Synod o synodalności wzbudza ogromne emocje u komentatorów życia kościelnego, ale też u samych wiernych. Ks. Edward Staniek wskazuje, że z podobną sytuacją mieliśmy już do czynienia przy okazji Soboru Watykańskiego II, którego ks. Staniek był bezpośrednim obserwatorem. Nasz rozmówca przypomina w tym kontekście również, iż zarówno Dekalog, jak i Nowe Przykazanie, pozostawione przez Jezusa w Wieczerniku, wymagają właściwego odczytania…
Proszę o kilka słów na temat niedawno zakończonego synodu biskupów w Rzymie…
Synod nie skończył się, on się dopiero zaczął. Pierwszy etap mamy za sobą, drugi będzie trwał do 1 października następnego roku. Trzeci to kolejne posiedzenie Biskupów w Rzymie za rok. Ponieważ ustalono dwadzieścia tematów do przemodlenia i przedyskutowania w diecezjach całego Kościoła, to dziś niewiele można o synodzie powiedzieć.
Co jednak podpowiada Księdzu doświadczenie?
Ja już od Soboru Watykańskiego II o tym synodzie myślałem. W 1969 roku byłem w Rzymie i obserwowałem, jak w różnych komisjach odczytywano i głoszono prawdy zawarte w dokumentach soboru. Wtedy z bliska widziałem, że odczytanie tych dokumentów poszło w niewłaściwym kierunku.
W jakim?
Zamiast odczytać je w duchu Nowego Przykazania, jakie Jezus pozostawił nam w Wieczerniku, komentatorzy poszli po linii przykazań Mojżesza. A więc: „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich, a bliźniego swego jak siebie samego”.
Większość wiernych uważa, że to właściwe odczytanie…
To prawda, że „większość”, tymczasem dokumenty Soboru Watykańskiego trzeba odczytać według słowa Jezusa podanego w Wieczerniku dla wybranego grona. Oto one: „Przykazanie Nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem” (J 13,34).
Ale Jezus powtórzył przykazania Mojżesza i przypomniał Dekalog, który Mojżesz z polecenia Boga wyrył na kamiennych tablicach.
To też prawda, ale w czasach Jezusa było to prawo, które obowiązywało Żydów, a Jezus dał Nowe Przykazanie swojemu Kościołowi zgromadzonemu w Wieczerniku, który otworzył dla pogan.
Na czym ta nowość polega?
Na nowej mierze miłości, bo Jezus powiedział, że Jego uczniowie winni miłować się wzajemnie „tak, jak Ja was umiłowałem”.
Jaka jest skala tej nowej miłości?
Jezus powiedział: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). I On oddał życie za nas. Dekalog trzeba odczytać według tej nowej miary.
Czy Ksiądz może to zrobić?
W pewnej mierze mogę to zasygnalizować. Przykazanie pierwsze mówi: „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną”. Dla Jezusa ten Bóg był Jego Ojcem. Dziś dla wielu katolików „bogiem” jest komórka, telewizor, prasa, Internet. Jeśli nawet twierdzą, że są wierzący, ich Bóg nie jest na pierwszym planie. Dla Jezusa Ojciec nigdy nie był na drugim planie. Jezus zawsze pełnił Jego wolę.
A drugie Przykazanie?
„Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno”. Jezus wypowiadał imię Ojca zawsze, gdy z Nim rozmawiał. A rozmowy te dotyczyły woli Ojca Niebieskiego. W Getsemani Jezus powiedział nawet: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42).
My często wymawiamy Imię Boga w modlitwach recytowanych. Rzadko kiedy jednak rozmawiamy z Bogiem na ważne tematy.
Pewien ok. 50-letni inżynier powiedział mi, że pacierze „klepał” od dziecka, ale z Bogiem rozmawiał po raz pierwszy w życiu, gdy jego żona leżała na stole operacyjnym, spoglądając w oczy śmierci. Tak jej stan określili lekarze. Mąż wtedy stanął przed Bogiem i po raz pierwszy powiedział: „Ojcze nasz – czyli mój i mojej żony – pozwól, by ona przeżyła ciężką operację”.
Czyli mamy naśladować w modlitwie Jezusa?
On jest Mistrzem naszej modlitwy, która zawsze jest dziełem serca, a nie warg.
Czyli modlimy się rzadko?
Często bezmyślnie „klepiemy” wiele pacierzy.
A jak w świetle Nowego Przykazania należy rozumieć słowa: „pamiętaj, abyś dzień święty święcił”?
Jezus święcił każdy szabat, bo w nim chodzi o odpoczynek ciała i duszy. Człowiek żyjący miłością wzajemną umie odpoczywać. Kiedyś młody człowiek powiedział mi, że jest zdumiony tym, że jego ojciec zrezygnował z pracy, którą raz w miesiącu musiał podejmować w niedzielę. Dla jego ojca odpoczynek był aktem miłości, która rozlewała się na całą rodzinę na cały tydzień. Zmęczenie nie pozwala dobrze wykorzystać czasu.
Dlaczego dziś wielu nie umie odpoczywać?
Jesteśmy świadkami niszczenia odpoczynku przez wymuszanie pracy w niedzielę. Bóg mówi do mnie: „pamiętaj, abyś dzień święty święcił” w imię miłości.
