O wybitnych duchownych XX wieku powstało już sporo filmów. Zekranizowano historie św. Jana Pawła II, bł. księdza Jerzego Popiełuszki i przyszłego beatyfikowanego – prymasa Stefana Wyszyńskiego. Tym razem szerszej publiczności przybliżony zostaje ks. Jan Zieja, którego życie i przesłanie, jakie z niego wypływa niczemu nie ustępują wyżej wspomnianej trójce.
Film o księdzu Zieji nie jest odpowiedzią na Kler. Nie jest – bo jak wyjaśnia reżyser Robert Gliński – pomysł, aby taka produkcja powstała zrodził się już kilka lat temu. Nie jest to kino biograficzne, chociaż fabuła filmu nie pomija istotnych wątków z życia kapłana, których to w całej biografii księdza jest bardzo dużo. Ksiądz Zieja pochodził ze wsi na Kielecczyźnie, ale większość życia związany był z Warszawą. Ukończył Uniwersytet Warszawski, studiował też w Rzymie. Posługiwał jako kapelan podczas wojny polsko-bolszewickiej, w czasie II wojny światowej wspierał duchowo żołnierzy Szarych Szeregów. Był jednym z założycieli Komitetu Obrony Robotników. Całe życie poświęcił pracy duszpasterskiej, pisarskiej i społecznej. Pomagał samotnym matkom i niewidomym, a w każdym człowieku, bez względu na okoliczności… widział człowieka.
Wybrany przez twórców schemat filmu to walka pomiędzy dobrem a złem. Jesteśmy świadkami dialogu, jaki wywiązuje się pomiędzy wiekowym księdzem Zieją (Andrzej Seweryn) a funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa (Zbigniew Zamachowski). Obaj panowie mają misję: ubek chce pozyskać kompromitujące kapłana informacje, natomiast ksiądz chce pozostać wiernym wyznawanym zasadom. Przebieg rozmowy prowadzi widza w kierunku przeszłości, ku młodości księdza Zieji (Mateusz Więcławek) i początkom jego kapłańskiej posługi. Czy jest to film tylko dla osób silnie związanych z Kościołem katolickim? Nie. Niech również nikogo nie zwiedzie koprodukcja z Telewizją Polską. Postać księdza Jana jest wyrazista, charyzmatyczna i wymykająca się utartym wzorom. Jednym słowem – kontrowersyjna, chociaż postawa księdza nie powinna budzić zastrzeżeń.
Detale są tym, co wypełnia produkcję Glińskiego. Reżyser oferuje widzowi niuanse, wobec których nie można pozostać obojętnym. Trzeba zwrócić na nie uwagę, trzeba się nimi zachwycić, a przede wszystkim trzeba o nich myśleć. Artystyczna przenośnia oczywiście odnosi się do postawy księdza Zieji i ukazanych w filmie wątków biograficznych. Detale te składają się na indywidualną historię duchownego, a także na historię powszechną, którą duchowny współtworzył. Można opuścić salę kinową bez dostrzeżonych tych drobnych części składowych filmu, ale nie można wyjść z seansu zupełnie z niczym.
Mimo, że fabuła filmu toczy się w ubiegłym stuleciu to przekaz, jaki produkcja za sobą niesie nie traci na sile również współcześnie. Dlatego wiele osób usłyszy słowa, które trafiają w serce, adekwatnie opisując zdarzenia teraźniejsze. Ta produkcja to niemalże dwugodzinna dyskusja, której tłem są słowa: Bóg, honor, ojczyzna. Jak je rozumiał ksiądz Jan Zieja? Premiera filmu planowana była na 13 marca. Niestety pandemia ją opóźniła. Produkcja w kinach pojawi się 28 sierpnia.
Ewa Rygalik