Małżeństwo… czyli jak?

Wydawać by się mogło, że podstawowe pytanie o małżeństwo brzmi: czym ono jest? Ale na to pytanie w większości znamy odpowiedź, znają ją nawet ci, którzy w związku małżeńskim nie są. Myślę, że trudniejszym pytaniem będzie dla wielu, nawet małżonków: małżeństwo… czyli jak?, tzn. jak żyć prawdziwie po małżeńsku?

Poruszam ten temat, ponieważ przyglądam się chrześcijańskim modelom małżeństw i widzę, że w większości kształtują je dzisiaj bardziej telenowele, światowe trendy czy psychologia, niż Bóg i Jego wizja wyjątkowego wiernego aż do śmierci związku mężczyzny i kobiety. Pasują tu doskonale słowa Jahwe wypowiedziane przez usta proroka Jeremiasza: <<Idź i głoś publicznie w Jerozolimie: „To mówi Pan: Pamiętam wierność twej młodości, miłość twego narzeczeństwa, kiedy chodziłaś za Mną na pustyni, w ziemi, której nikt nie obsiewa. A Ja wprowadziłem was do ziemi urodzajnej, byście spożywali jej owoce i jej zasoby. Weszliście i zbezcześciliście moją ziemię, uczyniliście z mojej posiadłości miejsce pełne odrazy. (…) Bo podwójne zło popełnił mój naród: opuścili Mnie, źródło wody żywej, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie zatrzymują wody”>> (Jr 2,2.7.13).

Bóg wyraźnie porównuje tutaj relację z narodem wybranym do relacji narzeczonych i małżonków. Tym bardziej można ten opis odnieść do samego małżeństwa. Jest ono z pewnością ziemią urodzajną, bogatą w niesamowite owoce i zasoby, a jednak często nie widać tej obfitości małżeńskiej ziemi obiecanej, lecz staje się ona „miejscem odrazy”. Jakie mogą być tego przyczyny?

Biblijna femme fatale

Chciałabym skupić się na jednym z aspektów małżeństwa, mianowicie na układaniu relacji damsko-męskich w małżeństwie i poza nim. Aby nakreślić swoją myśl, zacznę od charakterystyki negatywnych wzorców relacji małżeńskiej, które wyraziście widać u Achaba i Izebel. Achab był królem Izraela, który po poślubieniu Izebel, córki króla sydońskiego Etbaala, odszedł od wiary w jedynego Boga i zaczął służyć Baalowi i oddawać mu pokłon. Izebel tępiła proroków Boga żywego i prześladowała proroka Eliasza. Historia opisana w 21 rozdziale Pierwszej Księdze Królewskiej pokazuje niedojrzałość Achaba, dominację i intrygi Izebel oraz wykoślawioną relację mąż-żona. Kiedy Nabot odmówił zgodnie z prawem sprzedaży Achabowi swojej ojcowizny, ten ostatni przyszedł do pałacu, położył się na łóżku, odwrócił twarz i nic nie jadł (zachowanie typowe dla dziecka, któremu odmówiono kupna zabawki). Wygląda na to, jakby Achab tylko czekał, aż Izebel weźmie sprawę w swoje ręce. Tak też się dzieje. Izebel w nikczemny sposób wysyła opieczętowane pieczęcią króla pismo, w którym wprost poleca starszyźnie miasta, aby fałszywie oskarżyli i ukamienowali Nabota za rzekome bluźnierstwo. Po czym przychodzi do męża i oznajmia, że spełniła jego zachciankę i może on wziąć sobie w posiadanie ziemię Nabota. Już po śmierci Achaba, gdy Jehu, obrany na króla przybywa do Jizreel, Izebel „podbarwiła szminką swoje oczy (BW), pomalowała sobie powieki (BWP), ustroiła sobie głowę i wyglądała przez okno”. Jehu, którego Bóg namaścił na króla, aby wytępić ród Achaba, nie dał się uwieść zakusom Izebel i nakazał tym, którzy są z nim, aby wyrzucili ją z piętra i w ten sposób zakończył się żywot tej nikczemnej kobiety.

Izebel jest obrazem kobiety, która zamiast być żoną, odgrywa wobec swojego męża rolę „nadopiekuńczej mamusi”, stroi się dla innych mężczyzn, docenia bardziej obcych mężczyzn niż swojego męża, ale nade wszystko zastępuje jego rolę jako głowy w rodzinie i uskutecznia swoje plany wbrew prawu Bożemu. Jest kobietą dosłownie idącą po trupach, aby osiągnąć swój cel. Manipulując ludźmi, doprowadza do śmierci Nabota, aby jej mąż mógł spełnić swoją zachciankę. Jej nieodłączną cechą okazuje się również dominacja oraz całkowita kontrola męża i jego spraw. Zdumiewający jest fakt, że cała historia Izebel i Achaba jest zanurzona w kontekście religijnym.

