Figura Matki Bożej Łaskawej na Plantach w Krakowie

Królewskie berło i złamane strzały

Miejsca niezwykłe

Zazwyczaj w opowieściach o miejscach niezwykłych opisuję budynki z nietypową lub ciekawą historią. Tym razem odstępuję od tej zasady. Bohaterem tej opowieści będzie nie miejsce, lecz figura. A dokładniej – posąg Matki Boskiej Łaskawej, stojący na pograniczu dzielnicy uniwersyteckiej i Plant.

Skąd wziął się w tym akurat miejscu posąg Matki Boskiej? Oto historia tego wizerunku. A właściwie wizerunków, bo istnieją w Krakowie jeszcze trzy inne, także przedstawiające Matkę Boską Łaskawą.

Nazywana jest też Łaskawą Panią z Fanzy, a do Polski przybyła z Hiszpanii. Królewskie berło trzymane w jednej ręce oznacza królewską godność NMP i Jej panowanie nad światem. Natomiast połamane strzały, trzymane w drugiej, to symbol poskromionego gniewu Boga.

Nic w tym dziwnego, iż ludzie oddawali się w Jej opiekę oraz uznali ją za orędowniczkę u Boga i poskromicielkę zarazy, przejawu gniewu Boga na grzeszników. Jedna z maryjnych pieśni mówi o tym wyraźnie:

Zasłużyliśmy to prawda przez złości
Byś nas ukarał rózgą surowości
Bo kiedy Ojciec rozgniewany siecze
Szczęśliwy kto się do Matki uciecze

Kult tego wizerunku zawdzięczamy warszawskim pijarom. Wraz z nimi z Warszawy trafił on do Krakowa.

Historia  figury mogłaby posłużyć za kanwę scenariusza filmowego lub też książki historycznej. Znajdziemy w niej walkę z najeźdźcą, śmiertelne zagrożenie życia, cudowne ocalenie, śmierć w walce, przesłanie zza grobu, spełnioną prośbę zmarłego syna, a wreszcie wędrówki figury z miejsca na miejsca. A było tak:

W czasie konfederacji barskiej Kraków oblegali Rosjanie. O miasto toczyły się zacięte walki. Ich czynnym uczestnikiem był młody konfederat nazwiskiem Sokołowski. Ciężko ranny podczas jednej z potyczek, został uznany za zmarłego, a jego ciało przeniesiono na cmentarz przy kościele NMP.

Jedni badacze dziejów Krakowa uważają, że pochowano Sokołowskiego w zbiorowej mogile. Inni twierdzą, iż złożono go w cmentarnej kostnicy – przechowalni, gdzie umieszczano ciała zmarłych w okresie zimowym, aby pochować je, gdy już ziemia rozmarznie. Jak było dokładnie, tego nie wiadomo. Pewnym jest to, iż Sokołowski ocknął się z omdlenia i wydostał z mogiły. Jak twierdził, ujrzał Matkę Boską i jasne światło. Idąc za nim, dotarł do wyjścia, a potem wydostał się z mogiły i cmentarza. Historię swego ocalenia opowiedział matce.

Po powrocie do sił przystąpił na nowo do obrońców miasta. Nie dane mu jednak było cieszyć się długim życiem. W jakiś czas później zginął w kolejnym starciu. Wkrótce po śmierci ukazał się swej matce we śnie. Prosił ją, aby w jego imieniu ufundowała figurę Matki Boskiej z berłem w jednej ręce i pękiem połamanych strzał w drugiej.

Matka spełniła prośbę syna. W roku 1771 kamieniarz Jan Krzyżanowski wykonuje taką figurę. Stanęła ona na szczycie bramy prowadzącej na cmentarz przy kościele NMP, gdzie pozostała do czasu likwidacji cmentarza w początkach XIX wieku. Wtedy przeniesiono ją przed kościół Kapucynów, gdzie stanęła na kościelnym dziedzińcu. Pozostała w tym miejscu aż do chwili wybuchu II wojny światowej. W roku 1941 Niemcy nakazują przenieść figurę na Planty. Pozostaje tu do chwili obecnej.

Figura Matki Bożej Łaskawej na Plantach w Krakowie
Figura Matki Bożej Łaskawej na Plantach w Krakowie.
Fot. Kgbo – praca własna | Wikimedia Commons | CC BY-SA 4.0

Wiele figur, kapliczek i posągów z upływem czasu popada w zapomnienie. Znają je i dbają o nie tylko członkowie lokalnych społeczności – parafii, wsi, osiedla, czy mieszkańcy ulicy, przy której dany obiekt się znajduje. Zazwyczaj zajmują się tym osoby starsze, zwykle w jakiś sposób związane z figurą czy kapliczką.

Figura Matki Boskiej Łaskawej otaczana jest troską i szacunkiem. U stóp cokołu kolumny, na którym stoi posąg, leżą świeże kwiaty, palą się znicze. Często też w najbliższym sąsiedztwie można zobaczyć przechadzające się alejkami lub stojące obok figury, starsze kobiety. Być może odmawiają cząstkę różańca, litanię, albo starym zwyczajem przystają, by w południe odmówić modlitwę „Anioł Pański”. Może w swych modlitwach proszą o coś Matkę Boską, a może dziękują za doznane łaski i dobrodziejstwa? Nie pytałem ich o to, więc nie odpowiem na te pytania. Nie pytałem, też dlaczego na modlitwę czy chwile rozmyślań wybrały to miejsce, leżące w bezpośrednim sąsiedztwie budynków uniwersyteckich i kawiarni. Uznałem iż należy powściągnąć swą ciekawość, zostawiając te sprawy zainteresowanym stronom – modlącym się kobietom, oraz wysłuchującej od ponad dwóch stuleci ludzkich próśb i modlitw, Łaskawej Pani z Fanzy.

Andrzej Nazar

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (6/2015)