Pragnę opisać historię jednego z moich „niebieskich” spotkań. Spotkanie „niebieskie”, jak je sama sobie nazywam, jest wydarzeniem bardzo niezwykłym, ponieważ ma swoje główne miejsce w duszy człowieka. W niej się dokonuje, w niej dojrzewa i z niej wydaje owoce. Jest jednak także wplątane w wydarzenia ziemskie – przynajmniej w moim życiu – może po to, by pełniej zrozumieć, co dzieje się w głębi serca.
Ta historia, o której piszę, dotyczy Osoby niezwykle Cudownej, Przepięknej, pełnej Potężnej Mocy i Jaśniejącej Chwałą Najwyższego Pana i Stwórcy Wszechświata – dotyczy Świętego Michała Archanioła!
Jak sięgam pamięcią, już jako 5-letnia dziewczynka zostałam zaprowadzona przez moich rodziców do Bielanek. W naszej parafii tę wspólnotę prowadziły i nadal prowadzą Siostry Michalitki. To był pierwszy raz w życiu, gdy świadomie usłyszałam o Świętym Michale Archaniele. To właśnie dzięki tej wspólnocie oraz wyjazdom na letnie oazy michalickie, poznałam głębiej Matkę Bożą i przeżyłam moje osobiste spotkanie z Panem Jezusem. To spotkanie jest po dziś dzień najcenniejszym w moim całym życiu – biblijną perłą drogocenną i wartością, bez której nic innego, samo w sobie, nie miałoby sensu. To ono wytycza kierunek wszystkiemu i nadaje właściwą wartość. I dziś rozumiem bardzo wyraźnie, że do tych zdarzeń – z właściwą sobie miłością i pokorą – ukryty za Wspólnotami drogich mi Sióstr i Księży Michalitów, prowadził mnie ON – św. Michał Archanioł.
Za kapłanem idzie niebo
Po trzecim stopniu Oazy michalickiej, jako osiemnastolatka, szukałam osoby, która poprowadziłaby mnie przez życie duchowe. Pan Bóg postawił na mojej drodze ks. Piotra Prusakiewicza, także michalitę. Przez tego Kapłana, dla mnie wyjątkowego Człowieka, Przyjaciela i Miłośnika Boga, mojego Brata w Chrystusie, podziały się piękne odkrycia Świata Duchowego i bardzo szczególne podróże na Górę Gargano – miejsce objawień św. Michała Archanioła.
W moim młodzieńczym życiu otrzymałam trzykrotnie łaskę stanięcia w Sanktuarium św. Michała Archanioła na Monte Sant’ Angelo. Był to dla mnie czas także trudów nawracania się, a chwilami także oziębienia moich relacji z Panem Bogiem. W tym czasie, tam na Gargano, doświadczałam poruszeń serca pod skrzydłami Świętego Archanioła. W Grocie Pojednań, gdzie „łączy się Niebo z Ziemią”, podejmowałam bardzo dobre postanowienia mojego życia, odbywałam głębokie spowiedzi, doświadczałam refleksji nad błędami i wyraźnie rysowało się to, co dla mojej duszy jest najważniejsze, czyli spoczęcie w Sercu Boga. Zawsze wracałam zakochana w Archaniele i przepełniona pragnieniem bycia jak najbliżej mojego Boga Stwórcy. Dziś wiem, że ten Anioł, wpatrujący się w Oblicze Najwyższego, wyprasza nam łaski, które chyba w pełni poznamy i zrozumiemy dopiero po śmierci.
Św. Michał w czasie tych podróży wypraszał mi wypełnienie różnych pragnień. Jedno z takich ważnych ziemskich spotkań dokonało się w drodze na Gargano. Pewnego dnia powiedziałam Bogu, że bardzo chciałabym spotkać twarzą w twarz błogosławionego dziś Jana Pawła II i w kilka dni po tej modlitwie zadzwonił znajomy ksiądz, zachęcając mnie do wyjazdu na Anielską Pielgrzymkę. To właśnie podczas tej podróży było mi dane spotkanie Papieża Polaka, niedługo już Świętego. Bardzo ważny był ostatni (a właściwie przedostatni, ale o tym dalej) wyjazd na Górę Gargano w 2005 r., gdy po ślubie, wraz z moim, także długo wymodlonym mężem, mieliśmy szczęście uczestniczyć w Pielgrzymce Anielskiej i zawierzyć naszą nowo powstałą rodzinę opiece Archanioła. Dziś obydwoje Go czcimy i wciąż oddajemy Jego wstawiennictwu nasze sprawy i nas samych.