 

Matkując mężowi…

Jak zachowuje sie współczesna Izebel w domu, w pracy, w sklepie, na ulicy? Współczesna Izebel decyduje o wszystkim w domu, jest matką dla męża, traktuje go jak synka do wychowania, a nie jako swoją głowę. Zwykle związuje się na tyle mocno z dziećmi, że mąż nie ma wiele do powiedzenia w ich wychowaniu. W pracy współczesna Izebel jest zazdrosna i złośliwa, dla mężczyzn zawsze jest w stanie odpowiednio wymodelować głos, aby na nich wpłynąć. Wobec obcych mężczyzn odgrywa rolę z jednej strony intrygującej, nowoczesnej i zdecydowanej kobiety, albo z drugiej strony – zagubionej i słabej kobietki, której mężczyzna nawet drzwi w pracy musi otwierać – wszystko po to, aby przyciągnąć uwagę mężczyzn. Jej znakiem na zewnątrz zawsze będzie ostry makijaż i ubiór, którym zwraca ich uwagę. Taka Izebel nie toleruje i nie pozostawia bez zemsty obojętności obcych mężczyzn wobec siebie, np. braku spojrzenia, nieodpowiadania na jej kokietowanie, braku uległości czy uprzejmości. Jej zachowanie staje się niekiedy tragikomiczne, ale ostatecznie zawsze jest zabójcze dla prawdziwej i głębokiej relacji małżeńskiej.

Współczesnemu Achabowi pasuje taki układ w domu, gdzie odpowiedzialność nie spoczywa na nim, ale na jego żonie. Cechuje go niedojrzałość, kierują nim zachcianki, chęć nabycia nowych gadżetów, ucieczka w telewizję, Internet czy sport. W wyborze kobiety swojego życia kieruje się często tym, co przyciąga jego oczy. A gdy już się ożeni, dalej goni wzrokiem za kobietami na ulicy, czy w Internecie, nie zachowując swojego spojrzenia jedynie dla umiłowanej. Potrafi być szarmancki dla wszystkich kobiet, choć już niekoniecznie dla swojej małżonki. Maksimum przyjemności, minimum odpowiedzialności – to dewiza dzisiejszego Achaba. W imię „miłości” do swojej Izebel gotowy jest zrezygnować z wiary, wartości i zasad, by służyć „baalom”.

 

Cudzołożne oczy

Niestety takie postawy nie tylko są powszechne „w świecie”, ale dotykają również małżeństw chrześcijańskich. Wątpiącym polecam testy na żywo i obserwację zachowań w naszych naturalnych środowiskach. Zadziwia mnie fakt, że niektóre kobiety aktywnie zaangażowane w Kościele, nie akceptują pomysłu, aby mężczyźni byli bardziej powściągliwi w patrzeniu na kobiety na mszy lub tuż po niej w indywidualnych rozmowach damsko-męskich. Nie zwracają one także uwagi, gdy ich córka wychodzi w wyzywającym stroju w niedzielę do kościoła. Także mężczyznom trudna do przyjęcia dziś wydaje się postawa Hioba, który „zawarł z oczami przymierze, by nawet nie spojrzeć na pannę” (Hi 31,1) albo Jezusa, który wskazywał na wstrzemięźliwość w spojrzeniu, gdyż niepohamowane patrzenie na kobietę inną niż własna małżonka jest równoznaczne z cudzołóstwem, bo cudzołóstwo to ewidentnie nie kwestia czynu, ale serca.

Przykładów mogę podawać wiele. To smutne, że właśnie chrześcijańskie religijne kobiety nie są w stanie zrezygnować z uwagi i docenienia przez obcych mężczyzn. Czy aż tak są niedowartościowane we własnych małżeństwach, czy może nie znają Biblii na ten temat, a może nie są po prostu nauczone skromności i powściągliwości w relacjach z innymi, niż ich małżonek, mężczyznami? Co pozostałoby z kobiecych zachowań na ulicy, w pracy, w domu, gdyby zrezygnowały z kokieterii, zwracania uwagi mężczyzn i niewłaściwych strojów? Gdyby tak zastosować skromność, wręcz przezroczystość wobec innych mężczyzn, czy nie zachowałoby się więcej energii na budowanie własnej relacji małżeńskiej? Uważam, że zanim zabierzemy się do analizy jakichkolwiek problemów w małżeństwie, dobrze byłoby zwrócić uwagę właśnie na te proste zachowania, które skądinąd pokazują, co znajduje się w sercu.

Dlatego z ogromnym naciskiem ks. Markiewicz mówił o powściągliwości w tej sferze i przekonywał, że należy zabiegać o nią u Boga jako o wielką łaskę: „Siłą ludzką nie można nabyć tej cnoty: osiągnąć ją można jedynie na drodze nadprzyrodzonej, za pomocą Łaski Bożej, o którą należy usilnie modlić się (…). Po czystości dopiero następują cnoty najbliżej stojące zmysłu dotykania: wstrzemięźliwość w przyjmowaniu pokarmu i wstrzemięźliwość w przyjmowaniu napoju, czyli trzeźwość. A po wstrzemięźliwości idą wreszcie, ale już w drugim rzędzie, cnoty przynależne do powściągliwości: łagodność powstrzymująca nas od zemsty, cichość hamująca gniew, pokora przytłumiająca w nas chęć do wyniesienia się ponad innych, powściągliwość języka, umartwienie wzroku, trzymanie na wodzy ciekawości (…). Przede wszystkim mamy wytężyć nasze siły (…), aby nabyć właściwą powściągliwość czyli czystość, każdy stosownie do powołania swojego, to jest: albo czystość małżeńską, albo czystość wdowieńską, albo czystość dziewiczą (…)”. Przewodnik dla wychowawców młodzieży opuszczonej…, t. 2, s. 4-5.

Joanna Krzywonos

Artykuł ukazał się w styczniowo-lutowym numerze „Któż jak Bóg” 1-2017. Zapraszamy do lektury!