość świadka zmartwychwstałego Chrystusa, noszącego szatę podobną do tej, jaką miał Jezus na Górze Przemienienia (por. Mk 9,3).

Oczywiście, można przytoczyć różne zarzuty przeciwko identyfikacji młodzieńca z Getsemani z młodzieńcem z grobu. Na przykład, gdyby młodzieniec siedzący w grobowcu był tym samym młodzieńcem, który występuje wcześniej w scenie z Ogrodu Oliwnego, rzeczownik powinien być poprzedzony rodzajnikiem (ho neaniskos). Jego brak sugeruje, że postać ta nie jest znana czytelnikowi. No, chyba że chodzi o pokazanie punktu widzenia kobiet, dla których młodzieniec faktycznie był postacią nieznaną.

Przede wszystkim jednak identyfikacja ta wydaje się być absurdalna dlatego, że młodzieńca spotkanego w grobie Jezusa powszechnie uważa się za anioła. Co prawda Marek nie używa tu słowa angelos, ale przemawia za tym szereg argumentów, zarówno kontekst, jak i miejsca paralelne w innych Ewangeliach. Trudno sobie wyobrazić, skąd młodzieniec, nie będący wysłannikiem z Nieba, posiadałby wiedzę o zmartwychwstaniu Jezusa i o tym, że udał się On do Galilei. Innymi słowy, nic nie sugeruje, że w Mk 14 młodzieniec jest kimś innym niż zwykłym człowiekiem, a w Mk 16, że jest kimś innym niż anioł, który proklamuje zwycięstwo Jezusa nad śmiercią i objaśnia sens pustego grobu. Argumentacja łącząca Mk 14,51 oraz 16,5 nie ma więc solidnych podstaw.

Być może nie uda się rozstrzygnąć historycznej tożsamości młodzieńca, ale wątpliwe jest, że chodzi o czysto symboliczny bądź wyłącznie alegoryczny charakter tej postaci. Wprowadzenie takiej całkowicie fikcyjnej osoby byłoby bowiem sprzeczne z bardzo realistycznym charakterem narracji Marka.

Roman Zając

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (2/2023)