Między tęsknotą a spotkaniem
Muszę powiedzieć tutaj, że po tym jak człowiek raz stanie w niezwykłym Sanktuarium w obecności Archanioła Michała, zawsze już tęskni do tego miejsca. Dusza ludzka, z wpisanym w nią przez Pana Boga pragnieniem świętości, w tej Cudownej Grocie ociera się o Niebo i przeczuwa, że znajduje się w Jego przedsionku.
Ja także noszę w sobie tę tęsknotę i często mówiłam w sercu do św. Michała, że długo nie dojdzie do skutku nasze kolejne piękne spotkanie na Monte Sant’ Angelo. Jako mama dwójki małych dzieci, nie widziałam możliwości uczestniczenia w Pielgrzymce Anielskiej, która odbywa się autokarem i jest, poza całą swoją cudownością, dość długą i niełatwą podróżą.
Jednakże Bóg, który sam jest w nas Autorem dobrych pragnień, także sam je później wypełnia, bo dla Niego nie ma nic niemożliwego!
Był kwietniowy dzień 2013 r., gdy odebrałam telefon od Księży Michalitów. Poproszono nas o pomoc w wykonaniu podstawy do Figury św. Michała Archanioła. Nie była to jednak zwykła Figura, lecz przeznaczona do Peregrynacji po Polsce i poświęcona w Grocie na Gargano. Poprosiłam o przywiezienie św. Michała do naszej stolarni.
Trudno mi opisać radość jaka towarzyszyła mi podczas tego niezwykłego spotkania. W chwili ciszy, patrząc w Oblicze Archanioła, powiedziałam do Niego w sercu: „Św. Michale, zdumiewające jest to co dla mnie czynisz. Ja nie mogę jechać do Ciebie, więc Ty przychodzisz do mnie… Niech będzie uwielbiony Bóg, który Ciebie posyła, w tym miejscu i w tym czasie.” I tak w pełni świadoma, że to nie jest tylko rzeźba uformowana w przepiękną Anielską Postać, lecz Duchowa obecność Archanioła nawiedziła moje biuro, postanowiłam powiadomić i zaprosić do wspólnej modlitwy kogo tylko się dało.
Św. Michał przyprowadził sobie bardzo wiele osób, w tym ku mojej radości aż dwie grupy przedszkolne (ok. 50-ciorga dzieci). Były wzruszenia, prośby pełne wiary, dziękczynienia i zapoznania ze św. Michałem. Na koniec św. Michał wypełnił jeszcze jedno moje pragnienie, jakby pokazując, że On także lubi być blisko nas i zagościł na krótką chwilę w moim ogrodzie. Ani przez chwilę nie opuściło mnie przekonanie o Jego potężnej duchowej obecności i łasce, której było dane dostąpić mnie i wszystkim tym, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Archanioła. Tkliwie pożegnałam mojego Ukochanego Orędownika i w kilka dni później zostałam włączona przez przyjęcie Szkaplerza św. Michała Archanioła do grona Jego czcicieli. Teraz już byłam pod najlepszymi skrzydłami – ja i cała moja rodzina! J
Ze św. Michałem na stadionie (i nie tylko)
Wydawałoby się, że to koniec „nawiedzenia” mojego Wołomina i pozostało tylko prosić Boga o łaskę Peregrynacji w mojej parafii, gdy dostałam kolejny telefon od ks. Piotra. Św. Michał Archanioł miał dalsze plany. Tym razem ks. Piotr poprosił mnie o opiekę nad figurą podczas Spotkania „Jezus na Stadionie”. Bardzo się z tego ucieszyłam, bo dla mnie to była niewymowna radość i zaszczyt, że znowu mogę służyć św. Michałowi i zawieźć Go do ludzi, którzy będą mogli Go poznać czy doświadczyć.