A Ksiądz w niedzielę dużo pracuje…
Tak, lecz z Ojcem Niebieskim ustaliłem, że w środy zawsze będę odpoczywał. Miałem pięciu kolegów i dla nas środa była dniem odpoczynku, a zarazem modlitwy, czyli osobistej rozmowy z Bogiem. Tak też traktowaliśmy urlopy. Miłość wzajemna zna wartość odpoczynku i umie zamienić go w osobiste spotkanie z Bogiem. Dzięki temu odpoczynek staje się święty.
A jednak są takie obowiązki, które muszą być podejmowane w niedzielę – praca służby zdrowia, kierowców, pilotów, marynarzy, wszystkich odpowiadających komunikację, pogotowia ratunkowe.
Takie prace są wolą Boga i mogą być podejmowane. Zawsze bowiem harmonizują z przykazaniem miłości wzajemnej, stanowiąc odpowiedź na potrzeby ludzi czekających na pomoc.
A przykazanie czwarte?
„Czcij Ojca i Matkę twoją”. To idealne wezwanie miłości wzajemnej.
Są jednak sytuacje, w których dziecko jest gorszone przez rodziców. Czy wówczas też trzeba ich szanować?
Pewna zgorszona córka powiedziała: „wzajemna miłość wezwała mnie do przebaczenia ojcu i do modlitwy za niego, aby zrozumiał, jakie zło uczynił i nauczył się kochać”. Była to jej modlitwa o przebaczenie ojcu i o to, aby ojciec umiał przebaczyć sobie. Temat czwartego przykazania powinien zostać przez synod dobrze dopracowany. Z wyraźnym dowartościowaniem odpowiedzialności rodziców za dziecko.
A jak przez pryzmat przykazania miłości wzajemnej należy rozumieć przykazanie piąte: „Nie zabijaj”?
W imię tej miłości należy oddać życie za przyjaciela. W tym przykazaniu musi być jasno sprecyzowane ewangeliczne podejście do aborcji, eutanazji i zdrowia, które jest w centrum ekologii. Trzeba jasno nakreślić naśladowanie Jezusa w Jego podejściu do wody, ziemi, owoców i wszelkich pokarmów.
Przykazanie szóste?
Cudzołóstwo niszczy miłość wzajemną, a podejście Jezusa do kobiety odsłania wartość prawdziwej miłości. W naszej ludzkiej miłości często najważniejszy jest seks. Tymczasem prawdziwa miłość wzajemna wolna jest od seksu. Ten temat powinien być dobrze dopracowany przez synod, również z uwagi na odbiór przez media.
Idźmy dalej. Czy miłość wzajemna pozostawia jakąś furtkę do kradzieży?
Ten, kto żyje miłością wzajemną, zawsze liczy się z cudzą własnością. Gdyby cokolwiek ukradł, nie miałby tej miłości.
Dziś często mówi się i myśli o wspólnej własności. Komunizm ją nawet szczególnie akcentował.
Obecnie nawet w Kościele można spotkać takie myślenie, że jeśli coś jest wspólne, może być moje. Ale miłość wzajemna jest zawsze nastawiona na ubogacenie drugiej osoby, a nawet środowiska. Ważne jest tu naśladowanie Chrystusa, który cudzą własność (np. chleb i ryby) pomnażał, a nigdy nie traktował jej jako swojej własności.
Jak w świetle Nowego Przykazania należy rozumieć ósmy nakaz Dekalogu: „Nie mów fałszywego świadectwa”?
Ojcem kłamstwa jest Szatan. Ktokolwiek nie kocha prawdy, ten łatwo kłamie. Miłość wzajemna jest zbudowana na zaufaniu, a ono na umiłowaniu prawdy.
Żyjemy w świecie wielkiego zakłamania?
Trzeba ukochać prawdę tak, by jej nigdy nie zdradzić, ale jeszcze ważniejsze jest to, by nigdy nie dać się okłamać. Świat, w którym żyjemy, posługuje się kłamstwem codziennie. Mamy z nim do czynienia w szkole, na uczelniach, w pracy, w układach sąsiedzkich i rodzinnych. Nawet dzieci okłamują rodziców, a rodzice dają się okłamywać. Z kłamstwem mamy też do czynienia w Kościele. Judasz okłamał Jezusa, gdy pocałunkiem Go wydał, a Piotr kłamał, przysięgając, że nie zna Jezusa. Kto żyje miłością wzajemną, nie kłamie i nie da się okłamać.
Jak w imię miłości wzajemnej należy rozumieć przykazania: dziewiąte i dziesiąte?
W przykazaniach tych chodzi o pożądanie ciała i oczu. Człowiek żyjący miłością wzajemną panuje nad pożądliwością ciała i nigdy jej nie ulega. Świat karmi nas pornografią w różnych wydaniach. Kto umie panować nad pożądaniem, ma dystans do seksu i łatwo dostrzega zło pedofilii, homoseksualizmu i „miłości” lesbijskiej.
Przykazanie dziesiąte jest wezwaniem do panowania nad pożądliwością oczu. Miłość wzajemna jest od tej pożądliwości wolna. Jest bowiem nastawiona na ubogacanie tego, kogo kocha. To przypomnienie mechanizmu przykazania: „nie kradnij”. Miłość wzajemna jest wolna od pożądliwości oczu nastawionej na to, by dużo mieć.
Dziękuję za takie zwięzłe odczytanie Dekalogu w duchu miłości wzajemnej.
Faktycznie, to ewangeliczne podejście jest dalekie od ciasnego rozumienia Prawa Mojżesza. Szkoda, że w Kościele nie mówi się o tym głośno i jasno.
Z ks. prof. Edwardem Stańkiem
rozmawiał
ks. Piotr Prusakiewicz CSMA
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” 1/2024