Łączący ziemię z niebiem (2)
pochwała mostu anielskiego w Brodach
Jak wspomnieliśmy w pierwszej części, mosty na Cedronie często niszczyły powodzie…
I tak w latach dwudziestych XIX wieku zapamiętano groźną nawałnicę, po której przejściu kustosz sanktuarium kalwaryjskiego, o. Gaudenty Thynell kazał w roku 1824 wybudować na miejscu drewnianego mostu trwalszy i solidniejszy obiekt kamienny. Niestety, z nim także poradziły sobie wezbrane wody, bezlitośnie unicestwiając dzieło budowniczych. Kolejny most, jeszcze solidniejszy, z ciosów kamiennych, powstał w roku 1884. I on także po zaledwie dwudziestoletniej służbie pochłonięty został przez wściekłe, wezbrane fale z pozoru ospałej i niewinnej rzeczki.
Fundator
Akurat w tym okresie pojawiły się nowe technologie budowlane, pozwalające dzięki konstrukcji żelbetowej wznosić obiekty trwalsze i dużo odporniejsze na kaprysy przyrody. Wzorcowym i sztandarowym pomnikiem tej techniki była i jest do dzisiaj sławna Hala Ludowa we Wrocławiu, powstała w tym samym mniej więcej czasie (1911-1913) co most w Brodach.
Na bieżąco z wszystkimi nowinkami technicznymi był ówczesny kustosz klasztoru kalwaryjskiego, o. Felicjan Fierek. Po ukończeniu studiów filozoficzno-teologicznych we Lwowie i uzyskaniu święceń kapłańskich, już dwa lata później został gwardianem klasztoru w Tarnowie. Funkcję przełożonego pełnił potem kolejno w klasztorach bernardyńskich w Sokalu, Gwoźdźcu i Przeworsku, gdzie – podobnie jak wcześniej – wykazał się wybitnymi talentami: organizatorskim, menedżerskim, ekonomicznym.
To właśnie z Przeworska ojciec Fierek został przeniesiony do Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie kierował całym sanktuarium w latach 1898-1900 i 1903-1910. To za jego rządów odrestaurowano (można powiedzieć uratowano) wiele budowli kalwaryjskich, które podupadły z powodu nieudolnych działań konserwatorskich jego poprzedników. O. Fierek utrzymywał stały kontakt z najwybitniejszymi wówczas polskimi architektami oraz historykami sztuki (jak Sławomir Odrzywolski, Zygmunt Hendel, Jan Sas-Zubrzycki, Stanisław Tomkowicz, Leonard Lepszy). Zasięgał wielokrotnie ich rady. To z inicjatywy o. Fierka powstała kaplica „Płaczące Niewiasty” oraz omawiany tu Most Anielski. Fundator mostu w Brodach zmarł niespodziewanie 23 listopada 1910 r., ale szczęśliwie doczekał poświęcenia i otwarcia budowli, jeszcze wówczas „nie anielskiej”.
Projektant
Zaprojektowanie i nadzór przy budowie mostu w Brodach o. Fierek powierzył architektowi o. Kamilowi Żarnowskiemu. Warto pamiętać o tym skromnym zakonniku, także związanym ze zgromadzeń bernardyńskim. Jako architekt zasłynął on z realizacji bardzo udanego i do dzisiaj podziwianego kościoła na Puszczy w Dukli. Kiedy pożar strawił w roku 1883 tamtejszą starą świątynię wraz z pustelnią, fundator Adam Męciński wybrał właśnie Żarnowskiego na autora nowego projektu. Innym znanym jego dziełem jest kaplica św. Jana z Dukli w Trzcianie.
Ojciec Żarnowski nadzorował wszystkie etapy budowy obiektu w Brodach i nie można wykluczyć, iż to z jego inicjatywy most został ozdobiony anielskimi figurami. Wybór wykonawcy nie był trudny, o czym za chwilę.
Twórca kamiennych aniołów
Każdy znający region bocheńsko-wielicki wie, iż oprócz sławnych zabytkowych kopalń soli warto odwiedzić okoliczne miejskie i wiejskie cmentarze. Łatwo natknąć się tu na starannie wykonane kamienne rzeźby. Jest ich dużo więcej niż na innych, „bogatszych” miejscach pamięci, chociażby krakowskich. Pięknie wykonane figury spotkamy na cmentarzach nie tylko w Wieliczce i Bochni, ale także w Gdowie, Brzeziu, Niegowici, Biskupicach. Autorem tych arcydzieł sztuki kamieniarskiej był bocheński rzeźbiarz Wojciech Samek i to on właśnie jest twórcą figur czterech aniołów na moście w Brodach. To dzięki niemu zaistniała nazwa Most Anielski. Uroczysty ingres aniołów w Brodach miał miejsce w roku 1913. Trudno dziś orzec, czy zamówienie zostało złożone jeszcze za rządów ojca Fierka czy później. Niełatwo także określić jak długo rzeźby powstawały. Wątpliwości mogłaby rozwiać kwerenda w archiwach klasztornych w Kalwarii Zebrzydowskiej oraz w Krakowie.