Po tym spotkaniu miałam odwieźć Figurę do Marek ale okazało się, że wszystko przedłużyło się do późnych godzin nocnych i Archanioł trafił do mnie do domu! Znowu ożywiał naszą wiarę, a w sercach rósł kult do Jego Osoby wśród tych wszystkich, których sobie przyprowadził do mojego domu. Kolejnego dnia, w niedzielę wieczorem, gdy miałam ponownie jechać do Marek, celem oddania Figury, okazało się że tym razem ks. Piotr wróci bardzo późno z rekolekcji i św. Michał przedłużył nam czas „peregrynacji” o kolejnych kilka dni. Bardzo mnie to wszystko zaskakiwało i radowało, bo rozumiałam gdzieś w sercu, że nie ma w tych wydarzeniach przypadku. Zapytałam św. Michała czego pragnie i poprosiłam, że jeśli Pan Bóg ma jakiś plan na ten czas, to aby on się wypełnił zgodnie z Jego wolą.
W poniedziałek, podczas Mszy św. przyszła do mnie myśl, że zawiozę Figurę do Sióstr Michalitek w naszej Parafii M.B. Częstochowskiej w Wołominie. Pomyślałam sobie, że w kaplicy Sióstr św. Michał będzie mógł przyprowadzić więcej osób i odebrać więcej chwały niż w moim domu. Uznałam jednak, ze najpierw zapytam o zgodę swojego ks. proboszcza.
Gdy po Mszy św. spotkałam ks. proboszcza i jeszcze jednego kapłana z naszej Parafii – ks. Macieja, chciałam zapytać o możliwość przywiezienia Figury Archanioła do Sióstr i zaczęłam pytanie od informacji, że „mam w domu Figurę św. Michała z Gargano i że chciałabym zapytać…”, ale nie dokończyłam mojej wypowiedzi, ponieważ ksiądz Maciej mi przerwał i powiedział: „No właśnie Księże Proboszczu, to wspaniała okazja aby wprowadzić Figurę na Mszę św. i dać ludziom okazję do modlitwy”. Ksiądz proboszcz z wielkim entuzjazmem zareagował na tę propozycję i wyznaczył środę, dzień nowenny do Matki Bożej, jako właściwy na spotkanie z Archaniołem. Tego dnia zobaczyłam bardzo wyraźnie działanie Boże. Zrozumiałam, że Pan Bóg potrzebuje tylko jednego by działać cuda pośród nas – wiary i serca otwartego na Jego wolę. W moim sercu panowała ogromna radość z powodu tego wszystkiego co się dzieje na moich oczach i zrozumienie, że jest nam dane dużo więcej niż oczekujemy, myślimy i pragniemy. Zobaczyłam też z jaką chwałą i rozmachem św. Michał wkracza w naszą społeczność parafialną. Były to bardzo poruszające chwile i przeżycia. Jeszcze jeden dar, który otrzymałam w tym czasie od św. Michała, polegał na silnym pragnieniu, by jak najwięcej ludzi usłyszało o Archaniele z Gargano i powierzyło się opiece Jego – pogromcy złego ducha!
I szybko okazało się jak wiele serc św. Michał Archanioł zachwycił swym duchem oddanym służbie Bogu i ludziom. Znalazł pierwszych czcicieli w Zespole Laetare i w sercu Joli założycielki tego Zespołu, która gorliwie odpowiedziała na anielskie wezwanie i już po trzech dniach do parafii przyjechało 40 Szkaplerzy. A w pięciu kolejnych dniach św. Michał działał w Odnowie w Duchu Świętym i znowu następne 20 osób zapragnęło przyjąć Jego Szkaplerz. Także wśród kapłanów i osób, które spotkały Go w moim domu, narodziło się pragnienie by do Niego należeć. W związku z tak dużym zainteresowaniem zostało ustalone, że nałożenie Szkaplerzy odbędzie się podczas Mszy św. poświęconej św. Michałowi Archaniołowi w dniu 3 października.
Windą ze św. Michałem
Po tych wydarzeniach, bardzo radośni, wraz moim mężem i dziećmi odwieźliśmy Św. Michała do oo. Michalitów do Marek. W rozmowie z ks. Piotrem wypowiedziałam moją tęsknotę za Miejscem Objawień we Włoszech. Ks. Piotr uświadomił nas, że od niedawna latają samoloty do Bari, a stamtąd to już tylko ok. 180 km samochodem do św. Michała. Ku mojemu zaskoczeniu, mój mąż podjął z wielką radością tę myśl i powiedział, że dobrze, że ks. Piotr wszystko tak dokładnie wytłumaczył, bo dzięki temu zrozumiał, że to nie będzie zbyt trudna podróż i dla dzieci i dla nas (w tym czasie spodziewaliśmy się już trzeciego dziecka). Trudno mi było uwierzyć w to co się dzieje i nie mogłam przestać dziękować w sercu mojemu Przyjacielowi, św. Michałowi, za to cudowne zaproszenie.