Wróćmy do Wojciecha Samka (1861-1921), bo warto tego zapomnianego już nieco artystę przypomnieć. Nie poszedł on w ślad za ojcem, górnikiem z kopalni soli w Bochni. Od najwcześniejszych lat interesował się rzeźbiarstwem i kamieniarstwem, pobierając naukę w Szkole Przemysłowej w Krakowie. Następnie odbył praktykę w warsztacie rzeźbiarskim „Erckhard & Konecki” w Wiedniu. W roku 1885 powrócił do Bochni i już jako samodzielny artysta założył swoją firmę „Zakład Rzeźby Artystycznej”, gdzie pracowało na stałe lub dorywczo ok. 30-50 osób. Wykonywano tu ołtarze, nagrobki, schody, figury, nagrobki, epitafia, kaplice przydrożne, figury do grobów Chrystusa i szopek bożonarodzeniowych. Zakład w krótkim czasie zdobył renomę i nagrody (złote medale na wystawach w Tarnowie i Lwowie). Co do tematyki i motywów rzeźb, te kształtowały po prostu zamówienia, a najwięcej dotyczyło figur Matki Bożej (Zielnej, Bolesnej, Różańcowej, Niepokalanej, Zwiastowania, Wniebowstąpienia) do kapliczek przydrożnych. Inne popularne wykonywane w zakładzie figury to postaci Jezusa (Zmartwychwstałego, Ukrzyżowanego, Najświętszego Serca), św. Józefa czy św. Jana Ewangelisty.
Temat anielski był w pracowni Samka popularny za sprawą nagrobków i pomników cmentarnych. Do dzisiaj możemy podziwiać pięknego kamiennego anioła na grobie młodziutkiego studenta prawa Adama Grażyńskiego (cmentarz w Gdowie). Inne rozsiane są po cmentarzach w całej okolicy. W ciągu czterdziestoletniej działalności Samek wykształcił wielu wspaniałych uczniów, którzy pracowali później w najlepszych zakładach kamieniarskich polskich oraz zagranicznych. Po śmierci artysty i świetnego menedżera zakład podupadł i działał na o wiele mniejsza skalę.
Czterech wspaniałych
Bezdyskusyjnie anielska Czwórka z Brodów to dzieło jednego z najlepszych rzeźbiarzy galicyjskich tego okresu i kalwaryjska Jeruzalem słusznie szczyci się nią przy każdej okazji: we wszystkich katalogach oraz przewodnikach kalwaryjskich aniołowie ci są chętnie eksponowani. Nic dodać, nic ująć, niechaj tak będzie, a nam pozostaje jeszcze rozwikłać zagadkę czterech imion dobrych duchów strzegących mostu w Brodach: Michał, Gabriel, Rafał, Anioł Stróż.
Przez całe wieki w konfiguracji „czwórek anielskich” jako tego czwartego wymieniano Uriela (hebr. Ur’el – Światło Boga), opiekuna gwiazd i świateł oraz czwartej strony świata. Mimo iż nie występuje on w kanonie biblijnym, gościł często w przekazach apokryficznych, np. w cieszącej się wielkim autorytetem Księdze Henocha, a później w arcyważnym dziele Zohar. W tradycji patrystycznej wielu wybitnych Ojców Kościoła (Atanazy Wielki, Ireneusz z Lyonu, Klemens Aleksandryjski, Ambroży z Mediolanu, Czcigodny Beda, Izydor z Sewilli) poświęciło w swych pismach dużo miejsca Urielowi, traktując go na równi z trzema pozostałymi archaniołami. Działo się tak, mimo iż już najstarsze synody w Laodycei (361) oraz Rzymie (492, 745) wyraźnie zezwoliły na oddawanie czci tylko trzem, czwartego – Uriela odrzucając. Ostatecznie imię Uriel jako anielskie przekreślił Sobór Konstantynopolitański III (680), a papież Zachariasz przesunął Uriela do folkloru (745). Urzędy swoje, a lud i tradycja swoje – przez całe wieki Archanioł Uriel cieszył się równie wielką popularnością jak archaniołowie biblijni. Świadczą o tym jego podobizny na mozaikach kościoła św. Andrzeja w Rawennie (VI wiek), kościoła św. Praksedy w Rzymie (koniec VIII wieku) czy kościoła św. Zenona w Weronie (IX wiek). Odnajdziemy Uriela także w kościołach małopolskich (np. w Pawlikowicach pod Wieliczką), aczkolwiek w pewnym okresie pojawiła się tendencja do „przemalowywania” podpisu „Uriel” na „Anioł Stróż”.
Co prawda Kościół nigdy nie ogłosił nauki o aniołach stróżach jako oficjalnego dogmatu, ale głosi ją w codziennym nauczaniu i praktyce, ponadto posiada ta nauka dobre ugruntowanie biblijne oraz patrystyczne. Kult Aniołów Stróżów wyraźnie nasilił się po ustanowienia osobnego święta przez papieża Pawła VI (1608) i ustaleniu daty tego święta na 2 października przez papieża Klemensa X (1670). W tym samym czasie ukonstytuowała się idea bractw Aniołów Stróżów, na zakładanie których nadał wyłączność zgromadzeniu paulinów papież Urban VIII bullą In Supremo apostolico (1624). Połączywszy powyższe wątki, można postawić hipotezę, iż nazwanie czwartego dobrego ducha na moście w Brodach Aniołem Stróżem było inwencją samego twórcy, rzeźbiarza Wojciecha Samka. W czasach praktyki wiedeńskiej bardzo dużo podróżował on po Tyrolu i Włoszech, gdzie zbierał nie tylko cenne doświadczenia dot. sławnych w całym świecie rzemieślniczych manufaktur tyrolskich, ale bacznie notował też wszystkie tendencje i zjawiska zachodzące w kręgu sztuki religijnej. Nie mam wątpliwości, iż artysta tak światły, a jednocześnie – jak sam udowodnił – znakomity menedżer i przedsiębiorca, dobrze zdawał sobie sprawę z tych wszystkich subtelności. Jego wybór należy uznać za rozsądny i dobry, wychodzący naprzeciw nie tylko świadomości ówczesnych pielgrzymów, ale świetnie wyczuwający duchowość chrześcijaństwa stojącego u progu I wojny światowej.
Herbert Oleschko
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (4/2022)