Na naszą duchową podróż polecieliśmy wraz z przyjaciółmi 24 września i dwukrotnie było nam dane uczestniczyć w Eucharystii w Sanktuarium św. Michała Archanioła na Monte Sant’ Angelo. W tym raz w niedzielę 29 września, w dniu Święta św. Michała. W tym dniu na Gargano przybywają tłumy pielgrzymów. Każdy kto tam jest wie, że niezwykle trudno jest znaleźć się w Sanktuarium na Mszy św. z powodu ogromnych kolejek. Gorąco prosiłam Św. Michała, aby pomógł nam wejść do Świątyni i uczestniczyć w tej Eucharystii. I Stało się tak jak napisał w swoim wierszu Ks. Twardowski: „…jak Pan Bóg drzwi zamyka to otwiera okno…”. Za radą jednego z księży poszukaliśmy windy i przez życzliwość wielu ludzi znaleźliśmy się na Mszy św. idealnie wraz ze znakiem krzyża, który ją rozpoczynał. Moja Przyjaciółka przetłumaczyła mi jedno zdanie z homilii: „…czy wierzysz, że św. Michał dzisiaj w tym szczególnym dniu stoi przed Obliczem Boga i ma moc wyprosić ci uzdrowienie Twojej duszy i ciała, całego Twojego życia….”. Tak, tak właśnie Bóg wyróżnił wierność swojego Anioła, że teraz posyła Go do nas, aby nas wysłuchiwał i się wstawiał. Wiem, że nie do końca rozumiemy i widzimy ten duchowy świat i pewnie w jakimś minimalnym procencie dociera do nas światełko wielkości wydarzeń, do których Bóg nas powołuje. Tego dnia, 29 września, łzy wzruszenia płynęły po moich policzkach, łzy radości i dziękczynienia, że oto wszyscy, bez naszej zasługi, którzy przyjechaliśmy i nasze dzieci, także to jeszcze nienarodzone, stoimy w miejscu Świętym i uczestniczymy w Łaskach Odpustu i Chwale naszego Pana.
Podczas tej pielgrzymko-wycieczki otrzymałam jeszcze jeden dar, o którym marzyłam. Odwiedziłam San Giovanni Rotondo i zobaczyłam mojego umiłowanego św. Ojca Pio. Pierwszy raz było mi dane, pomimo wcześniejszych pielgrzymek, zobaczyć twarz Świętego w Jego doczesnych szczątkach i czułam się jakbym nareszcie spotkała mojego ukochanego Przyjaciela. Także zupełnie poza naszym programem odwiedziliśmy miejsce Cudu Eucharystycznego w Lanciano. Tyle niespodzianek Bóg nam podarował przez wstawiennictwo św. Michała Archanioła.
***
Dwa dni po powrocie, 3 października, odbyła się zaplanowana Msza św. w Wołominie. Teraz widzę, że Pan Bóg nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Poza tym, że była to przepięknie przygotowana uroczystość, z hymnem anielskim ułożonym przez Zespół Laetare i poruszającą oprawą, to jeszcze do przyjęcia Szkaplerzy św. Michała Archanioła ustawiła się kolejka przez cały Kościół. Ks. Maciej ogłosił także, że w każdą ostatnią sobotę miesiąca będą o godz. 8.00 rano odprawiane Msze św. ku chwale św. Michała dla wszystkich Jego czcicieli i pragnących Go czcić. Będzie również dalsza możliwość przyjmowania Szkaplerzy, dla tych, dla których ich zabrakło….
Święty Michale! Pozostaje tylko Ci dziękować i być wiernym w dobrych postanowieniach! Ja ośmielona Twoim działaniem spodziewam się teraz jeszcze więcej w mojej parafii, Ojczyźnie i wszędzie tam gdzie jeszcze chcesz dotrzeć! Sama noszę w sercu jeszcze dwie gorące prośby do św. Michała, jeżeli są zgodne z wolą Bożą i się wypełnią, napiszę kolejne świadectwo! KTÓŻ JAK BÓG!
Katarzyna Szatkowska,
Wołomin
Artykuł ukazał się w archiwalnym Któż jak Bóg 1/2014